Reklama

Social media

WeChat stał się platformą cyfrowego protestu. Nie taki był plan chińskiej firmy

Autor. Himanshu Pandey / Unsplash

Aplikacja WeChat od pewnego czasu intensywnie zachęcała swoich użytkowników, by korzystali z formy wideo, która się tam niedawno pojawiła. Nikt jednak nie przewidział, że filmiki staną się narzędziem cyfrowego protestu przeciwko nieludzkiej polityce lockdownowej, którą wdrożył Szanghaj. Cenzorzy nie nadążali z „moderacją” kłopotliwych treści.

Reklama

22 kwietnia na ekranach milionów smartfonów w Chinach wyświetliło się trwające sześć minut wideo, przedstawiające nagrania dźwiękowe z objętego ścisłym lockdownem Szanghaju, zatytułowane "Głosy kwietnia" - pisze magazyn "MIT Technology Review". Głównym tematem filmu są ogromne koszty społeczne, które poniosło zamknięte miasto.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Cenzorzy szybko wzięli się do roboty, jednak Chińczycy znaleźli sposób, aby obejść ich działania i zaczęli umieszczać nagranie wewnątrz innych plików wideo, jak i dzielić się nim z wykorzystaniem kodów QR. Jedną z najbardziej pomocnych w obchodzeniu cenzury funkcji okazała się jednak ta, którą zawiera niezwykle popularny komunikator WeChat.

Usunięto oryginał, ale pozostały tysiące kopii

Twórca nagrania bardzo szybko usunął je ze swojego profilu, informując odbiorców, że film mógł być "interpretowany na wiele niezamierzonych sposobów". Cenzorzy zajęli się natomiast usuwaniem kopii, które zaczęły bardzo szybko mnożyć się w chińskim internecie - nie tylko na komunikatorze WeChat, ale i w serwisie Baidu (chiński odpowiednik Twittera).

Czytaj też

WeChat pozwala na stworzenie własnego kanału wideo - to funkcja, która w 2020 roku pojawiła się w aplikacji po to, by do korzystania z niej skusić grono najmłodszych użytkowników komunikatora. Na kanałach można umieszczać nagrania trwające nawet godzinę, które następnie można przekazywać zarówno bliskim osobom i przyjaciołom za pomocą specjalnego linku, jak i dzielić się nimi z całą społecznością komunikatora przez algorytmy dystrybucji treści.

Dlaczego obejście cenzury okazało się tak łatwe?

Funkcjonalność WeChat Channels miała być konkurencją dla TikToka, który w Chinach znany jest jako Douyin. Do 22 kwietnia nie cieszyła się zbyt dużą popularnością, jednak covidowe nagranie sprawiło, że w krótkim czasie stała się hitem i prostym w użyciu narzędziem do obchodzenia cenzury. Dlaczego kanały wideo na WeChacie okazały się tak użyteczne w walce z rządowym usuwaniem treści? Przede wszystkim dlatego, że rejestracja nowego konta w serwisie jest bardzo łatwa i nie wymaga długiego procesu potwierdzania tożsamości, jak to ma miejsce w głównej aplikacji WeChatu.

Czytaj też

WeChat Channels, według "MIT Technology Review", nie ma również rozbudowanego zespołu moderacji treści, bo jest bardzo zamkniętą platformą.

Noc usuwania treści

Choć wideo zawierające dźwięki z Szanghaju było kopiowane w Chinach bardzo wiele razy, noc przyniosła zwycięstwo chińskich cenzorów - pisze redakcja.

Rozmówcy magazynu postrzegają wydarzenie z nagraniem jako formę protestu online, spodziewają się też, że może ono prowadzić do tego, że w przyszłości pojawią się specjalne mechanizmy prawne, które mają regulować działania cenzury w Chinach w związku ze stanami zagrożenia pandemicznego.

Czytaj też

Ślad w psychice wszystkich, którzy nagranie obejrzeli i brali udział w jego rozpowszechnianiu, osobliwy rodzaj kolektywnej odwagi towarzyszącej protestom został jednak odciśnięty - czytamy.

Według niektórych użytkowników WeChatu, z którymi rozmawiał magazyn, zryw był możliwy, bo osoby korzystające z platformy i biorące udział w rozpowszechnianiu nielegalnego nagrania doskonale wiedziały, jak to wszystko się skończy. 

Pracownicy cenzury w gotowości

Były pracownik chińskiego aparatu cenzury cytowany przez magazyn - Eric Liu - powiedział, że nigdy jeszcze nie spotkał się z tak intensywnymi działaniami, zmierzającymi do wymazania jakiejś treści z internetu.

Kopie wideo znikały nawet kilka sekund po publikacji, co jego zdaniem oznacza, że bardzo wielu pracowników cenzury zostało postawionych w stan gotowości i zmuszonych do nadgodzin.

Czytaj też

Dodatkowo, do internetu wyciekły zrzuty ekranu przedstawiające wewnętrzną korespondencję władz, które zaleciły swoim lokalnym instytucjom jak najszybsze usunięcie z internetu treści, odpowiadających zawartości załączników dowodowych.

Usunięte - oprócz kopii nagrania - miały być również zrzuty ekranu przedstawiające pojedyncze ujęcia, a także treści pokrewne i formy remiksowane - bez żadnych wyjątków.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama