Reklama

Polityka i prawo

Panoptykon: delegacja komisji śledczej ds. Pegasusa jest przytłoczona informacjami z Polski

Autor. Igor Saveliev

Delegacja komisji śledczej ds. Pegasusa Parlamentu Europejskiego jest przytłoczona informacjami, które pozyskała w ramach swojej wizyty w Polsce – mówi nam prawnik Fundacji Panoptykon Wojciech Klicki, biorący udział w spotkaniu z europarlamentarzystami.

Reklama

Przedstawiciele komisji śledczej ds. Pegasusa Parlamentu Europejskiego podczas swojej wizyty w Polsce odbyli szereg spotkań – m.in. z przedstawicielami Najwyższej Izby Kontroli (NIK) i biura Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO), a także z Senatem.

Reklama

Rozmawiał z nimi również prawnik Fundacji Panoptykon – Wojciech Klicki, który opowiada nam, co było treścią spotkania oraz jakie wnioski płyną z delegacji europejskich polityków, badających sprawę Pegasusa.

Europejska komisja śledcza przytłoczona informacjami z Polski

Według Klickiego, przedstawiciele komisji PE są przytłoczeni informacjami, jakie uzyskali w trakcie delegacji. „Są przytłoczeni tym, jak to źle w Polsce wygląda" – mówi nam prawnik Panoptykonu.

Reklama

„Jedną rzeczą jest to, że Pegasusa wykorzystywano względem konkretnych osób, ale drugą – i to było przytłaczające – w jakich realiach to się odbywa. W realiach, w których nikt nie chce z nimi rozmawiać, bo nie ma problemu. Na spotkanie z nimi nie przyszedł nikt z rządu, ze służb" – wyjaśnia Klicki.

Czytaj też

Jak podkreśla „w gruncie rzeczy mamy problem związany z tym, że ta afera wygląda, jakby w Polsce nie tylko przycichła, ale jakby nikt nie miał za nią ponieść odpowiedzialności".

Jak położyć kres nielegalnej inwigilacji?

Klicki powiedział, że podczas spotkania z przedstawicielami komisji śledczej PE ds. Pegasusa obecni byli również współautorzy raportu „Osiodłać Pegaza", który ma dawać odpowiedzi na to, co zrobić, aby stworzyć ramy dla działań z zakresu nadzoru służb, pozwalające na poszanowanie prywatności obywateli, a zarazem ochronę bezpieczeństwa narodowego.

Jednym z postulatów Panoptykonu jest w tym zakresie stworzenie niezależnego organu, który byłby odpowiedzialny za nadzór nad służbami i tym, jak prowadzą one działania operacyjne. O tym, jak miałoby wyglądać takie ciało i jakie stałyby przed nim zadania, z Wojciechem Klickim rozmawialiśmy już wcześniej – a tekst na ten temat można przeczytać tutaj .

„Przedstawiciele komisji, m.in. europosłanka Sophie in 't Veld, dopytywali jak zapewnić niezależność i skuteczność tego organu" – mówi nam prawnik Panoptykonu. „To wiąże się również z tym przytłoczeniem informacjami o Polsce i o praworządności w naszym kraju" – dodaje.

Jego zdaniem „odpowiedź na to niestety jest taka, że skuteczność takiego organu i jego niezależność będzie możliwa jedynie w sytuacji zmiany politycznej, zmiany sposobu podejścia do państwa i rezygnacji, o ile jest to możliwe, z takiego totalnego zawłaszczania państwa i traktowania go jak własnego folwarku, w którym wszystko trzeba przejąć pod kontrolę i dostosować do własnych partykularnych interesów".

Ignorowanie delegacji PE przejawem zawłaszczania państwa

„Denerwuje mnie to" – powiedział Klicki pytany o to, jak odbiera to, że polskie władze odmawiają współpracy z komisją śledczą PE ds. Pegasusa.

„Choćby przedstawiciele greckich władz nie mieli problemu, żeby się spotkać. To, że nasze władze udają, iż problemu nie ma; że nabierają wody w usta, to jest przejaw tego, o czym mówiłem wcześniej - traktowania państwa jako swojej własności i zapominania o tym, że władza ma nawet nie tyle powinność, co obowiązek współpracować ze sobą. To obowiązek wręcz konstytucyjny" – dodaje prawnik.

Jak podkreślił, wbrew temu obowiązkowi przedstawiciele rządu nie chcą również spotkać się z działającą na poziomie krajowym senacką komisją specjalną ds. wyjaśnienia afery Pegaususa.

„To jest konsekwentna strategia traktowania państwa jako swojego folwarku, w którym nie jest ważny interes kraju, tylko tej właśnie partii" – mówi Klicki. „To także zapominanie o etymologii nazwy naszego państwa – Rzeczpospolita - rzecz wspólna. Uważam to za niszczące" - ocenia.

Bezpieczeństwo narodowe, Pegasus i praworządność

W temacie Pegaususa w Polsce istnieją dwie narracje.

Jedna, rządowa, mówi, że narzędzia takie jak Pegasus i inwigilacja jako taka, to narzędzia, które służą zwiększaniu bezpieczeństwa narodowego.

Prowadzi to często do tego, że bezpieczeństwo staje się wytrychem do demontowania praworządności – co podkreśla opozycja krytykująca wykorzystanie tego rodzaju narzędzi.

W ramach drugiej narracji demontowanie praworządności w Polsce nie ma jednak miejsca, a określanie działań służb z jego wykorzystaniem jako nadużycie samo w sobie jest nieprawdziwe.

Zapytaliśmy Klickiego, która z tych narracji jest prawdziwa i kto ma rację w sporze o Pegasusa i praworządność.

Prawnik odpowiedział, że kwestia ta również była dyskutowana na spotkaniu, w którym wziął udział w środę. „Europosłowie dociekali, czy są jakiekolwiek znane sprawy, postępowania, w których Pegasus został użyty przeciwko przestępcom" – powiedział.

„Bardziej obeznane w tych sprawach osoby, które brały udział w tym spotkaniu, powiedziały, że nie ma informacji na temat tego, aby Pegasus został użyty w jakichkolwiek sprawach tak, jak powinien" – dodał.

Jak wskazał, „bezpieczeństwo narodowe jest używane w narracji, w prawie, przez aktualną władzę. Aktualna władza zdaje sobie sprawę, że jeśli coś dotyczy bezpieczeństwa narodowego, to jest to autonomiczny obszar państwa i Unia Europejska nie może się w niego wtrącać".

Zdaniem Klickiego praktyka dowodzi, że jest to skrajnie nadużywane. „Co bezpieczeństwo narodowe ma wspólnego z podsłuchiwaniem prokurator Wrzosek czy senatora Brejzy?" – pyta retorycznie Klicki.

„Jeśli chodzi o praworządność, uważam, że te tematy mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Wspólnym mianownikiem jest właśnie Brejza" - dodaje.

Zdaniem Klickiego, inwigilowanie Brejzy „to już wpływ nie tylko na prywatność jego i jego rodziny, ale też potencjalnie na wynik wyborów". Jak wskazuje, warto zastanowić się tu nad kwestią, czy w sytuacji, w której Sąd Najwyższy wiedziałby o inwigilacji Brejzy, uznałby wynik wyborów.

Czy bezpieczeństwo narodowe i prywatność da się pogodzić?

„Nie mam wątpliwości, że bezpieczeństwo narodowe obiektywnie jest wartością" – mówi nam prawnik Panoptykonu.

„Klucz tkwi w tym, żeby to nie było słowo-wytrych. Jeśli miałbym szukać równowagi, to ona nie tkwi w tym, aby powiedzieć, że nie można naruszać żadnej prywatności, nie można też jednak powiedzieć, że bezpieczeństwo narodowe stawiamy ponad wszystko" – ocenia.

Zdaniem Wojciecha Klickiego potrzebny jest tutaj kompromis, który polegałby na tym, że ingerencja w prywatność obywateli musi podlegać kontroli. To jeden z postulatów Fundacji Panoptykon, o którym również rozmawialiśmy na łamach naszego serwisu.

Jak uregulować wykorzystanie spyware?

„Nowoczesny sprzęt do inwigilacji taki jak Pegasus wymaga nowych rozwiązań" – mówi Klicki, odpowiadając na nasze pytanie o to, jak uregulować wykorzystanie narzędzi do inwigilacji takich, jak Pegasus i podobne mu systemy.

„Dotychczasowe narzędzia, takie jak klasyczny podsłuch, ze swojej istoty wiązały się z udziałem osób trzecich, a konkretnie – operatorów telekomunikacyjnych" - tłumaczy.

„Jeśli służba chciała założyć podsłuch, zawsze był ktoś trzeci. Nawet jeśli nie miał wpływu, to zostawały jakieś ślady. Problem z >>pegasusami<< polega na tym, że nie ma tego ogniwa pośredniego pomiędzy służbą a ofiarą. To rodzi nowe wyzwania, na które trzeba odpowiedzieć, ale na chwilę obecną nie potrafię sobie wyobrazić niczego lepszego niż możliwość nadzoruad hoc nad służbami" – mówi nam Klicki.

„Potrzebujemy kogoś, kto w każdej chwili będzie mógł wejść do służby i zobaczyć, co oni robią, czy nie prowadzą podsłuchu dłużej niż powinni, w jaki sposób w ogóle ta kontrola jest sprawowana" – proponuje i podkreśla, że ten rodzaj doraźnej kontroli to obecnie „najważniejsza rzecz".

Jak dodaje, w komisji śledczej PE obecnie rozważany jest scenariusz, który Klicki ocenia jako interesujący. „To propozycja stworzenia zestawu niezbędnych standardów dotyczących kontroli nad służbami, czyli informowania osób, że były inwigilowane" – wyjaśnia.

Od spełnienia standardów przez dane państwo uzależniona miałaby być jego zdolność do importu narzędzi do inwigilacji z państw trzecich (spoza UE – red.).

Nie tylko Pegasus

Klicki podkreśla, że problem inwigilacji w Polsce ma wymiar dużo szerszy niż tylko Pegasus i podobne systemy.

„Tu nie chodzi tylko o elitarnego Pegasusa, lecz o tysiące billingów. W przyszłym tygodniu odbędzie się rozprawa przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, gdzie rozpoznana zostanie skarga m.in. moja na to, że to jak skonstruowane są przepisy w Polsce, narusza prawo do prywatności osób takich jak dziennikarze, prawnicy czy aktywiści" – mówi nam prawnik Panoptykonu.

Czytaj też

Sprawę tę jak i inne kwestie związane z ochroną prywatności – nie tylko w naszym kraju – będziemy relacjonować na naszych łamach na bieżąco.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama