Wojna jest czasem wyjątkowym i wymaga od wszystkich pełnego zaangażowania oraz poświęceń, aby nie ugiąć się pod presją wroga. W momencie próby państwo i biznes powinny współpracować, również w obszarze technologii. Czynnik ekonomicznego zysku należy odsunąć na dalszy plan. Dlaczego to takie ważne?
Ukraina dzielnie stawia opór rosyjskiej inwazji. Mówimy tu zarówno o postawie sił Zełenskiego, ale również cywilów, którzy w warunkach wojennych starają się „normalnie” funkcjonować i pomagać – na tyle, ile to możliwie – w walce z okupantem.
To wszystko nie byłoby jednak możliwe bez nowoczesnej technologii. Chodzi o rozwiązania wojskowe oraz komercyjne, które sprawnie używane pokazują, że mniej liczebne siły i społeczeństwo są w stanie skutecznie rzucić wyzwanie większemu agresorowi. Wystarczy stworzyć i efektywnie wykorzystywać „mieszankę" technologiczną, np. w zakresie komunikacji i łączności.
Czytaj też
Zakłócenie i niszczenie infrastruktury
24 lutego br. to data, która zapisze się w historii współczesnej Europy i świata. Niczym nie sprowokowana agresja Rosji na Ukrainę pociągnęła za sobą ogromne zniszczenia oraz straty ludzkie po obu stronach. Teatrem działań są wszystkie domeny konfliktu, łącznie z cyberprzestrzenią.
Jak informowaliśmy, na początku przeprowadzono cyberatak na infrastrukturę Viasat, aby pozbawić siły naszego sąsiada łączności. Poza problemami komunikacyjnymi, incydent wywołał także zakłócenia w działalności m.in. turbin wiatrowych w Niemczech (korzystających z rozwiązań Viasat).
Równocześnie prowadzono konwencjonalne działania, które powodowały zniszczenia infrastruktury Ukrainy. Celem były budowle, drogi, mosty, węzły komunikacyjne i inne obiekty istotne z perspektywy obrońców.
Czytaj też
Pomocna dłoń w walce
W związku z tym władze w Kijowie – na czele z wicepremierem Mychajło Fedorowem – postanowiły działać. Poproszono m.in. Elona Muska, właściciela SpaceX, o dostarczenie Ukrainie terminali Stralink, aby przywrócić, chociaż częściowo, łączność za pomocą internetu satelitarnego koncernu.
Jak wiemy, dostawy Starlinków trwają do dzisiaj. Polska silnie angażuje się w zakup i przekazywanie technologii Muska Ukrainie. Dzięki temu z rozwiązania mogą korzystać nie tylko siły Zełenskiego, ale także cywile. Ostatnio nawet w usługę internetu satelitarnego wyposażono ukraińskie pociągi (więcej w tekście: Ukraińska kolej testuje Starlinki. Wojsko otrzyma terminale od Niemiec).
Przywrócenie łączności sprawiło, że koordynowanie działań wojskowych ponownie stało się skuteczniejsze. Żołnierze na polu bitwy mogli korzystać z np. tabletów i innych urządzeń mobilnych w celu pozyskiwania nowych danych w czasie rzeczywistym, a następnie podejmowania decyzji o kierunkach i rodzajach operacji.
Ponadto, sami cywile mogli informować armię i rząd o ruchach sił okupanta (cywile są często na miejscu zdarzeń jako pierwsi).
Oczywiście przykładów zaangażowania firm komercyjnych we wsparcie Ukrainy jest zdecydowanie więcej. Wystarczy wspomnieć o chociażby gigantach technologicznych, jak Microsoft i Google, którzy dostarczają swoje usługi i rozwiązania pozwalające na odpieranie rosyjskich cyberataków; z kolei Amazon to np. chmura itd.
Czytaj też
Wojna to czas poświęceń. Dla wszystkich
Wojna za naszą wschodnią granicą pokazuje zatem, jak ważna jest współpraca między sektorem publicznym, wojskowym a prywatnym. Taki miks pozwala wyposażyć zarówno armię, państwo, jak i społeczeństwo w nowoczesne technologie, które skutecznie użyte mogą przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
W tym kontekście kluczowe jest jednak podejście firm. W czasie konfliktu zbrojnego nie mogą one jedynie kierować się zyskiem i czynnikami ekonomicznymi. Jeśli taką postawę przyjmą, to istnieje ryzyko, że nastąpią ograniczenia w skutecznym stawianiu oporu. Wojna jest czasem wyjątkowym i wymaga od wszystkich pełnego zaangażowania oraz poświęceń, aby nie ugiąć się pod presją wroga.
Krajowe przedsiębiorstwa powinny w momencie próby wykazać się patriotyzmem, który oznacza coś więcej niż jedynie głośne, słowne deklaracje. W przypadku konfliktu konieczne jest zaangażowanie wszystkich podmiotów i jednostek, ponieważ wyłamanie się jednego trybu może mieć wpływ na pozostałe procesy. Państwo i biznes muszą być kolektywem.
W związku z tym władze narodowe powinny budować zdrowe relacje z podmiotami prywatnymi, zwłaszcza w dziedzinie technologii, ponieważ to one często opracowują i wdraża innowacyjne rozwiązania, które następnie można wykorzystać np. w siłach zbrojnych.
Z kolei biznes nie powinien zamykać się na państwo, lecz z nim współpracować, aby stworzyć wspólne środowisko działań i inicjatyw. Dzięki budowie zaufania obie strony będą mogły coś „wygrać”, a w czasie próby przyczynić się do skuteczniejszej obrony ojczyzny.
Czytaj też
O sukcesie decyduje zaangażowanie
A co w przypadku firm z państw sojuszniczych? Tu w większym wymiarze do gry wchodzi czynnik ekonomicznej opłacalności. Nie oznacza to jednak, że władze zagranicznych koncernów powinny pozostawać obojętne na apele o wsparcie ze strony partnerów.
Postawa Elona Muska wobec próśb Mychajło Fedorowa o dostarczenie Ukrainie Starlinków pokazuje, że można, jeśli tylko się chce. Tak samo w przypadku innych firm, jak Microsoft, Google, Amazon itd. Dla wielu z nich zaangażowanie w pomoc naszemu sąsiadowi nie wiązało się z ogromnym obciążeniem (finansowym, ludzkim itp.), lecz dla sił Zełenskiego i samego społeczeństwa okazało się istotnym czynnikiem pozwalającym na skuteczne stawianie oporu.
Rok wojny w Ukrainie pokazał, że o sukcesie na polu bitwy decyduje zaangażowanie wielu podmiotów, potrafiących ze sobą współpracować i dzielących się ze sobą swoimi rozwiązaniami. Sprawne wdrażanie i skalowanie nowoczesnej technologii pozwalają mniejszym siłom skutecznie bronić się przez znacznie większym wrogiem.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].