Reklama

Polityka i prawo

Na forum ONZ rusza kolejna tura negocjacji traktatu o cyberprzestępczości

Autor. Davi Mendes / Unsplash

Na forum ONZ rusza kolejna tura negocjacji traktatu o cyberprzestępczości, który stworzy ramy dla bezprecedensowych do tej pory uprawnień administracji rządowej, która obejmuje możliwość ograniczania wolności słowa i wykorzystywania internetu do ingerencji w prywatność obywateli. Inicjatorem prac nad traktatem była przede wszystkim Rosja.

Reklama

Rosja to kraj, który w ONZ najsilniej napierał na to, by traktat o cyberprzestępczości zawierał zapisy, które pozwalą rządom ograniczać demokratyczne prawa obywateli w imię walki z zagrożeniem.

Reklama

Dyplomaci Putina naciskali, aby znalazły się tam zapisy penalizujące "naruszające prawo - czyny motywowane politycznie, ideologicznie, ale też przez kwestie społeczne, rasowe, etniczne, religijne". Rosja chciała też, aby karane były wszelkie "wyrazy wsparcia i usprawiedliwienia takich działań".

Ruski mir w cyberprzestrzeni?

Reklama

W marcu prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że jest przekonany, iż "niezbędne jest sformułowanie międzynarodowych, uniwersalnych regulacji prawnych, które mają zapobiegać konfliktom i tworzyć przestrzeń dla korzystnego dla wszystkich partnerstwa w globalnej cyberprzestrzeni".

Czytaj też

Które kraje wsparły propozycję Rosji? Między innymi Chiny, które od dawna pozostają z nią w niepisanym sojuszu, co doskonale obrazuje m.in. wyeskalowany przez Putina konflikt na Ukrainie.

Chiny przychylnym okiem spoglądają na legitymizację możliwości ingerencji w wolność słowa, którą może przynieść ONZ-towski traktat. Nie są tu także odosobnione - ręce zacierają również kraje Ameryki Łacińskiej i Bliski Wschód, które z wolnościami demokratycznymi pozostają na bakier i chętnie rozciągają coraz ściślejszą rządową kontrolę nad wszystkimi dziedzinami życia obywatelskiego.

Kiedy traktat?

ONZ zbierze się 30 maja, by debatować nad dokumentem, w tym - rosyjskimi propozycjami. W praktyce, jednak ustalenie spójnych zasad może zająć wiele lat.

Czytaj też

Katitza Rodriguez - cytowana przez serwis CyberScoop - dyrektorka działu zajmującego się globalną prywatnością w organizacji Electronic Frontier Foundation podkreśla, że traktat - o ile uwzględni rosyjskie postulaty - może przełożyć się na nasilenie inwigilacji transgranicznej, a także sprawić, że prawa człowieka zaczną być traktowane jako jedna z wielu możliwych opcji. Dokument może też stworzyć szereg ograniczeń prawnych do stosowania mechanizmów obrony względem praw obywatelskich i praw człowieka na poziomie poszczególnych państw narodowych.

Czytaj też

Co próbuje ugrać Rosja?

Zdaniem Jima Lewisa, dyrektora programu ds. technologii strategicznych w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, Rosja próbuje "przepchnąć" reguły wprowadzające mechanizmy jak największej kontroli internetu rządom poszczególnych państw, aby realizować swoją szerszą strategię, zmierzającą do praktycznego zmonopolizowania władzy w sieci.

Jego zdaniem, nikogo nie powinien dziwić stosunek Rosji do zaostrzania kontroli nad siecią, ani fakt, że głos kraju Władimira Putina zdobywa szersze poparcie w państwach spoza NATO.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama