Cyberbezpieczeństwo
Rok walki z rosyjską propagandą. „Przewodów pokazał nam, że możemy wygrywać bitwy z dezinformacją”
„Dezinformacja podważa poczucie bezpieczeństwa, prowadzi do spadku zaufania do służb państwowych, zakłóca przepływ wiarygodnych informacji. To intencjonalna propaganda, która próbuje wywrzeć wpływ na naszą infosferę” – powiedział Mateusz Mrozek, kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji (NASK).
Wtorkowa konferencja NASK pt. „Rok na wojnie z dezinformacją. Jak Polska powstrzymuje w cyberprzestrzeni rosyjską propagandę” była podsumowaniem działań tej instytucji w ostatnim roku w tematyce dezinformacji. Za przedstawienie wyników odpowiadał Mateusz Mrozek, kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji oraz Marta Gromada, szefowa Zespołu Analityków w NASK.
Czytaj też
„Nie wszystko jest dezinformacją"
Jak podkreślali wspomniani eksperci, mówiąc o dezinformacji powinniśmy pamiętać o tym, żeby nie szafować tym pojęciem. Dezinformacja jest intencjonalnym działaniem propagandowym, mającym na celu osiągnięcie określonego celu. Nie jest jednak tym samym, co chociażby misinformation, która także odpowiada za powielanie treści dezinformacyjnych, ale różni się tym, że nie jest robiona intencjonalnie. To właśnie z takimi treściami spotykamy się w internecie najczęściej.
Czytaj też
Dezinformacja i stosunki polsko-ukraińskie
Jak informuje NASK, przez ostatni rok instytucja zidentyfikowała prawie 1600 kont zaangażowanych w szerzenie dezinformacji. Mateusz Mrozek podkreślił, że mowa tu o kontach nie będących botami, ale o takich, których właścicielami są realni użytkownicy. Część z nich była odpowiedzialna za obsługę kilku takich kont jednocześnie.
Treści, które były dostarczane poprzez te kanały, niejednokrotnie pochodziły z Telegrama. To wiadomości właśnie z tego źródła były później rozpowszechniane poprzez media społecznościowe takie jak Twitter czy Facebook. Zdaniem NASK, doprowadzenie do tego, że Telegram stał się źródłem informacji dla wielu dziennikarzy w Polsce, było jednym z celów tzw. afery mailowej.
Spośród grona 1600 kont 88 proc. z nich poruszało kwestie Rosji i Ukrainy. 81 proc. z nich skupiało się także na temacie pomocy uchodźcom. Aż o 346 proc. wzrosła liczba stale monitorowanych słów kluczowych.
Kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji powiedział, że działania kont dezinformacyjnych skupiały się w głównej mierze na próbie poróżnienia Polaków z uchodźcami z Ukrainy. Chodziło tu między innymi o rozpowszechnienie hasła „Stop ukrainizacji Polski”.
Oprócz tego często forsowaną tezą było wskazywanie na osamotnienie Polski na arenie międzynarodowej oraz podkreślanie, że działania Polaków mogą doprowadzić do wybuchu III wojny światowej. Jak wskazał Mrozek, działania kont dezinformacyjnych miały także ingerować w bieżące spory społeczno-polityczne w Polsce. Przykładem były tu np. doniesienia medialne na temat zatrucia Odry.
Podczas konferencji podkreślono też, że działania dezinformujące miały oddziaływać na debatę publiczną w Polsce oraz spadek zaufania do służb państwowych. W przypadku działania „na zewnątrz” chodziło o pogorszenie wizerunku Polski zagranicą. Przykładem był tu rzekomy rasizm na polsko-ukraińskiej granicy.
Czytaj też
Case Study i przykład cukru
Podczas prezentacji przedstawiono także analizę przedstawiającą, jak krok po kroku dezinformacja jest realizowana i jaki wpływ może mieć na życie społeczne. Jako przykład podano informacje o problemach z cukrem w Polsce w 2022 roku. Pierwszy etap dezinformacji polegał na stworzeniu informacji o braku cukru i opublikowaniu tego w mediach społecznościowych. Etap drugi dotyczył przedstawiania informacji, których zadaniem miało być wywołanie silnych emocji społecznych, np. poprzez antagonizowanie Polaków i Ukraińców.
Kolejnym celem działania było doprowadzenie do tego, aby media głównego nurtu powielały szkodliwą narrację. W tym przypadku efekt został spotęgowany z tego względu, że wielu internautów wyciąga wnioski z tytułów i nagłówków, nie wnikając w dalszą treść materiału. Po tym wszystkim nastąpił efekt czwarty, czyli społeczna panika, która doprowadziła do tego, że ludzie zaczęli hurtowo kupować cukier, a sklepy zostały zmuszone do wyznaczenia odgórnych restrykcji.
Po tych wydarzeniach organy publiczne przeprowadziły akcję mającą na celu załagodzenie kryzysu, zapewniając o dostępności cukru. W tym miejscu Mateusz Mrozek powiedział, że do walki z tak rozszerzającą się dezinformacją potrzebna jest szybka i przemyślana reakcja (również komunikacyjna) władz, która minimalizuje ryzyko negatywnego odbioru społecznego. W tym kontekście instytut pochwalił m.in. uruchomienie strony Poland First to Help, mówiącej o działaniach polskiego społeczeństwa i polskich służb na temat pomocy Ukraińcom. Za dobre i skuteczne działanie uznano też informowanie instytucji unijnych o tym, jak wyglądała pomoc na granicy z Ukrainą.
Za dobry przykład mądrego informowania (zarówno polityków, jak i mediów) uznano też relacjonowanie wydarzeń dotyczących wybuchu w Przewodowie. Jak powiedział Mrozek, ten przykład pokazał, że „jesteśmy w stanie wygrywać bitwy z dezinformacją”. (...) Chcemy wygrać z nią wojnę”.
Czytaj też
Plany na 2023 r.
Kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacj powiedział też o planach instytucji na rok 2023. W związku z tegorocznymi wyborami parlamentarnymi potwierdził chęć zorganizowania dla polityków szkoleń na temat dezinformacji. Ich celem miałoby być pokazanie, jak źle sformułowane myśli, mogą szkodzić całemu społeczeństwu.
Mrozek podkreślił też potrzebę ściślejszej współpracy i lepszej komunikacji pomiędzy NASK, dziennikarzami oraz BigTechami w celu skuteczniejszej walki z dezinformacją w sieci. Kolejnym pomysłem, który będzie chcieć zrealizować NASK w tym roku jest stworzenie narzędzia opartego na AI, którego zadaniem będzie identyfikacja treści szerzących dezinformację.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].