Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Dlaczego Rosja kłamie na temat Polski?

Jaki jest cel propagandy Putina przeciwko Polsce?
Jaki jest cel propagandy Putina przeciwko Polsce?
Autor. ANTIPOLYGON YOUTUBE/Unsplash

Rosyjska propaganda uderzająca w Polskę ma kilka krótko- i długoterminowych celów. Dobrze mieć ich świadomość. Brak reakcji na kolportowane kłamstwa może mieć dla nas bardzo poważne konsekwencje. Także na arenie międzynarodowej.

Dokładnie dwa lata po pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę szczegółowo przyglądamy się temu, jak działa rosyjska propaganda, jak uderza ona w Polskę i jaki ma w tym konkretnie cel.

Od dłuższego czasu nie ma tygodnia, w którym rosyjska machina dezinformacyjna nie uderzałaby w Polskę i polskie społeczeństwo. Co jakiś czas dochodzi w tej materii do wydarzeń, które wzbudzają szczególne emocje. Tak było w przypadku wywiadu, którego na początku lutego Tuckerowi Carlsonowi udzielił Wladimir Putin.

Rozmowa będąca festiwalem dezinformacji i żartem z dziennikarstwa, była też bardzo istotna z polskiego punktu widzenia. Dawno w nasz kraj nie uderzono propagandowo z taką siłą, trafiając przy okazji do szerokiego grona odbiorców. To w odpowiedzi na te kłamstwa polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowało się opublikować specjalny komunikat, w którym obaliło 10 tez uderzających zarówno w Polskę, jak i Ukrainę.

Czytaj też

Reklama

Walczyć o prawdę

Prawda sama się nie obroni, a kłamstwa trzeba piętnować. Brak reakcji – szczególnie w polityce międzynarodowej – może być wyjątkowo kosztowny. Zwraca na to uwagę Maksym Sijer, dyrektor ds. operacyjnych w Disinfo Digest, którego zdaniem szczególnie dwie tezy propagowane przez Putina w pamiętnej rozmowie są dla naszego kraju szkodliwe.

Pierwsza, dotycząca” rzekomej kolaboracji II Rzeczpospolitej z hitlerowskimi Niemcami”, a druga - tego, że „Polacy zmusili Hitlera do rozpoczęcia z nimi II wojny światowej”.  Według eksperta, oba kłamstwa sprowadzają się do tego, że - według Putina - Polska na równi z hitlerowskimi Niemcami jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej. „Rosjania mają dwa powody, dla których stosują taką narrację” – mówi Sijer.

Pierwszy dotyczy chęci zrzucenia z siebie odpowiedzialności za wybuch wojny. „(…) Niemcy wespół z Rosją zaczęli II wojnę światową od napaści na Polskę, stąd Rosja niejako musi przerzucić odpowiedzialność na swoją kolaborację z Hitlerem i napaść właśnie na nas” – komentuje ekspert dla CyberDefence24.pl.

Drugi argument dotyka kwesti rzekomej walki z faszyzmem. „Według aktualnego rosyjskiego mitu założycielskiego, II wojna światowa zaczęła się od ataku Niemiec na Rosję w 1941 roku. Rosja buduje w ten sposób mit »antyfaszystów«,  co przekłada się również na współczesny język, i nazywanie swoich przeciwników nazistami” – dodaje, zauważając, że Rosja robi z siebie ofiarę, a Polskę – jako rzeczywistą ofiarę – stawia w roli agresora.

Czytaj też

Reklama

Zadania dla propagandy

Rozpowszechnianie kłamstw historycznych na temat Polski ma kilka zadań. Jednym z nich jest przypinanie nam łatki wspomnianego agresora. Zdaniem eksperta, kreowanie na świecie takiego wizerunku jest tłem pod inne operacje informacyjne. Rosja w ten sposób np. kolportuje przekaz o rzekomej polskiej rusofobii.

„Mniej więcej od 2014 r. rusofobia przestała być pojęciem służącym wyłącznie do określenia zjawisk ksenofobicznych, a stała się narzędziem budowy przekazu propagandowego. Przekaz ten służył do deprecjacji polskiej oceny rosyjskich działań” – ocenia.

Dlateczego było to takie ważne? Ponieważ taka narracja skutecznie wpływała na zachodnich decydentów, którzy często uważali polskie obawy przed Rosją za wyolbrzymione i przesadzone.

Powstaje pytanie o to, jaki jest jeszcze cel deprecjonowania Polski? M.in. taki, że jeśli jakieś państwa lub społeczeństwa przyjmą rosyjską propagandę na temat rzekomej „roli Polski w rozpoczęciu II wojny światowej”, to łatwiej też przyjmą inne rosyjskie doniesienia o Polsce, która np. „wysyła dziesiątki tysięcy najemników do walki z Rosją w Ukrainie”.

Niewątpliwie tezy dezinformacyjne mają też za zadanie podzielić społeczeństwa Polski i Ukrainy. „Polaków straszy się rzekomym ukraińskim rewizjonizmem i chęcią zajęcia Podkarpacia, a Ukraińców rzekomymi polskimi dążeniami do oderwania zachodniej Ukrainy. W obu przypadkach Rosja odwołuje się do historii i próbuje inspirować resentymenty historyczne o utraconych ziemiach” – zauważa Maksym Sijer.

Czytaj też

Reklama

Syndrom Oblężonej Twierdzy

Mając na uwadze kwestie kolportowania polityki historycznej w wydaniu rosyjskim, warto zauważyć, że jest to uzależnione od tego, do kogo bezpośrednio ma być skierowany przekaz. Komunikowanie pewnych spraw odbywa się inaczej w przypadku odbiorcy wewnętrznego, a inaczej - zagranicą.

„Kremlowscy politycy mogą kształtować własne społeczeństwo właściwie w sposób dowolny” – mówi Sijer. Jego zdaniem wynika to z tego, że Federacja Rosyjska praktycznie w stu procentach kontroluje przepływ informacji wewnątrz kraju.  

„Stąd też przekaz do własnego społeczeństwa nie musi być tak wyrafinowany, jak np. do zachodnich społeczeństw” – dodaje, mówiąc o zabiegu socjotechnicznej autokreacji.

W przypadku rosyjskim ma on opierać się na kultywowaniu tzw. Syndromu Oblężonej Twierdzy.

Czytaj też

Co z zagranicą?

W kontekście prób dotarcia ze swoim przekazem do zagranicznego odbiorcy, Rosja musi korzystać z bardziej rozbudowanego aparatu władzy. Chodzi nie tylko o media, ale również stowarzyszenia, fundacje, ekspertów, itd. Sporo w tej materii zmienił 24 lutego 2022 roku.

„Przed tym dniem punkt ciężkości kładziony był na stacje Russia Today oraz Sputnik. To wokół nich tworzone były odpowiednie środowiska” – mówi CyberDefence24.pl Sijer, który zauważył, że w miejsce zablokowanych stacji powstały siatki blogerów, udających niezależnych komentatorów.

Czytaj też

Propaganda przed atakiem?

W związku ze wspomnianym 24 lutego, zadaliśmy pytanie dotyczące tego, czy uprawniona jest hipoteza mówiąca o tym, że bezpośrednio przed atakiem konwencjonalnym można zaobserwować nasilenie rosyjskiej propagandy na temat danego kraju.

Zdaniem naszego rozmówcy, istnieje wiele przykładów z historii, które pokazują, że takie twierdzenie kilkukrotnie znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

„Operacja polska NKWD (zamordowanych ponad 100 tys. osób w latach 1937-38) rozpoczęła się wieloaspektową operacją dezinformacyjno-propagandową” – powiedział Sijer, który wskazał, że celem działań propagandowych w tym przypadku było kreowanie nastrojów umożliwiających prowadzenie eksterminacji ludności polskiej, a w czasie dokonywanego ludobójstwa „usprawiedliwiania go”.

Ekspert poruszył tez wątek Ukrainy. „W działaniach poprzedzających napaść na Ukrainę w 2014 roku metanarracja mówiła o potrzebie wkroczenia i ochrony rosyjskojęzycznej ludności na wschodzie Ukrainy przed »faszystowskimi siepaczami kijowskiej junty, którzy będą mordować każdego, kto mówi po rosyjsku«”.

Czytaj też

24 lutego 2022 roku

Oddzielnym wątkiem wartym poruszenia są działania Rosji poprzedzające inwazję sprzed dokładnie dwóch lat. Według eksperta, operacje informacyjne można podzielić w tym przypadku na trzy etapy:

  1. Dwa miesiące przed atakiem wzmacniano przekaz o rzekomych przygotowaniach Sił Zbrojnych Ukrainy do Donbasu. Za sugerowaniem siłowego rozwiązania mieli stać Amerykanie i świat zachodni;

2) Kilka tygodni przed 24 lutego dochodziło już do rosyjskich akcji dywersyjno-sabotażowych, mających potwierdzić agresywne działania Ukrainy i dać pretekst do uznania i obrony quasi-republik;

3) Kilka dni przed atakiem Rosja uznała niepodległość quasi-republik i natychmiast nawiązała z nimi relacje obronne. W tym miejscu ekspert zwrócił uwagę na dodatkową perfidię tego posunięcia: „DRL i ŁRL zostały uznany nie w obecnych granicach, ale w całości granic administracyjnych obwodów Ługańskiego i Donieckiego. Stworzono więc sytuację, w której to rzekomo Ukraina okupowała terytoria nowo powstałych państw” - zauważył, dodając że był to też moment, kiedy w rosyjskich mediach „drastycznie wzmocnił się przekaz dehumanizujący Ukraińców jako ludzi (jednostki) oraz naród”.

Czytaj też

Płonne nadzieje na poprawę

Na koniec kwestia przyszłości, ale także teraźniejszości. Okazuje się, że propagandowa machina (także białoruska) nie tylko nie zwalnia tempa, ale wręcz przyspiesza. Świadczy o tym chociażby wydarzenie z 25 stycznia br., kiedy to w Mińsku podpisano memorandum między Międzyresortową Komisją ds. Edukacji Historycznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej a Republikańską Radą ds. Polityki Historycznej przy A. Łukaszence.

Co ma zmienić ten dokument? Jak tłumaczy nam ekspert, chodzi o stworzenie rosyjsko – białoruskiej komisji ds. ochrony prawdy historycznej, wzorowanej na podobnej instytucji z Rosji. Niestety, jest to potwierdzenie tego, że rola białoruskiego reżimu w szerzeniu kłamstw historycznych na temat Polski stale będzie rosnąć.

 „Dalej dąży się tam do uznania żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego za zbrodniarzy wojennych. W świetle nowego ustawodawstwa (o niedopuszczalności rehabilitacji nazizmu) za przestępców mogą być uznani przedstawiciele polskiej mniejszości kultywujący pamięć o polskim podziemiu” – powiedział.

„(…)Rosyjska polityka historyczna względem Polski nie może być bagatelizowana, choćby nie wiadomo, jak bardzo niedorzeczna by nam się wydawała” - skwitował w rozmowie z nami Maksym Sijer.

Jak widać, siła dezinformacji jest ogromna i niestety może mieć bezpośredni wpływ nie tylko na naszą reputację, ale również bezpieczeństwo każdego z nas.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (2)

  1. GB

    Rosja kłamie zawsze, wszędzie i na każdy temat.

  2. marian123

    A Polska niby mówi całą prawdę o konflikcie na ukrainie...

Reklama