CYBERMAGAZYN
#CyberMagazyn: „Ślepy pozew”. Czy rozwiąże problem hejtu w sieci?
Czy tzw. „ślepy pozew” rozwiąże problem mowy nienawiści i hejtu w internecie? Autorzy projektu ustawy argumentują, że ma „dać oręż obywatelom, którzy są hejtowani”. Jak potencjalną skuteczność tego rozwiązania ocenia prawnik?
W I połowie listopada, w Sejmie miało miejsce I czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Opisywaliśmy wówczas na łamach CyberDefence24, jak wyglądało posiedzenie oraz jakie argumenty padły w dyskusji.
Czytaj też
Co przewiduje projekt?
Najważniejszym elementem zmian jest dodanie rozdziału o postępowaniu w sprawie ochrony dóbr osobistych przeciwko osobom o nieznanej tożsamości. Jego zapisy mają być stosowane w sytuacji, gdy osoba pozywająca nie ma pełnych informacji o pozwanym, a do naruszenia doszło za pośrednictwem internetu.
Zgodnie z projektem, w „ślepym pozwie” konieczne będzie wskazanie platformy oraz publikacji, która narusza dobra osobiste powoda. Jeżeli to możliwe, udostępnione będzie także przekazanie szczegółów dotyczących autora treści, takich jak login lub profil, a także załączenie czytelnej formy treści, jak np. wydrukowany zrzut ekranu lub w formie elektronicznej.
Według procedury przewidzianej w projekcie, sąd wezwie właściciela wskazanego portalu do przekazania danych autora treści naruszających dobra osobiste. Będzie miał 7 dni na wykonanie żądania – może tego nie zrobić jedynie w usprawiedliwionym przypadku. Inaczej grozi mu kara grzywny od 100 tys. do 1 mln zł.
Czytaj też
Autorzy: oręż przeciwko hejtowi
Zdaniem autorów projektu ustawy, „ślepy pozew” przenosi obowiązek ustalenia sprawcy na sąd. Obecnie odpowiada za to powód. „Ślepy pozew ma być daniem oręża obywatelom, którzy czują się hejtowani w sieci” – wyjaśniał podczas pierwszego czytania poseł sprawozdawca Łukasz Osmalak.
Wsparcie dla projektu wyraziła m.in. Polska 2050. Poseł Piotr Stach wskazał, że wolność jednostki ma swoje granice w postaci wolności drugiej jednostki. „Ta ustawa ma walor prewencyjny, my nie sprawimy, że hejt zniknie, ale możemy go ograniczyć” – dodał.
Za pomysłem opowiedział się także wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka. Na mównicy przytoczył komentarze, które opublikowano w serwisie X (dawny Twitter) - pełne wyzwisk anonimowych użytkowników, które były odpowiedzią na merytoryczne posty opublikowane przez polityków.
Czytaj też
Pomysł dobry, ale są obawy
Jak proponowane przepisy oceniają prawnicy? Zdaniem adw. Zofii Goetz, o ile obecnie organy państwowe są zobowiązane do ustalenia autora treści na podstawie Kodeksu postępowania karnego, tak świadomość społeczna w kwestii zakwalifikowania naruszenia dobrego imienia jako zniesławienia nie jest powszechna.
„Osobiście byłam kilkukrotnie w sytuacji, w której, uczestnicząc w czynności składania zawiadomienia o dokonaniu zniesławienia przez nieznanego użytkownika, byłam zmuszona przekonywać przyjmującego zawiadomienie funkcjonariusza, że to o czym jest mowa, jest ścigane karnie” – przekazała adwokat naszej redakcji.
W połączeniu z faktem, że do pozwu cywilnego potrzebne są szczegółowe dane osoby pozywanej – co powoduje rezygnację ewentualnych powodów – adw. Goetz sądzi, że „ślepy pozew” jest dobrym pomysłem. Wyraża jednocześnie obawę o to, czy sądy będą przestrzegały terminu 7 dni na przekazanie żądania danych wobec określonego serwisu.
Czytaj też
Problemy z projektem. „Dodawanie sądowi pracy"
W obecnym projekcie znajduje się jednak więcej mankamentów, które budzą wątpliwości prawniczki. To m.in. kwestia ustosunkowania się platform do żądań sądów, a także brak ochrony prawnej powoda w przypadku wcześniejszego naruszenia dóbr osobistych pozwanego.
To z jednej strony dodawanie sądowi pracy, zmuszanie go do orzekania w tak naprawdę dwóch sprawach - zamiast jednej, ale też wprowadzenie instytucji "przedsądu". Sąd oddala powództwo na posiedzeniu niejawnym, bez doręczania pozwu pozwanemu, jeśli jego zdaniem strony naruszyły wzajemnie swoje dobra osobiste
adwokat Zofia Goetz dla CyberDefence24
Jej zdaniem, sądy zyskują dzięki projektowi ustawy „potężny instrument oddalania pozwów” opierający się na powierzchownej ocenie sędziego, formułowanej bez przeprowadzania przez niego postępowania.
Adwokat zwraca również uwagę na powstającą w ten sposób nierówność w stosunku do innych form naruszenia dóbr osobistych. „W przepisach ogólnych, taka podstawa oddalenia powództwa (oddalenie na posiedzeniu niejawnym ze względu na fakt uprzedniego naruszenia dóbr pozwanego przez powoda – red.) nie występuje” – zaznacza w wypowiedzi dla redakcji CyberDefence24.
Czytaj też
Nie wszyscy są zadowoleni. Słowa o cenzurze w internecie
Swoje niezadowolenie z projektu przedstawili również posłowie podczas debaty sejmowej. Najmocniejsze słowa wystosował poseł Bartłomiej Pejo z Konfederacji, który powiedział o kolejnej próbie „ograniczenia wolności słowa w internecie”.
„To wszystko kosztem sądów, które już są niewydolne. Dołóżmy sądom jeszcze więcej pracy i to tak niewdzięcznej. Kto ma ustalać tożsamość użytkownika? Sąd. Będziemy pozywać się za niemiłe komentarze w internecie, a ucierpią na tym sprawy ważne” – powiedział z mównicy sejmowej Pejo.
Podobnie o koncepcji „ślepego pozwu” wypowiedział się poseł Prawa i Sprawiedliwości, Grzegorz Lorek. Według jego słów, w tym przypadku cenzura w sieci ma być „ochroną władzy” i nie będzie pełnić funkcji „ochrony dóbr Polaków”.
Projekt ustawy oczekuje na III czytanie w izbie niższej.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:*[email protected].*