#CyberMagazyn: Wnioski z I tury wyborów. Czego powinniśmy się spodziewać przed 1 czerwca?

Autor. By Warszawska róg Szerokiej w Tomaszowie Mazowieckim, w województwie łódzkim, PL, EU. - Own work, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=91673853
Kampania prezydencka przynosi nie tylko wiele emocji i dyskusji na najróżniejsze tematy: społeczne, polityczne, gospodarcze itp. W cyberprzestrzeni sytuacja jest równie interesująca, jak podczas wieców czy debat. Jakie wnioski płyną z I tury wyborów i co może się jeszcze wydarzyć?
18 maja br. odbyła się I tura wyborów prezydenckich, w której najwięcej głosów wyborców zdobył Rafał Trzaskowski. Jego przewaga nad drugim Karolem Nawrockim wyniosła jedynie 1,82 pp i to właśnie ta dwójka weźmie udział w kolejnym głosowaniu. Zaplanowano je na niedzielę 1 czerwca.
Wraz z kontynuacją kampanii obu kandydatów, rozpoczęły się podsumowania dotychczasowego etapu wyborów. Na łamach CyberDefence24 przedstawialiśmy sytuacje, z jakimi stykali się Polacy potwierdzający swoją tożsamość mObywatelem. W większości obwodowych komisji wyborczych zastosowano metodę określoną przez Centralny Ośrodek Informatyki jako dodatkową.
1447 zgłoszeń do NASK podczas I tury
Jak okres ciszy wyborczej oraz dzień głosowania ocenił NASK? W odpowiedzi na nasze pytania Instytut przekazał, że z perspektywy infosfery i cyberprzestrzeni, w sobotę i niedzielę było spokojnie – tym bardziej, że prowadzony był wzmożony monitoring sytuacji.
Nie oznacza to oczywiście, że nic się nie działo. NASK otrzymał bowiem 1447 zgłoszeń zewnętrznych, które obejmowały m.in. dezinformację o fałszowaniu wyników głosowania, rzekomych atakach na obwodowe komisje wyborcze, czy o publikacji zdjęć kart do głosowania. Instytut zidentyfikował także przypadki aktywnych reklam politycznych i materiały stworzone przy pomocy sztucznej inteligencji.
„Wszystkie przypadki zostały przekazane do odpowiednich instytucji lub platform. System działał sprawnie, a reakcje były szybkie i skuteczne” – zaznacza NASK.
Kolejne argumenty przeciwko ciszy wyborczej
Z kolei zapytane przez nas o tę samą kwestię Stowarzyszenie Demagog wskazało na problem przestrzegania zakazu agitacji. Weekend wyborczy zaowocował kolejnymi argumentami, dlaczego przepis ten stał się martwy i powinien zostać zniesiony. Dochodziło do incydentów z udziałem polityków Koalicji Obywatelskiej, jednak wszyscy jako powód podawali nieintencjonalne pomyłki lub niedoskonałość techniki.
„Trudno ocenić, czy to nie tylko wymówki, jednak sama możliwość łatwego zrzucenia winy na technologię sprawia, że udowodnienie komukolwiek świadomej agitacji w internecie w okresie ciszy jest bardzo trudne” – wyjaśnił naszej redakcji Marcin Kostecki, szef działu fact-checkingu politycznego w Stowarzyszeniu Demagog.
Problemem było również omijanie zakazu poprzez używanie skojarzeń lub nawet sugestii w materiałach (również AI) publikowanych w mediach społecznościowych, co było zjawiskiem masowym, generującym duże zasięgi. Wykorzystywano m.in. hulajnogi, wrotki, gaśnice, flagi Danii czy Rafaello.
(Zastosowano też – red.) łatwe do odczytania sugestie, jak biblijny cytat o lichwie udostępniony przez samego premiera. Warto przypomnieć po raz kolejny panu premierowi, że jako szef rządu ma narzędzia do zmieniania prawa w Polsce. Lepiej, żeby je zmienił niż żeby je lekceważył.
Marcin Kostecki, szef działu fact-checkingu politycznego w Stowarzyszeniu Demagog
Nie obyło się też bez doniesień o nieprawidłowościach w lokalach wyborczych. Kostecki zaznacza jednak, że o ile używanie ich jako dowodu na sfałszowanie wyborów jest „zbyt śmiałe”, tak część osób wykorzystała to jako dowód na przyjętą z góry tezę. Jednym z przykładów są wpisy posłanki Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom, która informowała o dopisywaniu „wielu osób” do spisu wyborców i wykorzystywaniu zaświadczeń o prawie do głosowania w celu fałszowania wyników.
„Warto jednak pamiętać, że posłowie to też ludzie, a ci potrafią mocno przywiązać się do jakiejś tezy i odrzucać wszystkie przeczące jej fakty. Posłanka odrzucała więc wszelkie tłumaczenia, że zeskanowanie zaświadczenia nie wystarczy, by go podrobić i że co wybory w Łodzi do spisu wyborców dopisuje się wiele osób. Wysokie stanowisko powinno się wiązać z większym poczuciem odpowiedzialności” – wskazał ekspert Demagoga.
NASK: stosowano znane techniki dezinformacji
Wybory nie składały się jednak wyłącznie z zakazu agitacji i głosowania. W trakcie poprzedzającej I turę kampanii wyborczej, Ośrodek Analizy Dezinformacji oraz CSIRT NASK monitorowały cyberprzestrzeń oraz infosferę i odnotowywały incydenty związane z tymi obszarami.
„Szczególnie niepokojącym przykładem jest kampania SMS-owa o charakterze prowokacyjnym, która służy polaryzacji i podważaniu zaufania do instytucji państwa” – wskazuje Instytut. W odpowiedzi zaznaczono, że w ramach monitoringu zgłoszono przeszło 10 tys. kont rozpowszechniających rosyjską dezinformację.
Jednym z wielu istotnych działań było wykrycie przez analityków NASK operacji prowadzonej przez agencję powiązaną z Rosją. W ciągu ostatniego półrocza Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zidentyfikował i doprowadził do usunięcia ponad 400 kont działających w ramach tej kampanii. W swoich działaniach aktorzy dezinformacyjni wykorzystywali m.in. strony i profile podszywające się pod ukraińskie instytucje, zautomatyzowane siatki botów w mediach społecznościowych oraz materiały wideo wygenerowane przy użyciu sztucznej inteligencji.
NASK
Ośrodek Analizy Dezinformacji mówi o zastosowaniu „dobrze znanych technik” dezinformacji; głównym medium, gdzie je stosowano, był portal X (dawny Twitter). Obejmowały szerokie spektrum działań, od tworzenia fałszywych profili i zniekształcania faktów do wykorzystania bieżących wiadomości w celu rozpowszechniania nieprawdziwych narracji.
„Celem zastosowania tych technik była m.in. destabilizacja sytuacji w państwie, podważenie uczciwości do procesu wyborczego, uderzenie w demokratyczne podstawy państwa oraz budowanie atmosfery strachu. Stałą narracją dezinformacyjną w Polsce był tzw. wariant rumuński, czyli budowanie przekonania wśród społeczeństwa, że rzekomo Polska - na wzór Rumunii - unieważni niekorzystny wynik wyborów” – zaznacza Instytut.
Wariant rumuński i podważanie zaufania do wyborów
Nieco inaczej na sytuację w kampanii wyborczej patrzy Marcin Kostecki. Jego zdaniem, najpoważniejszym problemem w infosferze były materiały, które w nieuzasadniony sposób podważały zaufanie do przebiegu wyborów. W tym gronie znalazły się m.in. doniesienia o manipulacjach przy spisach wyborców, znikającym atramencie z długopisów czy wielokrotnym oddawaniu głosów przy pomocy zaświadczeń. Do tego doszły drobne nieprawidłowości, jak np. nieostemplowane karty do głosowania.
Demagog zauważył też narrację o realizacji wariantu rumuńskiego w Polsce. Nazywano tak jednak „wszelkie działania mające na celu odwrócenie ewentualnego niekorzystnego wyniku wyborów”, co miałoby być tłumaczone przykładowo wykrytą zewnętrzną ingerencją. Według eksperta Stowarzyszenia, w tym przypadku „paliwem” były kontrowersje wokół kampanii reklamowej finansowanej z zagranicy i ustalenia NASK w tej sprawie.
Widzieliśmy jako Demagog, że także alerty z naszej strony dotyczące zewnętrznych ingerencji w przestrzeń informacyjną bywały odbierane jako budowanie gruntu pod „wariant rumuński". Wykorzystując tę narrację, można było podważyć każdą, nawet najlepiej udokumentowaną informację o trwającej operacji wpływu, a przez to utrudnić jej zwalczanie.
Marcin Kostecki, szef działu Fact-checkingu Politycznego w Stowarzyszeniu Demagog
Spośród pozostałych problemów zidentyfikowanych podczas kampanii, Kostecki wskazał m.in. wzmacnianie narracji stosowanych przez kandydatów poprzez fałszywe informacje. Te z kolei dotyczyły kwestii energetycznych (wydobycie węgla, krytyka OZE), ukraińskich (niewdzięczni i niebezpieczni obywatele) czy spraw migracyjnych.
„Choć krytyka migracji, stosunków międzynarodowych czy polityk klimatycznych jest moim zdaniem całkowicie dopuszczalna w debacie, to jednak używanie fałszywych informacji dla uzasadnienia określonych tez w ramach tych tematów, nie powinno mieć miejsca” – podkreślił ekspert Stowarzyszenia Demagog.
Szef działu fact-checkingu politycznego Demagoga wskazał także na kontrowersje wokół spotów, które pojawiały się na Facebooku na profilu Twój Głos Jest Ważny. Okoliczności z nimi związane wymagają dokładnego wyjaśnienia – we wtorek tej sprawie poświęcono posiedzenie sejmowej Komisji Cyfryzacji.
Ani wyborcy, ani tym bardziej organizacje społeczne, nie mogą poza ściśle wyznaczonym w Kodeksie wyborczym zakresie uprawiać agitacji. Jeśli doszło do naruszenia zasad prowadzenia kampanii, to powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Inaczej da to precedens umożliwiający prowadzenie agitacji poza jakimkolwiek limitem środków, bez należytej transparentności, co stanowi poważne zagrożenie dla uczciwego przebiegu kampanii i bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej.
Marcin Kostecki, szef działu Fact-checkingu Politycznego w Stowarzyszeniu Demagog
Zbudować zaufanie do procesu wyborczego
Jakie wnioski można wyciągnąć z kampanii oraz samej I tury? Zdaniem Marcina Kosteckiego, wiele organizacji zajmujących się bezpieczeństwem infosfery zwracało uwagę na zagrożenia pochodzące z zewnątrz. Przeciwnicy wykorzystują jednak problemy wewnętrzne, takie jak np. brak zaufania do państwa. Jednym z najważniejszych elementów jest budowanie zaufania do procesu wyborczego w celu zapewnienia spokojnego i uczciwego przebiegu głosowania.
„Moim zdaniem większą uwagę należy zwrócić na działalność mężów zaufania i obserwatorów, w tym międzynarodowych – dodatkowych świadków, którzy mogą potwierdzić, że wszystko odbyło się w granicach demokratycznych standardów, lub zareagować, gdy tak się nie stanie. Odpowiedzialne podejście organizacji zaangażowanych w kontrolę wyborów może być tu kluczowe” – zaznaczył ekspert Stowarzyszenia Demagog.
Jednocześnie według Kosteckiego, okres II tury „jest jeszcze groźniejszy niż czas pierwszej”. Propagandzie i dezinformacji tym bardziej sprzyja zbliżone poparcie kandydatów i agresywna, zacięta rywalizacja.
Planujemy dyżur w okresie ciszy wyborczej, kolejne materiały ostrzegające przed ewentualnymi fałszywymi narracjami i niebezpiecznymi zjawiskami i ogólnie niezwłoczną reakcję na wszelkie zagrożenia w infosferze. Będziemy niezmiennie obalać fałszywe infoormacje, porządkować fakty i ostrzegać przed zagrożeniami.
Marcin Kostecki, szef działu Fact-checkingu Politycznego w Stowarzyszeniu Demagog
Z kolei Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK uważa, że rozpowszechnianie fałszywych narracji skupiających się na wizerunku i popularności kandydata, obietnicach wyborczych, teoriach spiskowych i integralności wyborów będzie kontynuowane. W mediach społecznościowych do tworzenia treści z takimi przekazami ma zostać wykorzystana sztuczna inteligencja, a także hashtagi lub emotikony.
Instytut zauważa również, że w social mediach dalej pojawiają się nieprawdziwe treści wykorzystujące wizerunek kandydatów.
„Mimo podejmowanych przez nas działań (zgłaszenia treści do administracji serwisów – red.), stoimy na stanowisku, że platformy mediów społecznościowych wciąż nie podejmują wystarczających kroków, by przeciwdziałać scamom i w ten sposób chronić użytkowników swoich serwisów” – wyjaśnił NASK.
OAD ma też w dalszym ciągu kontynuować monitorowanie infosfery oraz cyberprzestrzeni. Swoje stałe zadania w trybie 24-godzinnym wykonuje niezmiennie CSIRT NASK – zgłoszenia nań wpływające są uważnie obserwowane, m.in. pod kątem kampanii SMS-owych.
„Czujnie obserwujemy polski internet, bo mogą się one powtórzyć także przed drugą turą” – zaznacza Instytut.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Operacje Wojska Polskiego. Żołnierze do zadań dużej wagi
Materiał sponsorowany