Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Rok wojny w Ukrainie. Operacje informacyjne są (i będą) naszą codziennością

Aktywiści wymyślili sposób, by ominąć rosyjską cenzurę
Autor. Egor Lyfar/ Unsplash/ Domena publiczna

Mija rok od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, którą poprzedziły cyberataki. Wojna to także wywiad, operacje szpiegowskie, kradzież i niszczenie danych, by zyskać przewagę nad przeciwnikiem. Kampanie informacyjne i ich skutki stały się codziennością także dla państw wspierających Ukrainę. Wobec tego, tym bardziej musimy nauczyć się odróżniać fikcję od prawdy czy manipulacje od faktów. Czy jako Polacy jesteśmy na to gotowi?

Reklama

Pierwsze tygodnie wojny upłynęły w Polsce pod hasłami walki z rosyjską ofensywą informacyjną. Media, eksperci, ale i zwykli użytkownicy internetu nawoływali w mediach społecznościowych do czytania sprawdzonych źródeł, korzystania z oficjalnych kanałów oraz do zachowania spokoju. W tym samym czasie Polacy jednoczyli się, wspierając ukraińskich uchodźców, by maksymalnie szybko i kompleksowo zapewnić pomoc.

Reklama

Rząd ukraiński nieustannie nadawał komunikaty, aktywnie korzystał z platform, w tym Twittera, Facebooka czy Telegrama (którego używa ludność rosyjskojęzyczna), by apelować o pomoc i przypominać, że Ukraina nie może zostać sama w walce z wrogiem.

Prowadzona komunikacja była z jednej strony oficjalna na szczeblu międzynarodowym, a z drugiej - półoficjalna. Mowa o np. selfie prezydenta Zełenskiego lub filmikach „z ręki”; chwytających za serce wideo przedstawiające cywilów i rannych żołnierzy; czy nawet memach, które stały się jednym ze środków przekazu (cel: obśmiać wroga, ale i pokazać bohaterstwo Ukrainy).

Reklama

Wskazana komunikacja powstała w kontrze do – jak opisywaliśmy machiny medialnej Kremla, opierającej się na pięciu filarach: oficjalnych komunikatach rządowych; globalnym ekosystemie produkowanych i finansowanych przez państwo wiadomości; siatce wspierających je kont w mediach społecznościowych oraz dezinformacji wykorzystującej cyberprzestrzeń.

I tu warto choćby podać przykład RT i Sputnika, które angażują się w operacje wpływu, wykorzystując także cyberprzestrzeń, by koordynować prace w ramach wszystkich filarów informacyjnego systemu.

Czytaj też

Operacje informacyjne. Na czym polegają?

Ostatni raport Google: „Mgła wojny. Jak ukraiński konflikt zmienił krajobraz cyberzagrożeń” wskazuje także na operacje informacyjne jako na jeden z istotnych obszarów tej wojny.

Jasno stwierdzono, że „Moskwa wykorzystuje pełne spektrum operacji informacyjnych do kształtowania publicznego postrzegania wojny”. Operacje te mają trzy cele: osłabienie ukraińskiego rządu, załamanie międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy oraz utrzymanie w Rosji poparcia dla wojny.

Operacje informacyjne, jakie wykrył zespół specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa Google TAG wraz z firmą Mandiant miały m.in. skupiać się na utrzymaniu w Rosji wsparcia dla wojny, co dało się zaobserwować w czasie gromadzenia wojsk, na początku inwazji oraz w czasie mobilizacji.

Wskazano także na stosowanie technik jawnych i niejawnych; odrodzenie się haktywizmu i powiązanie rosyjskiego wywiadu z haktywistami (lub grupami cyberprzestępczymi), o czym informujemy od początku rosyjskiej inwazji na łamach CyberDefence24.pl.

Google nadal obserwuje działanie grup naśladujących autentycznych użytkowników (te same działania tzw. nieautentycznych kont wykryła kilkukrotnie Meta i zlikwidowała siatkę botów prorosyjskich, ale i np. prochińskich). Nie brakuje także tzw. „samozwańczych podmiotów informacyjnych”, które potajemnie wiążą się z rosyjskim wywiadem. Mandiant miał zaobserwować taką aktywność szczególnie na kanałach na Telegramie, gdzie popularne są np. zamknięte grupy, gdzie budowane są określone narracje i wydawane „polecenia” dla wspierających Rosję.

Wojna przyniosła również zryw haktywizmu – nie tylko w wykonaniu, szczególnie w początkowym jej stadium „kochanych” przez mainstream - Anonymous, ale i profesjonalnych grup cyberprzestępczych czy luźno ze sobą powiązanych hakerów, gotowych atakować cele w imię walki dla Kremla. Grupy cyberprzestępcze często powiązane są też z rosyjskimi służbami wywiadowczymi, działają na ich zlecenie lub przy ich wsparciu.

Czytaj też

„Taka działalność jest jednym z elementów obserwowanych przez nas równoczesnych destrukcyjnych ataków, operacji szpiegowskich i informacyjnych. Prawdopodobnie jest to pierwszy przypadek wszystkich trzech (działań) prowadzonych jednocześnie przez aktorów państwowych w wojnie konwencjonalnej” – wskazano w raporcie Google.

Tylko za pośrednictwem Google’a w 2022 roku namierzono i zakłócono 1950 rosyjskich operacji informacyjnych. Liczba ta robi wrażenie. Ile osób zostało w te operacje wciągniętych, ile uwierzyło w progagowane fałszywe narracje?

Czy jesteśmy odporni?

W polskiej przestrzeni informacyjnej aż 88 proc. kont rozpowszechniających fake newsy podejmuje temat związany z agresją Rosji na Ukrainę – podał NASK, który w swoich strukturach ma zespół zajmujący się walką z dezinformacją. W sumie ponad 70 proc. Europejczyków miało spotkać się w ostatnim czasie z dezinformującymi treściami.

W czasie lutowej konferencji w Parlamencie Europejskim podano liczby, które wskazują wprost: 81 proc. kont zawierających szkodliwe treści publikuje posty krytykujące pomoc dla uchodźców. Z kolei o 346 proc. od początku wojny miał wynieść wzrost stale monitorowanych słów kluczowych z potencjałem dezinformacyjnym.

Natomiast - jak wynika z badania WEI od września 2022 r. wzrósł czynnik poparcia Polaków dla tez sprzyjających polityce Kremla. Dotyczy to przede wszystkim haseł odnoszących się do wojny, Rosji, a także Ukrainy i Ukraińców.

Warto zatem odpowiedzieć sobie, kto stoi za kolejnym fałszywym komunikatem w sieci, kiedy na takowy natrafimy, jaki ma cel i dlaczego to polscy użytkownicy – mają być elementem operacji informacyjnej Kremla. Za każdym razem, gdy przez myśl nam przejdzie, że chcielibyśmy udostępnić informacje, której źródła nie znamy i której prawdziwości nie jesteśmy pewni. Z roku wojny na Ukrainie wszyscy bowiem mogą wyciągnąć wnioski. Wziąć na siebie (i za siebie) odpowiedzialność.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama

Komentarze