Komunistyczna Partia Chin wie, jaką siłę mają media społecznościowe. Widać to doskonale nie tylko w działaniach aparatu krajowej cenzury, ale i uwodzeniu zagranicznych influencerów, którzy milionom swoich odbiorców sączą chińską propagandę.
Komunistyczna Partia Chin doskonale zdaje sobie sprawę z potęgi, którą są dziś media społecznościowe. Działania te widać nie tylko po stronie chińskiej cenzury, o której pisaliśmy na naszych łamach wielokrotnie, m.in. wskazując na to, że w Chinach książki cenzurowane są jeszcze zanim trafią na rynek. Temat cenzury poruszaliśmy też w kontekście platform społecznościowych takich jak WeChat czy Weibo, które - aby spełnić wymogi Pekinu - wdrożyły bardzo restrykcyjne i rozbudowane technologicznie metody moderacji treści.
Powyższe metody kontroli infosfery w Chinach nastawione są przede wszystkim na działania zmierzające do jej ochrony przed zagranicznym przekazem i obecnością narracji innych niż te zgodne z oficjalną linią Komunistycznej Partii Chin. Właśnie dlatego w Chinach nie działają zachodnie media społecznościowe, również z tego powodu eliminowane są dyskusje na tematy, które mogą skończyć się kryzysem dla władzy, czego dobrym przykładem jest sprawa lockdownów podczas pandemii COVID-19.
Tym razem chcemy jednak poruszyć inny temat: wykorzystania zagranicznych influencerów i ich wsparcia oficjalnych narracji z Pekinu w swoim przekazie do utrwalania i szerzenia propagandy ChRL na Zachodzie. Już wcześniej pisaliśmy o tym w kontekście m.in. wojny na Ukrainie.
Czytaj też
Wartości, polityka, ideologia
Czemu służy uwodzenie zagranicznych influencerów? Oczywiście promocji wartości, polityki i ideologii widzianych przez pryzmat Pekinu na Zachodzie. Osoby, którymi interesują się Chiny, to często popularni twórcy z milionową widownią. Jak zauważa w swojej najnowszej analizie australijski think-tank Australian Strategic Policy Institute (ASPI), celem jest nie tylko przekonanie Zachodu o tym, że racje Pekinu są istotne, ale i legitymizacja własnej polityki w granicach kraju, bo wsparcie zachodnich influencerów dla Pekinu to akurat dziwnym trafem przekaz, który przedostaje się przez wielki, chiński cyfrowy mur.
Influencerzy decydują się na współpracę z Chinami doskonale zdając sobie sprawę z tego, że w kraju tym naruszane są prawa człowieka, stosowana jest restrykcyjna cenzura, a polityka Pekinu nastawiona jest na rywalizację i modyfikację ładu światowego, a wręcz jego przebiegunowanie. Mimo tego, wyrażają wsparcie dla ChRL w swoich materiałach, a także promują Chiny przedstawiając je w co najmniej pozytywnym świetle. Dużą rolę odgrywają również kwestie dotyczące osiągnięć technologicznych Państwa Środka, jak i wypowiedzi zabierające stanowisko w sprawach dotyczących np. sporów terytorialnych (jak w kwestii Tajwanu).
ASPI zwraca uwagę, że rosnące zaangażowanie zagranicznych influencerów w działania propagandowe Chin nie jest wcale przypadkowe. To realizacja wezwania prezydenta Xi Jinpinga, który zachęcał wcześniej swój kraj do „aktywnego uczestnictwa w komunikacji międzynarodowej”. Początkiem tych zachęt była kwestia rozwiązania kontrowersji wokół pandemii COVID-19, a departament propagandy ChRL został wówczas zadaniowany do tego, by jak najszerzej odpierać zarzuty, że początek koronawirusa to Państwo Środka i słynny targ w Wuhan.
Plan ten realizowano głównie przy pomocy influencerów z Rosji, których celem było odpieranie zachodnich narracji na temat patogenu i jego pochodzenia. W zamian za to w mediach społecznościowych zaczęły się wówczas pojawiać teorie, że koronawirus w rzeczywistości pochodzi… z amerykańskich laboratoriów broni biologicznej na Ukrainie. Ważnym elementem siatki propagandowej Chin są jednak także wywodzący się z różnych krajów świata studenci obecni na chińskich uczelniach. To właśnie na nich obecnie kładzie się duży nacisk, próbując przekonywać ich do promowania chińskich wartości i wyrażania podziwu dla goszczącego ich kraju, oczywiście z myślą o zagranicznych odbiorcach.
Czytaj też
Skuteczność i ścisłe reguły
Influencerzy, jak to bywa w przypadku współprac z podmiotami większymi od siebie i zlecającymi duże projekty, nie mają zbyt wielkiej swobody twórczej. Wprost przeciwnie, działają w myśl bardzo ściśle wytyczonych reguł, także prawnych. Muszą również korzystać z predefiniowanych platform, jak i środków wyrazu, np. brać udział w konkursach organizowanych przez władze, jak i w których ich przedstawiciele się pokazują, przemawiając m.in. przy wyborze laureatów.
Innym problemem są pracownicy państwowych mediów w ChRL, którzy w mediach społecznościowych „maskują się” jako influencerzy, a tak naprawdę funkcjonują w ramach ściśle wytyczonych obowiązków zawodowych. ASPI zwraca uwagę, że to zjawisko jest szczególnie częste w przypadku osób reprezentujących mniejszości etniczne, których prawa człowieka są w Chinach notorycznie naruszane. To właśnie tym sposobem Chiny chcą przekonać świat, że w rzeczywistości jest inaczej.
Wszystkie tego rodzaju działania, kanały jak i osoby w ich ramach działające, koordynowane są przez władze w Pekinie oddelegowane do tego celu. Nadrzędnym priorytetem jest stworzenie „chóru propagandowego”, który zdolny będzie promować na dużą skalę narrację Partii skuteczniej niż robi to inny przekaz, np. mediów tradycyjnych, o których wiadomo, że są obciążone polityczną zależnością.
Czytaj też
Determinacja obronna
Zdaniem ASPI, wykorzystanie influencerów w działaniach propagandowych Pekinu pokazuje determinację, z jaką ChRL chce bronić własnej infosfery przed obcymi wpływami, ale także wykorzystywać narzędzia cyfrowych nowych mediów do promocji korzystnej dla siebie wizji świata za granicą.
Celem tego oddziaływania jest nie tylko szeroko rozumiana opinia publiczna, ale także przedstawiciele rządów innych państw, społeczności obecne na wielkich platformach internetowych, a w końcu pojedyncze jednostki, które niekoniecznie potrafią rozróżniać treści propagandowe od materiałów powstających „organicznie” - podkreśla australijski think-tank. Jak dodaje, intensywność tego zjawiska to rosnący problem z punktu widzenia organizacji fact-checkingowych, jak i tych walczących z dezinformacją oraz doświetlających zagraniczne operacje wpływu w przestrzeni informacyjnej Zachodu.
Influencerzy biorący udział w konkursach na platformach takich jak TikTok, YouTube czy X mogą nie wydawać się poważnym problemem, dopóki nie zastanowimy się, kto finansuje nagrody, a także narzuca narracje stwarzające ramy dla treści pojawiających się w materiałach tworzonych na potrzeby tego rodzaju plebiscytów. To problem, z którym przyjdzie zmierzyć się nie tylko platformom społecznościowym, ale i nam wszystkim, coraz bardziej osadzonym w realiach cyfrowej infosfery. Ostatecznie zaś, będą musiały się z nim zmierzyć państwa.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].