Reklama

Armia i Służby

Gen. Skrzypczak ujawni prawdę o Nangar Khel. Odpowiedź na Pegasusa [TYLKO U NAS]

afganistan polska wojsko
Afganistan: patrol z udziałem Wojska Polskiego.
Autor. ResoluteSupportMedia/Flickr/CC BY 2.0

W odpowiedzi na informację o inwigilacji Pegasusem gen. Waldemar Skrzypczak na łamach CyberDefence24.pl zapowiada ujawnienie nowych faktów na temat wydarzeń w Nangar Khel (Afganistan). Były dowódca wojsk lądowych mówi wprost o siatce rosyjskich agentów wokół Antoniego Macierewicza i scenariuszu, jaki specjalnie stworzono na potrzeby tamtych zdarzeń. 

Reklama

Według „Gazety Wyborczej” (GW), były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak ma być kolejną osobą inwigilowaną przez polskie służby przy użyciu Pegasusa. Chodzi o okres od marca do czerwca 2019 roku, kiedy to - zdaniem gazety - wykorzystano izraelski system szpiegowski minimum kilkanaście razy w celu prześwietlenia jego telefonu.

Reklama

Generał w rozmowie z naszym portalem nie kryje zaskoczenia i mówi wprost, że nie ma sobie nic do zarzucenia, co mogłoby uruchomić działanie służb przeciwko niemu. „Nie prowadzę działalności przestępczej; nie pracuję dla żadnej obcej firmy; nie jestem lobbystą obcego przemysłu zbrojeniowego, tak jak wielu. Wydaje się więc, że ma to (inwigilacja Pegasusem – red.) raczej podtekst polityczny” – komentuje sprawę gen. Waldemar Skrzypczak.

Inwigilowanie jego osoby traktuje jako przestępstwo, bo odbyło się to bez żadnych podstaw prawnych. 

Reklama

Czytaj też

Gen. Skrzypczak: „Nikomu nie zagrażałem”

Pegasus wobec generała miał zostać użyty, gdy ten spotykał się z liderami opozycji w czasie kampanii wyborczej do parlamentu. Politycy sondowali wówczas, czy jest szansa, że wystartuje z ich list. 

W rozmowie z naszym portalem były dowódca wojsk lądowych podkreśla, że nie angażował się politycznie. „Nikomu nie zagrażałem. Myślałem, że ta władza nie będzie mi już więcej utrudniała życia. Zapomni o mnie, bo ja staram się, aby o mnie politycznie zapomniano” – wskazuje.

Czytaj też

Pegasus na Androidzie

Jak udało nam się ustalić, generał w okresie, kiedy miał być inwigilowany Pegasusem, używał telefonu działającego na Androidzie. Oznacza to, że do infekcji urządzenia nie mogło dojść za pomocą metody zero-click (bez żadnej interakcji użytkownika).  

W praktyce były dowódca musiał otrzymać jakiś wabik, który posłużył jako początkowy wektor ataku. Mogła to być np. wiadomość SMS z linkiem/załącznikiem lub na jakimś komunikatorze, bądź mail. „Szczerze mówiąc nie pamiętam niczego podejrzanego. Może podszywali się pod moich znajomych lub media z którymi często rozmawiam” – odnosi się do wątku gen. Waldemar Skrzypczak. 

Czytaj też

Nowe fakty o Nangar Khel

Nasz rozmówca deklaruje, że nie pozostawi tej sprawy bez echa. Wskazuje, że będzie rozmawiał z „silnym biurem prawnym”, które ma wskazać mu dalszą drogę postępowania. Generałowi zależy, aby jego sprawa miała charakter międzynarodowy. „Odezwę się do moich kolegów, amerykańskich generałów” – zaznacza. 

Co kryje się pod tymi słowami? Były dowódca wojsk lądowych RP podkreśla, że nie będzie przebierał w środkach i odpowie na inwigilację jego osoby,  ujawniając fakty o Nangar Khel .

„Teraz mam powód i podstawy do przedstawienia tego, o czym Polacy powinni wiedzieć. Moim zdaniem mówimy o manipulacji, w którą zaangażowane były nasze służby w porozumieniu z zagraniczną agenturą” – twierdzi. 

Czytaj też

Afgańska historia

Jest 16 sierpnia 2007 r. W okolicach Nangar Khel (Afganistan) siły sojusznicze ISAF w liczbie dwóch wozów bojowych zostają unieruchomione na skutek najechania na minę. Żołnierze Wojska Polskiego wyruszają z bazy. Niedaleko wioski sięgają po broń (wielkokalibrowy karabin maszynowy i granaty moździerzowe) i otwierają ogień. W wyniku ostrzału ginie 6 osób. To wywołuje burzę w kraju. Wojskowych oskarża się o zbrodnie wojenną.

Żołnierze zostali zatrzymani 13 listopada tamtego roku przez ŻW. Tłumaczą, że użyli broni, ponieważ zaatakowali ich talibowie i bronili się. Wojskowa prokuratura przedstawiła jednak swoją wersję zdarzeń. Jej zdaniem nie było żadnego ostrzału ze strony lokalnej ludności. Sześciu wojskowym groziło dożywocie. 

Czytaj też

Amerykanie bronili polskich żołnierzy

Za przedstawicielami Wojska Polskiego wstawił się wówczas m.in. gen. Waldemar Skrzypczak. „Amerykańska komisja w Afganistanie oceniła, że był to wypadek. Dowódcy USA stanęli w obronie naszych żołnierzy. Ja też. W zasadzie wszystkie media na świecie opisywały to zdarzenie jako wypadek i opowiadały się za polskimi wojskowymi” – wskazuje generał na łamach naszego portalu. 

Jak dodaje, to polski rząd powinien wziąć odpowiedzialność wydarzenia w Nangar Khel, ponieważ wysłał do Afganistanu Siły Zbrojne RP. „Jednak umyto od tego ręce. Oskarżono żołnierzy o zbrodnie wojenne. Aresztowano w straszny sposób: skuto w kajdany i założono worki na głowę. Wie pan kto się z tego najbardziej cieszył? Kreml” – zwraca uwagę nasz rozmówca, wracając do sprawy sprzed kilkunastu lat.

Czytaj też

Nangar Khel. „Scenariusz napisały rosyjskie służby”

Generał przypomina, że wówczas Rosjanie publicznie nazywali polskich żołnierzy zbrodniarzami. „Ta narracja była dziełem polskich służb. Politycy wypowiadali się w podobny sposób" – mówi były dowódca wojsk lądowych. 

„Współpracownicy byłego już ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza zostali aresztowani. Oskarżono ich o współpracę na rzecz obcego wywiadu. Jestem więc przekonany, że komisje, które działy wokół szefa MON były oplecione siatką rosyjskich agentów” – uważa gen. Waldemar Skrzypczak. 

Jak dodaje, to oni mieli napisać scenariusz wydarzeń w Nangar Khel i rzekomego zamordowania afgańskich cywilów przez polskich żołnierzy. „Dwie osoby ze środowiska Antoniego Macierewicza zatrzymano, ale pamiętajmy, że Rosja nie wysyła jednego czy dwóch agentów, tylko buduje całą siatkę” – podkreśla nasz rozmówca. 

Czytaj też

Po co to wszystko?

Zdaniem generała, sprawa Nangar Khel była potrzeba po to, aby odwrócić uwagę od nieudolności naszych służb w zakresie afgańskiej operacji

Zwraca uwagę, że tuż przed wspomnianym okresem służby przeszły „rewolucyjne zmiany”. „Były nieudolne i nie mogły odpowiednio zabezpieczyć operacji naszych wojsk. To była katastrofa, kogo tam wysłano: ludzi nie mających żadnego przygotowania zawodowego” – zaznacza gen. Waldemar Skrzypczak. Podobnie mieli stwierdzić Amerykanie.

Ostatecznie żołnierze oskarżeni o zbrodnie wojenne w Nangar Khel zostali uniewinnieni. Zdaniem generała, kulisy tej sprawy powinny jednak dotrzeć do młodych Polaków, którzy mogą nie pamiętać tych wydarzeń ze względu na swój wiek.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (5)

  1. SAS

    Generał miał wiedzę o rosyjskiej agenturze i milczał tyle lat? Czy nie należy tego kwalifikować jako działanie na korzyść obcego wywiadu tj zdradę?

  2. wert

    nie angażował się politycznie a wiceministrem został przypadkiem złapany na ulicy

  3. Sympatyk

    Szanuję każdego wojskowego w tym generała, ale to on w rozmowie z dr Bartosiakiem w zeszłym roku , wzywał do obrony na linii Wisły, s na terenach na wschód, zaproponował aby tworzenie partyzantki...przez Polskie Wojsko...??!

  4. zmiej

    >Według „Gazety Wyborczej”< I to wystarczy, dalej nie trzeba czytać, szkoda czasu.

  5. FG42

    Czyżby jeden z autorów planu obronny z 2011 roku?

Reklama