Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn: Rosja uderza w Polaków. Wie, czego się boimy
Rosja uznała Polskę za kraj, w którym społeczeństwo boi się atomu, bomby atomowej, chmury radioaktywnej i energetyki jądrowej. Ten strach wykorzystuje do realizacji swoich celów, uderzając w nasze słabe punkty. Putin nie musi używać wojska, aby sterować społeczeństwem. Kreml podtrzymuje ogień, a gdy nadarzy się okazja, wrzuca do niego kanister benzyny.
O tym, że wojna w Ukrainie to nie tylko pociski i konwencjonalne działania prowadzone po obu stronach pisaliśmy wielokrotnie. Opisywaliśmy szeroko m.in. cyberataki jako narzędzie realizacji celów (np. #CyberMagazyn: Ofensywa w sieci miała definiować wojny. I pojawiła się Ukraina), a także walkę o „umysły” jednostek za pomocą infosfery (np. #CyberMagazyn: Maria Zacharowa - twarz kremlowskiej propagandy. „Lojalna wysłanniczka Kremla”). Kinetyczne ataki mają miejsce za naszą wschodnią granicą, jednak wojna tak naprawdę rozlewa się daleko poza fizyczne granice i oddziałuje na Polskę w wielu aspektach. O czym mowa?
Czytaj też
Putin nie musi używać wojska
Rosja zna się na rzeczy, jeśli chodzi o operacje wpływu, kampanie dezinformacyjne i propagandowe. Za ich pomocą chce sterować społeczeństwami innych państw tak, aby te podejmowały działania zgodne z planami i interesami Kremla.
Nasz kraj ze względu na swoje położenie, znaczenie (wschodnia flanka NATO) i teraz aktywną pomoc Ukrainie z oczywistych względów jest jednym z głównych celów Rosji. Putin nie musi używać wojska, aby walczyć i wywoływać chaos nad Wisłą. Robi to „zdalnie", używając sprawdzonych narzędzi, które często w zupełnie niewidoczny sposób pozwalają „grać” nastrojami Polaków. Z racji, że jesteśmy postrzegani jako jeden z wrogów, Kreml nas dogłębnie analizuje i zna słabe punkty.
Dr Michał Marek, dyrektor Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, podczas Defence24 Day podkreślił, że Rosja dokonuje kategoryzacji państw na podstawie obserwacji np. zachowań społeczeństwa. I tak Polska jest postrzegana przez Moskwę jako kraj, gdzie obywatele mają bardzo bać się atomu, bomby atomowej, chmury radioaktywnej - a przez to - i energetyki jądrowej. W tej grupie znajdują się także Białorusini i Ukraińcy.
Być może taki stan rzeczy wiąże się z przeszłością i doświadczeniami „pokolenia Czarnobyla”. Dziadkowie, rodzice oraz krewni, którzy żyli w czasie tej katastrofy, przekazali młodszemu pokoleniu tę historię, co mogło doprowadzić do nieufności wobec „atomu”. Rosja stwierdziła, że to dobry grunt i można go wykorzystać do sterowania nastrojami w naszym kraju.
Czytaj też
Atom w Polsce
Operacje informacyjne ukierunkowane na energetykę jądrową, ewentualne skażenie czy straszenie bombą atomową w najbliższym czasie mogą być jednym z głównych wątków rosyjskich działań. Wynika to z faktu, że w Polsce trwa obecnie żywa dyskusja na temat budowy elektrowni jądrowych.
Wystarczy wspomnieć, że pod koniec maja br. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przekazała na antenie Polskiego Radia, że zostanie podpisana umowa z tandemem Westinghouse i Bechtel, który ma być wykonawcą inwestycji nad Wisłą. Niedługo potem wicepremier i szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin poinformował w Radiu Plus, że Bełchatów może być miejscem ulokowania trzeciej takiej elektrowni w naszym kraju (więcej na temat energetyki jądrowej, inwestycji w Polsce i bieżącej sytuacji znajdziecie w serwisie Energetyka24.com).
Działania podejmowane przez rząd odbijają się szerokim echem w mediach, co przekłada się na dyskusje wśród obywateli. Część Polaków nieprzychylnie patrzy na pomysł budowy elektrowni jądrowych w kraju, tłumacząc to ryzykiem i zagrożeniem.
Czytaj też
„Polska jest zagrożona”
Rosja wyczuła ten moment i od maja prowadzi kampanię, która obejmuje m.in. kwestię zwiększonego promieniowania we wschodniej Polsce i zachodniej Ukrainie, co jest efektem ostrzału obwodu chmielnickiego przez siły Putina. „Rosjanie przerzucają do naszej infosfery hasła, że Polska znajduje się pod zagrożeniem; że istnieje ryzyko wybuchu, chmury radioaktywnej. Według tej narracji, wszystko jest efektem wojny w Ukrainie” – wyjaśnił podczas Defence24 Day dr Michał Marek, który na co dzień zajmuje się monitorowaniem i analizą rosyjskich operacji informacyjnych.
Ekspert stwierdził, że Moskwie zależy nie tylko na tym, aby zniechęcić Polaków do energetyki jądrowej, ale też wykorzystać nastroje społeczeństwa do innych celów, np. stymulowania niechęci wobec USA.
Przykładowo, można wyobrazić sobie narrację, według której to rusofobiczna polityka Waszyngtonu zmusza Polskę do tego, aby nie kupować bezpiecznego rosyjskiego gazu, tylko iść w stronę „wymysłów” i ryzykowanych technologii, które mogą doprowadzić do śmierci obywateli. Realny scenariusz kampanii informacyjnej? Jak najbardziej.
Czytaj też
Po co Rosja to robi?
Kreml chce wykorzystać nasz strach. Po co? Po pierwsze, zastraszonym i spanikowanym społeczeństwem łatwiej manipulować i sterować, co pozwala skuteczniej osiągać cele. Można powiedzieć, że Rosja w ten sposób przygotowuje sobie grunt do ofensywy informacyjnej, gdy pojawią się do tego sprzyjające okoliczności, jak np. pandemia COVID-19 czy inwazja (w przeszłości), bądź też wybory (w tym roku).
Rosjanie podtrzymują ogień, ale w pewnym momencie potrafią wrzucić do niego kanister benzyny.
Dr Michał Marek, dyrektor Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa
Po drugie, wywołany lęk jest później ukierunkowywany na stymulowanie określonych nastrojów. Głównie chodzi o postawy antynatowskie, antyamerykańskie, antyukraińskie czy antyrządowe (przed wyborami to szczególnie widoczne – próba ingerencji w preferencje Polaków).
Rosja stymuluje obawy, a potem wskazuje winnego.
Dr Michał Marek, dyrektor Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa
Czytaj też
Taktyka Rosji
„Rosja będzie kontynuować te działania, które są już prowadzone” – zwrócił uwagę dr Michał Marek, dodając, że należy spodziewać się kampanii, w ramach których tuby propagandowe Kremla będą odwoływać się do faktycznie występujących problemów, lecz całość zostanie znacznie przejaskrawiona.
Taką taktykę widać było chociażby zimą, gdy w infosferze pojawiła się fala fake newsów, według których np. mieliśmy zamarznąć bez rosyjskiego gazu i/lub umrzeć z głodu, bo rolnictwo bez energii upadnie. Czy tak się stało? Odpowiedź znamy wszyscy. Jednak strach się pojawił, co widać było chociażby na Twitterze, gdzie rozpowszechniano wpisy o – w skrajnych przypadkach – panicznym wręcz charakterze. I o to chodzi Putinowi. „Najczęściej kampanie te koncentrują się na wykorzystaniu faktycznych, rzeczywistych lęków. Najskuteczniej propaganda i dezinformacja działają wtedy, gdy rzeczywiście odnoszą się do prawdziwych wydarzeń i zjawisk” – podkreślił dr Michał Marek w czasie Defence24 Day.
Jak zaznaczył ekspert, całkowicie nowe, wykreowane w 100 proc. fejki praktycznie już nie funkcjonują. Dlaczego? Bo nie są tak skuteczne, jak przekaz oparty – w mniejszym lub większym stopniu – na faktach, które są poddawane manipulacjom.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany