Reklama

Dlaczego przegrywamy walkę z dezinformacją?

fake news
Autor. Journolink Journolink/Flickr/CC BY 2.0

Pomimo wydawania coraz większych środków na walkę z dezinformacją, omawiania tej tematyki na licznych konferencjach, warsztatach i spotkaniach ekspertów, nie możemy uznać, że tę walkę wygrywamy. Jest wręcz odwrotnie, a sytuacja stale się pogarsza. Liczba i stopień wyrafinowania materiałów dezinformacyjnych stale rośnie, a ich skutki coraz częściej widzimy w świecie rzeczywistym. Dlaczego tak się dzieje i co zrobić, aby temu przeciwdziałać? 

Dlaczego dezinformacja jest zagrożeniem?

raporcie Global Risks Report z 2025 roku Światowego Forum Ekonomicznego, opracowanym na podstawie opinii 900 ekspertów z całego świata, uznano misinformację i dezinformację za największe potencjalne niebezpieczeństwo w krótkim okresie. 

Dezinformacja pogłębia nienawiść wobec mniejszości narodowych, etnicznych, religijnych i seksualnych, pogłębiając podziały społeczne. Coraz częściej proces ten, który zaczyna się online, ma swoje skutki w świecie rzeczywistym. 

Polsce przykładem potwierdzającym te obserwacje było m.in.: 

  • pobicie byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego za rzekome wprowadzenie „zamordyzmu covidowego", 
  • ataki na placówki medyczne i medyków w trakcie 
  • pandemii COVID-19,
  • ataki na infrastrukturę telekomunikacyjną pod wpływem dezinformacji związanej z wprowadzeniem sieci 5G.

Ten ostatni problem dotknął również inne państwa. Przykładowo, w Peru porywano i przetrzymywano techników naprawiających maszty telekomunikacyjne i stacje bazowe, oskarżając ich o montaż śmiercionośnej technologii. 

Reklama

Dezinformacja może też zabijać, co pokazują przykłady ludzi spożywających wybielacz, aby wyleczyć się z COVID-19, co skończyło się dla nich tragicznie. W 2018 roku w Nigerii fałszywe informacje rozpowszechniane za pomocą Facebooka o rzekomych atakach etnicznych przyczyniły się do kilkunastu zabójstw, linczów i zniszczeń mienia. 

Dezinformacja nie musi jednak prowadzić do morderstw, przemocy fizycznej czy niszczenia mienia. Może też podważać ład społeczny i uderzać w podstawy funkcjonowania demokratycznego państwa. 

Głównym celem są tutaj przede wszystkim wybory, których podważanie i zakłócanie   stało się jednym z zadań aktorów rozpowszechniających dezinformację. Jak skuteczne może to być, pokazują wybory prezydenckie w USA w 2016 roku, gdzie do dzisiaj trwa spór czy Rosjanie wybrali Donalda Trumpa na prezydenta, czy nie. 

W 2022 roku udaremniono próbę zamachu stanu w Niemczech, którego autorem miał być ruch Obywatele Rzeszy; był on inspirowany istniejącymi w sieci teoriami spiskowymi, w tym ruchem QAnon.

Wydarzenia te pokazują, że zagrożenie ze strony dezinformacji jest realne i wieloaspektowe. Dlatego podjęto już szereg działań ukierunkowanych na zwalczanie tego zjawiska, które jednak wciąż są niewystarczające. Warto prześledzić, jakie problemy występują w przeciwdziałaniu dezinformacji i co można z tym zrobić. 

Czytaj też

Państwo angażuje się w walkę z dezinformacją

W trzeciej dekadzie XXI wieku większość państw zdała sobie sprawę, że musi zaangażować swoje środki i instytucje do walki z dezinformacją, ponieważ oparcie się na NGO-sach, think-tankach i dziennikarzach jest dalece niewystarczające. Stąd pomysł stworzenia instytucji państwowych, które zajmą się śledzeniem i analizą dezinformacji, edukacją w zakresie jej przeciwdziałania oraz innymi działaniami wzmacniającymi odporność społeczną. 

Szwecja reaktywowała w 2022 Agencję Obrony Psychologicznej, Francja stworzyła Viginum. Również w Polsce podejmowano próby utworzenia podobnych struktur, np. Działu Przeciwdziałania Dezinformacji(obecnie Ośrodek Analizy DezinformacjiNASK czy Departamentu Komunikacji Strategicznej i Przeciwdziałania Dezinformacji Międzynarodowej w MSZ

Wydaje się to słusznym kierunkiem, ponieważ tylko zasoby państwa są w stanie przeciwstawić się profesjonalistom ze służb wywiadowczych, dokonujących takich operacji – a takie działania prowadzą chociażby Chiny czy Rosja. Jednak, aby tego typu instytucje były skuteczne, muszą posiadać odpowiednie zdolności i być odporne na polityczną presję i posiadać podstawy prawne.

Reklama

Po pierwsze, należy zastanowić się, czy takie organizacje będą zwalczać tylko dezinformację zewnętrzną, czy również wewnętrzną – co rodzi ryzyko potencjalnych oskarżeń o cenzurę, szczególnie w silnie spolaryzowanym społeczeństwie (co samo w sobie jest też efektem działań dezinformacyjnych lub aktorów realizujących takie działania). Tutaj pojawia się kolejne pytanie: czy obecnie da się odróżnić dezinformację wewnętrzną od zewnętrznej? Na pewno jest to coraz trudniejsze ze względu na coraz bardziej zaawansowane kampanie oraz techniki wykorzystywane przez przeciwników.

Po drugie, należy zastanowić się, gdzie taki zespół powinien zostać umiejscowiony. W Polsce naturalnym miejscem wydaje się Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, ze względu na fakt, że praca takiego zespołu przenika wszystkie instytucje w państwie, co jest ważne biorąc pod uwagę wciąż silnie funkcjonującą silosowość ministerstw i instytucji im podległych. 

Dobrym pomysłem wydaje się też utrzymanie w MSZ komórki odpowiedzialnej za komunikację strategiczną oraz za walkę z dezinformacją międzynarodową – z racji specyfiki pracy MSZ i roli na arenie międzynarodowej będzie ona niezbędna, chociaż niewątpliwe wymaga to wyznaczenia jasnych granic i obszarów odpowiedzialności.

Kolejną kwestią jest stworzenie odpowiedniego systemu wybierania szefa takiej instytucji, aby maksymalnie odpolitycznić to ciało (co niestety się nie udaje). Dobrym wzorem może być tu sposób wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich, który gwarantuje względnie dużą niezależność pełnionej funkcji, co z drugiej strony jest związane z umiejscowieniem instytucji na boku.

Należy podkreślić, że każda państwowa instytucja odpowiedzialna za zwalczanie dezinformacji musi być możliwie maksymalnie transparentna i utrzymywać profesjonalną komunikację na wysokim poziomie, aby nie dopuścić do sytuacji, w której jeden niewłaściwy, niedopracowany komunikat może wyrządzić szkody – tak jak miało to miejsce w trakcie wyborów prezydenckich w Polsce i nieszczęsnego, niejasnego komunikatu NASK o ingerencji z zagranicy. Faktycznie ona miała miejsce i warto było o niej informować, ale zdecydowanie nie w formie tak lakonicznego i zagadkowego komunikatu.

Czytaj też

Media społecznościowe – współczesne pole bitwy

Dzisiaj zdecydowana większość materiałów dezinformacyjnych spotyka się w mediach społecznościowych, których właściciele bardzo niechętnie usuwają jakąkolwiek treść, zasłaniając się absolutną wolnością słowa, przy jednoczesnym instrumentalnym korzystaniu ze swoich regulaminów. 

Prowadzi to do sytuacji, że nawet przykłady jasno łamiące prawo, jak nawoływanie do nienawiści czy łamanie ciszy wyborczej, są tolerowane i nieusuwane. W zależności od sytuacji współczynnik usuwania treści przez platformy mediów społecznościowych wynosi około 30%; jedne platformy są bardziej chętne do współpracy, podczas gdy inne wręcz przeciwnie. 

Przykładowo X, dawny Twitter, w Polsce nie ma od lat swojego przedstawicielstwa, a podczas wyborów prezydenckich jego europejscy przedstawiciele nie brali udziału w spotkaniach w Warszawie, argumentując, że nie mają funduszy na podróże do Polski

Reklama

Sytuację może poprawić pełna implementacja Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA), który w Polsce wprowadzany jest z dużym opóźnieniem. Jednak to nowe prawo nie spowoduje automatycznego usuwania dezinformacyjnych wpisów, ponieważ dotyczy tylko treści nielegalnych. 

Posiadanie prorosyjskich poglądów i ich publiczne wyrażanie nie jest zakazane w Polsce. Dlatego implementacja DSA nie spowoduje gwałtownego spadku prorosyjskich komentarzy w polskiej infosferze czy nawet działań, które można by uznać ze realizowane bezpośrednio przez rosyjskie służby, a nie pożytecznych idiotów. 

Oczywiście ograniczyć wpisy dezinformacyjne, które nawołują do nienawiści, przemocy albo w inny sposób łamią prawo, ale nie zmienia to faktu, że konieczne są kolejne rozwiązania prawne, w tym te które umożliwią karanie platform mediów społecznościowych za bierność w zwalczaniu dezinformacji. 

Należy zmienić istniejący ekosystem biznesowy, który powoduje, że często treści dezinformacyjne są utrzymywane, ponieważ są bardzo popularne i generują duże zyski. Platformy mediów społecznościowych muszą zrozumieć, że bardziej opłacalne będzie zwalczanie dezinformacji niż jej utrzymanie. Do tego potrzebne są jednak dalsze rozwiązania prawne na poziomie Unii Europejskiej.

Czytaj też

Więzienie za dezinformację?

W polskiej infosferze funkcjonuje jedno konto (na potrzeby artykułu nazwijmy je ABCDE) w mediach społecznościowych, które praktycznie powiela dezinformację na każdy możliwy temat i robi to na masową skalę. Prawdziwa tożsamość osoby jest dobrze znana, a mimo to wydaje się, że jesteśmy bezradni wobec takiej sytuacji. 

Jedyna możliwość pociągnięcia takiej osoby do odpowiedzialności leży na drodze cywilnoprawnej, czyli wymaga dużego wysiłku i samozaparcia, zarówno bezpośrednio u poszkodowanej ofiary, jak i po stronie prokuratury i sądów. A i to nie zawsze gwarantuje sukces. ABCDE po jednym takim pozwie przeprosiło osobę poszkodowaną, po czym wróciło do dalszego szerzenia dezinformacji

Polsce dezinformacja jest karana tylko wtedy, gdy „rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji jest robione w ramach udziału w działalności obcego wywiadu” – co jest bardzo trudne do udowodnienia w praktyce, zarówno z perspektywy identyfikacji jak i procesowej. 

Oczywiście jeśli rozpowszechnianie dezinformacji łączy się z kradzieżą tożsamości, oszustwem, znieważeniem, zniesławieniem czy nawet groźbami, wtedy osobom odpowiedzialnym za jej sianie grozi kara. Przykład konta ABCDE nie tylko pokazuje, że przepisy te są mało skuteczne, ale w praktyce rozpowszechnianie dezinformacji jest bezkarne. 

Pytanie o zmianę tego stanu rzeczy stawia filozoficzne pytanie o granicę wolności słowa i o to, jak ewentualne karanie za dezinformację miałoby wyglądać. Obecnie istniejący stan pozwala na praktycznie niczym nieskrępowane działania dezinformacyjne i to należałoby jakoś zmienić, jednocześnie mając cały czas na uwadze kwestie wolności słowa. Należy pamiętać, że wolność słowa nie jest nieskrępowana, a kończy się tam, gdzie naruszamy czy dotykamy wolności drugiej osoby.

Reklama

Edukacja – klucz do sukcesu

Rozmawiając o przeciwdziałaniu dezinformacji i budowaniu odporności społecznej na to zjawisko, powraca magiczne słowo – edukacja. Państwa, które wprowadziły tzw. edukację medialną do programu obowiązkowych zajęć dla młodzieży, plasują się w czołówce państw najbardziej odpornych na dezinformację. 

Podobny przedmiot można byłoby wprowadzić w szkołach w Polsce, ale ze względu na obciążenie programowe polskich uczniów może to być obecnie problematyczne. Do tego edukacja jest procesem długotrwałym i na efekty trzeba byłoby długo poczekać.

Nie zmienia to faktu, że warto takie programy wprowadzić. Obecnie część zajęć z rozpoznawania dezinformacji można byłoby realizować w ramach informatyki lub wiedzy o społeczeństwie.

Dodatkowo, należałoby postawić większy nacisk na promowanie krytycznego myślenia i analogicznego podejścia do źródeł, co bez trudu można sobie wyobrazić jako element innych, już funkcjonujących przedmiotów, takich jak historia, geografia czy nawet j. polski. 

Należy też wskazać, że coraz więcej państw rozważa zakazy korzystania z mediów społecznościowychprzez dzieci czy w ogóle używania smartfonów w szkołach. Takie rozwiązanie z pewnością wpłynie na zdrowie psychiczne, ale również może przyczynić się do efektywniejszej walki z dezinformacją, ponieważ dzieci będą narażone na nią w mniejszym stopniu. 

Czytaj też

Współpraca z sektorem trzecim

Kolejną kwestią, która jest niezbędna w skutecznym zwalczaniu dezinformacji, jest zbudowanie trwałych, roboczych relacji pomiędzy instytucjami rządowymi, NGO-sami, fact-checkerami, a nawet dziennikarzami. Dlatego warto byłoby ustabilizować kanały wymiany informacji oraz cykliczne spotkania poświęcone tej problematyce, a nie działać ad hoc tylko np. przed wyborami czy innymi ważnymi wydarzeniami, występując z pozycji dalekiej od partnerskiej. 

Istotne jest również ustanowienie państwowych funduszy dla takich organizacji, tak aby zapewnić im ciągłość działania, a także niezależność od środków zewnętrznych, zarówno międzynarodowych jak i tych pochodzących od biznesu, ale wymaga zaakceptowania pewnego stanu rzeczy i zrozumienia roli organizacji pozarządowych i niezależnych ekspertów w systemie państwa.

Reklama

Zakończenie

Skuteczne zwalczanie dezinformacji jest względnie możliwe i wydaje się, że są państwa, takie jak np. kraje skandynawskie, które odnoszą tutaj faktyczne sukcesy i to od nich można się uczyć. 

Należy zdać sobie sprawę, że kwestia dezinformacji nie zniknie – zawsze pozostanie z nami. Konieczne jest jednak ograniczenie szkodliwych skutków jej działania poprzez wdrożenie reform i podjęcie odpowiednich inicjatyw. Zaangażowanie państwa, zainwestowanie w badania i analizę tego zjawiska, ustabilizowanie współpracy z sektorem trzecim, edukacja i właściwa komunikacja to rzeczy, które powinny zostać wprowadzone. 

Na koniec należy też uświadamiać społeczeństwu nie tylko, że dezinformacja i walka z nią nie oznacza cenzurowania poglądów i opinii, ale eliminację treści szkodliwych dla państwa i ogółu społeczeństwa, ale też, że dezinformacja to nie ogół zjawiska, a jedynie fragment, narzędzie w szerszym zjawisku zagrożeń informacyjnych. 

Nikt chyba nie chce, żeby samoloty były projektowane przez płaskoziemców, lekiem na raka była lewoskrętna witamina C, Putina uważano za zbawcę narodu, a największym zagrożeniem miała być Unia Europejska.

Czytaj też

CyberDefence24.pl - Digital EU Ambassador

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Cyfrowy Senior. Jak walczy się z oszustami?

Komentarze

    Reklama