Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Gruzja. Wybory w cieniu oskarżeń o oszustwa

Wybory w Gruzji w cieniu dezinformacji?
Wybory w Gruzji w cieniu dezinformacji?
Autor. Serenay Tosun/ Unsplash

Podczas wyborów w Gruzji fałszerstwom miały zapobiec urządzenia liczące głosy. Większość wyborców nie potrafiła ich jednak  obsługiwać, a w konsekwencji ich głos mogła zdradzać mała czarna kropka. Dla opozycji to jeden z argumentów do unieważnienia wyborów.

Autor: Marcin Kostecki, Szef Działu Fact-checkingu Politycznego, Stowarzyszenie Demagog

25 listopada obrady rozpoczął Parlament Gruzji XI kadencji. Część miejsc na sali była jednak pusta. Partie opozycyjne wobec rządzącego od 2012 roku Gruzińskiego Marzenia zbojkotowały posiedzenie. Nie uznały one wyniku wyborów, w których największa partia oficjalnie zdobyła 54 proc. głosów.

Salome Zurabiszwili, prezydent Gruzji, napisała na X, że legalność parlamentu podważają „masowe oszustwa wyborcze”. Pozew z żądaniem unieważnienia wyborów wysłała do Sądu Konstytucyjnego.

Tego dnia przed nowo wybranymi posłami wystąpił Giorgi Kalandariszwili, przewodniczący gruzińskiej Centralnej Komisji Wyborczej (CKW). Dużą część komunikatu CKW streszczającego to wystąpienie poświęcono technologiom, które miały zapewnić najwyższy standard przebiegu głosowania.

Czytaj też

Lokal wyborczy nie do poznania

Jak pokazywała CKW w swoich materiałach informacyjnych, dawniej proces oddawania głosu w Gruzji przypominał aktualny standard w Polsce. Wyborca podchodził do stolika i okazywał dowód. Członek obwodowej komisji wyszukiwał nazwisko na papierowej liście, prosił o podpis, a następnie wydawał kartę do głosowania. Karta wypełniona, złożona i wsunięta do koperty trafiała do urny.

YouTube cover video

Gruzińskie władze postanowiły wprowadzić do lokali wyborczych dwa urządzenia elektroniczne: jedno służące do identyfikacji wyborców, a drugie do liczenia głosów. Miejsce papierowej listy zastąpił wyświetlacz dotykowy, a na urnach zamontowano skaner kart do głosowania.

Karty kazano chować nie do kopert, lecz do teczek, tak aby urządzenie łatwo mogło chwycić brzeg karty i pobrać ją od wyborcy. Dla ułatwienia pracy skanera głosy zaznaczano już nie poprzez zakreślenie długopisem właściwego miejsca, lecz zamalowanie odpowiedniej kropki za pomocą markera.

Reklama

Gruzinom w głosowaniu pomogły maszyny. Po co te zmiany?

Nowe urządzenia zainstalowano w 75 proc. lokali wyborczych, w których głos oddać mogło około 90 proc. wyborców. Wybierano lokale dostępne dla przynajmniej 300 wyborców, znajdujące się w stolicach municypiów (drugi szczebel w dwustopniowym podziale administracyjnym Gruzji) i w promieniu 20 km od nich (s. 8).

Gruzińska CKW tłumaczyła, że wprowadzenie nowych technologii, miało uprościć i przyspieszyć procedury związane z oddawaniem i liczeniem głosów. Zwracała też uwagę na konieczność ograniczenia błędów ludzkich.

Z kolei rozmówcy obserwatorów wyborczych wyrażali nadzieję, że technologia zwiększy zaufanie do wyborów (s. 8). Brutalność kampanii, liczne nieprawidłowości i incydenty oraz podważanie wyników można było zauważyć w Gruzji już w 2018 roku, gdy wybierano obecną prezydent.

Urządzenia dostarczyła międzynarodowa korporacja

Wyborcze innowacje testowano w Gruzji w ciągu sześciu lat podczas różnych wyborów uzupełniających. Dostawcę urządzeń wyłoniono ostatecznie w lipcu 2023 roku – był to Smartmatic, międzynarodowa korporacja z siedzibą w Londynie.

Smartmatic działa na rynku cyfrowych rozwiązań wyborczych od ponad 20 lat. Rozwiązania tej firmy użyto niedawno podczas wyłaniania parlamentów instytucji zabezpieczenia społecznego w Niemczech. W zeszłym roku korporacja chwaliła się dostarczeniem urządzeń do jednego ze stanów Australii.

Reklama

Zarzuty wobec dostawcy

Smartmatic nie ma jednak oporów przed świadczeniem usług także w państwach naruszających standardy demokratyczne. Przykładowo, w 2004 roku nawiązała współpracę z rządem Wenezueli. Potem w 2017 roku dyrektor firmy oświadczył, że najprawdopodobniej podczas wyłaniania wenezuelskiego Zgromadzenia Konstytucyjnego dodano do rzeczywistych wyników około 1 mln głosów. Rok później korporacja całkowicie wycofała się z tego kraju.

Firma Smartmatic oferowała swoje produkty także w Filipinach. W związku z tą współpracą kilka miesięcy temu przeciw trzem dyrektorom firmy ławnicy z Florydy skierowali federalny akt oskarżenia. Postawiono im zarzut łapownictwa i prania pieniędzy. W swoim oświadczeniu korporacja podkreśliła jednak, że zarzuty nie dotyczą oszustw wyborczych.

O „hakowanie” urządzeń firmę oskarżały media przychylne Donaldowi Trumpowi po wyborach z 2020 roku. Z produktów Smartmatic korzystano wtedy w hrabstwie Los Angeles. W odpowiedzi na te zarzuty korporacja wniosła do sądu sprawę o zniesławienie. We wrześniu 2024 roku, jeszcze przed rozpoczęciem procesu, ugodę z firmą zawarł Newsmax, a w kwietniuOne America News. O oddalenie pozwu stara się Fox News.

Dodatkowy audyt nieujawniony przed głosowaniem

Przed wyborami gruzińska CKW przygotowała specjalny spot, w którym informowała, że wszystkie urządzenia i programy sprawdziła „międzynarodowa firma audytowa”. Na swojej stronie komisja wskazała, że była to amerykańska Pro V&V, a wyboru firmy dokonała sama CKW. Pro V&V ma akredytację Komisji ds. Obsługi Wyborców wspierającej organizację głosowań w USA.

Przeprowadzono dokładnie dwa audyty. Pierwszy, z października 2023 roku, dotyczył użycia omawianych urządzeń w trakcie wyborów uzupełniających do parlamentu krajowego i nadzwyczajnych wyborów burmistrza Gurdżaani. Drugi audyt odbył się w październiku 2024 roku, tuż przed ostatnimi wyborami (s. 8).

Obserwatorzy wyborczy zwrócili uwagę, że choć wyniki pierwszego audytu CKW opublikowała na swojej stronie wcześniej, w przypadku drugiego zrobiła to dopiero po wyborach. Nie wszyscy zainteresowani mieli więc od razu dostęp do dokumentów audytowych (s. 2 i 8).

Warto zaznaczyć, że wnioski z obydwu audytów były pozytywne. W ostatnim  zwrócono uwagę jedynie na drobne, nieistotne dla ich funkcjonalności różnice między urządzeniami i zalecono dodatkową kontrolę plomb w magazynach, a nie tylko w lokalach wyborczych (s. 10–11).

Reklama

Urzędnicy wyborczy twierdzą, że cyberatak nie był możliwy

Dostarczone przez Smartmatic urządzenia oraz inne cyfrowe rozwiązania miały być całkowicie bezpieczne. Jak wyjaśniała gruzińska CKW, zarówno narzędzie do identyfikacji wyborców, jak i to do liczenia głosów, nie były podłączone do internetu, ani też połączone między sobą.

We wstępnym raporcie obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) czytamy, że w jednym lokalu były dwie, maksymalnie trzy urny z urządzeniami do liczenia głosów. Po zakończonym głosowaniu łączono je ze sobą bezpośrednio, bez użycia internetu, a zsumowany wynik zapisywano na dysku przenośnym. Następnie dysk podłączano do tabletu, który przesyłał dane przez wirtualną sieć prywatną (VPN) do CKW (s. 8 i 20).

Na wszelki wypadek wynik zliczony przez urządzenia traktowano tylko jako wstępny. Ostatecznie głosy i tak liczono ręcznie, a końcowe ustalenia zapisywano w specjalnym protokole. Protokół również przesyłano do CKW za pomocą tabletu. Na stronie centralnej komisji, w ramach zasady transparentności, możemy zapoznać się zarówno z raportami z urządzeń, jak i z protokołami ręcznego liczenia głosów.

Dodatkowe zabezpieczenia dla uczciwości wyborów

Zagłosowanie w dwóch lokalach było teoretycznie niemożliwe. W przypisanych do lokalu urządzeniach zapisywano dane wyborców tylko z jednego obwodu głosowania (s. 8). Co istotne, takich informacji nie zapisywano w urządzeniach do liczenia głosów, aby nie naruszyć zasady tajności głosowania.

Przypisane do obwodów były też karty do głosowania. Wskazywał na to umieszczony na nich kod QR. Dzięki temu można było szybko wykryć próbę użycia karty z innego obwodu lub z niewłaściwym kodem.

Dodatkowo po zidentyfikowaniu wyborcy paznokieć jego kciuka lub palca wskazującego spryskiwano przezroczystym, niezmywalnym tuszem. Do lokalu nie można było wejść bez sprawdzenia paznokci przy użyciu latarki UV.

Przygotowania: gra i udawane głosowanie

Obserwatorzy z OBWE docenili starania gruzińskiej administracji, która przed wyborami próbowała na różne sposoby wyjaśnić obywatelom, jak działają nowe urządzenia. CKW deklaruje, że tylko w 2023 roku zorganizowała 1700 spotkań informacyjnych, prezentowała urządzenia na festynach i na stacjach metra, publikowała filmy w mediach i udostępniała broszury.

Ponadto na stronie gruzińskiej CKW można było zagrać w grę, która przeprowadzała przez całą procedurę oddania głosu. Ponadto 11 września 2024 roku, czyli nieco ponad miesiąc przed wyborami, odbyła się próba generalna. W 598 obwodach przeprowadzono wtedy udawane wybory, w których wzięło udział ponad 120 tys. osób (s. 8).

Wyborcy i tak mieli problem z obsługą urządzeń

Swoich obserwatorów na wybory do Gruzji wysłały zgromadzenia parlamentarne OBWE, Rady Europy, UE i NATO oraz Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE – łącznie 529 osób z 42 państw. Na ich końcowy raport trzeba będzie poczekać kilka miesięcy, ale opublikowano już wstępne wnioski.

Zapisano w nich, że większość z 223 obserwowanych lokali otwarto zgodnie z planem o 8:00. Nie udało się to tylko w kilku lokalach i to właśnie z powodu problemów z uruchomieniem urządzeń. Jednocześnie prawie wszystkie urządzenia po uruchomieniu działały poprawnie przez cały dzień wyborczy (s. 19–20).

Zdaniem obserwatorów nieco ponad połowa wyborców miała problem z obsługą urządzeń do liczenia głosów. Ponadto nowe rozwiązanie nie wyeliminowało problemu naruszania tajności głosowania. Blisko co czwarty głos oddano przy potencjalnym złamaniu tej zasady (s. 20).

Winny temu był nie tylko tłum w lokalu wyborczym czy ludzie stojący zbyt blisko urn. W 9 proc. przypadków wyborcy niewłaściwie używali teczek do zakrywania kart. Niekiedy też zaznaczone markerem głosy przebijały na drugą stronę karty (s. 20).

Naruszenie zasady tajności – mocny argument w rękach opozycji

Prześwitujące karty stały się powodem, dla którego jeden z gruzińskich sądów uznał wyniki głosowania z 30 komisji za nieważne. Informowało o tym Stowarzyszenie Młodych Prawników Gruzji (GYLA), które domaga się tego samego dla wszystkich komisji, w których stosowano elektroniczne urządzenia do liczenia głosów. GYLA podkreśla, że zwracało uwagę na problem jakości kart jeszcze przed wyborami.

Gruzińska Centralna Komisja Wyborcza już w prezentacji z 2023 roku podsumowującej „kampanie dezinformacyjne” zwracała uwagę na zarzuty o potencjalne naruszenie zasady tajności (s. 4 i 6). Tłumaczyła jednak, że prześwitujące karty nie są problemem, skoro każdy wyborca ma teczkę, która zasłania przód i tył karty (s. 11).

Po wyborach CKW opublikowała też film tłumaczący, że właściwe użycie teczki i podanie karty do urządzenia w pełni chroni wyborcę przed ujawnieniem tyłu karty. Zarzuty o naruszenie tajności nazywa tam „fałszywymi informacjami”.

YouTube cover video

Przypomnijmy, że ponad połowa wyborców miała problem z obsługą tych urządzeń. Argumenty nie przekonały jednak sądów apelacyjnych, które odrzuciły skargi wyborcze mimo wyroków pierwszej instancji. Stąd wspomniany na początku wniosek prezydent Zurabiszwili skierowany do Sądu Konstytucyjnego – na razie nierozpatrzony.

Źródło problemu może leżeć głębiej

To nie mała czarna kropka po drugiej stronie karty wyborczej jest największym problemem gruzińskiej polityki. Rządzące tym państwem Gruzińskie Marzenie od jakiegoś czasu odchodzi o demokratycznych standardów i czerpie wzorce ze wschodnich reżimów. Z tego powodu de facto od czerwca 2024 roku proces integracji Gruzji z UE został wstrzymany.

W sierpniu, mimo wielu protestów i prezydenckiego weta, weszła w życie ustawa o agentach zagranicznych. Już sama kampania wokół jej wprowadzenia wywołała szykany i fizyczne ataki wobec trzeciego sektora, w tym organizacji factcheckingowych. Następnie we wrześniu parlament przegłosował ustawę uderzającą w społeczność LGBT+. Daje ona podstawy do zakazywania parad równości czy cenzurowania filmów.

Obserwatorzy wyborczy zwracali uwagę na trwającą przed wyborami brutalną kampanię i upolitycznienie mediów. Podczas głosowania zdarzały się przypadki kupowania głosów, a osoby zatrudnione w sektorze publicznym i mieszkańcy terenów wiejskich doświadczali presji i obaw przed nękaniem. Te zjawiska być może w większym stopniu niż prześwitujące kartki miały wpływ na ostateczny wynik wyborów.

Mimo ogromnych napięć i nieufności to nie brak zaufania do urządzeń sprawił, że opozycja domaga się dziś powtórzenia wyborów. Problemem może być ich nieumiejętna obsługa czy niedostatecznie grube kartki. Choć trudno to zweryfikować, można się zastanowić,  czy te same problemy byłyby wystarczającym powodem do żądania powtórzenia wyborów i bojkotu parlamentu dla opozycji w państwach o bardziej stabilnej demokracji.

Reklama

Komentarze

    Reklama