Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Telegram współpracuje z rosyjskimi służbami? Historia nastolatka z Irkucka

Ostatnie wydarzenia związane z założycielem platformy Telegram przywróciły dyskusję co do prywatności w tym komunikatorze. Przykład z Rosji wzbudza bowiem wątpliwości w tej sprawie.
Ostatnie wydarzenia związane z założycielem platformy Telegram przywróciły dyskusję co do prywatności w tym komunikatorze. Przykład z Rosji wzbudza bowiem wątpliwości w tej sprawie.
Autor. ilgmyzin/Unsplash

W sieci pojawiły się doniesienia o aresztowaniu młodego Rosjanina podejrzewanego o sabotaż sieci kolejowej na terenie tego kraju. Uwagę przykuwa sposób, w jaki miał zostać namierzony przez służby. W centrum ponownie znalazł się Telegram.

Od dwóch tygodni nie milknie dyskusja o komunikatorze Telegram i związanymi z nim kontrowersjami. W sobotę 24 sierpnia na paryskim lotnisku Le Bourget aresztowano jego założyciela, Pavla Durova. Jak opisywaliśmy na łamach CyberDefence24, został on oskarżony m.in. o współudział w dystrybucji materiałów z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich czy pranie brudnych pieniędzy.

Czytaj też

Reklama

Platforma „dbająca o prywatność”. Historia z Rosji nie daje pewności

Wśród narracji dotyczących samego Telegramu bardzo często pojawia się kwestia braku współpracy administracji komunikatora ze służbami. Przykładowo, platforma chwaliła się, że nie przekazała ani jednego bajta danych użytkowników. Wzbudza to kontrowersje w przypadkach walki organów ścigania z pedofilami.

Deklaracja Telegramu co do danych jest jednak poddawana w wątpliwość w przypadkach, które mają miejsce na terenie Rosji. Jak opisuje portal Meduza, od początku inwazji na Ukrainęna terenie całej Federacji zatrzymano kilkunastu nastolatków w związku z aktami sabotażu wymierzonymi w sieć kolejową. Najstarsi nie mają więcej niż 20 lat.

Interesujący wydaje się być przypadek 19-latka z okolic Irkucka. Za pomocą miedzianego kabla młody mężczyzna zatrzymał pociąg towarowy; maszynista składu znalazł na miejscu jedynie ulotki z treściami antyputinowskimi. Na podstawie dostępnych dowodów nie udało się ustalić sprawcy, do czasu, gdy postanowiono sprawdzić komunikator Telegram.

Czytaj też

Reklama

Telegram był jedynym śladem, a i tak aresztowano sprawcę

Decyzja rosyjskich służb przyniosła owoce po ponad pół roku. Słowa umieszczone na ulotkach odnaleziono na kanale tzw. Ruchu Wyzwolenia Syberii. Według samego nastolatka, jego konto zostało utworzone przy wykorzystaniu anonimowej karty SIM z Estonii. Mimo tego, Rosjanie ustalili jego tożsamość i aresztowali chłopaka.

Serwis Recorded Future News wskazuje, że ten przypadek wzbudza podejrzenia co do deklaracji administracji Telegramu w sprawach prywatności. To właśnie „nieustępliwość w sprawie prywatności” miała doprowadzić do emigracji Pavla Durova z Rosji. Tymczasem okazało się, że po opuszczeniu ojczyzny, założyciel komunikatora wracał nań jeszcze 50 razy – jeden z nich wypadł akurat w dniu, gdy Roskomnadzor zaprzestał blokady komunikatora w 2020 roku.

Czy Durov oraz Telegram faktycznie współpracują z rosyjskimi służbami, a jednocześnie odmawiają współpracy zachodnim organom ścigania? Odpowiedź na to pytanie zna niestety głównie sama administracja platformy.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama