Reklama

Technologie

#CyberMagazyn: Technologie miały uczynić Chiny potęgą. Rzeczywistość weryfikuje plany Xi

Fot. PublicDomainPictures / Pixabay
Fot. PublicDomainPictures / Pixabay

Celem prezydenta Xi Jinpinga, gdy obejmował władzę, było uczynienie z Chin technologicznej potęgi. To właśnie rozwój branży nowych technologii miał zagwarantować Państwu Środka postęp oraz dominację na arenie gospodarczej i geopolitycznej. Pięć lat od przedstawienia tych planów, rzeczywistość jednak weryfikuje wyobrażenia na ich temat.

Reklama

W słynnym przemówieniu z 2017 roku prezydent Xi Jinping zadeklarował, że Chiny staną się technologiczną potęgą. Aby to osiągnąć, kraj powinien priorytetowo traktować innowacje, a także być liderem w zakresie nowoczesnych technik inżynierii.

Reklama

Na froncie dążeń Pekinu do technologicznej wielkości znalazły się m.in. sztuczna inteligencja, łączność nowej generacji 5G (dziś w Chinach trwają prace nad 6G), a także produkcja półprzewodników, która była dla Państwa Środka tym istotniejsza, że pozwalała marzyć o technologicznej samowystarczalności i uniezależnieniu się od pozyskiwania podzespołów do budowy urządzeń elektronicznych od Stanów Zjednoczonych.

Rzeczywistość weryfikuje wyobrażenia

Pięć lat po przemówieniu Xi, rzeczywistość weryfikuje wyobrażenia Pekinu o potędze. Początkiem była wojna handlowa z USA, która okazała się czynnikiem wpływającym na dążenia Chin do dominacji w sferze technologii i gospodarki dużo silniej, niż wydarzenia takie, jak pandemia koronawirusa czy problemy polityczne wewnątrz kraju.

Reklama

Wojna hadlowa USA z Chinami zapoczątkowana została przez byłego już prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Zaczęło się z pozoru niewinnie – od ograniczeń nakładanych na chińskie koncerny produkujące sprzęt telekomunikacyjny, takie jak ZTE czy Huawei.

Ta ostatnia firma podpadła Trumpowi szczególnie. W 2019 oraz 2020 roku została obłożona solidnymi sankcjami, które wykluczyły ją z możliwości partycypacji w budowie sieci łączności 5G nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i pod naciskiem dyplomacji tego kraju – w wielu państwach sprzymierzonych z USA. Niektóre z nich, tak jak Wielka Brytania, postanowiły pójść o krok dalej, decydując o wykluczeniu Huaweia z już funkcjonujących sieci łączności i zobowiązując operatorów telekomunikacyjnych do usunięcia całego sprzętu, który firma ta wyprodukowała, ze swojej infrastruktury.

Sankcje nałożone na Huaweia nie tylko utrudniły rozwój biznesu w branży 5G, na który ten gigant wówczas stawiał, licząc na lukratywne kontrakty na budowę sieci w wielu krajach świata. Sprawiły też, że ucierpiała druga najważniejsza dla tego koncernu gałąź biznesu, jakim jest sprzedaż smartfonów.

Czytaj też

Huawei został bowiem odcięty od możliwości instalacji na swoich nowych urządzeniach systemu Android Google'a, który decydował – wraz z zaawansowaniem technicznym tych telefonów – o ich popularności, osiąganej również agresywnym marketingiem i niską ceną w Europie oraz USA.

Problemy, jakie Huawei zaczął mieć w wyniku ograniczeń nałożonych przez Donalda Trumpa, naznaczyły na kolejne lata charakter relacji amerykańsko-chińskich i ustawiły rywalizację pomiędzy oboma mocarstwami.

Popularny producent smartfonów i sprzętu telekomunikacyjnego nie jest jednak jedyną firmą, którą USA obłożyły sankcjami – należy o tym pamiętać przede wszystkim w kontekście firm takich, jak Hikvision i inne przedsiębiorstwa dostarczające narzędzia rozpoznawania twarzy (uwikłane w kontrowersje wokół łamania praw mniejszości Ujgurów i na niej testowane), a także sektora półprzewodników.

Batalia o podzespoły

Biznes półprzewodnikowy i produkcja czipów to mniej spektakularne i zdecydowanie słabiej oddziałujące na wyobraźnię, lecz nie mniej ważne aspekty konfliktu handlowego między USA a Chinami.

To właśnie ta branża widziana była w ostatnim czasie przez Pekin jako środek do osiągnięcia niezależności od innych krajów, przede wszystkim USA, w zakresie produkcji nowych technologii, w tym urządzeń elektronicznych. Czipy są bowiem krytycznie ważne dla niemal wszystkiego, co związane z innowacjami – występują nie tylko w telefonach komórkowych i nowoczesnych samochodach, ale i w komputerach, systemach sztucznej inteligencji oraz innych zastosowaniach, które pozwalają na prowadzenie dalszych badań i rozwoju.

Czytaj też

Ostatnia runda sankcji USA na biznes technologiczny Chin to dowód na to, że administracja prezydenta Joe Bidena kontynuuje w pewnym sensie politykę swojego poprzednika.

Sankcje zostały przyłożone przede wszystkim do wektora eksportu – amerykańskie firmy nie mogą sprzedawać chińskim przedsiębiorstwom nie tylko komponentów, ale i kluczowego oprogramowania, sprzętu i urządzeń niezbędnych do prowadzenia dalszej działalności. O tym, jak dotkliwie sankcje zaczęły oddziaływać właściwie od samego początku, pisaliśmy na łamach naszego serwisu.

Nie tylko wojna handlowa

Analitycy zwracają uwagę, że nie tylko wojna handlowa przyczyniła się do problemów chińskiej gospodarki opartej na nowych technologiach.

Innym znaczącym czynnikiem jest polityka tzw. zero-covid. O jej skutkach społecznych, przekładających się przede wszystkim na drastyczny wzrost inwigilacji obywateli oraz rozwój mechanizmów władzy opartych na nadzorze elektronicznym, pisaliśmy w tym tekście.

Zero-covid to jednak również – obecnie – znaczące utrudnienia w funkcjonowaniu całej gospodarki. Choć Chiny zaczynały najwcześniej szczepić swoich obywateli i otwierały gospodarkę, polegając przede wszystkim na maseczkach, dziś władze w Pekinie stosują politykę wprowadzania bardzo restrykcyjnych ograniczeń sanitarnych w miastach, gdzie wykrywane są czasami jedynie pojedyncze przypadki. Przykładem takiego drastycznego postępowania może być lockdown w Szanghaju, podczas którego nowe technologie komunikacyjne stały się narzędziem wyrażania oporu wobec decyzji władz.

Ponura polityka zero-covid przełożyła się na dane gospodarcze. Spowolniła produkcję, wpływając na wyniki finansowe m.in. takich gigantów, jak Alibaba i Tencent, którzy w tym roku informowali o najwolniejszym wzroście w swojej historii.

Dodatkowo, jak pisze serwis CNBC, nie ma absolutnie żadnych znaków świadczących o tym, że Pekin może w najbliższym czasie z polityki restrykcyjnych ograniczeń covidowych zrezygnować.

Coraz cięższe regulacje

Podobnie, władze w Chinach nie zamierzają rezygnować z coraz cięższych regulacji, którym poddawany jest sektor technologiczny.

Czytaj też

Wspomniane wyżej firmy – Alibaba i Tencent – to duzi gracze, którzy w ostatnich latach zostali poddani regulacji choćby w zakresie przetwarzania danych osobowych oraz ograniczeniom nakładanym na branżę gier.

Pekin wypowiedział również wojnę big techom w zakresie prawa antymonopolowego i zabrał się za rozbijanie dominujących na centralnie sterowanym, chińskim rynku oligopoli.

Jaka przyszłość przed Chinami?

Na pewno nie tak świetlana, jak chciał tego pięć lat temu prezydent Xi Jinping. Jego działania z biegiem lat zaczęły koncentrować się nie tylko na rozwoju nowych technologii jako silnika napędowego chińskiej gospodarki, ale przekształciły je w narzędzie sprawowania polityki.

Dobrym przykładem może być tutaj rosnąca w siłę chińska cenzura, która służy nie tylko do kontroli internetu jako takiego, ale i do kształtowania zachowań społecznych.

Choć pięć lat temu prezydent Xi obiecywał rozwój wolnego, uczciwego, konkurencyjnego jednolitego rynku w Chinach, a także wsparcie dla prywatnego biznesu, plany te wydają się dziś nie być realizowane tak, jak pierwotnie kreślił to przed delegatami przywódca Pekinu.

Czytaj też

Wojna handlowa, COVID-19 oraz czynniki geopolityczne wpływają na politykę biznesowo-gospodarczo-technologiczną Chin, które jednocześnie borykają się z dużymi problemami wewnątrz państwa.

Czy Chiny mają szansę stać się technologiczną potęgą?

Jak najbardziej – bazując nie zawsze na uczciwej konkurencji, czego przykładem może być zaangażowanie w liczne działania szpiegowskie i wykradanie własności intelektualnej z całego świata, będące dla Pekinu w czasie sankcji jedyną możliwością posuwania na przód działalności badawczej tam, gdzie niemożliwa jest już normalna współpraca międzynarodowa.

Ta z Rosją i Indiami może okazać się dla planowanego przez Xi tempa rozwoju niewystarczająca.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama