Reklama

Seria pożarów w Polsce. Maraton katastrof napędza emocje

Pierwszy tydzień lipca upłynął pod znakiem kilku pożarów i uszkodzenia gazociągu. Spowodowało to podejrzenia o skoordynowany rosyjski sabotaż. Teza ta nie ma jednak pokrycia w faktach.
Pierwszy tydzień lipca upłynął pod znakiem kilku pożarów i uszkodzenia gazociągu. Spowodowało to podejrzenia o skoordynowany rosyjski sabotaż. Teza ta nie ma jednak pokrycia w faktach.
Autor. Andrzej Rembowski/Pixabay

Seria lipcowych pożarów i nietypowych zdarzeń wywołała podejrzenia dotyczące rosyjskiego sabotażu. W przestrzeni informacyjnej pojawiły się jednak nie tylko narracje wskazujące na odpowiedzialność Moskwy za te wydarzenia.

Początek II połowy roku przyniósł niespodziewaną falę pożarów istotnych obiektów w metropolii warszawskiej. We wtorek 1 lipca, jak opisywaliśmy na łamach CyberDefence24, doszło do pożaru na podstacji energetycznej ulokowanej na stacji metra Racławicka. Spowodowało to pierwsze w historii wyłączenie całej linii metra M1 na kilka godzin.

Kolejne dni przyniosły następne pożary. W czwartek 3 lipca w Ząbkach zapalił się jeden z kompleksów budynków mieszkalnych; w wyniku pożaru spłonął cały dach oraz górne kondygnacje. Płonęły również stacje energetyczne na warszawskim Grochowie, w Legionowie oraz Garwolinie. Problemy zaczęły się także pojawiać poza Warszawą – w Gdańsku doszło do uszkodzenia gazociągu, a w Kędzierzynie-Koźlu ogień pojawił się w halach magazynowych z elektroniką.

Reklama

Zachować spokój

W takiej sytuacji nietrudno pomyśleć, że wszystkie zdarzenia łączy wspólny mianownik w postaci rosyjskiego sabotażu. Moskwa interesuje się bowiem sytuacją w Polsce i próbuje ją zdestabilizować. Działania przybierają m.in. formę cyberataków, jak opisywana na początku poprzedniego tygodnia na naszych łamach operacja przeciwko wodociągom w Szczytnie. Co istotne, doszło do niej pomimo wcześniejszych ostrzeżeń CSIRT NASK do podmiotu odpowiedzialnego za jej funkcjonowanie.

Przede wszystkim, w sytuacjach tego rodzaju należy zachować spokój. Przyczyny podawane przez służby oraz administrację nie wskazują, że do któregokolwiek lipcowego zdarzenia doprowadziło działanie rosyjskich służb.

Czytaj też

Reklama

Jeden wielki maraton katastrof

Przykładowo, pożar w metrze miał miejsce w krytycznym punkcie, gdzie zbiegały się wszystkie kable. Warszawski ratusz wykluczył działanie osób trzecich.

Jak natomiast ustaliła Energetyka24, pożary stacji energetycznych wywołane były usterkami technicznymi ich elementów. Przyczyną wycieku gazu w Trójmieście okazało się być z kolei uszkodzenie gazociągu podczas prac budowlanych.

Pomimo ustalenia, że w prawie wszystkich przypadkach nie stwierdzono sabotażu – warto zaznaczyć, że według informacji Polskiego Radia 24 w sprawie pożaru w Ząbkach wciąż trwa śledztwo, podobnie jak w kwestii ognia w metrze – wzmocnienie wrażenia o działaniach rosyjskich służb jest pośrednio efektem tzw. maratonów katastrof.

Termin ten, przedstawiony w 2014 roku przez Magdalenę Hodalską a znany głównie w naukach medioznawczych, oznacza relacjonowanie danego tragicznego zdarzenia przez media. W obecnej sytuacji problem polega dodatkowo na tym, że odbiorcy zwracają większą uwagę na podobne zdarzenia - obrazy, opowieści świadków i doniesienia z pożarów są powtarzane przez kolejne dni, podsycając emocje.

Ponieważ wszystkie zdarzenia miały miejsce w przeciągu jednego tygodnia, spowodowało to nałożenie się maratonów katastrof na siebie i wzmocnienie przekazu. Właśnie stąd wzięło się przeświadczenie, że „za wszystkim stoją Rosjanie”.

Czytaj też

Reklama

Dezinformacja rozwija się w najlepsze

Pożar bloków w Ząbkach spowodował również pojawienie się wprost nieprawdziwych informacji. W infosferze krąży wersja, że przyczyną pożaru miała być usterka instalacji fotowoltaicznej, co pojawiło się w jednym z wpisów na portalu X. Tymczasem porównanie zdjęć satelitarnych pozwala stwierdzić, że urządzenia były zamontowane… na budynku, który nie został dotknięty pożogą.

Na problem dezinformacji, ale związany z sytuacją na granicy z Niemcami, zwrócił uwagę minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Jego cytowaną przez PAP wypowiedź można jednak zastosować także do wszystkich sytuacji, które miały miejsce w ostatnim czasie.

Gorąco apeluję o to, żeby korzystać z rzetelnych źródeł informacji, a każda sprawa, która może budzić napięcia, emocje wśród Polaków, jest w sieci wykorzystywana i podsycana.
Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama

WYCIEKI DANYCH z firm. JAK ZAPOBIEGAĆ wynoszeniu danych przez pracowników?

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama