Reklama

Polityka i prawo

Granty na badania i rozwój dziennikarstwa. Jak Big Techy lobbują w polityce

Autor. Mika Baumeister / Unsplash

Największe spółki technologiczne inwestują ogromne pieniądze w think-tanki zajmujące się polityką zagraniczną USA. Stawką są regulacje rynkowe, które - jeśli zostaną zaostrzone - zdaniem Big Techów przełożą się na korzystniejsze warunki ekspansji rynkowej, technologicznej i kulturowej, a przede wszystkim politycznej, dla Chin.

Reklama

Brytyjski dziennik "Financial Times" pisze, że za strumieniem pieniędzy płynącym do czterech najważniejszych waszyngtońskich think-tanków zajmujących się polityką zagraniczną stoją czterej dobrze znani giganci technologiczni. To Google, Amazon, Meta (Facebook) i Apple.

Reklama

W latach 2017-2018 Big Techy inwestowały w lobbing w tego rodzaju instytucjach kwoty rzędu 625 tys. dolarów. W latach 2019-2020 donacje urosły jednak do wymiaru co najmniej 1,2 mln dolarów, z górną granicą stawianą na poziomie 2,7 mln dolarów.

Big Techy hojne w donacjach tak, jak Big Oile

Reklama

Wielkie firmy technologiczne wydatkami na lobbing powoli zaczynają dorównywać wielkim koncernom naftowym, inwestującym duże pieniądze w promocję własnych narracji na temat zmian klimatycznych. O tym, jak wygląda dezinformacja sponsorowana przez firmy paliwowe i sektor energetyczny, pisaliśmy w serwisie CyberDefence24.pl w kontekście raportu o reklamie wykupywanej przez te podmioty w mediach społecznościowych . Przeprowadziliśmy również w redakcji debatę na temat problemu dezinformacji klimatycznej, którą  można obejrzeć tutaj .

Lobbing w Waszyngtonie, lobbing w Brukseli

Aktywność lobbingowa wielkich firm technologicznych w Waszyngtonie to perspektywa ostatnich kilku lat i ma związek przede wszystkim z działaniami regulacyjnymi amerykańskiej administracji , która ostatecznie zrozumiała, że obowiązujące w USA prawo federalne nie dorasta do rzeczywistości cyfrowej gospodarki.

Lobbing ma miejsce również w Brukseli , która wiedzie prym, jeśli chodzi o ograniczanie działalności Big Techów, przede wszystkim przez regulacje przekładające się na ochronę praw konsumentów i zwiększenie ich kontroli nad danymi osobowymi, które dla wielkich firm technologicznych są podstawą modelu biznesowego.

Przykładem udanego lobbingu Doliny Krzemowej są zapisy w przyjętym niedawno przez parlament Akcie o usługach cyfrowych (DSA), ale także losy dyrektywy ePrivacy, która miała w szczegółowy sposób aplikować przepisy RODO i jeszcze bardziej ograniczyć możliwości inwazyjnego wykorzystywania danych przez Big Techy w celach biznesowych.

Ekspansja Chin i intensyfikacja działań lobbingowych

"FT" pisze, że obecnie większość działań lobbingowych Big Techów koncentruje się wokół wywierania wpływu na elity związane z polityką zagraniczną USA, które odgrywają dużą rolę w kształtowaniu prawa regulującego działanie rynku cyfrowego.

Ograniczenie wpływu Big Techów na rodzimym rynku, ale i sparaliżowanie ich przez Brukselę, przez firmy technologiczne przedstawiane jest jako prezent dla Chin i ich rozwoju na polu wcześniej zarezerwowanym niemal na wyłączność dla GAFA.

Facebook (Meta) od 2018 roku sponsoruje działalność analityczną Hudson Institute, jednego z think-tanków zaangażowanych w amerykańską politykę zagraniczną. Wsparciem niebieskiego giganta cieszyły się m.in. badania dotyczące zagrożeń dla konkurencyjności amerykańskiego rynku ze strony rozwijającego się segmentu nowych technologii w Chinach, szczególnie, gdy chodzi o obszar wykorzystania danych w gospodarce i modelowaniu rozwoju.

Wpływy Big Techów w obszarze bezpieczeństwa

To, co łączy Republikanów i Demokratów, to obawa o wzrost Chin w kontekście bezpieczeństwa narodowego USA. Wbrew pozorom, rola Big Techów również w tym obszarze zaznacza się bardzo widocznie - technologie są dziś kluczowym elementem myślenia o bezpieczeństwie narodowym, nie tylko w kontekście cyberszpiegostwa i jego konsekwencji, o czym w kontekście chińskim również pisaliśmy na łamach naszego serwisu.

Przewaga kompetencyjna, technologiczna, rynkowa, to dziś "miękkie" sposoby na wywieranie wpływu w zakresie bezpieczeństwa narodowego, wymykającego się obecnie kategoryzowaniu jedynie przy pomocy wojskowego słownika pojęć.

Dobrą ilustracją ogromnego znaczenia, jakie nowe technologie mają w sferze bezpieczeństwa narodowego, jest trwający od kilku lat spór na linii Waszyngton-Huawei. Chiński potentat został w praktyce wyrugowany z rynku w USA, które naciskają również na swoich sojuszników, by ci podejmowali zbliżone decyzje. Niedawno przyznała się do tych nacisków Wielka Brytania.

Czy regulacje antytrustowe, które zostaną prędzej czy później wprowadzone w USA, bez wątpienia korzystne dla konsumentów, mogą przełożyć się na osłabienie pozycji całego kraju w globalnej rozgrywce? To bardzo śmiałe twierdzenie, raczej publicystyczne, ale według niektórych ekspertów, taki kierunek oddziaływania praw mających "uzdrawiać" lokalny rynek w USA wcale nie jest abstrakcją.

Eksperci w obronie braku regulacji

Jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało, list do Kongresu, którego celem jest powstrzymanie prac nad regulacjami antytrustowymi, skierowało we wrześniu ub. roku m.in. 12 dużych nazwisk ze świata polityki i bezpieczeństwa. Wśród sygnatariuszy znalazł się m.in. były dyrektor kontrwywiadu USA z czasów administracji Donalda Trumpa Dan Coats, a także - z zupełnie innych kręgów politycznych - urzędnik Obamy i Clintona Leon Panetta.

Jak pisze "FT", zdaniem m.in. tych byłych członków prezydenckich administracji Stanów Zjednoczonych, ściślejsza regulacja Big Techów doprowadzi do stworzenia wręcz cieplarnianych warunków dla rozwoju chińskiej konkurencji.

Firmy takie jak Huawei i Tencent "znajdą się w lepszej pozycji strategicznej , aby zdobyć pozycję do objęcia globalnego prymatu" - twierdzą autorzy listu. Gazeta podkreśla, że jest on sformułowany językiem bardzo zbliżonym do tego, który pojawił się w opublikowanej wcześniej białej księdze branżowego stowarzyszenia Computer and Communications Industry Association, które jest organizacją lobbingową.

Think-tanki odcinają się od lobbingu i jego wpływów

Organizacje eksperckie i think-tanki, do których "FT" wysłał zapytanie w związku z działalnością lobbingową Big Techów, zaprzeczają, jakoby były poddane wpływowi finansowemu branży technologicznej.

Ich przedstawiciele w rozmowie z gazetą zastrzegają własną niezależność i wskazują, że branża technologiczna chce zdobywać coraz większą wiedzę w zakresie spraw politycznych, nad którymi pochylają się eksperci think-tanków.

Tymczasem, jak czytamy, wydatki firm z segmentu Big Tech, ale i innych spółek internetowych na lobbing nieustannie rosną, tak samo jak na badania naukowe - również te związane z polityką i bezpieczeństwem narodowym.

Nie tylko think-tanki

Sponsorowanie działalności think-tanków to dobry sposób na wywieranie wpływu w debacie publicznej. Wiedzą o tym firmy takie, jak Meta i Google, które oprócz organizacji pozarządowych chętnie wspierają finansowo dziennikarstwo - również to poświęcone innym tematom, niż zagadnienia technologiczne.

Sponsoring Big Techów aktywnie kształtuje narrację o klimacie, polityce zagranicznej, bezpieczeństwie, ale i prywatności oraz ochronie danych - i choć programy wspierające rozwój lokalnego dziennikarstwa w kraju takim jak Polska, gdzie rynek medialny wykazuje się średnią żywotnością mogą dać bardzo wiele, wciąż należy pamiętać o starej prawdzie - każda inwestycja to oczekiwanie zwrotu.

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama