Armia i Służby
#CyberMagazyn: Wojna o umysły Polaków. Rosja stworzyła wielką machinę
Wojna w Ukrainie rozgrywa się w wielu domenach. Rosyjska agresja zauważalna jest również w infosferze, w którą wtłaczane są hurtowe ilości prokremlowskiej dezinformacji i propagandy. Polska stanowi jeden z celów tych działań. Jednak dzięki analizie wrogich kampanii informacyjnych, możemy lepiej poznać i zrozumieć putinowską machinę. Na tym zyskuje całe społeczeństwo.
24 lutego 2022 r. rosyjskie wojska uderzyły na Ukrainę, co wpłynęło na rzeczywistość i sytuację nie tylko tego regionu oraz Europy Środkowo-Wschodniej, ale i całego świata. Wielu obserwatorów i analityków stosunków międzynarodowych do samego końca nie wierzyło, że Putin faktycznie zdecyduje się na wojnę. Jak widać, ich przewidywania nie sprawdziły się i za naszą granicą toczy się zbrojna agresja.
Kreml swoje działania określił „specjalną operacją wojskową”. Od początku ze Wschodu napływały hasła mówiące o konieczności „demilitaryzacji" czy wręcz „denazyfikacji” naszego sąsiada. Kijów oskarżano o wrogość, która w efekcie zmusiła Rosję do stanowczych działań.
Argumentacja Kremla była i jest przepełniona fałszem, propagandą i fake newsami. Wszystko po to, aby po pierwsze, utrzymać poparcie samych Rosjan dla władzy (i wojny), a z drugiej „wybielić siebie” w oczach społeczności międzynarodowej.
O ile Putinowi (oraz wcześniejszym przywódcom Rosji) udało się stworzyć wewnątrz kraju szczelną bańkę informacyjną, która wydaje się odporna na doniesienia płynące z zewnątrz, o tyle poza Rosją podejście Kremla nie sprawdza się, a komunikacja bazująca na zakłamaniu i manipulacji nie odnosi oczekiwanych skutków.
Niemniej jednak, trwająca za naszą wschodnią granicą wojna charakteryzuje się prowadzeniem działań w wielu domenach konfliktu. Oczywiście najbardziej widoczne – i tym samym medialne – są konwencjonalne uderzenia (np. rakietowe) na ukraińskie cele. To one w bezpośredni sposób przyczyniają się do śmierci wojskowych i cywilów, a także zniszczenia infrastruktury.
Ale wojna w Ukrainie to także operacje, które na pierwszy rzut oka są mniej zauważalne, a dotyczą także innych państw, w tym Polski. Mowa o np. cyberatakach czy operacjach informacyjnych i psychologicznych.
Czytaj też
Retoryka „anty-”
Rosyjska propaganda i dezinformacja są z nami od lat. To problem, który nie pojawił się nagle wraz z inwazją z 24 lutego 2022 r. Kreml regularnie prowadził wojnę informacyjną wymierzoną w społeczeństwa innych państw, aby w ten sposób realizować zakładane przez siebie cele.
W odniesieniu do naszego, polskiego otoczenia, promowane były i są przede wszystkim hasła antyukraińskie, antynatowskie, antyunijne. Mowa o uderzeniu w Zachód i jego znaczeniu dla np. bezpieczeństwa RP, a także przedstawianiu go jako zagrożenia. Kreml w ramach operacji informacyjnych powoływał się na m.in. rzekome ofensywne działania Sojuszu Północnoatlantyckiego, co miało stanowić poważne ryzyko dla integralności Rosji.
Moskwie zależy na wpływaniu na jednostki i całe grupy – na ich światopogląd, odczucia, emocje, a nawet konkretne decyzje (np. ingerencja w wybory prezydenckie w USA). Wszystko po to, aby w efekcie postępowały zgodnie z rosyjskimi interesami.
Czytaj też
To oni głoszą fake newsy
Oddziaływanie na społeczeństwa odbywa się za pomocą wielu źródeł. Rosja wykorzystuje m.in. tradycyjne media (np. podmioty związane z RT), rozpoznawane postaci czy wysokich rangą urzędników państwowych wypowiadających się publicznie.
Dowództwo Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni (DKWOC) w swoim raporcie „Ukraina 2022. 10 miesięcy rosyjskiej propagandy” wymienia z imienia i nazwiska naczelnych propagandystów Kremla, którzy przyczyniają się do utrzymywania Rosjan w hermetycznie zamkniętej bańce informacyjnej. Polskie cyberwojska wskazują na:
- Dminitrija Kisielowa - prowadzi program „Wiadomości tygodnia”; szef rosyjskiej agencji prasowej „Rossija Siegodnia”; wicedyrektor „Wszechorosyjskiej Państwowej Kompanii Telewizyjnej i Radiowej”
- Władmimir Sołowiow - prowadzący talk-show „Wieczór z Władimirem Sołowiowem” w Rossija 1
- Anna Szafran - prowadząca program „Główne sprawy z Anną Szafran” na kanale Spas TV
- Michaił Leontiew - prowadzący program „Jednakże z Michaiłem Leontiewem” w Kanale 1 państwowej telewizji i radio; rzecznik prasowy Rosnieftu
- Olga Skabiejewa i Jewgienij Popow - małżeństwo; prowadzący talk-show „60 minut” na kanale Rossija 1
- Jekatierina Striżenowa - aktorka i prezenterka; prowadząca program „Czas pokaże” na Kanale 1
- Anatolij Kuzyczew i Artiom Szejnin - prowadzący „Czas pokaże” na Kanale 1
- Andriej Norkin - prowadzący telewizyjne talk-show „Miejsce spotkań”, a także audycje radiowe „20 minut” oraz „wojna i mir”
- Nailja Asker-Zade - prowadząca program „Aktorzy” na Kanale 1
- Andriej Dobrow - prowadzący program „Dobrow na antenie"
- Roman Babajan - naczelny radia „Moskwa Mówi” deputowany do Moskiewskiej Dumy Miejskiej; prowadzący talk-show „swoja prawda” na NTW TV
- Konstantin Małofiejew - oligarcha; właściciel portalu i TV: Cargrad TV
- Margarita Simonyan - naczelna RT i Sputnika
„Wymienione postaci (...) szerzą fałszywe tezy na temat wojny w Ukrainie, gloryfikują rosyjskie władze, prezentują skrajnie antyzachodnie, antyukraińskie i antydemokratyczne przekonania. (...) rozprzestrzeniają mity odnoszące się do historii, w sposób prześmiewczy przedstawiają Unię Europejską oraz NATO, jednocześnie budując syndrom oblężonej twierdzy, poprzez wpajanie do rosyjskiej świadomości poczucia zagrożenia” – wskazuje DKWOC.
Czytaj też
Od słowa do słowa
Jednak siłą napędową dezinformacji i propagandy jest internet. To on stwarza ogromne możliwości rozprzestrzeniania określonego przekazu. Wystarczy wspomnieć o chociażby publikacji narracji w czasie rzeczywistym, globalnym zasięgu czy anonimowości. Z tego względu w social mediach możemy natknąć się na kontrolowane przez rosyjskie podmioty konta siejące prokremlowską narrację.
W tym miejscu trzeba podkreślić, że Moskwa stworzyła prawdziwą machinę propagandowo-dezinformacyjną. Jedną z jej cech charakterystycznych jest powstawanie wielu podmiotów tworzących i rozpowszechniających narzuconą z góry narrację. Jedną „informację" powiela się np. na różnych portalach. Te z kolei tworzone są jako „sztuczne twory”, które mają za zadanie nagłaśniać określone tezy.
Przykładowo, dezinformujące stanowiska przedstawicieli władzy (np. publiczne wystąpienia lub wpisy w mediach społecznościowych) lub rozpoznawalnych postaci stają się głównym źródłem i podstawą „newsów" dla państwowych ośrodków medialnych. Następnie ich materiały są bazą dla treści tworzonych i publikowanych przez podmioty z branży, które wykazują powiązania z rosyjskimi interesami (m.in. prorosyjskie portale w innych krajach).
W dalszej kolejności do akcji wkraczają konta w mediach społecznościowych (np. boty), które rozpowszechniają treści na możliwie jak największą skalę, aby „informacja” zyskiwała zasięg i angażowała użytkowników. Nie będąc ostrożnym, sami możemy stać się puzzlem w układance Kremla i przyczynić się do napędzania kampanii dezinformacyjnej czy propagandowej. Z tego względu tak ważna jest czujność i weryfikacja napotykanych w sieci informacji.
Interesujące są również operacje „hack and leak”, polegające na zhakowaniu określonego środowiska IT, a następnie publikowanie skradzionych w ten sposób informacji/danych, aby np. podsycić wewnętrznych chaos w społeczeństwie lub wywołać niechęć wobec konkretnej osoby bądź ugrupowania, których aktywność nie idzie w parze z interesami Kremla. Przykład? Afera Dworczyka.
Czytaj też
Tematów nie brakuje
W celu podniesienia skuteczności kampanii dezinformacyjnych, podmioty je prowadzące – w naszym przypadku jest to Rosja – starają się wstrzelić w bieżące, palące dla danego społeczeństwa tematy. Z tego względu schemat i tematyka fake newsów zmieniają się.
Gdy mieliśmy do czynienia z powszechnym kryzysem zdrowotnym, wywołanym przez COVID-19, nie brakowało narracji, które np. podważały skuteczność szczepionek czy prawdziwość istnienia wirusa i choroby.
Z kolei tuż przed inwazją rosyjska machina zaczęła rozpowszechniać narracje m.in. przedstawiające w złym świetle Ukraińców, aby zniechęcić nas do udzielania im pomocy i wsparcia. Kreml chciał wzbudzić w Polakach wrogość wobec imigrantów, licząc tym samym na wewnętrzny chaos i podziały nad Wisłą.
Na popularności zyskiwał m.in. hasztag „#StopUkranizacjiPolski”. Wpisy z tym oznaczeniem publikowali np. Grzegorz Braun i jego zwolennicy, co dodatkowo napędzało rosyjską dezinformację i propagandę. Prokremlowskie ośrodki wykorzystywały „głos z Polski" do tworzenia własnych treści zgodnych z interesami Moskwy.
„Kluczowe rosyjskie portale informacyjne, portale alternatywne oraz siatki kanałów Telegram równocześnie eksponowały przekaz o rzekomo masowym >>buncie<< Polaków względem obecności w kraju ludności ukraińskiej” – mogliśmy przeczytać w analizie dr Michała Marka, założyciela Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, który na co dzień zajmuje się wschodnią propagandą i dezinformacją.
Co więcej, niedługo po rosyjskiej agresji, w sieci (m.in. na Facebooku) pojawiło się spreparowane wideo z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Nagranie przedstawiało ukraińskiego prezydenta, który rzekomo miał nawoływać swoich żołnierzy do złożenia broni. To przykład nowego rodzaju zagrożenia w kontekście dezinformacji, czyli deepfake. Więcej piszemy o nim w naszym #CyberMagazynie: Wojny i konflikty. Musimy umieć walczyć z deepfake'ami.
W tym miejscu warto podkreślić, że operacje informacyjne wymierzone w nasz kraj prowadzone były nie tylko przez Rosję, ale również Białoruś. Reżim Łukaszenki rozpowszechniał m.in. narracje, że Polska ma ambicje odtworzenia swojego imperium w ramach stworzenia państwa „od morza do morza”.
Oczywiście powyższe narracje to jedynie przykłady prowadzonych linii narracji o charakterze dezinformacyjnym i propagandowym, tworzonych i rozpowszechnianych przez podmioty powiązane z Kremlem. Szczegółowy monitoring prorosyjskich treści prowadziło DKWOC. Wyniki można znaleźć w analizie Dowództwa.
Czytaj też
Co nas czeka?
Multidomenowe operacje prowadzone przez Rosję będą wciąż obejmowały działania w cyberprzestrzeni i infosferze. Wiele wskazuje na to, że Kreml nie porzuci swoich zdolności w zakresie kampanii dezinformacyjnych i propagandowych, mając na uwadze realizację celów krajowych i zagranicznych.
Nie należy wykluczać także kolejnych przypadków deepfake wykorzystujących motyw wojny w Ukrainie. Próbkę mogliśmy zaobserwować z fikcyjnym prezydentem Zełenskim. Nie była to dobrej jakości fałszywka, jednak zwróciła uwagę na istotę problemu. Z czasem spreparowane za pomocą algorytmów materiały mogą być doskonalsze, lepiej wykonane, a przez to groźniejsze i trudniejsze do odróżnienia dla społeczeństwa.
Polityka sankcji wymierzona w prokremlowskie ośrodki medialne i propagandystów sprawiła, że wiele źródeł rosyjskich narracji zostało zablokowanych w Europie (np. RT). W walkę z fake newsami włączyły się również platformy społecznościowe, w tym m.in. Facebook i YouTube, które starają się identyfikować nieautentyczne treści i je usuwać (również konta ich twórców).
Problematyczny w tym zakresie wydaje się Twitter. Jego nowy właściciel przeprowadza zamiany, mogące sprzyjać rosyjskiej dezinformacji i propagandzie (poprzez m.in. osłabienie – na skutek zwolnień – zespołu odpowiedzialnego za moderację treści). Jednak przed wykupem platformy przez Elona Muska, serwis aktywnie działał na rzecz neutralizacji rosyjskich kampanii informacyjnych.
Pomimo wysiłków ze strony mediów społecznościowych, rosyjskie podmioty nadal będą aktywnie z nich korzystały do rozpowszechniania fake newsów i propagandy. Wynika to z faktu, że jest to efektywny kanał docierania do użytkowników i budowy zasięgów określonej narracji.
Mając na uwadze ryzyko, ukraińskie służby prowadzą operacje, których celem jest rozbijanie rosyjskich farm botów. Na łamach naszego serwisu regularnie informujemy o postępach m.in. Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i tamtejszej cyberpolicji w walce z prokremlowskimi podmiotami.
Przykładem może być likwidacja 13 rosyjskim farm botów, które angażowały ponad 1,5 mln kont w mediach społecznościowych. Tworzono je za pomocą kart SIM (ponad 100 tys. sztuk) różnych operatorów, w tym szwedzkich telekomów.
Należy spodziewać się, że z czasem pojawiać się będą kolejne informacje o podobnego typu operacjach służb. Jednak nie jest to prosta walka, ponieważ na miejsce jednego zlikwidowanego konta, pojawiają się kolejne. Wiele farm botów nie została jeszcze wykryta.
W tym wszystkim pozytywnym zjawiskiem jest fakt, że analizując rosyjskie operacje informacyjne, coraz lepiej rozumiemy całą dezinformacyjno-propagandową układankę Kremla. Identyfikując kolejne elementy i części składowe tejże machiny, możemy podejmować skuteczniejsze działania (np. lepiej edukować) i mieć lepszą świadomość zagrożenia.
Można również odnieść wrażenie, że coraz więcej mówi się o dezinformacji w przestrzeni publicznej, a przez to wiedza społeczeństwa na ten temat rośnie. W efekcie stajemy się bardziej wyczuleni na wrogie kampanie informacyjne i utrwalamy zdrowe nawyki, takie jak np. weryfikacja źródeł informacji. To kierunek, w którym powinniśmy zmierzać.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].