Reklama

Polityka i prawo

Cenzura czy troska o obywateli? To musisz wiedzieć o nowych przepisach

cenzura wolność słowa stop zamknięte usta
Co z wolnością słowa w polskim internecie?
Autor. Engin Akyurt/Pexels

Trwają prace nad implementacją unijnego Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA) w Polsce. Nowe przepisy mogą spowodować, że nielegalne treści będą usuwane z internetu w procedurze administracyjnej. W naszym kraju trwa burzliwa dyskusja.

DSA to rozporządzenie PE i Rady UE, które wprowadza harmonizację świadczenia usług cyfrowych na całym rynku wewnętrznym UE. Zaczęło obowiązywać 17 lutego 2024 roku, ale niektóre państwa wciąż nie wdrożyły odpowiednich rozwiązań prawnych, aby umożliwić jego pełne stosowanie. Nie ma to wpływu na konieczność wypełniania obowiązków przez dostawców usług pośrednich, ale w dużym stopniu utrudnia korzystanie z mechanizmów, pozostających poza sferą działalności platform. 

Czytaj też

Reklama

Implementacja DSA w Polsce

Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która ma wprowadzić przepisy wdrażające DSA w Polsce. Konsultacje ws. założeń projektu zostały ogłoszone na początku ubiegłego roku, o czym pisaliśmy na łamach naszego portalu.  

W marcu ub. r. zaprezentowany został pierwszy projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, a po konsultacjach publicznych opracowana została druga propozycja, której konsultacje trwały do 9 sierpnia.

Minister cyfryzacji uważa, że implementacja unijnych przepisów ma dawać poczucie, iż internet to miejsce przyjazne i przychylne obywatelowi. Docelowo nikt nie będzie się w żaden sposób martwić, że jest obrażany czy jakiekolwiek treści są publikowane w sieci przeciwko niemu.

Nowelizacja ustawy wywołała w poniedziałek kontrowersje po publikacji Dziennika Gazety Prawnej, w której wskazano, że prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej mógłby wydawać platformom, bez udziału sądu, nakazy blokowania treści naruszających dobra osobiste lub wypełniających znamiona czynu zabronionego w terminie 2-21 dni. Do zarzutów odniósł się na konferencji prasowej wicepremier i szef resortu cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, o czym można przeczytać w tym artykule.  

Czytaj też

Reklama

Propozycje Ministerstwa Cyfryzacji

Przyjrzyjmy się bliżej temu, co proponuje Ministerstwo Cyfryzacji. Celem nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną jest zapewnienie sprawnego blokowania dostępu do nielegalnych treści. Jak wskazuje resort, projektując przepisy uwzględniono potrzebę wprowadzenia w polskim prawie rozwiązań dostosowanych do współczesnych form komunikacji w internecie.

Ministerstwo podkreśla, że istnieje konieczność rozszerzenia możliwości moderacji treści pojawiających się w internecie na sferę publiczną, tak aby nie pozostawiać tej kwestii tylko w gestii platform internetowych.

Jako instytucję, która miałaby się tym zajmować od strony administracji publicznej wskazano Urząd Komunikacji Elektronicznej. Do zadań UKE należałoby więc stworzenie struktury, która będzie tym zarządzała, a jego Prezes mógłby nakazywać zablokowanie określonych nielegalnych treści. Zgodnie z obecnym projektem, decyzje w tej sprawie wydawano by w terminie od 2 do 21 dni. 

Według ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego, Urząd to najlepsza instytucja w Polsce, która powinna się zajmować sprawą nielegalnych treści w sieci.

„Jej niezależność jest zapewniona wyborem w Sejmie. Uważam, że nie powinna być nigdy upolityczniona. To, że PiS bezprawnie odwoływał prezesa UKE i dostaliśmy za to karę z UE, to się zdarzyło, ale nikt nie odwołuje prezesa UKE i jest wybrany przez PIS, nikomu to nie przeszkadza, współpracujemy ze sobą. Jak będzie wyglądał regulamin, to zdecyduje Prezes UKE” - stwierdził podczas poniedziałkowej konferencji, o czym pisaliśmy także tutaj.

Czytaj też

Reklama

Możliwość odwołania do sądu

Decyzje UKE będzie można zaskarżyć do sądu administracyjnego. W przepisach uznano, że w pierwszej kolejności to Prezes UKE decyduje o zablokowaniu treści, a nie sąd, ze względu na to, iż procedura sądowa może trwać znacznie dłużej. 

Proces podejmowania decyzji bez udziału sądu, z możliwym odwołaniem funkcjonuje już w Polsce w przypadku innych instytucji. CERT Polska w tej procedurze wpisuje na listę zastrzeżeń domeny internetowe, które uznane zostaną za szkodliwe, a od końca marca 2024 r. firmy telekomunikacyjne muszą blokować fałszywe SMS zgodnie ze wzorcem fałszywej wiadomości którą przygotowuje CSIRT NASK.

Czytaj też

Jakie treści miałyby być blokowane?

Kluczowe zagadnienie dotyczy tego, jakie treści mogłyby zostać zablokowane na wniosek Prezesa UKE. Wskazuje się tutaj, że chodzi przede wszystkim o treści, których rozpowszechnienie nosi znamiona czynu zabronionego lub nawołujące bądź pochwalające taki czyn. Postępowanie w tej sprawie miałoby być wszczynane na wniosek użytkownika, policji, prokuratury bądź zaufanego podmiotu sygnalizującego. 

Dodatkowo, blokowane mogłyby być treści naruszające prawo własności intelektualnej po wszczęciu postępowania na wniosek podmiotu, którego prawo zostało naruszone, policji lub zaufanego podmiotu sygnalizującego. 

Najwięcej kontrowersji wzbudzają jednak propozycje, aby blokowane mogły być też treści naruszające dobra osobiste po postępowaniu wszczętym na wniosek osoby, której dobro osobiste zostało naruszone (np. internauta, polityk, celebryta). I choć idea jest słuszna, to jednak rodzi pewne pole do nadużyć. 

Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, że zablokowany zostanie artykuł, wpis, komentarz czy opinia, której autor krytycznie wypowiada się na dany temat. Należy zatem postawić pytanie, jakie konkretnie treści byłyby blokowane? Czy mogłyby zostać usunięte wpisy dziennikarzy lub polityków, negatywnie wypowiadających się w określonej sprawie? O tym decydowałoby UKE, a granica pomiędzy tym, czy dana treść narusza dobro osobiste czy nie, może być płynna. 

Warto w tym kontekście przypomnieć przepisy, które zostały wprowadzone w Malezji oraz Singapurze w latach 2018-2019 i odnosiły się do zwalczania dezinformacji. Regulacje te dotyczyły m.in. treści publikowanych w internecie i przewidywały określone kary za szerzenie dezinformacji. I choć założenia były słuszne, to praktyka pokazała, że przepisy te były wielokrotnie wykorzystywane do cenzurowanie treści pojawiających się w sieci, ograniczania wolności słowa i walki z opozycją. 

Przykład Malezji i Singapuru nie oznacza oczywiście, że podobna sytuacja miałaby miejsce w Polsce. Ale idąc przykładem tych państw, warto sprecyzować, jakie konkretnie treści mogłyby być blokowane w kontekście naruszenia dóbr osobistych oraz zagwarantować, aby osoby podejmujące decyzje o blokowaniu lub usuwaniu tych treści były niezależne i apolityczne. 

Czytaj też

Czym jest DSA i co dokładnie wprowadza?

Nowelizacja ustawy zaproponowana przez Ministerstwo Cyfryzacji związana jest z koniecznością implementacji Aktu o usługach cyfrowych. Akt ten już obowiązuje i ma zastosowanie do działalności platform cyfrowych, a działania MC mają na celu ułatwienie korzystania z jego mechanizmów. Przyjrzyjmy się zatem bliżej temu rozporządzeniu i zmianom, jakie wprowadza. 

DSA jest odpowiedzią na szybki rozwój technologiczny i zmiany zachodzące na rynku usług cyfrowych. Sprawiły one bowiem, że charakter internetu i sposoby korzystania z niego uległy zmianie. Wcześniejsze regulacje odnoszące się do działalności cyfrowej zawarte były w dyrektywie PE i Rady UE o handlu elektronicznym z 2000 r. Były jednak przestarzałe i wymagały rozszerzenia oraz aktualizacji.

Ponadto, poszczególne państwa członkowskie Wspólnoty wprowadzały w tym zakresie różniące się od siebie przepisy krajowe, co było niekorzystne z punktu widzenia rynku wewnętrznego UE.

Akt o usługach cyfrowych wprowadza przede wszystkim ważne zmiany w działaności platform cyfrowych, które świadczą usługi zwykłego przekazu, hostingu oraz cachingu. Wskazuje na obowiązki ogólne odnoszące się do wszystkich pośredników, ale także na obowiązki dla poszczególnych kategorii usługodawców. 

Przepisy dotyczące wspomnianych pośredników odnoszą się do konieczności podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom po otrzymaniu nakazu wydanego przez odpowiednie krajowe organy sądowe lub administracyjne, przekazywania informacji na temat odbiorców usługi, opracowania warunków korzystania z usług oraz sprawozdawania się z moderowania treści. Pisaliśmy o tym taże w tym artykule.

Co istotne, państwo wdrażające Akt o usługach cyfrowych musi wskazać urząd lub instytucję, która będzie pełnić funkcję koordynatora realizacji przepisów DSA. W Polsce resort cyfryzacji w lutym 2024 roku wyznaczył do tego zadania - jak już mówiliśmy - Urząd Komunikacji Elektronicznej.

Czytaj też

Szersze obowiązki dla platform internetowych

Więcej obowiązków zostało nałożone na dostawców usług hostingowych, w tym platformy internetowe, a związane są z zapewnianiem mechanizmów umożliwiających elektroniczne zgłoszenie nielegalnych treści, przedstawieniem uzasadnienia w przypadku ograniczenia dostępu lub usunięcia danej treści, a także zgłaszaniem przestępstw mogących stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. 

Ponadto, akt wprowadza zakaz stosowania interfejsów, które wprowadzają w błąd i wpływają na zdolność odbiorcy do podejmowania wolnych i świadomych decyzji, a także obowiązek zawieszania użytkowników platformy prezentujących nielegalne treści, co ma mieć miejsce po wystosowaniu do nich ostrzeżenia. 

DSA wprowadza też obowiązki związane z prezentowaniem reklam, takie jak konieczność oznaczania reklam w sposób uwzględniający w czyim imieniu jest ona wyświetlana i dlaczego pokazuje się konkretnemu odbiorcy; zakaz prezentowania reklam opartych na profilowaniu z wykorzystaniem danych wrażliwych odbiorcy oraz zakaz profilowania małoletnich z wykorzystaniem ich danych osobowych. 

Czytaj też

Funkcjonowanie największych platform i wyszukiwarek internetowych na gruncie Aktu

Najszerszymi obowiązkami objęte zostały bardzo duże platformy (VLOPs) i bardzo duże wyszukiwarki internetowe (VLOSEs), mające systemowe znaczenie dla komunikacji oraz stwarzające szczególne zagrożenie, związane z upowszechnianiem nielegalnych i szkodliwych społecznie treści, o czym pisaliśmy na łamach CyberDefence24.

Mowa tutaj o platformach, z których korzysta powyżej 45 mln użytkowników w UE. Nałożono na nie obowiązek przeprowadzania niezależnego audytu co pół roku, prowadzenia repozytoriów wyświetlanych reklam, oceny ryzyka systemowego oraz wprowadzenia mechanizmu reagowania kryzysowego. 

Ryzyko systemowe to w świetle Aktu ryzyko negatywnych skutków dla bezpieczeństwa publicznego, przemocy ze względu na płeć, ochrony zdrowia publicznego i małoletnich, a także ryzyko rozpowszechniania nielegalnych treści. 

Mechanizm reagowania kryzysowego związany jest natomiast z reakcją na wytyczne KE, która może nakazać dostawcy dokonanie oceny, czy oferowane przez dostawcę usługi przyczyniają się do danego zagrożenia oraz określenia i stosowania środków zapobiegających poważnemu zagrożeniu. 

Czytaj też

Co grozi za nieprzestrzeganie DSA?

Akt o usługach cyfrowych wprowadził szereg środków dochodzeniowych i sankcji, które mogą zostać podjęte przez organy krajowe i KE. Jeśli występują podejrzenia o naruszenie przepisów, KE wszczyna dochodzenie. Może wystosować wniosek o udzielenie informacji, przeprowadzanie wywiadów, przeprowadzenie inspekcji w pomieszczeniach dostawcy usług lub uzyskanie dostępu do danych i algorytmów stosowanych na danej platformie. 

Takie działania były podejmowane już w chociażby w stosunku do Mety. W sierpniu ubiegłego roku KE wystosowała zapytanie o informacje w ramach trwającego dochodzenia na mocy DSA ws. decyzji Mety o zaprzestaniu korzystania z narzędzia CrowdTangle, istotnego z punktu widzenia monitorowania treści w Internecie. 

Wcześniej, bo w marcu 2024 roku, KE natomiast skierowała do Mety wniosek o udzielenie informacji na temat subskrypcji opcji bez reklam zarówno dla Facebooka, jak i Instagrama, w szczególności w kontekście środków podjętych w celu wypełnienia swoich obowiązków dotyczących praktyk reklamowych Facebooka i Instagrama, systemów rekomendacji i ocen ryzyka związanych z wprowadzeniem tej opcji subskrypcji.

Komisja może także wszcząć postępowanie, a jeżeli dowiedzie ono naruszenia Aktu, to może nałożyć na dostawcę karę grzywny w wysokości do 6% światowego rocznego obrotu lub okresowe kary do 5% średniego dziennego światowego obrotu za każdy dzień opóźnienia w stosowaniu środków zaradczych lub zobowiązań. 

KE może też nakazać dostawcy podjęcie środków w celu zaradzenia naruszeniu przepisów DSA w określonym terminie. Gdy naruszenie się utrzymuje i wyrządza szkody, KE może wystąpić z wnioskiem o tymczasowe zawieszenie usługi.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama