Reklama

Polityka i prawo

Rozmowy Giertycha z Gawłowskim w rękach CBA. „Wykorzystano je do zastraszania świadków”

Autor. CBA/www.cba.gov.pl

CBA miało wykorzystać Pegasusa do pozyskania prywatnej korespondencji Romana Giertycha. Chodzi o rozmowy z m.in. senatorem Stanisławem Gawłowskim, który jest klientem mecenasa. Zdaniem polityka, przejęte przez służby informacje zostały wykorzystane do zastraszenia świadków, lub ustawienia sprawy dotyczącej afery melioracyjnej. Giertych zabrał głos.

Reklama

Źródła „Gazety Wyborczej” w służbach specjalnych i prokuraturze miały potwierdzić, że przejęcie treści prywatnych rozmów mecenasa Romana Giertycha w ramach komunikatorów było możliwe dzięki wykorzystaniu Pegasusa. Nieoficjalnie mówi się, że użycie systemu szpiegowskiego izraelskiej firmy NSO Group wobec jego osoby wiąże się ze śledztwem ws. rzekomego wyprowadzenia środków finansowych z Polnord, spółki należącej wcześniej do Ryszarda Karuzego. 

Reklama

„Giertych inwigilowany był przez trzy miesiące - twierdzi nasz informator ze służb specjalnych. Najpierw, latem 2019 r., ówczesny szef CBA Ernest Bejda wystąpił do warszawskiego sądu okręgowego o zgodę na objęcie Romana Giertycha zwykłą kontrolą operacyjną pozwalającą na podsłuchiwanie rozmów mecenasa. Niedługo później do sądu trafił kolejny wniosek, tym razem o kontrolę jego korespondencji prowadzonej za pomocą internetowych komunikatorów WhatsApp i Signal. Przez pewien czas obie formy kontroli operacyjnej prowadzone były wobec adwokata równocześnie” - mówi źródło dziennika w służbach specjalnych.

Czytaj też

„CBA naruszyło święte zasady”

Reklama

Według „Wyborczej”, przejmując dostęp do telefonu mecenasa oraz możliwość pobrania jego zawartości, zdecydowano się również ściągnąć treść prywatnej korespondencji z m.in. liderem PO Donaldem Tuskiem oraz senatorem KO Stanisławem Gawłowskim. Ostatni z wymienionych polityków jest oskarżony o przyjmowanie łapówek. Chodzi o aferę melioracyjną w Zachodniopomorskiem. Nie przyznał się jednak do winy i wskazuje, że to akcja polityczna. 

„Gdy dowiedziałem się, że Roman Giertych był inwigilowany za pomocą systemu CBA, nie miałem wątpliwości, iż moje rozmowy z nim również były nagrywane” - mówi w rozmowie z naszym portalem Stanisław Gawłowski. Odnosząc się do doniesień „Wyborczej", wskazuje, że mecenas był i jest wciąż jego obrońcą. „CBA w sposób niezgodny z prawem naruszyło świętą zasadę tajemnicy adwokackiej i moje prawo do obrony” - podkreśla. 

Jeszcze niedawno nie tylko CBA, ale różni ważni przedstawiciele PiS, m.in. ministrowie, zaprzeczali, że ten system (Pegasus - red.) posiadają. Zaraz potem prezes Kaczyński stwierdził, że polskie służby takowym dysponują. W związku z tym w Polsce nikt już nie dyskutuje o tym, że był on w dyspozycji CBA i wydano nielegalnie pieniądze na jego zakup.
Stanisław Gawłowski, senator RP

Czytaj też

Zastraszano świadków?

Jak wskazuje informator „Wyborczej”, materiały z rozmów Giertycha z Gawłowskim miały zostać komisyjnie zniszczone, ponieważ były objęte „tajemnicą obrończą”. Takie postępowanie nakazują przepisy ustawy o CBA. Decyzję o ich usunięciu miał podjąć Ernest Bejda, były szef CBA a obecnie członek zarządu PZU. 

Na łamach naszego portalu senator wskazuje jednak, że nie wierzy w ani jedno słowo, jakoby pozyskane przez służby informacje (korespondencja z Giertychem) zniszczono. „Zostały one wykorzystane do tego, żeby zastraszać świadków albo ustawiać całą sprawę. Nie mam do tego najmniejszych wątpliwości” - twierdzi.

„Dla świętego spokoju”

Z kolei korespondencja na linii Giertych-Tusk miała być objęta „tajemnicą adwokacką” i tak samo usunięta. „Nie zostały nawet przekazane prokuraturze. Zniszczenie zarządzono trochę dla świętego spokoju, by nikt nie zarzucił nam później inwigilowania Giertycha z powodów politycznych. Inna sprawa, że nie było tam nic istotnego” - mówi źródło gazety. Czy tak się jednak stało? Obecnie nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. 

Czytaj też

Giertych mówi o kłamstwie

Doniesienia „Wyborczej” skomentował sam Giertych. Wskazał, że sprawa rzekomego wyprowadzenia środków finansowych z Polnord, w ramach której miało dojść do użycia Pegasusa wobec jego osoby, „skończyła się blamażem prokuratury”. Podkreślił, że wówczas 30 sądów orzekło, że nie ma jakichkolwiek dowodów na popełnieni przestępstwa, a „CBA nie miało prawa prowadzić w ogóle sprawy”.

Dodał, że jego zdaniem informacje przekazywane przez źródła dziennika „mają na celu wybielić rolę tej służby”. „Rzekomo zarządzane protokolarne niszczenie rozmów jest kłamstwem, gdyż do ujawnienia SMS-ów z >>Sokiem z buraka<< (Mariuszem Kozakiem Zagozdą, twórcą serwisu „Sok z Buraka” - red.) doszło ponad rok po inwigilacji” - podkreślił Giertych.

Mecenas odwołał się tu do sytuacji z ubiegłego roku, kiedy TVP opublikowało materiał, który zawierał treści rozmowy między nim a Mariuszem Kozakiem Zagozdą. Została ona wykorzystana do stworzenia narracji, wskazującej, że Roman Giertych steruje hejtem wymierzonym w obóz władzy. 

Radosław Sikorski, były szef MON (2005-2007) i MSZ (2007-2014), a teraz europoseł Europejskiej Partii Ludowej, zwraca uwagę, że PiS może w ten sposób tworzyć sobie parasol ochrony, przyznając, że wprawdzie podsłuchiwali Donalda Tuska używając Pegasusa, ale robili to przez Romana Giertycha. 

Mecenas zapytał retorycznie, czy jego rozmowy z Sikorskim zostały bezpośrednio przedstawione Kaczyńskiemu. „Ileż tam cennej prawdy mógłby znaleźć o sobie” - stwierdził.

Czytaj też

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Komentarze

    Reklama