Reklama

Polityka i prawo

Prawo komunikacji elektronicznej. Trwa wysłuchanie publiczne ws. kontrowersyjnych przepisów

Fot. Kancelaria Sejmu/Twitter
Fot. Kancelaria Sejmu/Twitter

W poniedziałek 6 marca odbywa się wysłuchanie publiczne dotyczące rządowego projektu Prawo komunikacji elektronicznej. Dyskusja toczy się już głównie wokół tzw. „Lex Pilot”, ale pojawiają się także wątki dotyczące m.in. przechowywania (retencji) danych na terytorium Polski. Redakcja CyberDefence24 śledzi przebieg posiedzenia.

Reklama

Przypomnijmy, że projekt Prawo komunikacji elektronicznej (oraz przepisy wprowadzające ustawę – Prawo komunikacji elektronicznej) od początku budził spore kontrowersje. Od kilku miesięcy nie ustają protesty dotyczące poszczególnych zapisów. Ostatecznie z regulacji, które wzbudziły najwięcej protestów opozycji, ale i organizacji pozarządowych, PiS się wycofał.

Reklama

Tak, jak informowaliśmy w poniedziałek 6 marca br. w Sejmie odbywa się wysłuchanie publiczne w ramach którego każda zainteresowana organizacja lub osoba, która uważa, że projekt bezpośrednio dotyczy jej działań, może wypowiedzieć się w tej sprawie. Wniosek na ostatnim posiedzeniu Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii złożył poseł KO Arkadiusz Marchewka.

Ostatecznie do wzięcia udziału w wysłuchaniu zgłosiło się 216 podmiotów – osób indywidualnych i organizacji, w związku z tym planowane posiedzenie może potrwać nawet do późnych godzin wieczornych. Dyskusja głównie toczy się wokół zapisów określanych mianem „Lex Pilot”, które mają ustanawiać kolejność programów telewizyjnych na pilocie. Dzisiaj pierwsze miejsca na liście programów zajmują: TVP1, TVP2, TVN, Polsat, TV4, TV Puls, TVP Regionalna. Po zmianach miałyby to być: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info oraz TVP Kultura. Inny artykuł wskazuje o tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w drodze rozporządzenia miałaby wskazać listę 30 kanałów, które zostaną objęte obowiązkiem transmisji tzw. zasadą "must carry must offer" poza programami nadawcy publicznego.

Reklama

W czasie wysłuchania, przedstawiciele organizacji podawali argumenty wskazujące m.in. na to, że taka propozycja przepisów jest negatywna z punktu widzenia ekonomicznego, prawnego oraz z punktu widzenia konsumenta – w ten sposób ograniczając mu dostęp do kanałów regionalnych, bardziej niszowych. Pojawiały się także głosy, że to zagrożenie dla „pluralizmu mediów”, przerzucanie kosztów na widza, faworyzowanie jednego nadawcy, „spychanie nadawców komercyjnych w cień” i wpływanie na wyniki oglądalności. Od nich natomiast zależą wpływy z reklam i w rezultacie - sytuacja biznesowa nadawców komercyjnych (ale i nadawcy publicznego, który także emituje reklamy – red.). W toku dyskusji padały także argumenty, że to „naruszenie Konstytucji i zasady konkurencyjności” i w efekcie: prognozowany spadek jakości treści produkowanych przez telewizje komercyjne.

Czytaj też

Retencja danych na terenie Polski

Projekt Prawa komunikacji elektronicznej w sporej mierze dotyczy również rynku cyfrowego i reguluje m.in. branżę telekomunikacyjną. W artykule 47 wskazano, że przedsiębiorcy mieliby przechowywać dane wyłącznie na terytorium Polski. Już kilka tygodni temu podkreślano, że ten zapis nie ma racji bytu, bo stoi w sprzeczności z ideą jednolitego rynku cyfrowego.

Czytaj też

W tej sprawie podczas wysłuchania publicznego wypowiedział się m.in. Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska, który stwierdził, że przede wszystkim dziękuje za wycofanie się rządu z zapisów dotyczących kontroli czatów, ale pod rozwagę powinno się wziąć również kwestię retencji danych .

Nie powinna być bowiem obowiązkowa na terenie Polski, a powinna być dozwolona - na terenie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Wynika to choćby z przykładu Ukrainy, która wraz z rosyjską inwazją i trwającą wojną, była i jest w stanie funkcjonować jako państwo m.in. za sprawą retencji (przeniesienia) kluczowych danych poza swoje granice i przechowywania ich na terenie UE.

Z kolei Aleksandra Musielak, dyrektorka Departamentu rynku cyfrowego Konfederacji Lewiatan także zwróciła na to uwagę, podkreślając, że obniża to konkurencyjność polskiej gospodarki i de facto - uniemożliwia korzystanie z centrum przetwarzania danych. Rząd pracuje obecnie nad tzw. ambasadą danych i musi mieć w praktyce (na wypadek sytuacji zagrożenia) możliwość retencji danych poza terytorium RP.

Natomiast prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Andrzej Dulka mówił o narzędziu monitorowania jakości usług m.in. połączenia internetowego i przekazywaniu tych informacji prezesowi UKE, zaznaczając, że taki mechanizm już istnieje (certyfikowany mechanizm kontrolowania internetu).

Prace nad Prawem komunikacji elektronicznej podsumował też Wojeciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon. Przypomniał, że zgodnie z deklaracją ministra Lewandowskiego będą obowiązywały przepisy mające stanowić powtórzenie obowiązujących już dzisiaj przepisów Prawa telekomunikacyjnego.

„Na styczniowym posiedzeniu ustami ministra Lewandowskiego zadeklarowano wycofanie się z przepisów dotyczących retencji danych. To był krok w dobrym kierunku, bo stanowiłoby to pogłębienie niekontrolowanej inwigilacji Polaków. Powtórzenie regulacji nie oznacza, że >>schodzimy głębiej, ale wciąż jesteśmy pod wodą<<, wciąż przepisy są niezgodne z prawem unijnym. Rząd ryzykuje stabilność procesów karnych i możliwości wykorzystania dowodów, mówię o sprawach karnych opartych o bilingi i dane lokalizacyjne. (...) Sądy karne w Polsce powinny zastanowić się czy mogą brać pod uwagę dowody i dane pozyskane niezgodnie z prawem unijnym” – podkreślił, dodając, że utrzymując ten sam kształt przepisów (jak w Prawie telekomunikacyjnym) w praktyce jest to „powtórzenie niezgodnych z prawem unijnym przepisów”.

Zwrócił też uwagę na autopoprawkę art. 311, który dotyczy obowiązku monitorowania usług i przekazywania danych na ten temat prezesowi UKE. „Ta poprawka jest niepokojąca, bo cel instalacji tych urządzeń (do monitorowania jakości usług – red.) jest niewystarczająco jasno sprecyzowany, a tym samym nie jest jasne, jakiego typu dane urządzenia, bądź te aplikacje będa pozyskiwać. Czy nie będzie tam danych dotyczących ruchu konkretnych użytkowników. Potrzebne jest rozważne doprecyzowanie tej propozycji” – zaznaczył Wojciech Klicki.

Nie będzie „totalnej inwigilacji” komunikatorów

Największe emocje wśród zapisów projektu budził artykuł 43 , który nakładał na przedsiębiorców komunikacji elektronicznej obowiązek udzielenia służbom państwowym dostępu do danych użytkowników. Obowiązek ten miał być zrealizowany w ciągu 24 godzin bez kontroli sądowej.

Do tej pory służby miały dostęp do danych lokalizacyjnych smartfonów i bilingów (na podstawie obowiązującego Prawa telekomunikacyjnego), a – w ramach nowelizacji i wdrożenia Prawa komunikacji elektronicznej - służby miały otrzymać możliwość dostępu także do korespondencji czy czatów na komunikatorach.

Zasada ta miała dotyczyć nie tylko firm telekomunikacyjnych, które przekazywały dane „na żądanie” służb specjalnych, ale również dostawców usług elektronicznych typu komunikatory, czaty czy maile, co miałoby pomóc w jednoznacznej identyfikacji użytkownika. Co ciekawe, już obecne przepisy są niezgodne z prawem unijnym, a projekt ustawy miał jeszcze pogłębiać niezgodność regulacji z przepisami UE.

Czytaj też

Ostatecznie podczas posiedzenia Komisji Cyfryzacji 6 lutego br. minister Paweł Lewandowski poinformował, że rząd wcofał się ze wszystkich przepisów, które dotyczyły pozyskiwania danych od użytkowników. „Będą dokładnie takie same, jak dotychczas obowiązujące (w ustawie Prawo telekomunikacyjne - red.)" - wskazał.

Dodał wtedy, że drobne poprawki dotyczą - poza kwestiami technicznymi i merytorycznymi - także m.in. prezesa UKE. Jedna z nich daje mu uprawnienia do - wspomnianego już - sprawdzania jakości połączeń u dostawców szerokopasmowego internetu.

Przypomnijmy, że projekt dotyczy wdrożenia dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE ustanawiającej europejski Kodeks łączności elektronicznej.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama