Polityka i prawo
Czas wyborów w USA. Długa walka z cyberatakami i dezinformacją
Amerykanie po raz kolejny wybierają swojego prezydenta. I chociaż znowu słychać o dezinformacji oraz atakach hakerskich, tegoroczne głosowanie odbywa się w cieniu jednych z najbardziej intensywnych działań zagranicznych aktorów. Nic nie wskazuje jednak na to, żeby po dniu wyborów miałoby to ulec zmianie.
Wtorek 5 listopada jest dniem wyborczym w Stanach Zjednoczonych. O fotel prezydencki w Białym Domu walczą obecna wiceprezydent Kamala Harris oraz były przywódca kraju Donald Trump. Sondaże dają wyrównane szanse na zwycięstwo obu kandydatom. Uwaga całego świata ponownie skupi się na tzw. swing states, gdzie wyniki zadecydują o najbliższych 4 latach w całym kraju.
Czytaj też
Wyborcze fałszywe informacje. Ostrzegano już na wiosnę
Tegoroczna kampania odbywała się w wyraźnym cieniu działań zewnętrznych aktorów. Nietrudno się domyślić, że najbardziej zainteresowana wpływem na wynik głosowania pozostaje Federacja Rosyjska. W kwietniu uwagę na ten fakt zwracał Microsoft, mówiąc o kampaniach dezinformacyjnych mających bardzo prosty cel: dzielić społeczeństwo jak najbardziej to tylko możliwe.
Przy realizacji swoich planów, Rosjanie postanowili nie uciekać się do amatorszczyzny. Jak podawało Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego (ODNI) na 100 dni przed dniem wyborów, podmioty związane z Kremlem nawiązują współpracę z firmami zajmującymi się public relations oraz marketingiem. Te przedsiębiorstwa, działające w Rosji, odpowiadają za wpływanie na opinię publiczną przy jednoczesnym ukrywaniu kremlowskich powiązań.
Swój front w dezinformacji prowadzą również Chińczycy. Według wspomnianego dokumentu ODNI, rząd ChRL współpracuje z rodzimą spółką w celu wzmocnienia efektywności tworzonych treści wykorzystywanych w operacjach wpływu. Dzięki temu mogą one być lepiej dopasowane do lokalnych grup odbiorców.
„Prawdopodobnie nie mają zamiaru wpływać na wyniki wyborów” – zauważyło Biuro.
Czytaj też
Rosyjska dezinformacja dzieli Amerykanów
Niemniej, zagranicznym aktorom cały czas zależy na wpływaniu na mieszkańców Ameryki – zarówno tych świadomych, jak i nieświadomych – w celu uwiarygadniania swoich narracji.
„Rosyjscy aktorzy wpływu podjęli wyraźne wysiłki, aby zbudować i wykorzystać sieci amerykańskich i innych zachodnich osobistości do tworzenia i rozpowszechniania narracji przyjaznych Rosji. Osobistości te publikują treści w mediach społecznościowych, piszą dla różnych stron internetowych z jawnymi i ukrytymi powiązaniami z rządem rosyjskim oraz prowadzą inne działania medialne” – wskazał w kwietniu ODNI.
Jako główne zagrożenie wskazano Rosję. Kreml cały czas stanowczo zaprzecza, jakoby miał odpowiadać za działania dezinformacyjne w czasie wyborów w USA. Nawet złożono publiczną deklarację, że takie działania „nie będą prowadzone w tym roku”.
Jest jednak zupełnie inaczej. Tylko na przełomie października i listopada Agencja ds. Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA), FBI oraz ODNI informowały we wspólnych oświadczeniach o kilku przypadkach działań Rosjan w tym zakresie.
Najpierw pojawiły się doniesienia o rzekomym niszczeniu kart do głosowania w Pensylwanii. Według informacji agencji, zostały one szybko obalone przez urzędników odpowiedzialnych za przeprowadzenie wyborów. Potem mówiono o rzekomych wyborcach z Haiti i deepfake’u z przedstawicielem obozu Demokratów – oba również nie były prawdziwe. Opisywaliśmy ten przypadek w poniedziałek.
Czytaj też
Cyberataki. Iran na czele
W trakcie kampanii wyborczej nie ograniczono się jednak do samej dezinformacji – miało miejsce kilka cyberataków. W większości przypadków atakujący chcieli włamać się na skrzynki pocztowe zarówno osób z kampanii Harris, jak i Trumpa. Najgłośniejszym z nich był jednak wyciek 300-stronicowego dokumentu o kandydacie Republikanów na temat wiceprezydenta, Jamesie Vance’sie. W tej sferze działań przoduje Iran.
Przeciwko temu państwu Amerykanie zapowiedzieli podjęcie kroków prawnych. W kwestii odpowiedzialności, Teheran zachowuje się identycznie jak Moskwa – zaprzecza, jakoby miał odpowiadać za jakiekolwiek ataki hakerskie.
Do kwestii cyberataków związanych z wyborami w USA odniósł się podczas poniedziałkowej konferencji prasowej wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Według jego wiedzy, działania grup APT w polskiej cyberprzestrzeni nie są powiązane z głosowaniem w Stanach Zjednoczonych. Sytuacja jest cały czas monitorowana.
Na wyborach się nie skończy
Niemniej jednak, CISA, FBI oraz ODNI ostrzegają, że zakończenie głosowania nie będzie oznaczało kresu dezinformacji.
„Spodziewamy się, że Rosja przygotuje dodatkowe treści medialne, mające na celu podważenie zaufania do uczciwości wyborów” – wyjaśniły agencje we wspólnym stanowisku z 1 listopada.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany