Social media
#CyberMagazyn: Afera Pandora Gate, polscy youtuberzy i Anonymous
Od kilku dni w Polsce nie milkną kolejne doniesienia w sprawie tzw. afery Pandora Gate. Tak określono skandale, które wyszły na jaw z udziałem polskich youtuberów. Jak się okazuje, informacje te dotarły nawet do haktywistów kolektywu Anonymous. W mediach społecznościowych opublikowali serię wiadomości na ten temat.
Tzw. afera Pandora Gate na polskim Youtube rozpoczęła się od rozmowy dziennikarza Jakuba Wątora z influencerką Olciak93, która niegdyś nagrywała filmy, jak gra w Mincecraft. Ujawniła ona, że popularny twórca Stuart Burton (Stuu) miał poprosić ją - kiedy miała tylko 13 lat - o wysłanie pikantnych zdjęć. Inny youtuber ujawnił jej odważne zdjęcia, przez co dziewczyna została później zlinczowana w sieci i próbowała popełnić samobójstwo. Filmy po których pojawiły się domysły, że chodzi o wspomnianego Stuu zostały opublikowane już w 2020 roku, kiedy to jego bliskie znajome: Sukanek i Fagata płakały w sieci, że „ta osoba wykorzystuje nieletnie” (nie podały wtedy jego danych).
Następnie doszło do ujawnienia przez byłą dziewczynę internetowego twórcy Gargamela informacji o tym, jakoby była ona ofiarą groomingu, a także przemocy fizycznej i psychicznej ze strony o kilka lat starszego youtubera (ona miała wtedy 16 lat, on 25 lat).
Zadziałał efekt „kuli śnieżnej”: w materiale „Prawdziwa twarz Krzysztofa Gonciarza” była uczestniczka programu „Top Model” Daria Dąbrowska opowiedziała o sposobie traktowania jej oraz innych kobiet przez influencera (w tym na jaw wyszło traktowanie przez Gonciarza jego byłej partnerki). Także modelka Hanna Koczewska pokazała screeny z wiadomości od youtubera, w których składał jej dwuznaczne propozycje seksualne oraz kierował wobec niej groźby.
Dalej youtuber Sylwester Wardęga (na zdjęciu okładkowym w tekście) w materiale opublikowanym na YouTube pokazał dowody na to, że inny internetowy twórca Stuu kontaktował się z nieletnimi dziewczynami. Pokazał również jego prywatne wiadomości o charakterze seksualnym. Według Wardęgi, Stuu miał także spotykać się z nastolatkami i podawać im alkohol wraz z pigułką gwałtu. Obecnie film Wardęgi ma już ponad 6,8 mln wyświetleń i liczba ta ciągle rośnie.
Czytaj też
Co łączy Anonymous z aferą Pandora Gate?
Afera na polskim YouTube nie umknęła uwadze haktywistów z grupy Anonymous, których działania wiele razy opisywaliśmy na łamach CyberDefence24.pl. Z serii ostatnich wpisów wynika, że haktywiści chcą ujawnić informacje, do których - jak sugerują - mogą mieć dostęp.
Jeden z ich wpisów sugeruje: „Zegar tyka, chcecie więcej?”. W innym wpisie na platformie X (dawniej Twitter) stwierdzili, że udało im się włamać na konto wspomnianego już influencera Stuu, który miałby posiadać bardzo słabe hasło do poczty mailowej: tomek123#.
W poprzednim wpisie z kolei udostępnili materiał Wardęgi, a także opublikowali grafikę, na której „na celowniku” znalazło się kilku youtuberów.
— Anonymous Operations (@AnonOpsSE) October 5, 2023
Czy Anonymous rzeczywiście zaangażują się w wyjaśnienie afery Pandora Gate? Z pewnością przekonamy się o tym w najbliższych dniach.
Czytaj też
Kolejna reakcja polskiego rządu
Na doniesienia o influencerach działających na polskim YouTube zareagował także rząd. Premier Mateusz Morawiecki napisał w mediach społecznościowych: „Musimy chronić nasze dzieci w internecie! Dziś autor nagrania - SA Wardęga - złoży zeznania przed odpowiednimi organami. Dziękuję szefom MSWiA, Mariuszowi Kamińskiemu, Maciejowi Wąsikowi za bardzo sprawne działanie. Nie mogę mówić o wszystkich czynnościach, ale zapewniam Was, że nasze służby działają. Koniec z patostreamerami i internetowymi »celebrytami«, którzy żerują na najmłodszych”.
Musimy chronić nasze dzieci w internecie!
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) October 5, 2023
Dziś autor nagrania - SA Wardęga - złoży zeznania przed odpowiednimi organami.
Dziękuję szefom @MSWiA_GOV_PL @Kaminski_M_ i @WasikMaciej za bardzo sprawne działanie.
Nie mogę mówić o wszystkich czynnościach, ale zapewniam Was, że… pic.twitter.com/8HDHXx0Sy1
Co do tej pory zrobił polski rząd, aby w jakiś sposób zapanować nad samowolką na polskim YouTube? De facto - mimo hucznych zapowiedzi przez osiem lat - nie zdarzyło się w tej sprawie nic, o czym pisaliśmy w tym materiale.
Czytaj też
Przypomnijmy, że - w połowie kwietnia br. - minister Michał Wójcik zapowiedział, że trwają prace nad wprowadzeniem do Kodeksu karnego przepisu dotyczącego przestępstwa patostreamingu. Był to efekt skandalu wokół „tiktowej rodzinki” z Dąbrowy Górniczej, która transmitowała swoje patologiczne zachowanie na TikToku. W jednej z transmisji ojciec zaczął dusić syna, choć swoje działania (m.in. przekleństwa wypowiadane przy dziecku) i życie rodzinne pokazywali przez wiele miesięcy i nikt nie reagował.
Huczne zapowiedzi, a efekty?
Dzisiaj sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja. Jeśli spojrzymy na strony sejmowe i na poselski projekt ustawy dotyczący nowelizacji Kodeksu karnego, który odnosi się właśnie do „kryminalizacji zjawiska patostreamingu - przeciwdziałania promowaniu agresji i redukcji zachowań patologicznych zarówno w świecie rzeczywistym jak i Internecie” to… skierowano go do I czytania na posiedzeniu Sejmu 1 czerwca tego roku. I co dalej? W zasadzie wypadałoby napisać: nic (stan na 2. października br.). W najbliższej przyszłości nic się też prawdopodobnie nie zmieni - zważając na to, że przed nami wybory - 15 października.
Przypomnijmy, że w projekcie, którego założenia przedstawiał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł usłyszeliśmy, że: „(…) Zakłada on karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat dla wszystkich tych, którzy za pośrednictwem sieci teleinformatycznych będą upowszechniać treści stanowiące popełnienie przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności co najmniej pięć lat” - mówił w czasie konferencji w maju tego roku wiceszef MS.
Oczywiście sam projekt jest bezpośrednio powiązany z transmitowaniem patologicznych zachowań za pomocą mediów społecznościowych, a nie z postępowaniem, jak to opisane powyżej. Jednak stanowcza postawa wobec patoinfluencerów być może pomogłaby również je ograniczyć. Czy skończy się jak zwykle na zapowiedziach polityków, czy na stanowczych krokach? Będziemy obserwować rozwój sytuacji.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany