Reklama

Polityka i prawo

Lobbing. Big Techy sponsorują dyskusję wokół AI w Kongresie

Regulacje sztucznej inteligencji to kolejny obszar lobbingu Big Techów
Regulacje sztucznej inteligencji to kolejny obszar lobbingu Big Techów
Autor. Harold Mendoza / Unsplash

Big Techy sponsorują dyskusję wokół sztucznej inteligencji w Kongresie USA - pisze serwis Politico. To kolejna odsłona działań lobbingowych biznesu w jednym z najważniejszych procesów legislacyjnych.

Reklama

Według Politico, firmy z sektora Big Tech opłacają osoby zatrudnione w Kongresie przy pracy nad regulacjami dotyczącymi sztucznej inteligencji. Robią to za pośrednictwem działających non-profit fundacji naukowych. Właśnie w ten sposób lobbują, wywierając wpływ na jeden z najważniejszych obecnie procesów legislacyjnych na Zachodzie.

Reklama

Wśród firm, które podejmują tego rodzaju działania, są Microsoft i Google - firmy, które są żywotnie zainteresowane umocnieniem, a wręcz zabetonowaniem swojej pozycji na rynku sztucznej inteligencji, jak i stworzeniem maksymalnie dla siebie korzystnych regulacji.

Czytaj też

Szybkie reagowanie i wielkie pieniądze

Politico pisze, że za zespół szybkiego reagowania ekspertów AI, odpowiada fundacja Amerykańskie Stowarzyszenie dla Postępu w Nauce (American Association for the Advancement of Science, AAAS) z Waszyngtonu. Finansują ją m.in. firmy takie jak: Microsoft, Google, OpenAI, IBM i Nvidia. Słowem - firmy, które mają witalny interes w tym, aby regulacje sztucznej inteligencji spełniały ich oczekiwania i nie komplikowały im zbytnio gospodarowania rynkiem AI. AAAS ma zaś związki z siecią ekspercką kontrolowaną finansowo przez Open Philantropy - która z kolei czerpie fundusze od jednego ze współzałożycieli Facebooka, miliardera Dustina Moskovitza.

Reklama

W skład zespołu wchodzi sześć osób - pięciu naukowców ze stopniem doktora oraz dwie, które wcześniej pracowały dla wielkich firm technologicznych. Cała grupa działa na poziomie biur amerykańskich senatorów najbardziej aktywnych, gdy mowa o legislacjach związanych ze sztuczną inteligencją. Są to: z ramienia Demokratów senator Martin Heinrich, Mike Rounds, Ron Wyden i Mark Kelly, a także Republikanin Bill Cassidy.

To najważniejsi eksperci, którzy w amerykańskim Kongresie zajmują się doradzaniem politykom w sprawach związanych ze sztuczną inteligencją i kształtowaniem dyskusji wobec regulacji ujmujących ją w ramy. Oczywiście, nie jedyni - jak wspomina serwis, ekspertów z tej dziedziny na Kapitolu działa o wiele więcej. W ich wypadku jednak konflikt interesów wydaje się całkowicie jasną sprawą.

Czytaj też

Wątpliwości

Amerykańskie społeczeństwo jest według Politico sceptyczne wobec branży sztucznej inteligencji. Podobnym sceptycyzmem wykazują się niektórzy specjaliści ds. polityki cyfrowej, którzy zdają sobie sprawę z aktywności lobbystów w Kongresie. Nie jest wcale jasne, czy nowe prawo regulujące sztuczną inteligencję na poziomie federalnym (przy ich aktywności) spełni podstawowe oczekiwania, do których należą ochrona społeczeństwa np. przed wykorzystaniem systemów sztucznej inteligencji w zautomatyzowaniu decyzji, które obciążone będą tendencją do podejmowania stronniczych decyzji mogących prowadzić do dyskryminacji.

Firmy, które wymienia serwis, podkreślają, że nie mają żadnego wpływu na to, kto znajdzie się w zespołach naukowych pełniących funkcję doradczą dla polityków. Koło się zamyka. Jak pisaliśmy na łamach naszego serwisu wcześniej, niektóre z nich - gdy mowa o skutecznym lobbingu - już mogą pochwalić się sukcesami.

Czytaj też

Luka kompetencyjna

Politico zaznacza, że problemem na Kapitolu (i nie tylko - w UE sytuacja wygląda podobnie) jest przede wszystkim luka kompetencyjna, która zmusza ustawodawców do szukania pomocy merytorycznej u zewnętrznych ekspertów. Nie ma wiedzy instytucjonalnej - dlatego pojawiają się zespoły doradcze, jak się okazuje - wcale nie niezależne i wolne od wpływu stron żywotnie zainteresowanych wywieraniem presji na proces legislacyjny.

Im szybciej potrzeba stworzyć nowe prawo, tym większa jest presja. Politycy nie mogą pozwolić sobie na zwłokę i kształcenie nowych kadr - inaczej prawo znów nie nadąży za rozwojem technologii, lub też jego opóźnienie względem tego, jak wygląda rzeczywistość, będzie jeszcze większe.

Czytaj też

Kto polecił ekspertów?

Według serwisu, w tym, że w Kongresie znaleźli się doradcy blisko związani z Big Techami, palce maczał były menedżer Microsoftu, Craig Mundie. Wciąż doradza on prezesowi tej spółki - Satyi Nadelli - i współpracuje z Microsoftem przy projektach związanych z komputerami kwantowymi. Mundie pełni również rolę doradcy w firmie OpenAI, która jest związana z Microsoftem finansowaniem inwestycyjnym, jakie od niego otrzymuje.

Mundie miał stać nie tylko za stworzeniem zespołu, ale i zagwarantowaniem dla niego wsparcia finansowego ze strony Big Techów. Dodatkowo, jak pisze Politico, sam wsparł AAAS i jego nowy zespół „niewielką sumą” ze swoich środków.

Szefowa projektów w AAAS Julia MacKenzie, pytana przez dziennikarzy o lobbing i finansowanie ze strony firm, odpowiada, iż żadna z nich nie ma pozwolenia na wywieranie wpływu na skład osobowy zespołu doradczego, osadzenie go w biurach w Senacie, a sama kwota wsparcia od firm według jej deklaracji, nie przekracza 35 proc. całego finansowania pracy grupy.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama