Polityka i prawo
#CyberMagazyn: Groźby Big Techów. Jak wielkie firmy próbują wpływać na regulacje
Groźby opuszczenia rynku to bardzo częsta reakcja wielkich firm technologicznych na próby uregulowania ich działalności. Szantaż to presja - czy powinniśmy traktować go poważnie? A może pora dojrzeć i zrozumieć, że takie próby manipulowania prawem nigdy nie powinny mieć miejsca ze strony firm, które powinny działać w jego granicach?
W ostatnich latach relacje pomiędzy firmami technologicznymi, szczególnie tymi zaliczanymi do sektora Big Techów, a rządami różnych krajów świata, znacznie się pogorszyły. Dlaczego?
Państwa zrozumiały, że działalność firm internetowych takich jak Meta (dawniej Facebook), Google, Amazon czy Apple wpływa nie tylko na rynki rozmaitych usług i produktów (jak np. media), ale i w konsekwencji na społeczeństwo.
Wpływ ten trudno oceniać pozytywnie, gdy weźmie się pod uwagę kwestie takie, jak np. rozkwit dezinformacji medycznej, który w wielu krajach doprowadził do drastycznego spadku wyszczepialności dzieci na choroby, które wcześniej niemalże udało się wyeliminować, a które stanowią śmiertelne zagrożenie, a także manipulacje procesami demokratycznymi w rodzaju tych, z którymi mieliśmy do czynienia przed wyborami prezydenckimi w USA z 2016 r., po których okazało się, że Rosjanie pomogli Donaldowi Trumpowi zwyciężyć i to bynajmniej nie ze względu na idealizm polityczny.
Koniec naiwności, czas regulacji
Konsekwencją takiego stanu rzeczy zaczęła być dążność poszczególnych jurysdykcji do wprowadzenia regulacji firm technologicznych. Przykładem takich działań jest nie tylko znane powszechnie RODO, które miało raz na zawsze ukrócić nadużycia związane z wykorzystywaniem przez firmy danych osobowych użytkowników usług cyfrowych, ale także Akt o usługach cyfrowych czy Akt o rynkach cyfrowych, które mają - według swoich pomysłodawców - zmienić raz na zawsze krajobraz cyfrowej gospodarki i oddać większą kontrolę nad nią nam wszystkim - użytkownikom i konsumentom, ale przede wszystkim obywatelom i obywatelkom.
Na naszych łamach opisaliśmy również założenia innej bardzo obecnie istotnej regulacji, którą jest Akt o sztucznej inteligencji, mający w przyszłości regulować branżę AI i stwarzać etyczne ramy dla wykorzystania produktów opartych o tę nową i szybko rozwijającą się technologię.
Jak przyznała jednak wiceszefowa Komisji Europejskiej Margrethe Vestager , regulacja ta wejdzie w życie dopiero za dwa lub nawet trzy lata - do tego czasu nie należy mieć złudzeń, branża będzie korzystała z regulacyjnej próżni i zarabiała pieniądze nie bacząc na kwestie takie, jak prywatność użytkowników, kwestia praw autorskich czy sprawy etyczne.
Regulacyjny front
Europa jest w regulacyjnej awangardzie - przede wszystkim ze względu na wartości, które deklaruje Unia Europejska, sprowadzające się do ochrony demokracji, praw człowieka (w tym prawa do prywatności), jak i wspólnego rynku oraz zachowanie równowagi pomiędzy możliwością działania biznesu, a dobrostanem obywateli.
Regulacje jednak, bardzo często postrzegane są przez firmy technologiczne jako ograniczenia. Argument ten pojawia się w debatach dotyczących rozwoju biznesu i budowania gospodarczej oraz konkurencyjnej przewagi; podmioty pochodzące spoza Europy wskazują, że gdyby w USA panowała podobna rzeczywistość prawna, żadna z wielkich firm nie miałaby szans rozwinąć się i powstać.
To argument demagogiczny - jak i kierowane przez firmy technologiczne groźby związane z opuszczeniem rynku europejskiego przez regulacje. Przykładem takiego zachowania mogą być choćby szybko odwołane przez prezesa firmy OpenAI Sama Altmana groźby wyjścia z Europy, jeśli jego firma nie podoła wymogom debatowanego Aktu o sztucznej inteligencji.
Perspektywa Big Techów
Z perspektywy wielkich firm technologicznych, regulacje mogą stanowić wyzwanie. Nie jest jednak prawdą, że ograniczają konkurencję, czy innowacyjność i faworyzują mniejszych rywali - zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę wieloletnią praktykę niszczenia mniejszych firm wchodzących na rynek przez gigantów, którzy już dawno cieszyli się dominacją w swoich branżach.
Big Techy bardzo często podnoszą również argumentację wskazującą, że „przeregulowanie" doprowadzi do zmniejszenia inwestycji w Europie i spowoduje odpływ talentów oraz innowacyjności gdzie indziej.
Wyrazem takiego zachowania mają być groźby wyjścia biznesów globalnych cyfrowych potentatów z Europy. Szantaż taki stosowała m.in. Meta, która później zaprzeczała , jakoby rzeczywiście chciała opuścić Stary Kontynent.
Wyjście firm z Europy to strata miejsc pracy i inwestycji - ale dla nich również znaczące zmniejszenie przychodów, bo baza użytkowników usług cyfrowych w Europie jest jednak zbyt duża, aby móc poradzić sobie bez niej np. w sytuacji, kiedy dana usługa zakazana jest na rynku chińskim (a tak jest w przypadku większości zachodnich produktów cyfrowych). Siłą rzeczy z Europą trzeba się zatem układać.
Lobbing
O tym, jak wygląda lobbing firm technologicznych gdy mowa o wpływie na procesy legislacyjne, pisaliśmy na łamach naszego serwisu już w tym tekście .
Dziś jednak wydaje się, że Europa jest o wiele bardziej świadoma tego, co wiąże się z dopuszczeniem lobbystów do możliwości zbyt silnego wywierania wpływu na regulacje. Świadectwem tego może być np. deklaratywność komisarza Thierry'ego Bretona, który wobec gróźb wspomnianego już szefa OpenAI Sama Altmana wystosował krótki komunikat: regulacje AI opracowywane przez Europę będą nienegocjowalne.
Unia Europejska rozumie, że samodzielność w regulacjach i niezależność od wpływu amerykańskich firm to dziś znacznie więcej niż tylko układy biznesowe - to kwestia cyfrowej suwerenności w zakresie zarządzania danymi obywateli, rynkiem, przejrzystością licznych procesów opartych o usługi cyfrowe, a także bezpieczeństwem narodowym, które jest coraz silniej uzależnione od cyfrowej gospodarki.
Wobec ryzyka, jakie niesie z sobą nowa, połączona rzeczywistość, groźby i szantaże nie mają już tak wielkiego znaczenia, jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany