Polityka i prawo
"Ustawa antyhejterska" w Sejmie. Ślepy pozew za mowę nienawiści w sieci
Ustawa „antyhejterska” ma umożliwić tzw. ślepy pozew wobec anonimowego hejtera w sieci. Projektem w czwartek zajął się Sejm. Jego zwolennicy argumentują, że trzeba walczyć z mową nienawiści w internecie, a przeciwnicy, że to ograniczenie wolności słowa.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Dotyczy on tzw. ślepego pozwu, który ma umożliwić poszkodowanym w sieci ubieganie się o dochodzenie sprawiedliwości wobec osób piszących zniesławiające wpisy.
Ustawą zajmował się Parlamentarny Zespół ds. walki z hejtem na którego obradach byliśmy obecni i które opisywaliśmy na naszych łamach. Projekt zakłada, że nie trzeba będzie ustalać imienia, nazwiska i adresu anonimowego hejtera, by domagać się sprawiedliwości w sądzie. Został on zgłoszony przez grupę posłów z Polski 2050-Trzeciej Drogi.
Projekt, który zakłada zmianę Kodeksu postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw przedstawił Łukasz Osmalak, poseł Polski 2050, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Hejtem. Do obowiązujących zapisów politycy chcą dodać rozdział o „postępowaniu w sprawie ochrony dóbr osobistych przeciwko osobom o nieznanej tożsamości”.
📌Sejm. Trwa pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw.
— Sejm RP🇵🇱 (@KancelariaSejmu) November 7, 2024
🔸Projekt dotyczy wprowadzenia instytucji "ślepego pozwu", która umożliwi osobom poszkodowanym sięgnięcie do mechanizmów odpowiedzialności… pic.twitter.com/p4miOqn1Lt
„Przepisy niniejszego działu stosuje się w sprawach o ochronę dóbr osobistych, jeżeli do ich naruszenia doszło drogą elektroniczną, a powód nie zna imienia i nazwiska albo nazwy lub adresu miejsca zamieszkania albo siedziby pozwanego, który naruszył jego dobra osobiste” - cztamy w dokumencie.
Czytaj też
Czytaj też
"Ślepy pozew" w praktyce
Kluczowe w takim „ślepym pozwie” będzie oznaczenie usługodawcy (platformy) za pośrednictwem której doszło do naruszenia dóbr osobistych, wskazanie w jaki sposób do tego doszło (na podstawie publikacji), jeśli to możliwe: podanie profilu lub loginu pozwanego oraz dołączenie czytelnej formy publikacji, która naruszyła dobra osobiste (wydruk ekranu, bądź zapis elektroniczny na nośniku; adres URL, data i godzina publikacji, jeśli jest to możiwe).
Obowiązek przekazania danych w terminie 7 dni na żądanie sądu spoczywa na usługodawcy za pośrednictwem którego doszło do naruszenia dóbr osobistych oraz przedsiębiorcy telekomunikacyjnego.
Jeśli podmioty te nie przekażą danych bez usprawiedliwionego powodu, sąd może nałożyć karę grzywny w wysokości od 100 tys. zł do 1 mln zł.
Umorzenie postępowania następuje z kolei, kiedy nie wskazano wystarczających danych, które umożliwiają identyfikację pozwanego, bądź jeśli pozyskanie jego danych jest niemożliwe.
Argumenty za, argumenty przeciw
Łukasz Osmalak przedstawiając projekt w Sejmie argumentował, że wraz z rozwojem i z technologią, która weszła w nasze życie pojawiają się zagrożenia i niebezpieczeństwa takie jak patostreaming, cyberprzestępczość, cyberprzemoc i trzeba mieć narzędzia, aby z nimi walczyć.
„Na przestrzeni ostatnich lat bardzo mocno pojawił się w życiu online hejt, nad którym kilka razy w parlamencie już debatowaliśmy. Hejt to coś, co dotyczy - jeżeli nie wszystkich z nas - to wielu z nas. To, że dotyczy osób publicznych, w mojej opinii nie powinno stanowić problemu, ale dotyczy osób młodych, nieletnich, przesiębiorców, którzy prowadzą działalność gospodarczą, zwykłych ludzi i to jest wielki problem. Dziś nazywamy go anonimowym hejtem, ale taka osoba jest w stanie wszystko zepsuć” - stwierdził.
Polityk objaśnił, że z tego powodu kilka miesięcy temu założono Zespół ds. walki z anonimowym hejtem w internecie, który opracował wstępny projekt ustawy o tzw. ślepym pozwie.
„Obecnie, aby uzyskać swoje prawa w sądzie, musimy wyraźnie wskazać osobę, która wyrządziła nam jakąkolwiek szkodę. Niestety w przypadku anonimowego hejtu nie jesteśmy w stanie takiej osoby wyznaczyć. Ślepy pozew ma być daniem oręża obywatelom, którzy czują się hejtowani w sieci. Chodzi o to, by obywatele złożyli wniosek o ślepym pozwie i by sąd wziął na siebie konieczność ustalenia personaliów takiego anonimowego hejtera. Osoba poszkodowana będzie mogła dochodzić swoich praw” - argumentował poseł sprawozdawca projektu.
Zaznaczył, że bardzo by chciał, aby „ten projekt był procedowany ponad wszelkimi podziałami” „Jeżeli uda się procedować tę ustawę, to będziemy chcieli iść dalej i ją dopracować, aby ten projekt był jeszcze lepszy” - zaznaczył.
W ramach oświadczeń klubów, w toku dyskusji projekt zarówno krytykowano, jak i chwalono. Poseł PiS Grzegorz Lorek przytoczył argument o cenzurze w internecie, co ma być „nie ochroną dóbr Polaków”, a „ochroną władzy”.
Agnieszka Hanajczyk z KO zwracała uwagę, że aby projekt miał sens, to trzeba pracować ponad podziałami, ale „wypracowanie najlepszych rozwiązań nie będzie takie proste”.
Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka przytoczył z kolei wpisy hejterów w odpowiedzi na merytoryczne treści opublikowane w serwisie X przez polityków.
Poparł go Piotr Stach z Polski 2050, który kontynuował: „Społeczeństwo informacyjne to podstawa demokracji. (…) Wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej jednostki. Nie rozumiem tych komentarzy dotyczących ograniczenia wolności słowa. Ta ustawa ma walor prewencyjny, my nie sprawimy, że hejt zniknie, ale możemy go ograniczyć” - zaznaczył.
Dodatkowo poseł Kamil Wnuk z Polski 2050-Trzeciej Drogi podał przykład biznesmena, który odnosił sukcesy, ale został zaszczuty przez anonimowe osoby w internecie, w efekcie czego popełnił samobójstwo. Przypomniał też o 16-letniej Julii, która przez hejt rówieśników w internecie odebrała sobie życie.
Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy argumentowała, że anonimowość może być wykorzystywana w dobrym, ale i złym celu. „Cyberprzemoc i hejt stały się powszechne. Skutkuje to krzywdą, poważnymi kosztami zwłaszcza u osób, które nie były na to przygotowane. Politycy są do tego przyzwyczajeni. (…) Instytucja ślepego pozwu i słuszna walka to coś, co jest nam jako społeczeństwu potrzebne, ale pewne naruszenia tajemnicy telekomunikacynej może być użyte w złym celu” - zaznaczyła i podkreśliła, że „na problem trzeba spojrzeć holistycznie”.
Natomiast Bartłomiej Pejo z Konfederacji przytoczył argument dotyczący „cenzury w internecie”.
„Znowu Sejm próbuje podjąć się ograniczenia wolności słowa w internecie. To wszystko kosztem sądów, które już są niewydolne. Dołóżmy sądom jeszcze więcej pracy i to tak niewdzięcznej. Kto ma ustalać tożsamość użytkownika? Sąd. Będziemy pozywać się za niemiłe komentarze w internecie, a ucierpią na tym sprawy ważne. To projekt ograniczający wolność słowa w internecie i po prostu zbędny, szkodliwy na wielu polach” - stwierdził.
W imieniu rządu wypowiadał się Arkadiusz Myrcha, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, który zaznaczył, że zaangażowanie sądów w tego typu spory jest nieuniknione.
„Dzisiejsza debata pokakuje, że walka z hejtem koncentruje się na dwóch płaszczyznach: państwo i osoby pokrzywdzone nie mogą być bezbronne, a druga strona mówi: »stop cenzurze«. To potwierdzenie, że to postawa bierności i ignorancji. Czym innym jest wolność słowa, a czym innym hejt i doprowadzenie młodych osób do samobójstwa, wyrządzenia sobie krzywdy. Uważamy, że państwo powinno reagować. Ministerstwo Cyfyzacji w tej chwili pracuje nad implementacją dyrektywy DSA, kwestią moderowania, usuwania nielegalnych treści” - przypomniał.
Jego zdaniem w Polsce obecnie prowadzona jest dyskusja o tym, w jaki sposób na drodze cywilnej dochodzić swoich praw, ale nie jest to rozwiązanie nowe, bo znane jest m.in. w USA czy państwach anglosaskich.
„Nikt nie kwestionuje tego projektu co do zasady, widać, że ten kierunek jest słuszny, trzeba zastanowić się, jak zapewnić jego realność. Mam nadzieję, że będziemy mogli przez kolejne miesiące pracować w komisji nad kształtem tego projektu. Czas milczącego państwa skończył się. Zaczął się czas: państwo widzi problemy, widzi zjawiska i walczy ze szkodliwymi dla społeczeństwa zjawiskami” - podsumował.
Projekt trafił do komisji nadzywczajnej ds. zmian w kodyfikacjach w celu jego dalszego rozpatrzenia.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany