Polityka i prawo
Co dalej z komisją śledczą ds. Pegasusa?
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa rozpoczęła działalność na początku 2024 roku i do tej pory przesłuchała wielu świadków, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Nie brakuje jednak problemów. O postęp prac i planowane zakończenie pytamy jej przewodniczącą, posłankę Magdalenę Srokę.
Komisja została powołana przez Sejm RP w styczniu 2024 roku w celu zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. W głosowaniu za jej powołaniem głosowało 432 posłów, nikt nie był przeciw, ani nie wstrzymał się od głosu, o czym pisaliśmy na łamach CyberDefence24. Prace komisji obejmują okres od 16 listopada 2015 do 20 listopada 2023 roku.
Od początku ubiegłego roku komisja przesłuchała wielu świadków, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia czy Mikołaja Pawlaka - byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Przed komisją na posiedzeniach niejawnych zeznawali także funkcjonariusze służb specjalnych, czy na posiedzeniu częściowo otwartym Piotr Pogonowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jako ekspert przed komisją zeznawał także Jerzy Kosiński, profesor Akademii Marynarki Wojennej.
Kto miał być inwigilowany oprogramowaniem Pegasus?
Zgodnie z informacjami działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, oprogramowaniem Pegasus inwigilowani mieli być m.in. Krzysztof Brejza, Roman Giertych, Ewa Wrzosek czy Michał Kołodziejczak.
Krzysztof Brejza, który w przeszłości pełnił funkcję szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej, zeznawał przed komisją śledczą ds. Pegasusa w październiku 2024 roku. Według danych Citizen Lab, do telefonu Brejzy włamywano się 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Materiały pozyskane w ten sposób miały zostać przekazane TVP, która publikowała pozyskane treści.
Polityk twierdzi, że Pegasus był używany w okresie wyborczym do wpływania na wyniki wyborcze. W trakcie przesłuchania opowiadał także, że w czasie kampanii dostawał linki z raportami i analizami z fałszywymi danymi. Telefon miał wyświetlać te materiały jako pochodzące od współpracowników sztabu, choć osoby te nie wysyłały ich, ani nie miały na ten temat wiedzy.
Jako oficjalny powód zastosowania kontroli operacyjnej wobec Krzysztofa Brejzy w 2019 roku wskazano śledztwo dotyczące wyłudzeń w Urzędzie Miasta w Inowrocławiu, gdzie prezydentem był jego ojciec, Ryszard Brejza. Oskarżonych w tej sprawie jest 16 osób w tym urzędniczka, która w zeznaniach połączyła ze sprawą Krzysztofa Brejzę. Warto jednak podkreślić, że kobieta później wycofała się z większości twierdzeń na temat udziału rodziny Brejzów w aferze, a to na podstawie składanych przez nią wyjaśnień CBA wystosowało wniosek o kontrolę.
Czytaj też
Nie tylko Brejza
Wśród osób, które miały być inwigilowane Pegasusem, jest także Roman Giertych. Jak wskazuje prawnik, władza podjęła wobec niego takie działania ze względu na wymiar polityczny spraw, które prowadził. Jego telefon miał być infekowany co najmniej 18 razy. Adwokat twierdzi, że dwa ataki zostały przeprowadzone we wrześniu 2019 r., gdy był na terenie Włoch i prowadził tam rozmowy z klientami oraz rozmowy polityczne na zlecenie Donalda Tuska.
Citizen Lab podało, że oprogramowanie zostało wykorzystane też przeciwko prokurator Ewie Wrzosek, która zeznawała w tej sprawie przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Stwierdziła wówczas, że z akt sprawy o uchylenie jej immunitetu wynika, iż przypisywano jej autorstwo komunikatów, które nigdy od niej nie wyszły, a dowodami w sprawie były odpowiednio skompilowane i zmanipulowane treści pozyskane przez Pegasusa. Dodała, że komunikaty te zostały pozyskane z różnych źródeł, w tym z telefonu prokurator Małgorzaty M., wobec której również został skierowany wniosek o uchylenie immunitetu.
Czytaj też
Jak przebiegają prace komisji?
W miniony czwartek Rzeczpospolita opublikowała artykuł, w którym wskazuje na problemy w działalności komisji. Sugeruje, że posłowie nie ustalili, jak w praktyce polskie służby wykorzystywały moduły systemu i czy korzystały ze wszystkich jego opcji, ponieważ wyniki audytu izraelskiego narzędzia miały trafić wyłącznie do zespołu w Prokuraturze Krajowej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
W rozmowie z naszym portalem posłanka Magdalena Sroka, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, wskazuje, że informacje przedstawione w Rzeczpospolitej są nieprawdziwe.
Komisja będzie pracowała tyle, ile trzeba
Odniosła się również do terminu zakończenia prac gremium. Nastąpi to już w połowie roku?
„Nie, nie ma terminu zakończenia prac komisji. Komisja będzie pracowała tak długo, aż wyjaśni każdą okoliczność związaną z wykorzystaniem systemu Pegasus. Nigdzie, nigdy takiego terminu nie podawaliśmy, jeżeli chodzi o zakończenie prac komisji. Komisja pracuje na bardzo szerokim materiale i zakres pracy jest bardzo szeroki. Zaczęliśmy od kwestii dotyczącej zakupu i akredytacji. Teraz rozpoczęliśmy już przesłuchania funkcjonariuszy” – wyjaśnia posłanka.
Czytaj też
Wiele spraw do zbadania
Jak dodaje, komisja bada też takie sprawy jak m.in. samo zastosowanie systemu Pegasus; ustalenie osób, przeciwko którym był stosowany; cel jego użycia oraz kwestię potencjalnego wyłudzania zgody od sądów.
Przewodnicząca podkreśla, że gremium zajmuje się również działalnością służb specjalnych, próbując ustalić „co takiego się wydarzyło, że służby zdecydowały się wejść w tak niebezpieczne narzędzie, pomimo obaw, które były wyrażane, co potwierdzają różne dokumenty”.
Nie przesłuchano wszystkich ofiar
Jak wskazuje, przesłuchano już świadków-pokrzywdzonych, choć nie wszystkich.
„Uznaliśmy, że będziemy pokazywać, jak ten mechanizm funkcjonuje na kilku przykładach, a szczegółami, jeżeli chodzi o odpowiedzialność przy konkretnych sprawach, zajmuje się zespół prokuratorów nr 3 w Prokuraturze Krajowej” – argumentuje Magdalena Sroka.
Czytaj też
Sprawa trafi do prokuratury
Co z obiecanymi na początku pracy komisji zawiadomieniami do prokuratury w związku z np. nadużyciami? Do tej pory takowe złożono w sprawie byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia.
Nasza rozmówczyni deklaruje, że będą również kolejne, lecz na razie należy uzbroić się w cierpliwość.
„Oczywiście w momencie, kiedy będziemy prezentować raport, powiemy też o zawiadomieniach, które złożymy do prokuratury. Proszę pamiętać, że już na tym początkowym etapie prac złożyliśmy takie zawiadomienie w przypadku pana Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości, któremu ściągnięto immunitet i który już ma postawione w tym zakresie zarzuty. Tutaj chodzi o wykorzystanie środków z Funduszu Sprawiedliwości” – mówi nam Magdalena Sroka.
Plan najbliższych prac komisji śledczej ws. Pegasusa dostępny jest na stronie Sejmu RP.
Czytaj też
Prace komisji senackiej
W 2023 roku, czyli zanim powołana została komisja śledcza ds. Pegasusa, pracowała komisja senacka do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych. Wydała raport końcowy ze swoich prac, z którego wynika, że oprogramowania Pegasus użyto w stosunku do osób, wobec których nie toczyło się żadne postępowanie dotyczące udziału w popełnieniu przestępstwa, a ofiarami inwigilacji stawały się osoby, które krytycznie oceniały politykę PiS.
Komisja podjęła wówczas decyzję o zawiadomieniu prokuratury o możliwości popełnienia przestępstw przez funkcjonariuszy organów władzy publicznej, powiązanych z zakupem i stosowaniem tego oprogramowania. Wśród nich znaleźli się m.in. Mariusz Kamiński, Bogdan Święczkowski, Ernest Bejda, Michał Woś czy Piotr Patkowski.
Czytaj też
Komisja ds. Pegasusa w Parlamencie Europejskim
Sprawą inwigilacji oprogramowaniem Pegasus zajmowała się także komisja w Parlamencie Europejskim, która została powołana w marcu 2022 roku. Jej celem było zbadanie kwestii wykorzystania Pegasusa i innych programów szpiegowskich do inwigilacji oraz tego, czy ich stosowanie nie naruszyło prawa UE i praw podstawowych.
Komisja przyjęła raport końcowy i zalecenia w maju 2023 roku. Posłowie potępili nadużycia oprogramowania szpiegującego, które według nich miały na celu zastraszenie opozycji politycznej, uciszenie krytycznych mediów i manipulowanie wyborami. Stwierdzili, że struktury zarządzania UE nie są w stanie skutecznie radzić sobie z takimi atakami i potrzebne są reformy. Wśród państw, w których miało dochodzić do nadużyć wskazano Polskę, Węgry, Grecję i Hiszpanię.
Europosłowie komisji wskazali na potrzebę wprowadzenia przepisów UE dotyczących wykorzystywania oprogramowania szpiegującego przez organy ścigania, które powinno być dozwolone tylko w wyjątkowych przypadkach w określonym z góry celu i w ograniczonym czasie. Argumentowali, że dane podlegające tajemnicy lub należące do polityków, lekarzy lub mediów powinny być chronione przed inwigilacją, o ile nie istnieją dowody na działalność przestępczą.
Raport komisji PE był jednak krytykowany przez niektórych polityków. Dominik Tarczyński wskazywał wówczas, że zarówno raport, jak i rekomendacje zostały napisane i zredagowane pod przyjętą od początku tezę. Wskazał też, że raport jest nieścisły, w wielu kwestiach jednostronny oraz bazujący najczęściej na niepotwierdzonych przez niezależne źródła danych.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany