Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Dlaczego potrzebujemy wolności słowa w czasie wojny?

Autor. Alice Kotlyarenko / Unsplash

Infosfera w czasie konfliktu zbrojnego jest kolejnym teatrem działań wojennych, w którym zarówno państwa, jak i inni aktorzy wykorzystują informację jako broń i narzędzie do wzmacniania podziałów społecznych, nienawiści, przemocy i przedłużania konfliktu.

Reklama

Według najnowszego opracowania specjalnej raporterki ONZ ds. promocji i ochrony prawa do wolności opinii i ekspresji Irene Khan, prawo do informacji to jeden z czynników warunkujących prawo do przetrwania w czasie konfliktu zbrojnego. Może od niego zależeć życie, zdrowie i bezpieczeństwo ludzi – dlatego prawo do wolności wypowiedzi powinno być wzmocnione wraz z innymi prawami człowieka w ramach regulacji prawnych stanowiących podstawę dla działania organizacji międzynarodowych w czasie konfliktu.

Reklama

Khan w swoim najnowszym raporcie rekomenduje, aby poszczególne państwa wchodzące w skład Organizacji Narodów Zjednoczonych jeszcze bardziej zaangażowały się w ochronę wolności słowa i przekonań ze względu na konflikt trwający w Ukrainie, który wywołała Rosja. Szczególnym zagrożeniem bowiem pozostają dezinformacja, propaganda i zachęcanie do przemocy, występujące przeciwko prawom człowieka.

Odpowiednie działania powinny podejmować również firmy administrujące wiodącymi platformami społecznościowymi. Khan wskazuje, że ich regulaminy i polityki powinny zostać dostosowane do standardów ochrony praw człowieka, które mają być stosowane w jednakowy sposób na całym świecie. Tylko w ten sposób społeczeństwa będą mogły zbudować odporność w sferze informacyjnej. To warunek skutecznej obrony przed manipulacjami infosferą i wykorzystywaniem jej jako narzędzia wojny – uważa raporterka.

Reklama

Czytaj też

Prawo do informacji a manipulacja

W czasie konfliktu zbrojnego ludzie są najbardziej podatni na manipulację informacjami – uważa Irene Khan. Jak wskazuje, to właśnie dlatego czas ten cechuje największa potrzeba dystrybucji wartościowych, prawdziwych przekazów informacyjnych, które mogą stanowić narzędzie do zagwarantowania bezpieczeństwa.

Wojna ogranicza możliwość korzystania z prawa do poszukiwania informacji i wyrażania własnych opinii, gdyż wszystkie strony, które się angażują w konflikt, wykorzystują sferę informacyjną jako domenę manipulacji, ograniczając dostęp do informacji i używając z tej możliwości jak jednego z narzędzi teatru konfliktu dla celów politycznych, militarnych i taktycznych.

„Manipulacja informacjami i całą infosferą przez państwa i grupy zbrojne od dawna była cechą stanu wojny" – pisze Khan w swoim raporcie.

Jak podkreśla, zjawisko to przybierało wiele form, od demoralizacji wojsk przeciwnika do operacji informacyjnych, których celem jest manipulacja opinią publiczną, wzmacnianie mowy nienawiści ukierunkowanej na wywoływanie przemocy przeciwko mniejszościom i inne działania wpisujące się w cele walczących stron.

„To, co jest nowe i stanowi poważny powód do zmartwień, to łatwość, skala i szybkość, z jaką fałszywe, wprowadzające w błąd i szkodliwe informacje są kreowane, dystrybuowane i wzmacniane przez technologie cyfrowe" – zauważa raporterka ONZ.

Czytaj też

Dwoista rola mediów społecznościowych

Platformy społecznościowe zdaniem Khan odgrywają podczas współczesnego konfliktu zbrojnego podwójną rolę.

Z jednej strony przyczyniają się do zwiększenia możliwości ludzi do utrzymywania kontaktu z bliskimi osobami, światem zewnętrznym poza regionem objętym konfliktem i dają dostęp do wielu krytycznie istotnych podczas wojny informacji, które mogą przełożyć się na bezpośrednią możliwość ocalenia ludzkiego życia.

Z drugiej zaś – wspomina Khan – stanowią zagrożenie, ze względu na fakt, że są wykorzystywane jako wektory oddziaływania informacją traktowaną jako broń w ramach operacji informacyjnych, takich jak dezinformacja, promocja propagandy czy wzniecanie mowy nienawiści.

Odpowiadając na problemy niesione przez współczesny kształt infosfery, wiele państw podjęło decyzję o tym, aby ograniczyć możliwość dystrybucji informacji przez rozmaite regulacje związane przede wszystkim z dziedziną bezpieczeństwa narodowego, zapobiegania terroryzmowi lub prawa mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się fake newsów.

Stosowanie tych regulacji wbrew interesowi społecznemu może jednak zmienić się szybko w ograniczenie wolności mediów i obrońców praw człowieka, regulację platform społecznościowych zagrażającą prawom człowieka, a ostatecznie – blokady dostępu do sieci, jak i np. zamykanie organizacji medialnych, których celem jest dystrybucja niezależnych treści – czytamy w raporcie.

W konsekwencji, problemy związane ze sferą informacyjną w czasie konfliktu nie są rozwiązywane, a zyskują nowe paliwo.

Czytaj też

Wolność opinii i słowa nie są podczas konfliktu problemem

Zdaniem Khan, wolność słowa i opinii nie są podczas wojny problemem, a jednym z narzędzi, które można wykorzystać do walki z nadużyciami w sferze informacyjnej. Stanowią również wartość samą w sobie.

Khan odnotowuje, że dostęp do zróżnicowanych, weryfikowalnych źródeł informacji to fundamentalne prawo człowieka i konieczność dla społeczeństw, które są objęte konfliktami.

„Prawo dostępu do informacji staje się prawem do przetrwania" – pisze raporterka. Jak dodaje, „jest ono także niezbędne dla rozwiązywania konfliktów, informowania o nadużyciach wobec praw człowieka i możliwości dochodzenia sprawiedliwości".

Czytaj też

Grupy mniejszości szczególnie narażone na ryzyko

Według autorki raportu, szczególnie narażone na ryzyko w sferze informacyjnej w czasie konfliktu są grupy nieuprzywilejowane i zmarginalizowane, które również w czasie pokoju są znacznie częściej tymi zbiorowościami, których prawa człowieka są naruszane.

To właśnie dla nich dostęp do informacji i wolności słowa przekłada się bezpośrednio np. na możliwość uzyskiwania pomocy humanitarnej, uczestniczenia w procesach pokojowych czy ochrony społeczności cywilnej.

Szczególnym zadaniem państw powinno być zatem zagwarantowanie prawa do wolności opinii i słowa w grupach mniejszości – twierdzi Khan.

Czytaj też

Dezinformacja ma przełożenie na zagrożenie życia

Zdaniem raporterki, dezinformacja, propaganda i promocja wrogich postaw mają przełożenie na bezpośredni wzrost nienawiści pomiędzy skonfliktowanymi grupami, ale też na dyskryminację, wrogość i ogólny wzrost przemocy w społeczeństwie.

Walce z tym zjawiskiem nie pomaga niepewność prawna, istnienie „szarej strefy regulacyjnej" jak i brak aktywnych działań ze strony państw oraz podmiotów prywatnych, które nie przygotowały się do stawienia czoła wyzwaniom sfery informacyjnej podczas konfliktu – uważa Khan i podkreśla, że dziś dezinformację, propagandę i mowę nienawiści łączy jedno – brak wspólnych, jasnych i uniwersalnych definicji na poziomie międzynarodowym, które pozwoliłyby na uspójnienie walki z tymi zjawiskami.

Powszechne i wszędzie jednakowe jest za to użycie nowych technologii do wzmacniania określonych przekazów, które mogą prowadzić do dalszego podgrzewania konfliktów.

Walka z dezinformacją, przeciwdziałanie operacjom informacyjnym to proces, który jest dziś torpedowany przez wykorzystanie propagandy do celów konfliktu – ma on jednak większe niż kiedykolwiek wcześniej znaczenie, bo w czasie wojny to właśnie przez fałszywe informacje, dotyczące np. rozmieszczenia wojsk wroga czy aktywności organizacji pomocowych, ludzie z terenów objętych konfliktem mogą podejmować decyzje kosztujące ich życie.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama