Reklama

Polityka i prawo

Roskomnadzor to filar reżimu Putina. Jak działa rosyjski cenzor?

Władimir Putin Rosja
Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0

Zhakowanie Roskomnadzoru przez Białoruskich Cyberpartyzantów pozwoliło ujawnić tajemnice rosyjskiego cenzora. Wykradzione terabajty danych pokazują w jaki sposób instytucja monitoruje nie tylko internet, ale i całą przestrzeń, z myślą o ochronie reżimu Putina. Jak wygląda praca w Roskomnadzorze?

Reklama

Pod koniec listopada br. rosyjska rządowa agencja informacyjna TASS podała, że tamtejsze Państwowe Główne Centrum Częstotliwości Radiowych (podporządkowane Roskomnadzorowi) zostało zaatakowane przez hakerów. Do operacji przyznali się Białoruscy Cyberpartyzanci. 

Reklama

Białoruscy Cyberpartyzanci. Kto to?

Reklama

To ugrupowanie, które za pomocą działań w cyberprzestrzeni stara się walczyć z reżimem Łukaszenki. Po inwazji Rosji na Ukrainę celem haktywistów w większym stopniu stało się państwo Putina

Przypomnijmy, że jedną z głośniejszych operacji przeprowadzonych przez Cyberpartyzantów był cyberatak na Koleje Białoruskie 27 lutego 2022 r., a więc niemal tuż po uderzeniu rosyjskich sił na naszego wschodniego sąsiada. 

W efekcie incydentu doszło do m.in. sparaliżowania węzła w Mińsku i Orszy. Jak  informowaliśmy, w ten sposób haktywiści chcieli utrudnić transport wrogich wojsk na Ukrainę (poprzez terytorium Białorusi) i dać więcej czasu tamtejszej armii na odparcie agresji z północy. 

Więcej o działalności Białoruskich Cyberpartyzantów mówi w wywiadzie dla naszego portalu Yuliana Shemetovets, rzeczniczka haktywistów. Materiał jest dostępny pod linkiem: „Cyberpartyzanci walczą z reżimem o demokrację".

Czytaj też

Kradzież danych

Wracając jednak do cyberataku na centrum podległe Roskomnadzorowi, Białoruscy Cyberpartyzanci na swoich kanałach w social mediach ujawnili, że udało im się skutecznie zhakować wewnętrzną sieć instytucji państwowej i pobrać obszerną bazę danych (ponad 2 TB), w tym np. dokumenty, korespondencję, maile personelu. 

Jak wtedy informowaliśmy, miało dojść również do zaszyfrowania stacji roboczych i uszkodzenia kontrolera domeny. 

Posiadamy ogromną ilość materiałów ujawniających prowadzoną w sieci inwigilację na dużą skalę i próby pełnej kontroli nad wszystkimi, którzy przez ostatnie 20 lat byli przeciwni reżimowi Putina.
Białoruscy Cyberpartyzanci

Pozyskane terabajty danych haktywiści przekazali kilku niezależnym mediom, które podjęły się ich analizy. Po czasie ujawniają fakty na temat działania rosyjskiego cenzora. 

Czytaj też

Roskomnadzor. Co to?

Roskomnadzor, czyli rosyjska Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej, to jednostka rządowa, której zadaniem jest monitorowanie, kontrolowanie i cenzurowanie treści pojawiających się w państwowej przestrzeni medialnej i podobnych. 

Odpowiedzialność służby obejmuje nie tylko tradycyjne kanały, jak telewizja, prasa czy radio, ale również internet oraz telekomunikację. To Roskomnadzor wydaje licencje i zgody na prowadzenie działalności w omawianym obszarze oraz czuwa nad przestrzeganiem prawa. W przypadku naruszenia obowiązujących regulacji, nakłada kary przewidywane przez rosyjskie regulacje. 

Przykładowo, tuż po inwazji na Ukrainę, służba wprowadziła zakaz używania słowa „wojna” w mediach w odniesieniu do sytuacji za naszą wschodnią granicą. Podmioty, które relacjonowały wydarzenia z frontu i nazywały rzeczy po imieniu - zostały zablokowane w kraju Putina. Mowa o m.in. Radiu Echo Moskwy. 

Ponadto, podjęto działania wobec Twittera i Facebooka (zakaz). Tłumaczono to rozpowszechnianiem za pomocą tych platform dezinformacji i fake newsów na temat „specjalnej operacji w Ukrainie”. 

Od 24 lutego 2022 r. Roskomnadzor miał zablokować 125 tys. materiałów dotyczących wojny w Ukrainie – podaje Svoboda, powołując się na rosyjskiego prokuratora generalnego Igora Krasnowa. 

Blokowanie witryn oraz treści jest tylko jednym z zadań cenzora. „Kreml wyznaczył mu jeszcze jedną ważną funkcję: bycie osobistym cyfrowym okiem Putina” – wskazują w raporcie z dziennikarskiego śledztwa niezależne „iStories” i „Süddeutsche Zeitung”.

Czytaj też

Roskomnadzor. Państwowe przedsiębiorstwo

Analiza wykradzionych danych z Państwowego Głównego Centrum Częstotliwości Radiowych przez Białoruskich Partyzantów pokazała, w jaki sposób funkcjonuje Roskomnadzor. Szczególne znaczenie odegrały tu poufne dokumenty. 

Cenzor przypomina duże, państwowe przedsiębiorstwo. Ponad tysiąc osób pracuje każdego dnia, nawet w weekendy i święta, poszukując w przestrzeni medialnej, a zwłaszcza w internecie, niekorzystnych dla Putina i jego władzy treści. Mowa o np. materiałach odnoszących się do stanu zdrowia głowy państwa, memów z wizerunkiem prezydenta czy zbliżającego się kresu znanej obecnie nam Rosji. 

Pracownicy Państwowego Głównego Centrum Częstotliwości Radiowych kontrolują publikacje na temat reżimu Putina poprzez Brand Analytics, czyli system monitorowania mediów oraz platform społecznościowych, a także ręcznie. Robią to poprzez wpisywanie słów kluczowych, jak np. „Putler”, „łysy krasnolud”, „PutinVor” – wynika z raportu dziennikarskiego śledztwa. 

Wyszukiwane są nie tylko treści pisane, ale również grafiki i filmy. Wystarczy przywołać obrazki porównujące Putina do Hitlera czy pokazujące wizerunek rosyjskiego prezydenta jako homoseksualisty. 

Czytaj też

Na biurku FSB, MSW, prokuratury

Po znalezieniu negatywnych wpisów i/lub publikacji opracowywane są specjalne raporty (miesięczne i cotygodniowe), które następnie trafiają „wyżej” do prezydenckiej administracji i służb bezpieczeństwa. Znajdują się w nich nie tylko tematy poruszane przez m.in. krytyków rządu, ale również wykaz np. zablokowanych witryn i materiałów. 

W większości przypadków autorzy pisali (po inwazji na Ukrainę – red.), że prezydent „rozpętał wojnę”, „nielegalnie najechał” terytorium Ukrainy, wysłał rosyjskie wojsko na śmierć, przyczynił się do konsolidacji Zachodu przeciwko Rosji, ponosi pełną odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje (inwazji – red.) natury ekonomicznej, politycznej i izolacyjnej.
Fragment jednego z raportów pracowników jednostki Roskomnadzorowi, wykradzionego przez Białoruskich Cyberpartyzantów

Wykradzione z Państwowego Głównego Centrum Częstotliwości Radiowych pliki ujawniają, że sporządzona dokumentacja przez jego pracowników przesyłana jest za pomocą wewnętrznego komunikatora „Operational Interaction Room” (uruchomiony pod koniec 2019 r.) do m.in. Prokuratury Generalnej, MSW i FSB. 

Według „iStories” do sierpnia 2021 r. z narzędzia korzystało ponad tysiąc osób, większość to funkcjonariusze służb i organów ścigania. 

Dzięki tak ścisłemu monitorowaniu mediów i internetu, cenzor jest w stanie obserwować i identyfikować ewentualne napięcia społeczne wśród Rosjan. W przypadku wystąpienia niepokojących z perspektywy władzy sygnałów, meldunki przekazywane są „górze” ze wskazaniem, którego regiony dotyczy ryzyko. 

Czytaj też

Nie tylko w Rosji

Co ważne, macki Roskomnadzoru sięgają również poza granice Rosji. Dane ze zhakowanego Państwowego Głównego Centrum Częstotliwości Radiowych pokazują również, że cenzor angażuje się także w sprawy Białorusi. Pliki przekazane przez haktywistów dziennikarzom niezależnej „MediaZona” zawierają m.in. listy, raporty, pisma, decyzje, dokumenty i notatki dotyczące „problematycznych publikacji”. 

W lipcu 2022 r. w korespondencji wewnętrznej jednej z instytucji Roskomnadzoru znalazło się kilkadziesiąt wiadomości o tytule „Zadanie Białoruś”. W jego ramach pracownicy Roskomnadzoru prowadzili arkusz kalkulacyjny, w którym wpisywano dane na temat tysięcy publikacji zamieszczanych na białoruskich stronach internetowych.

Czytaj też

Dlaczego Roskomnadzor kontroluje media?

W rozmowie z „iStories” politolog Abbas Gallyamov tłumaczy, że popularność i silny wizerunek ma ogromne znaczenie dla przywódcy kraju. Jak podkreśla, trwałość reżimu zależy od poparcia społecznego. Putin nie jest tu wyjątkiem. „Nie da się zbudować stabilnego reżimu opartego tylko na broni. Jeśli jesteś znienawidzony przez swoich ludzi, to w pewnym momencie siły bezpieczeństwa po prostu się ciebie pozbędą. Staniesz się dla nich zbędny” – wyjaśnia politolog na łamach „iStories”.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama