Reklama

Polityka i prawo

Media kontra Big Techy. Protest wydawców

W czwartek trwa protest polskich mediów
W czwartek trwa protest polskich mediów
Autor. fot. IWP

W czwartek trwa protest wydawców i dziennikarzy polskich mediów, zarówno ogólnopolskich, jak i lokalnych. W portalach oraz na jedynkach gazet pojawiły się czarne plansze z hasłem: „Politycy, nie zabijajcie polskich mediów!”. W akcji chodzi m.in. o dominację Big Techów na rynku reklamowym.

W piątek 28 czerwca Sejm uchwalił nowelizację ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wraz z poprawkami. Przepisy to także uwzględnienie unijnej dyrektywy DSM (Digital Single Market).

Wcześniej nad projektem obradowała Komisja Kultury i Środków Przekazu. Przyjęła m.in. poprawkę, że „twórcy przysługuje prawo do odpowiedniego i godziwego wynagrodzenia”.

Teraz ustawa trafiła do Senatu. Rozpatrzenie ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ustawy o ochronie baz danych oraz ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi będzie miało miejsce we wtorek o 15:00 na Komisji Kultury i Środków Przekazu w izbie wyższej.

O tym, dlaczego tantiemy z internetu są tak ważne, zwłaszcza dla początkujących artystów mówiły reżyserki Elżbieta Benkowska oraz Katarzyna Warzecha z Koła Młodych Stowarzyszenia Filmowców Polskich w rozmowie z CyberDefence24.pl.

„Mamy bardzo proste marzenia – na przykład nie martwić się, że jak się pochorujemy, to nie będziemy miały z czego żyć”.

Czytaj też

Reklama

Media a Big Techy

Przepisy nie są jednak tak korzystne dla mediów. Wydawcy jak na razie przegrali walkę o to, by politycy w Sejmie zagłosowali w większości za sprawiedliwym rozwiązaniem w kwestii pieniędzy za ich treści od Big Techów (takich jak Google czy Meta). Pozycja negocjacyjna wydawców jest zdecydowanie słabsza w kontrze z technologicznymi gigantami, więc trudno zakładać, jak w praktyce wyglądałoby wypłacanie należnych im środków. Dlatego domagano się, by w sytuacjach gdy strony nie mogą dojść do porozumienia, mediatorem byłby regulator - dokładnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

„Senat ma 30 dni na wniesienie poprawek, więc mamy jeszcze szansę, aby przekonać senatorów do naszych racji. Często relacjonujemy protesty innych grup społecznych czy zawodowych, ale nie jest dla nas oczywiste, żebyśmy zaprotestowali we własnej obronie” - mówiła nasza dziennikarka Monika Blandyna Lewkowicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, komentując ostatnio tę sprawę.

Czytaj też

Protest mediów

Jednodniowa akcja protestacyjna jest apelem do polityków, by zmienili uchwalone w Sejmie - niekorzystne dla mediów - przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych.

Apel opublikowany na stronie Izby Wydawców Prasy, którym dzielą się także protestujący, zwraca uwagę na fakt, „mierzenia się z groźbą, jaką jest dominacja globalnych gigantów technologicznych na rynku polskich mediów”.

„To organizacje niezwykle potężne i wpływowe. Wskutek szybkiego rozwoju przejęły lwią część środków reklamowych finansujących dotąd polskie media. Bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują tworzone przez nas treści, a zyski przekazują za granicę. Dlatego, by przetrwać, musimy mieć wsparcie demokratycznego państwa. Tego samego, którego zawsze z tą samą pasją bronimy. Niestety, po raz kolejny państwo w tej roli się nie sprawdza. Podczas uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym kompletnie zlekceważono nasze postulaty. A o wiele nie zabiegaliśmy. Oczekiwaliśmy wprowadzenia instrumentów mediacji między platformami i wydawcami w przypadku sporu o należne nam tantiemy, sprawiedliwej rekompensaty za ekspozycję naszych treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem. To były nasze główne postulaty, kompletnie zignorowane przez MKiDN i Sejm” - wymienia Izba Wydawców Prasy.

Zwrócono się także bezpośrednio do polityków: „Sprawy, o których piszemy, są kluczowe dla polskich mediów, ambitnego dziennikarstwa i rzetelnej debaty o sprawach publicznych. Niechęć rządzących do zajęcia się tym problemem świadczy o braku odpowiedzialności i krótkowzroczności. Dziś nie jest jeszcze za późno. Apelujemy do władzy, do posłów i senatorów wszystkich opcji politycznych, by wysłuchali naszych racji i poprawili szkodliwe prawo”.

W podsumowaniu zaznaczono: ”Oddanie tych obszarów w całości globalnym graczom technologicznym nie tylko poważnie zuboży nas jako społeczeństwo, ale może też zagrozić demokracji, jaką znamy. Nie wolno do tego dopuścić. Politycy – zróbcie coś nie tylko dla zagranicznych gigantów technologicznych, ale też dla Polski, Polek i Polaków” - zakończono apel IWP oraz mediów.

Czytaj też

Rola regulatora na linii wydawcy - Big Techy

O co dokładnie chodzi w proteście polskich mediów tłumaczy też Sylwia Czubkowska, współprowadząca podcast Techstorie w TOK FM na przykładzie innych państw, w których już wdrożono dyrektywę DSM.

Z kolei Paweł Nowacki, konsultant IWP i ekspert ds. rynku medialnego objaśnia: „Dzisiejsza wspólna akcja mediów to próba wywarcia presji na polityków (rządzących), by nie podrzynali gałęzi na której siedzą. Zgodnie z brzmieniem przepisów, które przegłosowano media, czyli wydawcy, zarówno mali jak i duzi, mają same ustalić z gigantami technologicznymi reguły i wysokość wynagrodzenia. Tylko, jak uczy doświadczenie krajów UE (Francja) czy Australii, Kanady bez ustanowienia jakiejś formy instytucji rozjemczej te negocjacje o kasę (sporą!) mogą trwać latami (w Polsce chodziłoby o UOKiK - red.). W tym czasie media zaczną znikać a dysproporcja zarobków między pośrednikami a twórcami treści nie zmniejszy się. Znikną za to dziennikarze i nie będzie miał kto patrzeć na ręce władzy. Ostatecznie politycy będą uzależnieni od widzi mi się Big Techów i pytań nie zada im dziennikarz Google czy Facebooka. Bo takich dziennikarzy nigdy nie będzie” - skomentował w mediach społecznościowych.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze