Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Mychajło Fedorow. To on prowadzi cyfrową wojnę w imię Ukrainy

Autor. President.gov.ua/ Wikimedia Commons/ CC BY 4.0

To on poprosił Muska o satelity Starlink, ogłosił zbiórkę na wsparcie Ukrainy do cyfrowego portfela czy odpowiada za budowę muzeum wojny w NFT. Od 2019 wicepremier oraz minister transformacji cyfrowej, inicjator elektronicznego serwisu usług publicznych „Dija”. Rocznik 91. Kim jest Mychajło Fedorow – młody i zdolny polityk, stojący na czele transformacji cyfrowej Ukrainy, druga twarz wojny w tym kraju, a pierwsza - tej cyfrowej?

Reklama

Studiował socjologię i zarządzanie, był stypendystą OBWE, miał własną agencję reklamową, która specjalizowała się w kampaniach internetowych i reklamie internetowej. I to właśnie po zwycięskiej kampanii w sieci Wołodymyra Zełenskiego został doradcą ds. cyfrowych. Stamtąd krótka już była droga do urzędu wicepremiera i ministra transformacji cyfrowej – notabene w dniu nominacji – na najmłodszego w historii członka rządu. W 2020 roku ukraiński „Forbes” umieścił go na prestiżowej liście „30 Under 30” – rankingu trzydziestu najzdolniejszych 30-latków w danym roku, których osiągnięcia szczególnie zasługują na wyróźnienie.

Reklama

Swoje doświadczenie z zakresu komunikacji w social mediach oraz w branży nowych technologii wykorzystuje od pierwszego dnia inwazji w Ukrainie. To on – bez zawahania – napisał do Elona Muska na Twitterze, pytając go o terminale Starlink, naciskał na Apple i pozostałe Big Techy by zareagowały, wprowadzając „cyfrową blokadę” na Rosję. To także on wzywał do stworzenia „cyfrowej armii IT Ukrainy”, ogłosił powstanie muzeum wojny w NFT czy odpowiada za tworzenie wojennych aplikacji i systemów, mających za zadanie usprawnić komunikację między ukraińskimi żołnierzami a cywilami.

„Ukraiński rząd bardzo dobrze wykorzystuje najnowsze trendy - zbiórki pieniędzy z wykorzystaniem kryptowalut, współpraca z Muskiem - korzystanie z sieci Starlink - to wszystko są bardzo medialne tematy” – ocenia Artur Kurasiński, przedsiębiorca działający w branży nowych technologii w komentarzu dla CyberDefence24.pl.

Reklama

Natomiast Natalia Hatalska, analityczka trendów, szefowa i założycielka „infuture.institute” uważa, że to, co naprawdę zwraca uwagę w obecnej sytuacji, to skuteczność i sposób prowadzonych przez Fedorowa działań.

„Fedorow jest naprawdę skuteczny w tym, co robi. Obserwowałam np. jego dyskusję z Elonem Muskiem w sprawie dostarczenia Starlinków. To był tak naprawdę jeden tweet z prośbą o to, że są potrzebne, potem drugi, kiedy już przyszły, że zużywają za dużo energii. Reakcja Muska - najpierw o dostarczeniu Starlinków, a później ich właściwym przeprogramowaniu - była w zasadzie od razu. Fedorow pisze osobiście - często właśnie publicznie - do właścicieli spółek technologicznych, widać jego ogromne zaangażowanie i wielką skalę tych działań. Nie przypominam sobie, żeby wcześniej takie sprawy były załatwiane na Twitterze i w tak krótkim czasie. Rozumiem tę strategię, bo zyskuje ona wsparcie internautów, a przez to zwiększa zasięg i siłę” - podkreśla.

W komentarzu dla CyberDefence24.pl zaznacza, że drugą, istotną kwestią jest sposób prowadzenia komunikacji o wojnie, walka z dezinformacją i rosyjskimi trollami.

„Nie wiem, jak jest na miejscu w Ukrainie, ale w naszej części internetu przekaz jest bardzo silny i na korzyść Ukrainy. Z obserwacji treści można odnieść wrażenie, i pewnie część osób tak myśli, że Ukraina wygrywa tę wojnę, że to tylko kwestia godzin. A jednak wiemy, że wojna trwa już półtora miesiąca i sprawy są bardziej skomplikowane i nie tak jednoznaczne. Taki przekaz jest potrzebny, bo niezwykle istotny dla morale, ale mam pewną obawę, co do memifikacji tej wojny. To oczywiście nie wynika z działań Fedorowa, ale w pewnym sensie jest ich konsekwencją. Ponieważ wojna ta toczy się w internecie, gdzie przyjmuje często formę memów, nawiązań do filmów typu Avengers, Star Wars czy Władca Pierścieni, trochę traktujemy ją jak grę - ile samolotów strąconych, ile czołgów odebranych, ile żołnierzy wyeliminowanych - w pewnym sensie zostaje ona spłaszczona. Rozumiem, że to też pewna forma ochrony samych siebie, poradzenia sobie z trudnymi emocjami i sytuacją, która jest niewyobrażalna. Ale trzeba pamiętać, że ta wojna dzieje się naprawdę, że jest przerażającym złem, że giną ludzie” - przestrzega Natalia Hatalska.

Czytaj też

Minister cyfrowej wojny

Jego ministerstwo – jak podaje „The Washington Post” – wysłało ponad 4 tys. wniosków do firm, rządów i innych organizacji w ramach kampanii informacyjnej o wojnie w Ukrainie. Każdy z tych listów został podpisany osobiście przez Fedorowa. Jest w kontakcie z prezesami małych firm, ale nie boi odzywać się do chińskich graczy, takich jak DJI czy Alipay, by stanęły po stronie jego państwa.

Ten 31-latek od pierwszego dnia wojny zdobywa serca użytkowników na całym świecie, prowadząc kampanię informacyjną w mediach społecznościowych. Na Twitterze śledzi go niemal 300 tys. użytkowników.

Według „TWP”, niegdyś resort transformacji cyfrowej był „biurokratyczny”, a dzisiaj działa jak „cyfrowa machina wojenna”, podejmując kolejne działania, by usługi rządowe były dostępne dla cywilów oraz żołnierzy, ułatwiając im m.in. śledzenie ruchów wojsk rosyjskich. Składa się z młodych z doświadczeniem w firmach technologicznych, digital marketingu czy innowacjach.

Dziś ma spać cztery godziny na dobę. Sen przez pięć godzin nazywa „luksusem”, ale w pracy ma go napędzać myśl o „wolnej Ukrainie”. Swój zespół Mychajło Fedorow miał podzielić na mniejsze grupy, a każda z nich odpowiada za kontakt z jedną z firm, w tym 500 technologicznych, do których mają być kierowane apele m.in. o nałożenie sankcji na Rosję czy zawieszenie produkcji w kraju agresora.

Nie wszyscy jednak jego działania oceniali pozytywnie – apel o „odcięcie Rosji od internetu” został m.in. skrytykowany przez organizację na rzecz wolności w sieci Access Now, która wskazywała, że w ten sposób „odetnie się Rosjan od niezależnych informacji”. Ostatecznie to sama Rosja spuściła „cyfrową kurtynę”, blokując dostęp do zachodnich usług platform społecznościowych. Efekt? Rekordowe pobieranie VPN i korzystanie z sieci Tor, by omijać blokadę przez zwykłych Rosjan.

Fedorow nadal ma jednak uważać, że potrzebne jest odcięcie cywili od sieci: „Nastąpi punkt zwrotny, kiedy większość z tych ludzi zda sobie sprawę, że coś jest nie tak z ich rządem, coś nie tak z ich prezydentem i coś nie tak z sytuacją, i wyjdą, podejmą działania i zatrzymają wojnę” - komentował.

Armia ochotników IT ma dodatkowo stać za Fedorowem, by wspomagać Ukrainę w blokowaniu głównych rosyjskich stron rządowych (co – swoją drogą - nie przez wszystkich ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa ma być oceniane jednoznacznie pozytywnie).

„Kiedy czołgi zaczęły się toczyć, kiedy samoloty zaczęły zrzucać bomby, a pociski manewrujące zaczęły wysadzać nasze domy, zdaliśmy sobie sprawę, że musimy przejść do kontrofensywy” – tłumaczył „The Washington Post”.

Czytaj też

„2 marca 2022 Mykhailo Fedorov, wicepremier Ukrainy, napisał na swoim oficjalnym koncie na Twitterze, że można wysyłać dogecoin’y jako wsparcie dla Ukrainy: >>Dogecoin przekroczył wartość rosyjskiego rubla. Zaczynamy przyjmować darowizny w meme coin. Teraz nawet meme może wesprzeć naszą armię i uratować życie przed rosyjskimi najeźdźcami<<. Kilka dni później Fedorov tweetował o projekcie o nazwie Aid For Ukraine. Jest to projekt oparty o współpracy między ukraińskim rządem, spółką Everstake i platformą blockchain o nazwie Solana. Projekt przyjął kształt DAO, czyli zdecentralizowanej i autonomicznej organizacji (w tym wypadku prywatno-rządowej), koordynującej wpłaty na rzecz strony ukraińskiej” – podaje przykład Artur Kurasiński.

Minister na czas pokoju

W czasie pokoju to on odpowiadał za usługi cyfrowe dla obywateli, które miały usprawnić komunikację Ukraińców z rządem. Stawiał aplikację Diia (dawała np. dostęp do paszportów), która obecnie pomaga uzyskać dostęp do funduszy ratunkowych i dostarczyć dokumenty tożsamości, które Ukraińcy mogli stracić podczas rosyjskiego ostrzału. Dodatkowo, jego zespół ma pracować nad funkcją zgłaszania szkody, by użytkownicy mogli raportować, jakie straty ponieśli w związku z wojną, by w przyszłości otrzymać odszkodowanie.

„Cyfryzacja kraju znacznie przyśpieszyła dzięki temu, że po wyborach w 2019 r. do władzy doszli politycy z młodszego pokolenia. Dotyczy to większości członków rządu Ołeksija Honczaruka - średnia wieku ministrów wynosiła 39 lat, był to wówczas najmłodszy gabinet w Europie oraz Denysa Szmyhala. Nie mieli oni żadnego doświadczenia w zakresie pracy w urzędach państwowych, byli za to dobrze obeznani w nowych technologiach i świadomi przewag, jakie one oferują. Powodowało to, że w porównaniu z poprzednikami bardziej zależało im, aby zwiększyć tempo procesu tej transformacji” – wskazuje w swojej analizie dla Ośrodka Studiów Wschodnich Sławomir Matuszak, główny specjalista w zespole Ukrainy, Białorusi i Mołdawii.

Z kolei Artur Kurasiński przypomina, że w 2021 roku prezydent Ukrainy podpisał ustawę, która pozwalała bankowi centralnemu zacząć przygotowania do emisji własnej waluty cyfrowej, a później wraz z parlamentem stworzono ustawę legalizującą i regulującą obrót kryptowalutami.

„Podczas oficjalnej wizyty państwowej w USA w sierpniu 2021 r., Zełenski mówił o rodzącym się na Ukrainie >>legalnym, innowacyjnym rynku wirtualnych aktywów<< jako o atucie dla inwestycji, a minister transformacji cyfrowej Mykhailo Fedorov powiedział, że kraj modernizuje swój rynek płatności, aby bank centralny mógł emitować cyfrową walutę” - mówi ekspert.

Jak dodaje, krótko przed rosyjskim atakiem Ukraina miała plany otwarcia rynku kryptowalut dla firm i inwestorów. „Chciano odbywać tour po USA i przekonywać inwestorów i fundusze venture capital w Dolinie Krzemowej do współpracy. 26 lutego na oficjalnym koncie Ukrainy na Twitterze udostępnino tweeta z dwoma adresami portfeli kryptowalutowych - adres portfela bitcoin i Ethereum. >>Stań z narodem Ukrainy. Teraz przyjmujemy darowizny w kryptowalutach. Bitcoin, Ethereum i USDT<<” – wskazuje Kurasiński.

Przedsiębiorca tłumaczy CyberDefence24.pl, że informacja szybko została podana dalej – przez między innymi wicepremiera Ukrainy i ministra transformacji cyfrowej Mychajło Fedorowa, który napisał: „Stań z narodem Ukrainy. Teraz przyjmujemy datki w kryptowalutach”.

„Najpewniej zatem jest to oficjalna akcja ukraińskiego rządu i przekazane kryptowaluty zostaną przeznaczone na walkę z rosyjskim okupantem” – objaśnia nam.

Krok po kroku do digitalizacji kraju

Jak wyglądała cyfrowa ścieżka Ukrainy do tranformacji digitalowej i miejsca, w którym znajduje się obecnie?

„Państwo w smartfonie” ogłaszał już Wołodymyr Zełenski w ramach swojej kampanii wyborczej, ubiegając się o fotel prezydenta. Wedle jego planów, do 2024 roku 3/4 mieszkańców Ukrainy miała korzystać z narzędzi cyfrowych i posiadać ku temu odpowiednie umiejętności. Natomiast jeśli chodzi o usługi publiczne, 90 proc. z nich do tego czasu miała być dostępna w wersji cyfrowej.

Gulsanna Mamediieva, dyrektor generalna ds. planowania strategicznego i integracji europejskiej z Ministerstwa Transformacji Cyfrowej Ukrainy w rozmowie z CyberDefence24.pl w grudniu 2021 roku mówiła , że „dla Ukrainy transformacja cyfrowa to priorytet, takie są w założeniu cele naszego prezydenta i wkładamy duże wysiłki w cyfrową transformację Ukrainy”. W ostatnim czasie - zarówno prezydent, jak i urzędnicy państwowi - udowadniają to na każdym roku.

Ukraina to także pierwszy kraj, gdzie cyfrowy dowód osobisty jest uznawany na tych samych zasadach, co „tradycyjny” (w przypadku m-Obywatela ta zasada nie działa). „Korzystamy z dokumentu cyfrowego, jest on regulowany prawnie. Robimy postępy, choć zaczęliśmy transformację cyfrową później, niż inne państwa wschodnioeuropejskie. (...) Zaczęliśmy najpierw od technologii mobilnych, wzięliśmy najpierw wszystkie możliwe usługi publiczne, udostępniliśmy je na telefonach komórkowych, potem w internecie, zatem dostęp będzie dla ludzi wygodniejszy” – objaśniała nam dyrektor generalna ds. planowania strategicznego i integracji europejskiej z Ministerstwa Transformacji Cyfrowej Ukrainy.

Zdaniem Gulsanny Mamediievy technologie, internet oferują „wielkie szanse”, ale mogą być także źródłem zagrożeń. „Na przykład dla demokratycznego procesu wyborczego, dla wolności słowa, dziennikarzy i ich bezpieczeństwa” – przestrzegała.

Dzisiaj jak nigdy wcześniej widzimy, że miała rację – nie zapominając, że w wyniku wojny kinetycznej giną nie tylko żołnierze, ale także niewinni cywile.

Czytaj też

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama