Cyberbezpieczeństwo
Twitter w rękach Muska. Zagrożenie dla państw i nas samych
Twitter w rękach Elona Muska. Jeszcze nie tak dawno nikt z nas nawet by o tym nie pomyślał, a staliśmy się świadkami jednej z głośniejszej transakcji w technologicznym biznesie. Pytanie, co będzie dalej? Warto skupić się na zagrożeniach związanych z przejęciem platformy przez miliardera. To ryzyko nie tylko dla naszego bezpieczeństwa, ale i państw.
W ostatnim czasie wiele mówi się o przejęciu Twittera przez Elona Muska. Wskazuje się na zalety transakcji i nowych szans dla platformy, a z drugiej strony – szeroko opisuje się ryzyka i zagrożenia związane z podejściem miliardera do serwisu i polityki jego funkcjonowania.
Nowy właściciel Twittera od pierwszego dnia zaczął wprowadzać zmiany. Jak informowaliśmy, na początek zwolnił prezesa Paraga Agrawala, dyrektora ds. finansowych Neda Segala oraz menedżerów odpowiedzialnych za kwestie prawne, w tym moderację – Vijayi Gadde oraz Seana Edgetta.
Ponadto, głośnym echem odbił się pomysł Muska, dotyczący wprowadzenia opłaty za weryfikację konta na Twitterze. Zgodnie z wizją miliardera, będzie to 8 dolarów miesięcznie (wcześniej pojawiła się propozycja 20 dolarów).
Każdy ruch nowego właściciela platformy jest analizowany z wielu perspektyw. To, że jedna z najpopularniejszych platform społecznościowych stała się własnością prywatną, pociąga za sobą wiele konsekwencji.
Dyskutując o Twitterze Muska, warto skupić jednak na istotnym z perspektywy nas wszystkich czynniku – bezpieczeństwie.
Czytaj też
Zależność od Chin
Na transakcję przejęcia platformy należy patrzeć szerzej. Mówimy o biznesmenie, który jest właścicielem takich gigantów, jak SpaceX (to ta firma, która m.in. dostarczała Starlinki w Ukrainie) oraz Tesla (samochody). I tu zaczyna robić się ciekawie.
Majątek Muska to efekt m.in. sukcesów pojazdów elektrycznych, które podbijają świat. Można przypuszczać, że w przyszłości się to nie zmieni, a wręcz przeciwnie – ze względu na rosnące ograniczenia dotyczące silników spalinowych, zainteresowanie konsumentów samochodami elektrycznymi stanie się większe. Dla miliardera to okazja do jeszcze większego wzbogacenia się.
Przy tym należy mieć na uwadze – co nie jest żadną tajemnicą – że działalność Tesli opiera się na Chinach. To tam (w Szanghaju) przecież znajduje się fabryka marki, produkująca ponad 70 tys. pojazdów miesięcznie.
Jak podaje Peter W. Singer, strateg New America, 24 proc. przychodów koncernu pochodzi z chińskiego rynku. A trend ten stale rośnie. Wystarczy wskazać, że w ubiegłym roku sprzedaż w Tesli w Państwie Środka wzrosła o 65 proc. w porównaniu do innych regionów świata.
Widzimy więc, że platforma, z której tak wielu z nas korzysta każdego dnia trafiła w ręce biznesmena, w dużym stopniu uzależnionego od chińskiego rynku i tamtejszego rządu. A przecież Pekin lubi „przykręcać śrubę" przedsiębiorcom, aby realizować cele polityczne.
Czytaj też
Udziały Saudyjczyków i Kataru
Pamiętajmy, że Musk nie posiadał „gotówki”, aby wykupić Twittera. W związku z tym musiał sprzedać część swoich akcji. Jednak miliarder szukał wsparcia wśród innych inwestorów. Giganci technologiczni odmówili, inne koncerny stanowiące alternatywę również.
Zainteresowane transakcją były podmioty z państw niedemokratycznych. Peter W. Singer zwraca uwagę, że druga co do wielkości część Twittera należy do saudyjskiego księcia Alwaleeda bin Talala i suwerennego funduszu majątkowego królestwa saudyjskiego (1,9 mld dolarów). Udziały ma także katarski fundusz, który zainwestował 375 mln dolarów.
Czytaj też
Twitter. Element działań hybrydowych
Początki Twittera nie były proste. Platforma musiała stawić czoła wyzwaniu związanemu z aktywnością takich podmiotów jak np. ISIS, które wykorzystywały media społecznościowe do własnych celów (np. propagandowych).
Konta, które teraz nazywamy trollami i botami, szalały na Twitterze. Aktywność neonazistów, rosyjskich propagandystów czy innych kont prowadzących operacje informacyjne była na porządku dziennym. Aby rozwiązać problem, postanowiono działać.
Platforma systematycznie pracowała nad mechanizmami moderacji treści i ochrony użytkowników. Oczywiście działania serwisu miały swoich zwolenników i przeciwników. Jednak wdrożenie rozwiązań przyczyniło się do przekształcenia Twittera z internetowego „dzikiego zachodu” w mniej nieprzyjazną nam przestrzeń. Pytanie jednak co dalej?
Elon Musk mówi o sobie, że jest absolutystą wolności słowa. Często sam miliarder przybiera postać internetowego trolla, a nawet – świadomie lub nie – rozpowszechnia treści dezinformacyjne. Kontrowersyjnych wpisów z udziałem miliardera nie brakuje.
Z tego względu obawy dotyczące zwiększenia skali propagandy, fake newsów i innych szkodliwych treści na Twitterze wydają się być uzasadnione. Musimy mieć świadomość, że uderzy to w każdego użytkownika, który do tej pory – choć oczywiście nie był w pełni zabezpieczony – mógł korzystać z platformy, mając świadomość, że algorytmy i specjalny zespół czuwa nad moderacją treści. Było także jasne, że te konta, które dopuszczają się naruszeń zasad oraz regulaminu, zostaną ukarane.
Porządki Muska mogą to jednak zmienić, co narazi to nas na wzrost aktywności trolli, botów oraz innych profili zaangażowanych w np. kampanie informacyjne. Zagrożenie dotyczy całych grup, społeczeństw i państw. Dlaczego? Wynika to z prostego mechanizmu.
Internet, w tym media społecznościowe, są idealnym narzędziem do prowadzenia operacji w infosferze, które stanowią część działań hybrydowych ze strony wroga. Zniesienie lub złagodzenie dotychczasowych zabezpieczeń, podnosi ryzyko oddziaływania na jednostki i tym samym osiągnie celów w ramach np. wojny kognitywnej. To szansa dla państw, prowadzących agresywną politykę. Mowa głównie o reżimach takich, jak Rosja.
Czytaj też
Spadek jakości
Elon Musk to biznesmen. Jego celem jest rozwijanie swoich spółek oraz generowanie zysku. Jak na razie miliarder musiał sporo zainwestować w przejęcie Twittera. Czas na odzyskanie środków (np. poprzez wprowadzenie miesięcznej opłaty za weryfikację konta). Prawdopodobne jest, że właściciel zacznie szukać oszczędności. A jak najłatwiej to zrobić?
Jak już wspominałem wcześniej, jedną z pierwszych decyzji nowego właściciela serwisu było zwolnienie kluczowych osób w firmie. Można się spodziewać, że na tym jednak nie koniec, ponieważ to jeden z mechanizmów cięcia kosztów.
Peter W. Singer mówi wręcz o redukcji kadry Twittera o 75 proc. To odbiłoby się na jakości platformy w różnych aspektach. Mniejsze liczebnie zespoły stałyby się mniej wydajne w wykonywaniu zadań.
Miejmy też na uwadze, że zwolnienia to jedna z opcji. Inną są rezygnacje pracowników, którym nie podoba się sposób zarządzania firmą przez miliardera. Odpływ do konkurencji nie będzie sprzyjał platformie.
Infrastruktura krytyczna naszych czasów
Dyskutując na temat cyberzagrożeń, musimy być świadomi, że Twittera – podobnie jak inne media społecznościowe – powinniśmy postrzegać jako nowy rodzaj infrastruktury krytycznej. Wynika to z roli, jaką platformy odgrywają w naszym życiu, jak wielu mają użytkowników (od zwykłego Kowalskiego, przez przedstawicieli rządów, po wojsko) i jaką posiadają siłę oddziaływania na jednostki.
Ze względu na swoje cechy media społecznościowe są polem prowadzenia operacji przez państwa. Wystarczy wspomnieć tu o kampaniach dezinformacyjnych, rozpowszechnianiu propagandy czy wojnie kognitywnej. Wszystko po to, aby osiągać zakładane cele (strategiczne, polityczne itp.).
To wszystko sprawia, że wrogie podmioty – nie tylko aktorzy państwowi, ale i cyberprzestępcy – skupiają swoją uwagę na platformach społecznościowych. Twitter nie jest tu wyjątkiem. Dlatego też być może decydenci lub przedstawiciele grup przestępczych zacierają już ręce i wyczekują wprowadzenia większej wolności w serwisie. Dla nas jednak oznacza to dodatkowe ryzyko, którego musimy być świadomi.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
TomaszMurzyn
To medium nie było wolne wcześniej, było to głęboko najbardziej toksyczne środowisko internetowe pełne skrajności i lewicowego krzyku, cenzury zapewniającej bańki informacyjne dla tych którzy nie chcą innych niechcianych acz prawdziwych wiadomości, gorzej nie będzie
makivara
Problem nie pojawia się wraz z Muskiem, problem pojawił się wraz z cenzurą. Kto definiuje informację i dezinformację ? Jedyną miarą jest prawda lub fałsz, informacje mają to do siebie, że poza przedstawieniem faktu czy prawdy w dzisiejszym świecie dokleja się do faktu czy prawdy pierdyliard opinii niczym nie potwierdzonych, przedstawiając je jako prawdę. Stąd właśnie problem z dzisiejszym dziennikarstwem, serwisami informacyjnymi, cenzurą, a po drugiej stronie pełną wolnością słowa. Jak w systemach prawnych funkcjonuje coś takiego jak mowa nienawiści nie może być mowy o braku cenzury, czy pełnej wolności słowa. Albo mamy prawdę, albo nieprawdę. Mówienie prawdy, przedstawianie faktów traktowane jako mowa nienawiści doprowadza naszą cywilizację do przepaści...
Tomasz
Cz za ohydny tytuł artykułu! Autorowi najwyraźniej nie przeszkadzała wszechobecna cenzura poprzedniego zarządu Twittera. Teraz gdy jest szansa na większa wolność słowa to nazywa to zagrożeniem dla państwa i nas samych. Obrzydliwa teza! Widać od razu jakie poglądy ma autor tych wypocin.
podajnik
Prezydentowi USA poprzedni właściciel Twittera zablokował kont. Czy to też uważaliście za zagrożenie dla Państw i wolności słowa? Bo ja tak.. Dlaczego wtedy milczeliście?
hermanaryk
Szkoda, że nie biliście na alarm, gdy TT był zarządzany przez totalitarną lewicową ekipę ze skłonnością do cenzury i rozbijania więzi społecznych. Bylibyście wiarygodni i nie można by wam było zarzucić, że zamiast dziennikarstwa uprawiacie działalność propagandową.
opozycja
Zablokowanie prezdenta Trumpa na twterze to poczatek NOWEJ EPOKI. Wladzy koropracji nad swiatem. SKoro prezdent najwkeszej demokracji swiata- wybrany demokratcznie nie moze sie wypwadac spokojnie bo szef prwatnej firmy ( nie demokraycznie wybrany) tak zdedowal oznacza to nowa Epoke. KORPO-DEMO- KRacje. Firmy naftwe, zbrojeniwe, farmaceutczne, bankowe, infrmacyjne- beda krszatwaly polityke a ludzie beda tylko pracownikami. Kasa srednia - dzieki covidowi i inflacji zniknie zas. Taki plan.