Reklama

Prywatność

Intymne sceny, wypadek i samochód Bonda. Co wyciekło z kamerek w Teslach?

Autor. Afif Ramdhasuma / Unsplash

Pracownicy Tesli wymieniali się nagraniami z kamer wideo zainstalowanych w samochodach; na niektórych z nich widać intymne sceny, wypadek z udziałem dziecka, a w jednym przypadku – samochód z filmu o Jamesie Bondzie, należący do Elona Muska.

Reklama

Tesla ma problem wizerunkowy , z którym chyba nie poradzi sobie tak szybko, jak to miało miejsce do tej pory. Agencja Reutera donosi, że pracownicy firmy Elona Muska swobodnie wymieniali się nagraniami z zainstalowanych w samochodach kamerek.

Reklama

Na nagraniach widać wiele zdarzeń, które nigdy nie powinny dostać się nigdzie indziej, niż w ręce właścicieli pojazdów; intymne sceny, wypadek z udziałem dziecka czy samochód, który wystąpił w filmie o Jamesie Bondzie, a dziś należy do Elona Muska.

Tesla w opałach

Tesla zapewnia, że prywatność użytkowników milionów produkowanych przez nią samochodów elektrycznych „jest i zawsze będzie ogromnie ważna". Nagrania, które krążyły wśród pracowników firmy, pochodzą z instalowanych w pojazdach Tesli kamer wsparcia kierowcy, które – zdaniem spółki – są projektowane od samego początku z myślą o ochronie prywatności.

Reklama

Jak w takim razie doszło do wycieku poufnych treści? Reuters pisze, że pomiędzy 2019 a 2022 r. nagrania krążyły w grupach pracowników, którzy wymieniali się nimi na kanałach wewnętrznego systemu do korespondencji elektronicznej w firmie. Niektóre z nich zawierały naprawdę wrażliwe dane i nigdy nie powinny być w taki sposób wykorzystywane, bo przedstawiały np. kompletnie nagiego mężczyznę zmierzającego w stronę swojego samochodu – twierdzi grupa byłych pracowników Tesli, którzy poinformowali agencję o sprawie i podzielili się wiedzą o tym, co się wydarzyło.

Co jeszcze było na nagraniach?

Na przykład wypadki , takie jak ten, do którego doszło w 2021 roku (data z systemu Tesli). Na nagraniu widać poruszający się z dużą prędkością samochód marki Tesla , który w terenie zabudowanym potrącił dziecko na rowerze. W wyniku uderzenia, dziecko zostało odrzucone siłą w jedną stronę, a jego rower – w drugą, co wskazuje, że siła, z jaką doszło do zderzenia, była bardzo duża.

W przypadku mniej drastycznych treści, pracownicy bardzo często przerabiali je na memy, żartując m.in. ze znaków drogowych czy przypadkowych, a zabawnych sytuacji znajdujących się na prywatnych nagraniach.

Powstałe w ten sposób materiały były wymieniane niekiedy prywatnymi kanałami w systemie komunikacji firmy, innym razem – na grupach, których ustawienia prywatności były ograniczone wyłącznie do „wtajemniczonego" grona pracowników firmy Elona Muska.

Drobnym drukiem

W informacjach dotyczących zasad ochrony prywatności użytkowników Tesli firma podaje, że nagrania z kamer samochodowych pozostają prywatne i nie są łączone ani z właścicielem pojazdu, ani z konkretnym samochodem.

Byli pracownicy Tesli, z którymi rozmawiał Reuters, twierdzą jednak inaczej – program, z którego mieli korzystać w pracy, pozwala na wskazanie lokalizacji, w której powstało nagranie i to dzięki tym danym można odkryć, do kogo należy dany samochód i gdzie mieszka jego właściciel.

Dodatkowo, niektóre nagrania powstały ewidentnie w sytuacjach, kiedy samochody były nieużywane i w teorii wyłączone, stojąc np. w domowym garażu – to funkcja, która była aktywna w samochodowych kamerkach kilka lat temu, a osoby, które chciały z niej korzystać, musiały wyrazić na to zgodę.

Na dokładkę - samochód z "Bonda"

Reuters pisze, że wśród wszystkich nagrań, które były wymieniane przez pracowników, wyróżnia się takie sprzed trzech lat – widać na nim unikalny samochód Wet Nellie, który wystąpił w 1977 roku w filmie „Szpieg, który mnie kochał" o Jamesie Bondzie. Właścicielem auta jest Elon Musk, który kupił „Mokrą Nellie" (nazwa samochodu wiąże się z jego zdolnością do zanurzania się pod wodą) na aukcji w 2013 r. za 968 tys. dolarów. Obecnie nie jest wiadome, czy Musk zdaje sobie sprawę z tego, że naruszono i jego prywatność, bawiąc się materiałem wideo przedstawiającym jego własność.

Agencja Reutera podkreśla, że nie widziała żadnego z omawianych nagrań i nie jest w stanie zweryfikować tego, czy praktyka ich swobodnej wymiany między pracownikami firmy trwa do dziś. Według jej rozmówców, niektóre przypadki nadużyć dotyczą nawet ubiegłego roku.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama