Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn: Teorie spiskowe, dezinformacja, ekstremizm w sieci. Na czym bazują?
Radykalne treści, teorie spiskowe i dezinformacja nabrały rozpędu podczas pandemii COVID-19. Ich popularność rosła (i nadal rośnie) ze względu na wykorzystanie przez autorów mechanizmu społeczno-psychologicznego i natury człowieka. O czym mowa?
Spędzając czas w sieci, z pewnością nie raz trafiliśmy na dezinformację , teorie spiskowe lub treści o charakterze ekstremistycznym. Internet stał się przestrzenią, gdzie podmioty z wielu stron (i geograficznych, i ideologicznych) egzystują i próbują realizować swoje zadania. W ten sposób wirtualne środowisko jest pełne różnorodności, co przy wielu zaletach, jednocześnie stwarza dla nas zagrożenie.
Światowe kryzysy lub wydarzenia, które odbijają się szerokim echem w różnych częściach globu stanowią często istotny „materiał” dla teorii spiskowych i pojawiających lub też rozwijających się ekstremizmów w sieci.
Silne emocje, irytacja, niezadowolenie, lęk czy strach to czynniki pozwalające na wykształcenie się nowych odłamów i radykalizację użytkowników. Wystarczy spojrzeć wstecz i przeanalizować to, co miało miejsce w czasie pandemii COVID-19.
Czytaj też
Najwygodniejsze odpowiedzi
W 2019 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych wydała raport, w którym omówiono, w jaki sposób globalny kryzys zdrowotny przyczynił się do podsycenia zjawiska ekstremizmu i teorii spiskowych.
Zdaniem ONZ jednym z czynników były silne ograniczenia i restrykcje covidowe, a także wzrost nieufności do władzy. Wielu nie podobało się wprowadzanie zakazów (np. kontaktów społecznych) i nakazów (m.in. chodzenia w maseczkach) pod pretekstem walki z pandemią.
Nastroje społeczne sprawnie wykorzystywali ekstremiści i twórcy teorii spiskowych. Ich rozkwit wiązał się z prostym mechanizmem społeczno-psychologicznym, z którym często mamy do czynienia w przypadku powszechnych kryzysów lub trudnych do wyjaśnienia zdarzeń.
W tego typu sytuacjach człowiek poszukuje odpowiedzi na podstawowe dla niego pytania. „Dlaczego?” i „po co?”, które zaczynają nas nurtować.
Potrzeba znalezienia wytłumaczenia danego zjawiska popycha nas do sięgania po najwygodniejsze źródła i wyjaśnienia. A takie dostarczają teorie spiskowe, których celem ma być przedstawienie łatwych do zrozumienia odpowiedzi, zwłaszcza tym osobom, które podatne są na silne emocje, takie jak lęk, strach, złość, frustracja.
Czytaj też
Siedzimy przed ekranami
Równie istotnym czynnikiem w kontekście wirtualnego ekstremizmu jest postępująca digitalizacja. Pandemia była prawdziwym motorem napędowym dla cyfryzacji i popularyzacji modelu pracy zdalnej.
Nakładane przez władze restrykcje, w tym kwarantanny, sprawiły, że spędzaliśmy w sieci więcej czasu (czy to z nudów, czy ze względu na pracę lub edukację). Internet stał się źródłem informacji na bieżące tematy, okienkiem na świat, a także głównym źródłem wiedzy na temat pandemii (przyczyn, przebiegu, skutków itd.).
Tu jednak pojawił się problem. Mowa o czerpaniu „wiedzy” z mało wiarygodnych platform, w tym od użytkowników social mediów.
Korzystanie z dobrodziejstwa sieci nie jest niczym złym, jeśli tylko zdobywamy informacje z rzetelnych źródeł. A w czasie pandemii w wielu przypadkach zabrakło nam racjonalnego podejścia do problemu, na czym zyskali dezinformatorzy i wyznawcy teorii spiskowych.
Tego typu treści pojawiały się nie tylko na popularnych platformach jak Facebook czy Twitter, ale także np. Telegramie. Zdaniem Jacoba Daveya (badacza brytyjskiego think tanku Institute for Strategic Dialogue), cytowanego przez BBC , jego popularność gwałtownie wzrosła w czasie kryzysu związanego z COVID-19.
Platformy starają się walczyć z dezinformacją, ekstremizmem i teoriami spiskowymi, jednak nie jest to w pełni skuteczne. Wynika to z faktu, że np. po usunięciu danego konta siejącego fejkowe treści, w jego miejsce pojawia się kolejne lub kilka innych.
Z tego względu problemu nie da się w łatwy sposób wyeliminować, czego siewcy fake newsów są świadomi i starają się wykorzystać. Pandemia dała im dodatkowego „kopa”.
„Widzieliśmy skoki (popularności – red.) związane z pandemią” – mówi BBC Jacob Davey, odnosząc się do poziomu popularności kanałów głoszących teorie spiskowe.
Czytaj też
Czasy pocovidowe
Pomimo że kryzys zdrowotny powoli odchodzi w zapomnienie, to aktywność i publika wyznawców teorii spiskowych nie słabnie. Zapoczątkowany w „erze COVID-19” ruch wokół tego typu treści utrzymuje się, a ma to związek z kolejnym - z perspektywy świata wydarzeniem – wojną w Ukrainie.
САУ «CAESAR» - ефектно та ефективно
— Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA) December 28, 2022
Фото Костянтина і Влади Ліберових#ЗСУ pic.twitter.com/uZ4P0HQ5M2
Profile, które w czasie pandemii rozpowszechniały treści np. antyszczepionkowe po 24 lutego br. skupiły się na tematyce rosyjskiej inwazji. Nie brakuje teorii twierdzących, że trwający za naszą wschodnią granicą konflikt to jedynie "mistyfikacja", a zbrodnie, o których tak wiele się mówi, „nie miały miejsca”.
W tym przypadku ponownie absurdalne hasła znajdują podatny grunt w społeczeństwie pogrążonym w lęku, strachu, obawie o przyszłość. Silne emocje napędzają skalę zjawiska, co przekłada się na zasięgi fejkowych treści.
Pod wpływem uczuć często zdarza nam się działać pochopnie i np. udostępniamy określony materiał lub post, nie weryfikując zawartych w nim informacji. Naszą uwagę przyciąga sensacyjny nagłówek, który w rzeczywistości może być jedynie ładnym opakowaniem dezinformacji. Na tym bazują fake newsy i teorie spiskowe.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu.Piszcie do nas na: [email protected].
marian123
Niedawna plandemia pokazała, że żyjemy w czasach kiedy teorie spiskowe okazują się prawdą.
Milutki
W Polsce nie potrzeba samozwańczych głosicieli teorii spiskowych w socialmediach aby ogłupić naród. Najwięcej dezinformacji powstaje za nasze podatki, to są m.in podkomisja smoleńska , całe media państwowe