Reklama

Atak na UW: dramat, chaos informacyjny i potrzeba silniejszej moderacji w sieci

Dramatyczne wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim stały się pretekstem do rozpowszechniania fałszywych informacji i niezweryfikowanych doniesień.
Dramatyczne wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim stały się pretekstem do rozpowszechniania fałszywych informacji i niezweryfikowanych doniesień.
Autor. Nieszka/Wikimedia Commons

Dramatyczne wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim stały się pretekstem do rozpowszechniania fałszywych informacji i niezweryfikowanych doniesień. Drastyczne materiały wizualne, które również pojawiły się w sieci, obnażyły słabości platform w zakresie moderacji treści.

7 maja br. około godziny 18:40 na terenie Kampusu Głównego Uniwersytetu Warszawskiego (UW) doszło do tragicznego zdarzenia, które wstrząsnęło społecznością akademicką i opinią publiczną w całej Polsce. Uzbrojony w siekierę 22-letni student III roku prawa na tejże uczelni zaatakował 53-letnią pracownicę administracyjną oraz interweniującego pracownika ochrony. 

Według dotychczasowych ustaleń, do ataku doszło w pobliżu Auditorium Maximum, gdy kobieta zamykała drzwi do budynku. Ofiara doznała licznych, śmiertelnych ran ciętych i rąbanych. Kobieta zginęła na miejscu. Pracownik straży uniwersyteckiej został ciężko ranny - doznał ran ciętych dłoni i głowy.

Dzień 8 maja został ogłoszony dniem żałoby na uczelni. Odwołano wszelkie planowane wydarzenia, a na budynkach uniwersyteckich wywieszono czarne flagi. Rektor UW prof. Alojzy Z. Nowak i Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego, złożyli kwiaty w miejscu zdarzenia

W obliczu tragicznych wydarzeń uczelnia udziela wsparcia wszystkim osobom potrzebującym pomocy. Na uniwersytecie działają m.in. telefon alarmowy, telefon zaufania i Centrum Pomocy Psychologicznej.

Nieprawdziwe informacje w sieci po ataku

Niemal natychmiast po pierwszych doniesieniach o tragedii na Uniwersytecie Warszawskim, w przestrzeni internetowej pojawiły się próby dezinformacji dotyczące narodowości sprawcy. Rozpowszechniano fałszywą informację, jakoby sprawcą ataku był Ukrainiec Dmytro Budchyk.

Mechanizm szerzenia tej dezinformacji opierał się na publikacji postów na platformach społecznościowych, takich jak Facebook i X, często zawierających zrzuty ekranu spreparowanych komentarzy. 

W tego typu treściach sugerowano, że media celowo ukrywają ukraińskie pochodzenie napastnika, określając go jedynie jako „22-letniego Polaka”. Celem takich działań było wywołanie wrażenia, że oficjalne źródła zatajają prawdę, co jest typową taktyką stosowaną w kampaniach dezinformacyjnych.

    Reklama

    Zmyślony sprawca, realne szkody – analiza wpisu z X

    Jednym z profili na platformie X rozpowszechniających tę nieprawdziwą informację był „Coolfonpl”, który już wcześniej był znany z rozpowszechniania treści dezinformacyjnych, w tym o charakterze antyukraińskim. Szerzej jego działalność przeanalizował portal fact-chickingowy Demagog, w artykule z 2023 roku pt. „Pacynkowi siewcy hejtu i dezinformacji. Jak działają w sieci? Śledztwo Demagoga”.

    Dezinformujący wpis z konta „Coolfonpl” na platformie X został usunięty, jednak zanim to się stało, zdążył wygenerować ponad 100 tysięcy wyświetleń i był dalej rozpowszechniany. Fałszywa narracja zdążyła dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców, podsycając falę nienawistnych komentarzy i antyukraińskiej dezinformacji, która przetaczała się przez sieć w kolejnych godzinach i dniach.

    Po jego usunięciu na profilu „Coolfonpl” pojawił się kolejny post, który wyrażał dezorientację co do prawdziwego nazwiska napastnika, wymieniając różne, zasłyszane wersje

    „No dobra. Za cholerę już nie wiem czy to Mieszko R. czy Dymitro B. jakieś nowe informacje co chwila, więc stwierdziłem, że olewam temat i usuwam obydwa posty. Do rana wszystko może się pozmieniać. A miałem iść spać wcześniej :(”.

    Tego typu komunikaty, choć pozornie wyrażające zagubienie, mogą w rzeczywistości przyczyniać się do dalszego zamętu i podważania zaufania do rzetelnych źródeł.

      Reklama

      Zatrzymanie fali dezinformacji

      Komenda Stołeczna Policji oraz Prokuratura Okręgowa w Warszawie stosunkowo szybko zdementowały pogłoski o narodowości sprawcy, jednoznacznie wskazując, że jest nim 22-letni obywatel Polski. 

      Ustalono, że Dmytro Budchyk, pojawiający się w przekazie dezinformacyjnym, to faktycznie istniejąca osoba - jest poszukiwany przez polską policję za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym

      Szybkie dementi ze strony policji i prokuratury, a także czujność części internautów, którzy aktywnie piętnowali fałszywe informacje, przyczyniły się do ograniczenia początkowego zasięgu fałszywych doniesień

        Reklama

        Kolejny rozdział tej samej kampanii – schemat się powtarza

        Próba fałszywego przypisania odpowiedzialności za zbrodnię na Uniwersytecie Warszawskim osobie narodowości ukraińskiej nie była incydentem odosobnionym. Stanowi element szerszej, systematycznej kampanii dezinformacyjnej o charakterze antyukraińskim, prowadzonej w polskiej przestrzeni informacyjnej, szczególnie od czasu pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. W tym celu wykorzystywane są różne konta w mediach społecznościowych, zazwyczaj anonimowe. Niektóre z nich mogą być prowadzone przez rosyjskie służby. 

        Cele tego typu działań są wielorakie i obejmują m.in. ograniczenie wsparcia społecznego i politycznego dla Ukrainy, osłabienie spójności społeczeństw zachodnich, destabilizację sytuacji wewnętrznej w Polsce, erozję zaufania do instytucji państwowych i mediów oraz polaryzację społeczną. 

          Reklama

          Nie pierwszy raz, nie ostatni – mechanizm dezinformacji jest powtarzalny

          Schemat dezinformacyjny zaobserwowany po tragedii na Uniwersytecie Warszawskim nie jest nowy. Podobne mechanizmy wykorzystano wcześniej, m.in. w kontekście zabójstwa, do którego doszło na ulicy Nowy Świat w Warszawie w maju 2022 roku. Wówczas ofiarą śmiertelnego pobicia padł 29-letni mężczyzna. Śledztwo wykazało, że sprawcami było trzech Polaków. 

          Mimo jednoznacznych ustaleń organów ścigania co do polskiej narodowości sprawców, wkrótce po zdarzeniu w mediach społecznościowych zaczęły krążyć fałszywe informacje, jakoby za zabójstwem stali Ukraińcy. Dezinformacja ta była aktywnie rozpowszechniana przez środowiska antyukraińskie. 

          Jak opisywało OkoPress, jako rzekomy „dowód” na ukraińskie pochodzenie sprawców wykorzystano m.in. fragment nagrania wideo z miejsca zdarzenia, na którym słychać było osobę komentującą zajście w języku ukraińskim. Dla propagatorów fałszywej narracji sam język komentarza był wystarczającym pretekstem do wysnucia wniosku o narodowości napastników. 

            Reklama

            Te same schematy, inna tragedia – porównanie dwóch przypadków

            Porównanie dezinformacji, która pojawiła się po zabójstwie na UW do tej, która miała miejsce po zabójstwie na Nowym Świecie pozwala wskazać na kilka podobieństw: 

            1. Natychmiastowe i bezpodstawne przypisanie winy Ukraińcom - w obu przypadkach, zanim jeszcze pojawiły się oficjalne i zweryfikowane informacje o sprawcach, dezinformatorzy pospieszyli z oskarżeniami skierowanymi przeciwko Ukraińcom.
            2. Manipulowanie fragmentarycznymi „dowodami" - w przypadku Nowego Światu był to język komentarza na nagraniu, w przypadku UW - wschodniobrzmiące imię i nazwisko osoby niemającej nic wspólnego ze zdarzeniem.
            3. Cel dezinformacji - w obu sytuacjach celem było podsycanie antyukraińskich nastrojów, budowanie negatywnego wizerunku Ukraińców jako grupy rzekomo zagrażającej bezpieczeństwu Polaków oraz szerzenie niechęci i wrogości.
              Reklama

              Nie udostępniaj niesprawdzonych informacji

              W obliczu tragicznych wydarzeń, takich jak to na Uniwersytecie Warszawskim, oraz towarzyszącej im fali dezinformacji i niesprawdzonych informacji, kluczowe staje się odpowiedzialne podejście każdego użytkownika internetu do konsumowania i udostępniania treści:

              • sprawdzaj źródło informacji - zanim uwierzysz i udostępnisz, sprawdź, kto jest autorem wiadomości. Zaufaj sprawdzonym mediom i instytucjom, nie anonimowym wpisom w mediach społecznościowych;
              • uważaj na emocjonalny język - treści nacechowane silnymi emocjami, nawołujące do strachu lub nienawiści, często mają na celu manipulację, nie informowanie;
              • nie udostępniaj pochopnie - zatrzymaj się, zanim klikniesz "udostępnij". Pomyśl, czy twoje działanie nie przyczyni się do szerzenia nieprawdy lub paniki. 

              Rozpowszechnianie fałszywych lub niezweryfikowanych wiadomości może mieć poważne konsekwencje, prowadząc do paniki, stygmatyzacji niewinnych osób, zaostrzenia podziałów społecznych, a nawet utrudniania pracy służb.

                Reklama

                Drastyczne zdjęcia i filmy obiegły sieć

                Tragiczne wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim obnażyły kolejny poważny problem związany z funkcjonowaniem mediów społecznościowych - niekontrolowane rozprzestrzenianie się drastycznych treści oraz niewystarczającą skuteczność mechanizmów moderacji stosowanych przez platformy cyfrowe.

                Wkrótce po ataku na popularnych platformach społecznościowych takich jak X pojawiły się niezwykle drastyczne filmy i zdjęcia z miejsca zdarzenia. Materiały te ukazywały ofiarę oraz moment zatrzymania sprawcy

                Te wstrząsające obrazy, trudne do zniesienia nawet dla dorosłego, dojrzałego odbiorcy, błyskawicznie zyskiwały wiele wyświetleń, docierając do szerokiego grona użytkowników, w tym studentów, licealistów, a potencjalnie nawet młodszych dzieci.

                Rozpowszechnianie tak drastycznych materiałów wizualnych rodzi szereg poważnych skutków etycznych i psychologicznych. Po pierwsze, stanowi rażące naruszenie godności ofiary, która zostaje pośmiertnie uprzedmiotowiona i wystawiona na publiczny widok w najbardziej traumatycznym momencie swojego życia. Po drugie, naraża szerokie grono odbiorców, w tym osoby wrażliwe i niepełnoletnie, na wtórną traumatyzację i poważne szkody psychiczne.

                  Reklama

                  Potrzeba skuteczniejszej moderacji treści

                  Problem moderacji drastycznych treści i dezinformacji na platformach cyfrowych jest niezwykle złożony i często sytuowany w kontekście debaty o granicach wolności słowa. Jednakże, w przypadku tak ewidentnie szkodliwych materiałów, które naruszają fundamentalne prawa i godność człowieka, argument o wolności słowa bywa nadużywany przez platformy dążące do unikania odpowiedzialności

                  Brak skutecznej moderacji, reagującej w czasie rzeczywistym na pojawiające się zagrożenia, jest systemowym problemem, który wymaga pilnych rozwiązań, zarówno na poziomie technologicznym, jak i regulacyjnym. 

                  Konieczne jest wzmocnienie mechanizmów egzekwowania odpowiedzialności platform, np. poprzez pełne wdrożenie i rygorystyczne stosowanie przepisów Aktu o Usługach Cyfrowych.

                  Reklama

                  Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

                  Reklama
                  Reklama

                  Sztuczna inteligencja w Twoim banku. Gdzie ją spotkasz?

                  Materiał sponsorowany

                  Komentarze

                    Reklama