Reklama

Armia i Służby

#CyberMagazyn: Rosyjska „soft power” na wojnie z Ukrainą

ukraina wojna inwazja rosji wojsko
Ukraińscy żołnierze na froncie.
Autor. 53rd Mechanized Brigade/Defense of Ukraine (@DefenceU)/X

Rosyjska agresja wobec Ukrainy nie ma końca. Regularne ataki rakietowe, uderzenia dronów, operacje wojsk stały się codziennością naszych sąsiadów. Siły Putina sieją śmierć i zniszczenie. Kreml sięga nie tylko po tradycyjną broń, ale również tzw. soft power. 

„Film jest najważniejszą ze sztuk” powiedział W. Lenin w 1921 r. i jak zwraca uwagę Robert Jaworski we wpisie na LinkedIn, nie miał na myśli walorów artystycznych, ani komercyjnych ówczesnej sztuki filmowej, lecz widział niesamowity propagandowy potencjał w ruchomych obrazach, przy pomocy których można było indoktrynować społeczeństwo na niespotykaną dotąd skalę.

Reklama

Najlepsza propaganda

Niewielu filmowców przyznaje się do uprawiania propagandy, chociaż w rzeczywistości nie brakuje tzw. filmów edukacyjnych, a wszystkie krótkie materiały reklamowe lub promocyjne, czy to przedstawiające produkty konsumenckie, miejsca wypoczynku czy grupy religijne, można uznać za przykłady propagandy. 

Tego typu nagrania z przekonującymi narracjami odegrały znaczącą rolę w kształtowaniu mentalności. Są strategicznie projektowane w celu manipulowania emocjami i przekonaniami widzów, często prezentując jednostronną perspektywę, aby wywołać określoną reakcję. Jak twierdził Joseph Goebbels, najlepsza propaganda ma miejsce tam, gdzie ludzie nie byli świadomi, że film jest propagandowy.

Czytaj też

Reżyserka na froncie

Z tej racji kontrowersyjny dokument „Rosjanie na wojnie”, rosyjsko-kanadyjskiej reżyserki Anastazji Trofimowej, jest przykładem wykorzystania przez Rosję mediów i filmu jakosoft power do kształtowania narracji o wojnie na Ukrainie

Warto podkreślić, że kobieta w przeszłości współpracowała z rosyjską siecią nadawczą RT. To reżyserka filmów dokumentalnych, producentka i operatorka, najbardziej znana ze swojej pracy na Ukrainie, w Iraku, Syrii i Demokratycznej Republice Konga. 

Efektem jej pracy są takie produkcje jak „Rosjanie na wojnie”, „Jej wojna: kobiety kontra ISIS”, „Ofiary ISIS”, „Droga do Rakki”, „Kongo, mój skarbie” i innymi. Większość filmów, jak zwraca uwagę Chris Alexander w komentarzu na łamach National Postpowstała dla kontrolowanego przez Kreml kanału dokumentalnego RT.

wywiadzie dla „The Globe and Mail” sama Trofimowa stwierdziła, że wcześniej pracowała dla rosyjskiego RT Documentary, który jest oddzielnym podmiotem od RT News i skupia się na Bliskim Wschodzie. Przekazała, że odeszła do CBC po tym, jak „stosunkowo liberalna atmosfera, w której pracowaliśmy, zaczęła się zmieniać”.

Reklama

Film, który „powinien być przedmiotem śledztwa”

Ostatni głośny dokument Trofimowej „Rosjanie na wojnie” wywołał wiele kontrowersji w zachodnich mediach. Film — który próbuje przedstawić rosyjskich żołnierzy jako „oszukane ofiary” wojny na Ukrainie, a putinowską agresję jako „bratni konflikt” — został po raz pierwszy pokazany podczas 81. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji między 28 sierpnia a 7 września. 

Już wtedy odbił się szerokim echem, gdy pokazano go poza konkursem. Anton Dolin, rosyjski krytyk filmowy przebywający na emigracji, stwierdził, że „nie powinien być (film Trofimowej – red.) przedmiotem krytyki, lecz śledztwa”.

Czytaj też

Tego filmu nie można pokazywać

Ukraińscy dyplomaci i działacze w Kanadzie wezwali organizatorów Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto (TIFF) do odwołania pokazów kontrowersyjnego dokumentu, który ich zdaniem stanowi „rosyjską propagandę”. 

„Uważamy, że ten film jest rosyjską propagandą” – powiedział w wywiadzie dla Global News Ołeh Nikolenko, konsul generalny Ukrainy w Toronto. „Próbują rozmyć odpowiedzialność za rosyjskie działania wojskowe na Ukrainie i zrównać agresora z ofiarą” – dodał. 

W efekcie pod presją lokalnej diaspory ukraińskiej (Kongres Ukraińców Kanadyjskich), kanadyjskiej społeczności decyzyjnej, ukraińskich urzędników i organizatorów TIFF w Toronto wspólnie zdecydowano o niepokazywaniu filmu w trakcie festiwalu.

Później ujawniono, że film był częściowo finansowany przez Kanadyjski Fundusz Medialny (CMF), który miał przeznaczyć na ten cel 340 tys. dolarów kanadyjskich. Produkcja ta otrzymała także wsparcie finansowe od TVO (340 tys. dol.) i nadawcy publicznego Knowledge Network z Kolumbii Brytyjskiej. Nie brakowało również prywatnych wpłat. 

Emisji filmu „Rosjanie na wojnie” odmówiła też francuska sieć telewizyjna ARTE, o czym więcej pisały media

Reklama

„To film antywojenny”

Co ciekawe, produkcja Trofimowej - jak donosi France24 – ma być jednak emitowana w trakcie festiwalu filmowego w Zurychu. W prospekcie festiwalowym napisano m.in.: „Rozumiemy, że film wywołuje silne emocje wśród Ukraińców, ale utrzymamy jego projekcję, ponieważ uważamy, że »Rosjanie na wojnie« to film antywojenny”. 

Christian Jungen, dyrektor ZFF, powiedział dziennikarzom, że to zrozumiałe, iż „Ukraińcy są niezadowoleni”. Podkreślił jednak, że „filmy powinny pobudzać do dyskusji”. Agencja informacyjna Keyston-ATS wskazuje, że jego zdanie jest zbieżne z argumentacją podaną w prospekcie: materiał jest produkcją antywojenną.

Czytaj też

Nie można zapominać o faktach

Narracja ta pokrywa się z tym co mówi sama Anastazja Trofimowa. Reżyserka na konferencji prasowej po pokazie w Wenecji stwierdziła: „Rozumiem, że jest wiele doniesień o zbrodniach wojennych i myślę, że w zachodnich mediach z tym kojarzeni są obecnie rosyjscy żołnierze, ponieważ nie było innych historii. To jest inna historia i to rzeczywistość, w której żyli (…). Gdyby popełniono zbrodnie wojenne, oczywiście zobaczylibyście je na ekranie, ale w ciągu siedmiu miesięcy, które tam spędziłam, nie było to moim doświadczeniem”.

Natomiast Daria Bassel, ukraińska producentka filmowa, której słowa przywołuje serwis  Docudays UA,  zwraca uwagę, że  Trofimowa „rozpoczyna swoją opowieść od Ukraińca, który obecnie mieszka w Rosji i walczy po stronie rosyjskiej”. 

„To bardzo intrygujący wybór na początek opowieści o Rosjanach na wojnie. Później ta postać będzie twierdzić, że w 2014 r. na Ukrainie wybuchła wojna DOMOWA. Zasugeruje również, że Ukraińcy zbombardowali wschodnie części swojego kraju. Inna postać oświadczy, że Ukraińcy są nazistami (…). Poczujesz litość dla ludzi przedstawionych jako umierających w filmie i dla tych, których widzimy płaczących za swoimi bliskimi. I powinieneś - jeśli jesteś normalnym człowiekiem, powinieneś czuć litość, smutek i emocje. Jednak ważne jest również, aby pamiętać, że te osoby dołączyły do armii, która najechała niepodległy kraj, wielu z nich dobrowolnie, jak dowiadujemy się z filmu” – skomentowała historie zawarte w filmie „Rosjanie na wojnie”.

Współpraca z FSB i resortem obrony

Pomimo twierdzeń Trofimowej, że podczas kręcenia filmu nie współpracowała z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), ani z rosyjskim Ministerstwem Obrony, zarówno eksperci ds. bezpieczeństwa, jak i znani filmowcy nie wierzą jej zapewnieniom. 

Reżyserka, wraz ze swoją ekipą, przez siedem miesięcy miała możliwość realizowania materiału zdjęciowego na linii frontu na terytoriach tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej, a następnie wewnątrz Rosji, gdzie filmowano groby żołnierzy, którzy zginęli na Ukrainie. Wydaje się mało prawdopodobne, aby nie miała na to zgody władz na Kremlu.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi Trofimowej, trudno znaleźć poparcie dla jej twierdzeń o braku powiązań z rosyjskimi podmiotami. W wywiadzie dla rosyjskojęzycznego portalu Meduza starała się argumentować, że rosyjscy żołnierze to „normalni faceci z poczuciem humoru” i „nie widziała żadnych zbrodni wojennych” popełnionych przez siły Putina na Ukrainie. Stwierdziła też, że „nie popiera żadnej ze stron” w wojnie. 

Z kolei zapytana przez lokalne media, dlaczego nosiła rosyjski mundur wojskowy, reżyserka wyjaśniła, że nakazał jej to dowódca rosyjskiej brygady ze względów bezpieczeństwa i z powodu niskiej temperatury.

Osoby publiczne, które stosują takie podejście, w większości przypadków wspierają Rosję, ale nie chcą otwarcie ujawniać swojej pozycji, ponieważ wspieranie „którejkolwiek ze stron” oznacza bycie „prowojennym”

Czytaj też

Obraza dla ukraińskich ofiar wojny

Lidija Karpenko, ukraińska dziennikarka pisząca dla kanadyjskich mediów, jednoznacznie oceniła, że „wybielanie rosyjskich żołnierzy jest obrazą dla ukraińskich ofiar inwazji”. 

Natomiast Edward Lucas w komentarzu dla CEPA zwrócił uwagę, że Anastazja Trofimowa wskazuje, iż nie była świadkiem żadnych zbrodni wojennych podczas siedmiu miesięcy spędzonych w batalionie armii rosyjskiej na wschodzie Ukrainy. W praktyce Ukraińcy nie mieli tyle szczęścia. Wystarczy wspomnieć o zniewadze do morderstw, gwałtów, kastracji, bicia i innych okrucieństw. 

Rosja pomaga propagandzistom. Kreml daje wielkie sumy

Rosja w ramach wojny narracyjnej związanej z inwazją na Ukrainę przeznaczyła 1 mld dol. na Ministerstwo Kultury, Fundusz Kina i Instytut Rozwoju Internetu. W czerwcu 2022 r. utworzono wąsko ukierunkowany Fundusz Wsparcia Kina Wojskowego i Patriotycznego, na czele którego stoi Minister Obrony Federacji Rosyjskiej. Państwowe wsparcie dla branży filmowej opiera się na kryteriach, które przekształcają normalną procedurę finansowania kultury w proces tworzenia propagandy.

Jak zwraca uwagę ukraiński portal Uacrisis.org, docelowa grupa odbiorców rosyjskiej narracji wojennej nie ogranicza się do krajowej widowni. Amerykańska Akademia Filmowa wybrała film animowany „Oneluv”, stworzony przez rosyjskiego twórcę, jako jeden z tych, który miał być nominowany do nagrody Oskarów. Forma i fabuła kreskówki są wysoce abstrakcyjne, ale rosyjskie media i propagandyści jednomyślnie wskazują na podobieństwa do „SVO”, które jest kultywowane jako niezbędny środek przeciwko „agresywnym gościom we własnym domu”. 

Władimir Putin wręcz nakazał wyświetlanie w rosyjskich kinach filmów o wojnie z Ukrainą, a w szczególności dokumentów mających na celu „walkę z rozprzestrzenianiem się ideologii neonazistowskiej i neofaszystowskiej”. Zgodnie z dyrektywą Putina, Ministerstwo Obrony powinno pomagać lokalnym dokumentalistom w przygotowywaniu materiałów kinematograficznych o uczestnikach wojny rosyjsko-ukraińskiej, którzy „wykazali się odwagą, męstwem i bohaterstwem”.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama