Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Oszustwo na dziecko porwane przez powódź. "Łatwo przykryć racjonalne myślenie"

Powódź na Dolnym Śląsku spowodowała nie tylko falę pomocy z innych części kraju - sytuację wykorzystują również oszuści. "To częsta metoda" - wyjaśnia Mateusz Cholewa ze Stowarzyszenia Demagog.
Powódź na Dolnym Śląsku spowodowała nie tylko falę pomocy z innych części kraju - sytuację wykorzystują również oszuści. "To częsta metoda" - wyjaśnia Mateusz Cholewa ze Stowarzyszenia Demagog.
Autor. By Jacek Halicki - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=152681139

Powodzie w południowo-zachodniej Polsce skłoniły Polaków do organizacji pomocy. Do działania ruszyli także scammerzy, przygotowując fałszywe posty o zaginionych podczas powodzi dzieciach. „Motywy sensacyjne to częsta metoda oszustów. Najważniejszy jest w tym przypadku komponent emocji” – wyjaśnia Mateusz Cholewa ze Stowarzyszenia Demagog.

W poniedziałek informowaliśmy na naszych łamach o nowej kampanii oszustów prowadzonej na Facebooku. Metoda ponownie wykorzystuje fałszywe doniesienia o zaginionych dzieciach w celu wyłudzania danych. Tym razem jednak została dostosowana do sytuacji powodziowej na Dolnym Śląsku – dzieci mają być porywane przez nurt wody.

Czytaj też

Reklama

Gra oszustów na emocjach. „Łatwo jest przemycić treści"

Dlaczego oszuści korzystają z takich sposobów? Według Mateusza Cholewy ze Stowarzyszenia Demagog, w przykryciu racjonalnego myślenia pomaga bazowanie na współczuciu, gniewie i szoku. „Najważniejszy jest w tym przypadku komponent emocji” – wyjaśnia.

„Ukierunkowanie” oszustów na wiadomości powiązane z bieżącymi wydarzeniami również pomaga w kamuflażu wyłudzeń. „Klęski żywiołowe, ale także inne nagłe zdarzenia powodują pojawienie się dużej liczby informacji, w których łatwo jest »przemycić« treści, które mają wyglądać na wiarygodne” – przekazał Mateusz Cholewa w odpowiedzi dla redakcji CyberDefence24.

Czytaj też

Reklama

Liczy się ilość, a nie jakość scamu

Dużym uchybieniem w mechanizmie oszustwa było dostosowanie do lokalizacji danej grupy na Facebooku. Efektem były rzekome doniesienia o porwaniu dziecka przez wodę na terenie, gdzie rzeki nie zbliżyły się nawet do stanów ostrzegawczych.

„Przy tego typu oszustwach liczy się czas - wyrafinowana forma wykorzystująca np. geolokalizację nie musi być tak efektywna, jak masowy zalew scamową treścią” – wyjaśnił Cholewa.

Paradoksalnie, scammerzy nie zwracają uwagi na problem geolokalizacji – ich działania mają na celu dosłowne zalanie internetu fałszywymi treściami. „Im więcej uda się wyprodukować fałszywych postów, tym większa szansa, że ktoś kliknie i będzie można chociażby wykraść jego dane osobowe” – powiedział naszej redakcji ekspert Demagoga.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama