Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Krótki żywot Metawersum. Lekcja pokory Zuckerberga

Autor. Fot. Allesio Jacona/flickr

Coraz więcej wskazuje na to, że ambitny projekt metawersum zakończy się fiaskiem, a trwający od pół roku boom na narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji pogrzebie ideę do niedawna forsowaną usilnie przez właściciela Mety.

Reklama

Mniej więcej dwa lata – tyle czasu trwały nadzieje Marka Zuckerberga na sukces jego Metaverse. Z tego rodzaju połączeniem świata wirtualnego z realnym szef Facebooka wiązał na tyle wielkie nadzieje, że w 2021 roku zdecydował się nawet na zmianę nazwy firmy, przekształcając ją w nawiązującą do idei metawersum Metę. Dziś wiemy już, że pomysł był nie do końca trafiony, a przyczyniło się do tego co najmniej kilka czynników.

Reklama

Biznes przede wszystkim

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że poza chęcią realizacji nowatorskich wizji jednym z powodów stworzenia metawersum były względy czysto biznesowe. Pomysł Zuckerberga miał być magnesem na inwestorów z Wall Street.

Początki były obiecujące. Wiele firm wydawało się być zainteresowanych inwestowaniem w metawersum. Jednak każdy kolejny miesiąc, brak konkretnej wizji rozwoju, opieranie jej na pomyśle jednego człowieka, a przede wszystkim pojawienie się generatywnej sztucznej inteligencji sprawiły, że od idei metawersum coraz więcej firm zaczęło się odwracać, a problemy Mety zaczęły się nawarstwiać.

Czytaj też

Brak wiary w Mecie

Rezygnacja biznesu z przeinwestowanej koncepcji łączyła się w dużej mierze z brakiem wiary u tych, którzy za produkt odpowiadali. Już kilka miesięcy temu pisaliśmy w CyberDefence24.pl o tym, że metawersum nie cieszy się zainteresowaniem pracowników Mety. O fiasku projektu świadczyły też wyniki badań firmy, które pokazywały, że platforma Horizon Worlds traci na popularności z każdym miesiącem i staje się coraz bardziej opustoszałym miejscem.

Czytaj też

Stary pomysł

To nie koniec. Wydaje się, że jeszcze jednym elementem, który spowodował, że pomysł Zuckerberga okazał się fiaskiem, były... zbyt duże oczekiwania. Szef Mety przedstawiał metawersum jako innowację, która ma całkowicie odmienić świat. W tym przekonaniu utwierdziły go zresztą niektóre firmy konsultingowe, które twierdziły, że do 2026 roku ¼ ludzi będzie spędzać co najmniej godzinę dziennie w Metaverse. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany.

Warto też dodać, że pomysł Zuckerberga nie był czymś nowym. On ubrał stare pomysły w nowe technologie. Słowo „rewolucja" było użyte na wyrost, a koncepcje wirtualnych światów, w których użytkownicy wchodzą ze sobą w interakcje za pomocą cyfrowych urządzeń ma już wiele lat. Stworzenie narzędzi takich jak VR Horizon Worlds czy zestaw słuchawkowy Oculus również rewolucji nie przyniosły...

Akt oskarżenia

Swoisty akt oskarżenia wobec idei Metaverse i pomysłów CEO Mety opublikował Ed Zitron w „Business Insider".

„Zuckerberg oszukał wszystkich, spalił dziesiątki miliardów dolarów, przekonał całą branżę zwolenników, by poddali się jego donkiszotowskiej obsesji, a potem zabił go w chwili, gdy Wall Street zaczął interesować się innym pomysłem" – pisał.

Ten cytat i cała opisana tu historia pokazują, że w dzisiejszych czasach łatwo z euforii i optymistycznych wizji wpaść w dół i problemy, które mogą rzutować na dalsze funkcjonowanie firmy. W dobie sztucznej inteligencji zmiany będą jeszcze bardziej drastyczne, a upadek koncepcji metawersum jest tego przykładem.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze (1)

  1. yakotaki

    No cóż... Śmiem twierdzić, że Metaversum de facto jest (a może juz 'było') próbą zawłaszczenia internetu przez pana Z i inczym więcej. Usługi które miały być dostępne w M albo już są dostępne bez niego, albo- jeśli obecnie jeszcze w ogóle jeszcze ich nie ma, to gdy sie pojawią to także bez M będą mogły być ( z technicznego punktu widzenia) dostępne. Co oznacza, że M miało być tylko i wyłacznie pośrednikiem, z punktu widzenia zarówno usługodawcy jak i usługobiorcy- zbędnym. Do tego (imho) większość ludzi wcale nie ptrzebuje (przynajmniej przy zastosowaniach innych niż gry) większego 'zagłębienia się' w przestrzeń wirtualną- interface złożony z ekranu od którego w każdej chwili można na chwilę odwrócić wzrok i klawiatury/myszki jest bardzo funkcjonalny i wygodny do większości zastosowań, może z wyjątkiem jakichś bardzo wyspecjalizowanych.

Reklama