Polityka i prawo
#CyberMagazyn: Jak Rosja manipuluje Polakami?
Rosja próbuje wpływać na zachowania oraz postawy Polek i Polaków. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to, co widzimy np. w mediach społecznościowych, jest wytworem putinowskiej machiny. Wojna informacyjna trwa i musimy być świadomi, że też jesteśmy jej celem.
Pewnie nie raz mieliście do czynienia z rosyjską propagandą lub dezinformacją. Bardzo łatwo na nią trafić, zwłaszcza w internecie, który dla Kremla stał się ważnym instrumentem realizacji celów. Dlaczego? Bo pozwala działać efektywnie, przy niedużych nakładach. Świadomie lub zupełnie przypadkiem możemy więc trafić do pułapki zastawionej przez Moskwę. I o to chodzi Putinowi.
Czytaj też
Walka o umysły Polek i Polaków
Za naszą wschodnią granicą rozgrywa się prawdziwa, pełnoskalowa wojna. Padają strzały, w ruchu jest ciężki sprzęt, pracują działa artylerii, rakiety latają w górze a drony podbijają niebo. Dla Ukrainy i Rosji zniszczenia oraz śmierć stały się codziennością. Choć te obrazki najbardziej zapadają w pamięć, trzeba mieć świadomość, że to nie jedyny element agresji.
Znajdujemy się w stanie wojny informacyjnej. Prowadzi ją Kreml w stosunku nie tylko do ukraińskiego społeczeństwa, które dzielnie walczy o swoją wolność. My, Polki i Polacy, także jesteśmy celem Moskwy i to również o nasze umysły toczy się „gra”.
Tego chce Rosja
Rosja zbudowała prawdziwą machinę przeznaczoną do prowadzenia wojny informacyjnej. Z biegiem lat jest stale rozwijana i udoskonala w taki sposób, aby podnosić skuteczność operacji. W efekcie wypracowała narzędzia oraz techniki manipulacji, które pozwalają jej oddziaływać na społeczeństwa innych państw i realizować zakładane cele. Jakie?
Można tu wymienić m.in. chęć wywołania chaosu i podziałów, bo takiego „gracza” się najlepiej „rozgrywa”;umacnianie prorosyjskich podmiotów w kraju, które będą przydatne w określonym miejscu i czasie; osłabianie pozycji wiodących instytucji i postaci, w tym np. rządzących i przedstawicieli wojska; niszczenie zaufania do władzy i samej demokracji; wywołanie niechęci wobec sojuszników i partnerów (jak NATO, USA, Ukraina itp.) czy też promowanie samej Rosji jako wiarygodnego państwa, z którym warto współpracować.
Czytaj też
Rosja gra na emocjach
Machina Putin wykorzystuje nośne tematy oraz bieżące wydarzenia. Ważne jest przykuwanie uwagi i granie na emocjach (np. wywołanie ekscytacji, złości, rozczarowania), a wszystko po to, by osłabić czujność odbiorców i nakłonić ich do rozprzestrzeniania określonej narracji dalej. Budowanie zasięgu sprawia, że rośnie ryzyko trafienia na tzw. podatny grunt, w którym prorosyjska wizja świata ma szansę na zakotwiczenie.
Przykładem są chociażby treści pokazujące ukraińskich imigrantów w Polsce w mocno negatywnym świetle. Szczególnie zauważalne było to po rosyjskiej inwazji. Wówczas zaczęły się pojawiać hasła, że Ukraińcy stanowią zagrożenie dla obywateli RP, zabiorą im pracę, a nawet że rozprzestrzeniają choroby.
Inna operacja była i nadal jest wymierzona w NATO i Stany Zjednoczone, które – według prokremlowskiej narracji – wciągają Polskę do wojny z Rosją. Dodatkowo, nie brakuje prób deprecjonowania i osłabiania pozycji przedstawicieli rządu, czego najnowszym przykładem jest sytuacja z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
Kreml umie wykorzystać sytuację
Rosyjscy pranksterzy wrzucili do sieci filmik, na którym minister miał rozmawiać z fałszywym Petro Poroszenką (były prezydent Ukrainy). Jak wskazywaliśmy na naszym portalu, publikacja nagrania nie była przypadkowa i odbyła się w czasie, gdy wizytował nad Wisłą sekretarz stanu USA Antony Blinken. Ministerstwo przekazało nam, że materiał traktuje jako… deepfake.
Oto stanowisko @MSZ_RP🧐👇@Defence24pl #cyber #dezinformacja #Polskahttps://t.co/gDob5JymCx
— CyberDefence24 (@CyberDefence24) September 13, 2024
Podczas „rozmowy” z ust Radosława Sikorskiego miało paść wiele zadań, mających spore znaczenie dla m.in. Ukrainy. Szef polskiej dyplomacji był pytany o np. możliwość wysłania żołnierzy RP za wschodnią granicę czy wstąpienie Kijowa w struktury UE.
Odpowiedzi, który słyszymy na nagraniu, zostały wykorzystane przez kremlowską machinę do prowadzenia dalszych działań. Dr Michał Marek, kierownik Zespołu Analiz Zagrożeń Zewnętrznych w NASK, w swoich mediach społecznościowych, wskazał, że odpowiednio zmanipulowany filmik posłużył do np. „pozycjonowania Polski na państwo, które rzekomo nie chce wspierać zdolności defensywnych Ukrainy oraz pozycjonowania UE na strukturę, która »zdradziła Ukraińców«”.
#Rosja aparat #dezinformacja koncentruje się obecnie w stosunku do Polski na deprecjonowaniu wizerunku zarówno naszego państwa jak i Zachodu w kontekście aktywności Moskwy z zakresu wykorzystania tzw. pranksterów (de facto pracowników rosyjskiego aparatu dezinformacyjnego).… https://t.co/VxFL2eYOMt pic.twitter.com/M3tYRh6fMh
— Michał Marek (@mic_marek) September 12, 2024
Rosyjskie fejki w social mediach
Jednym z głównym teatrów działań rosyjskiej wojny informacyjnej jest internet. Media społecznościowe, portale i serwisy informacyjne (przykład: Kampania Rosji w Polsce. Ujawniono siatkę Putina) czy nawet influencerzy (pisaliśmy o tym w materiale: Influencerzy pomagają Rosji. Gawkowski: współpracujemy z amerykańskimi służbami) są aktywnie wykorzystywane przed Kreml do oddziaływania na naszą świadomość i zachowania.
Świat cyfrowy pozwala Moskwie działać szybko, sprawnie i na dużą skalę. Za pomocą sieci można dotrzeć do ogromnej liczby odbiorców w krótkim czasie, co jest szczególnie ważne, gdy dzieje się coś nagle, tu i teraz. Do tego dochodzi efekt kuli śnieżnej, którą napędzają sami użytkownicy, udostępniając krzykliwe nagłówki lub wpisy.
Prokremlowskie narracje bez większego wysiłku można znaleźć na popularnych platformach społecznościowychtypu X czy Telegram, o którym w ostatnim czasie jest szczególnie głośno za sprawą zatrzymania jego właściciela Pawła Durowa.
Telegram to idealne środowisko do prowadzenia operacji informacyjnych. Jak stwierdził Marcin Fic, analityk Demagoga, na łamach naszego portalu: „mało rygorystyczne zasady i nieskuteczna moderacja treści sprawiają, że fałszywe informacje mają się bardzo dobrze na platformie”. Każdy dzień to nowa dawka fejkowych sensacji podrzucanych przez Rosję.
Czytaj też
Pranksterzy jednym elementów wojny
W tym wszystkim swoją rolę odgrywają… pranksterzy. Doskonale pamiętamy przykład prezydenta Andrzeja Dudy, który dał się podejść (więcej: Prank na prezydencie. W Rosji cytują Dudę). Teraz – jak już wcześniej wspomnieliśmy – podobnie miało być z Radosławem Sikorskim.
MSZ uważa, że to deepfake i mówi wprost o „śmieciowej rosyjskiej propagandzie sponsorowanych przez służby »żartownisiów«, notorycznie nagrywających polityków całej Europy, albo się tym chwalącymi” (cytat z naszego tekstu: Rosyjscy pranksterzy wkręcili Sikorskiego? MSZ: traktujemy to jako deepfake).
Tego typu nagrania/filmiki przykuwają uwagę odbiorców, w których uruchamia się mechanizm „podzielenia się odkryciem z innymi” i/lub komentowania. Uaktywniają się tzw. „pożyteczni idioci”, których zachowanie wspiera cele rosyjskiej wojny informacyjnej. O to właśnie chodzi Putinowi.
Media narzędziem osiągania celu
A jeżeli już jesteśmy przy Putinie, podkreślmy, że podstawą kremlowskiej machiny są liderzy środowiska politycznegotego kraju. Wypowiedzi prezydenta, przedstawicieli rządu (m.in. Piskowa, Zacharowej) czy armii (np. Gierasimowa) często są początkiem operacji, która następnie zyskuje na silne, dzięki zaangażowaniu kolejnych elementów (botów w mediach społecznościowych, prorosyjskich kont, portali itp.). Trudno o bardziej prorosyjskie treści niż te głoszone przez liderów Federacji.
I tu duże znaczenie mają kontrolowane lub powiązane z Rosją media tradycyjne. Telewizja, radio, prasa nie wymarły; są wciąż popularne, a więc mogą pomóc w realizacji interesów. Oczywiście po inwazji na Ukrainę i nałożeniu sankcji (np. na RT), bezpośrednia aktywność prokremlowskich koncernów medialnych na Zachodzie, w tym w Polsce, zmniejszyła się (z wiadomych powodów) i obecnie odgrywają wiodącą rolę w samej Rosji lub na okupowanych terenach naszego wschodniego sąsiada.
Nie oznacza to jednak, że zupełnie nic się nie dzieje w Polsce, Europie i szerzej na Zachodzie. Wspomniane główne rosyjskie ośrodki medialne mają swoje macki. Tworzą mniejsze, lokalne podmioty, które np. imitują serwisy informacyjne dla mieszkańców danego regionu, aby za ich pośrednictwem przemycać określone narracje.
Na naszych łamach opisywaliśmy m.in. siatkę składającą się co najmniej ze 193 serwisów. Wśród nich znajdował się polskojęzyczny portal pravda-pl(.)com. Nie zabrakło też jego zagranicznych odpowiedników: pravda-fr(.)com, pravda-de(.)com, pravda-es(.)com czy pravda-en(.)com.
Czytaj też
Rosja i tylko Rosja
Patrząc za naszą wschodnią granicę widać znacznie szerszy katalog stosowanych przez Rosję instrumentów i technik wojny informacyjnej. Przyglądając się działaniom podejmowanym na okupowanych terenach Ukrainy, widzimy, do czego zdolna jest Moskwa.
Putin stara się odizolować mieszkańców zajętych regionów od innych niż rosyjskie źródeł informacji. Blokowane są kanały telewizyjne ukraińskich lub zagranicznych stacji, w zamian emitowane są programy np. wychwalające „mateczke Rossije” a inwazję przedstawiające jako wyzwolenie lokalnej społeczności od ucisku nazistów. Odbywa się to do tego stopnia, że mieszkańcy są wręcz przymuszani do wymiany instalacji telewizyjnych na urządzenia posiadające rosyjskie standardy (więcej pod linkiem: Praktyka Rosji niczym z hitlerowskiej Rzeszy).
Młodzi mają myśleć i czuć po rosyjsku
Innym przejawem wojny informacyjnej jest karmienie młodych propagandą. Do programów edukacyjnych na zajętych obszarach wprowadzane są przedmioty lub prowadzone lekcje, których celem jest wpajanie dzieciom i młodzieży prokremlowskich narracji oraz wartości. Organizowane są dla nich także różnego rodzaju wydarzenia, w tym kulturalne, przemycające treści i hasła budujące prorosyjskie postawy.
Nie bądź pionkiem Putina
Rosja potrafi manipulować i oddziaływać na różne grupy. Trzeba być zatem świadomym i widzieć, do jakich metod i technik się ucieka. Każdy z nas uczestniczy w tej wojnie informacyjnej. Pytanie tylko, na ile będzie odporni na dezinformację i propagandę.
Poza wspomnianą świadomością, należy zachować zdrowy rozsądek i racjonalne podejście do treści, z którymi mamy do czynienia w różnych miejscach. Najczęściej jest to internet, ale nie tylko. Możemy spotkać się z np. ulotkami lub plakatami wywieszanymi na ulicach miast. W każdym przypadku kluczowa jest umiejętność racjonalnego myślenia. Powinniśmy kształtować ją w sobie od najmłodszych lat i uczyć kolejne pokolenia, jak nie dać się wrogim operacjom informacyjnym. To problem, który nie zniknie z dnia na dzień. Ta wojna jeszcze potrwa.
Warto też śledzić działalność osób i podmiotów, które zajmują się badaniem oraz ujawnianiem rosyjskiej dezinformacji i propagandy. Wystarczy wspomnieć o fact-checkerach (np. Demagog) czy analitykach (m.in. Disinfo Digest, INFO OPS Polska). Ich publikacje są cennym źródłem wiedzy na temat bieżących działań rosyjskiej machiny i pozwalają być świadomym odbiorcą treści w czasach wojny informacyjnej, której celem są również umysły Polek i Polaków.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany