Reklama

Polityka i prawo

Inwigilacja nie tylko w Polsce. Jak Pegasus trafił na Węgry?

Orban
Autor. European People's Party/Flickr/CC BY 2.0

Afera Pegasusa to nie tylko Polska. Innym państwem, w którym ujawniono nadużycia są Węgry. Tamtejszy rząd do zakupu licencji na izraelski system szpiegowski wykorzystał jedną ze spółek, której udziałowcy mieli powiązania z władzą i służbami, w tym komunistyczną policją. Po zakupie Pegasusa firma odnotowała spektakularny wynik finansowy. 

Reklama

Szbolcs Panyi, dziennikarz śledczy Direkt36, ujawnia , że 11 października 2017 r. komisja bezpieczeństwa narodowego węgierskiego parlamentu odbyła głosowanie, które z pozoru wydawało się, że nie będzie miało znaczącego wpływu na sytuację w kraju. Mowa o regulacjach dotyczących nabycia określonych narzędzi bez procedury zamówień publicznych przez komisję służb wywiadowczych. 

Reklama

Jeden z pakietu przepisów odnosił się do technologii pozwalających na uzyskanie dostępu do wszystkich danych, znajdujących się na telefonach komórkowych. W jaki sposób? Poprzez ich zhakowanie. 

„Krótki opis przedstawiony posłom nie podawał nazwy technologii, jednak wyraźnie podkreślał, że chodzi o wyrafinowane oprogramowanie szpiegujące" – zaznacza Szbolcs Panyi. 

Reklama

Czytaj też

Politycy kierowali się zaufaniem

O przyjęcie regulacji apelowała Służba Specjalna Bezpieczeństwa Narodowego (SSNS), czyli agencja odpowiedzialna za operacje nadzoru na Węgrzech. Politycy zagłosowali na „tak", zarówno ci rządzący, jak i opozycja. 

Zsolt Molnár z Węgierskiej Partii Socjalistycznej, który poprał wniosek SSNS w sprawie zakupu Pegasusa, w rozmowie z Direkt36 podkreśla, że Służba „przedstawiła rzetelne propozycje" i że zawsze było zaufanie do zamówień oraz wniosków składanych przez SSNS, nawet ze strony opozycji. 

Czytaj też

Pośrednicy w zakupie

Rozwiązanie, o którym była mowa to właśnie Pegasus. Blisko 4 lata później dziennikarskie śledztwo „Project Pegasus", prowadzone przez Forbidden Stories, ujawniło, że izraelski system był wykorzystywany do inwigilowania węgierskich dziennikarzy, właścicieli firm medialnych, prawników, opozycji i urzędników państwowych. 

Źródła Direkt36 zaznajomione ze sprawą wskazują, że SSNS nie nabyło Pegasusa bezpośrednio od NSO Group. Zakupu dokonało krajowe przedsiębiorstwo Communication Technologies, a sprzedającym była spółka zależna NSO z Luksemburga

Izraelski system miał kosztować węgierski rząd ok. 6 mln euro netto. SSNS twierdziło, że to najtańsza oferta dla tego typu narzędzi na rynku. 

NSO Group niezmiennie wskazuje, że sprzedaje swój produkt jedynie podmiotom państwowym. Jednak wiele transakcji dokonywanych jest nie bezpośrednio przez NSO, ale jej spółki zależne. Drugą stroną są firmy przykrywki – założone przez służby w celu ukrycia operacji przed opinią publiczną – lub przedsiębiorstwa należące do byłych oficerów wywiadu, mających bliskie powiązania z państwem i polityką.

Czytaj też

Nie byle kto

Właścicielem i dyrektorem Communication Technologies Ltd., spółki zaangażowanej w zakup Pegasusa, był w tamtym czasie Péter Neuman. Słynął z handlu sprzętem bezpieczeństwa i cyberbezpieczeństwa.

Według źródeł Direkt36, Neuman był zaangażowany także w kilka innych – poza Pegasusem – zamówień publicznych, które są objęte klauzulą tajności. 

Szbolcs Panyi ujawnia, że biznesmen zdobywał kontrakty na początku XXI wieku. Przykładem może być 2007 r. kiedy to jego inna firma Pesti Group Ltd. wygrała przetarg o wartości 170 tys. euro na elektroniczny system poboru opłat. 

Zdaniem obserwatorów Péter Neuman może być powiązany z węgierskim aparatem bezpieczeństwa. Po ujawnieniu afery Pegasusa w kraju, doniesienia o inwigilacji izraelskim narzędziem określał jako powierzchowne i nielogiczne. 

Czytaj też

Udziałowiec z przeszłością w komunistycznej policji

Szbolcs Panyi zwraca uwagę, że w ciągu kilku miesięcy po zatwierdzeniu nabycia Pegasusa przez komisję bezpieczeństwa narodowego, pod koniec 2017 r., w Communication Technologies pojawił się nowy właściciel – László Hetényi. Najpierw posiadał 10, a następnie 33 proc. udziałów. 

To przedsiębiorca związany z mediami, był np. węgierskim przedstawicielem The Economist i Wall Street Journal. Posiada także relacje z MSW – służył jako oficer ochrony w latach 1979-1988. 

W 2019 r., a więc dwa lata po zakupie Pegasusa przez Węgry, László Tasnádi nabył 33 proc. udziałów w firmie. Mówimy o byłym sekretarzu stanu w resorcie spraw wewnętrznych (nadzorował służby wywiadowcze) i osobie mającej bliskie relacje z Sándorem Pinterem (szefem MSW). 

Jego kariera ucierpiała w 2014 r. Wówczas wyszło na jaw, że jego przeszłość jest związana z komunistyczną tajną policją. Z politycznej sceny zszedł dwa lata później, po silnej krytyce ze strony rządu. 

Obecnie László Tasnádi jest prezesem zarządu Civil Security Service Ltd., czyli „dawnego prywatnego imperium Sándora Pintera. 

Czytaj też

Interes na kupie Pegasusa

Do 2018 r. Communication Technologies nie wyróżniała się pod kątem przychodów na tle konkurencji na rynku technologii bezpieczeństwa. Zmieniło się to po zakupie Pegasusa. Po transakcji izraelskiego systemu firma odniosła spektakularny sukces: jej sprzedaż netto nagle wzrosła z 470 tys. euro w 2017 r. do 11 mln euro w 2018 r.

Wówczas właściciele – Neuman i mieszkająca pod tym samym adresem kobieta (90 proc.) oraz Hetényi (10 proc.) – wypłacili 384 tys. euro dywidendy. Aby ukazać zyski dla firmy, pochodzące z zakupu Pegasusa, dziennikarz śledczy odwołał się do przykładu Polski

Wskazał, że w naszym kraju również ujawniono nadużycia związane z wykorzystaniem izraelskiego systemu, który został kupiony rzez CBA z Funduszu Sprawiedliwości za ok. 7 mln euro.  

„Polacy również powierzyli zakup pośrednikowi, którym było przedsiębiorstwo powiązane z byłymi oficerami polskiego wywiadu komunistycznego" – zwraca uwagę Szbolcs Panyi. Mowa o spółce Matic, która na transakcji miała zarobić ok. 1,7 mln euro. Oznacza to zysk rzędu 25 proc. 

Czytaj też

Bez konkurencji w przetargu

W przypadku Węgier, zyski Communication Technologies pochodzą również z innych dużych kontraktów. Przykładowo w maju 2018 r. spółka wygrała przetarg (bez konkurencji) o wartości blisko 3,9 mln euro netto na dostarczenie komendzie głównej policji elektronicznego systemu monitoringu aresztów domowych. 

Później firma zdobyła kontrakt Państwowej Służby Więziennej o wartości ok. 4,7 mln euro netto w ramach tzw. procedury negocjacyjnej (bez żadnych przetargów i konkurencji w konkursie). 

Czytaj też

50 to za mało

Początkowo SSNS posiadało licencję, które umożliwiała jednoczesne inwigilowanie 50 urządzeń za pomocą Pegasusa. Z czasem dokupiono pakiet na kolejne kilkadziesiąt – wskazuje Direkt36, powołując się na swoje źródła. 

Służba wykorzystywała izraelski system w operacjach prowadzonych na rzecz węgierskich cywilnych organów bezpieczeństwa, czyli Centrum Zwalczania Terroryzmu, kontrwywiadu, wywiadu zagranicznego i policji. 

Jak wskazuje były oficer węgierskiego wywiadu, który ze względów bezpieczeństwa pragnie pozostać anonimowy, limity związane z licencją, wysokie koszty, ale też niezwykła skuteczność Pegasusa, sprawiły, że SSNS używało go tylko w przypadkach najwyższego priorytetu i tylko za zgodą ministra lub dyrektora najwyższego szczebla, wskazanych wyżej instytucji i agencji bezpieczeństwa.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (1)

  1. hermanaryk

    Kogoś tu najwyraźniej niepokoi, że kontrwywiad i służby antykorupcyjne robią swoje :)

Reklama