Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Jak w Polsce rezonują operacje informacyjne ze Wschodu?

Autor. Kayla Kozlowski / Unsplash

Choć nie dysponujemy dowodami na bezpośrednią współpracę Moskwy i Pekinu w działaniach dezinformacyjnych, zbieżność ich długofalowych interesów wydaje się być ewidentna i przejawia się m.in. w dążeniach do delegitymizacji demokracji liberalnej w zachodnich społeczeństwach - ocenia w rozmowie z CyberDefence24.pl Alicja Bachulska, analityczka i ekspertka, zajmująca się badaniem wschodnich operacji wpłwu w Europie Środkowo-Wschodniej.

Reklama

Pandemia koronawirusa znacznie nasiliła działania wchodzące w skład operacji informacyjnych i szerzej, operacji wpływu, realizowanych w przestrzeni medialnej i internetowej nie tylko przez Rosję, ale i Chiny.

Reklama

Temat ten wielokrotnie poruszaliśmy na łamach naszego serwisu opisując m.in., jak Pekin wykorzystuje influencerów internetowych do budowy korzystnego wizerunku Chin w odbiorze zagranicznej opinii publicznej. Pisaliśmy również w ostatnim tygodniu o tym, jak Moskwa inwestuje w działania dezinformacyjne w sferze mediów online , co przejawia się m.in. w powstawaniu "outletów informacyjnych", ręcznie sterowanych przez służby Kremla.

Bilet na ekspres Moskwa-Pekin

Reklama

Zarówno Rosja, jak i Chiny wykorzystały koronakryzys do wywarcia wpływu na to, jak kształtuje się międzynarodowy przekaz medialny na ich temat - twierdzi Alicja Bachulska w swoim najnowszym opracowaniu, poświęconym operacjom wpływu tych państw i ich oddziaływaniu na Polskę.

W rozmowie z nami Bachulska podkreśla, że "obecnie nie mamy dowodów na bezpośrednią koordynację działań dezinformacyjnych, natomiast zbieżność długofalowych interesów wydaje się ewidentna". Analityczka wskazuje tu na dążenia zarówno Moskwy, jak i Pekinu do "delegitymizacji demokracji liberalnej w zachodnich społeczeństwach".

Jej zdaniem "nawet na poziomie oficjalnym widać jawne działania na rzecz wymiany doświadczeń i współpracy w sferze informacyjnej, np. pod postacią wydarzeń wysokiego szczebla, promujących współpracę medialną między rosyjskimi i chińskimi podmiotami, związanymi z aparatem władzy, jak Forum Mediów organizowane corocznie od 2015 roku".

Bachulska podkreśla, że najważniejsze rosyjskie media, takie jak emitowany w wielu krajach kanał RT, Russia Channel One czy znany również i z Polski - Sputnik, podpisały w ostatnich latach szereg umów ze swoimi chińskimi odpowiednikami, takimi jak państwowa agencja prasowa Xinhua, gazeta "People's Daily" czy serwis internetowy i dziennik "Global Times".

Na czym miałaby opierać się współpraca rosyjskich i chińskich mediów? Przede wszystkim, według analityczki, na podkopywaniu autorytetu zachodnich polityków i demokratycznego ustroju, a także na wplataniu do debaty publicznej alternatywnych interpretacji wydarzeń czy procesów politycznych. Bachulska jako przykład wskazuje kwestię pochodzenia koronawirusa i genezę pandemii, ale działania tego rodzaju widoczne były również i na innych polach - np. wokół tematyki związanej z eskalacją przez Rosję konfliktu na Ukrainie.

Doświadczony rosyjski partner

Rosja jest w zakresie operacji wpływu dużo bardziej doświadczona, niż Chiny. Według Bachulskiej, ze względu na ten fakt, "skuteczność (rosyjskich podmiotów - red.) w naszym regionie wydaje się większa w porównaniu do chińskich działań".

Jak zwraca uwagę ekspertka, Rosjanie skupiają się na podkopywaniu solidarności społecznej (taktyka, którą obserwowaliśmy już w 2016 r. przed wyborami prezydenckimi w USA, a także przed odbywającym się w tym samym roku w Wielkiej Brytanii referendum o wyjściu z Unii Europejskiej). Jednocześnie, podkreśla Bachulska, narracje rosyjskie nie wskazują swojego źródła pochodzenia, chińskie działania natomiast "są na razie mniej subtelne i wykorzystują oficjalne kanały (np. media państwowe czy konta placówek dyplomatycznych w mediach społecznościowych) do jawnego szerzenia upolitycznionych treści, nierzadko przy użyciu komunistycznej nowomowy czy bez profesjonalnej redakcji językowej".

Propaganda tego rodzaju nie trafia jej zdaniem na podatny grunt w Polsce, w przeciwieństwie do treści płynących z Rosji, które - jak zauważa ekspertka - "starają się pozycjonować jako „niezależne" treści, w kontrze do tzw. mediów głównego nurtu".

Czytaj też

"Strona chińska jednak szybko się uczy" - dodaje Alicja Bachulska i wskazuje, że już obecnie znane są przypadki, w których Chiny do promocji swoich narracji wykorzystują prywatne firmy z branży PR, zajmujące się profesjonalną dystrybucją przekazu w zachodnich mediach społecznościowych.

To rodzi kolejny problem. "W ten sposób śledzenie treści promowanych przez chińskie władze staje się trudniejsze, a ich atrybucja jest utrudniona, podobnie jak w przypadku rosyjskich działań" - mówi nam specjalistka.

Gdzie leżą cele operacji wpływu Chin i Rosji?

W najnowszej pracy badawczej, poświęconej wpływowi rosyjskich i chińskich narracji w Polsce Bachulska pisze, że kanał radiowy China Radio International (CRI) działający w naszym kraju zajmuje się przede wszystkim promowaniem tez o "mentalności zimnowojennej" USA i dyskredytacji polityki Waszyngtonu, zarówno na gruncie krajowym, jak i zagranicznym.

CRI niekiedy odwołuje się do treści generowanych przez media rosyjskie, a te z kolei - np. wspomniany wcześniej Sputnik - wykorzystują źródła chińskie i tym samym wspierają promowane przez Pekin narracje.

"Współpracę" Rosji i Chin było widać m.in. w przypadku tematu rzekomego wycieku koronawirusa SARS-CoV-2 z laboratorium wojskowego w Forcie Detrick w USA. Tezę o takim pochodzeniu patogenu bardzo chętnie promował Pekin.

Chiński przekaz radzi sobie w polskiej przestrzeni informacyjnej znacznie gorzej, niż rosyjski - przede wszystkim przez liczne błędy językowe i niedostosowanie do polskich realiów. Inaczej rzecz ma się ze Sputnikiem, który wpisuje się sprawnie w lokalne realia i przedstawia samego siebie jako medium wolnościowe, skłaniające do niezależnego myślenia - czytamy w pracy Bachulskiej.

W rozmowie z nami ekspertka wskazuje, że celem działań obu krajów w sferze operacji informacyjnych jest wpływ polityczny, jednak pojmowany wielowymiarowo.

Czytaj też

"W długofalowej perspektywie pielęgnowanie i wzmacnianie głosów przychylnych interesom rządów w Moskwie i Pekinie, nie tylko bezpośrednio w środowiskach decydenckich, ale również szerzej w debacie publicznej, może przełożyć się na decyzje będące po myśli Chin i Rosji" - mówi Bachulska, wskazując, że "politycy to też ludzie", a "podejmowane przez nich decyzje są wypadkową wielu czynników".

Analityczka podkreśla, że wiedza w Polsce na temat Chin pozostaje dość ograniczona, co niestety naraża nasz kraj na skuteczne oddziaływanie operacji wpływu realizowanych przez to państwo.

"Zagrożeń upatrywałabym się m.in. w kontekście pojawiających się głosów o rzekomym >>apolitycznym<< charakterze współpracy gospodarczej Chin z Polską" - mówi. "Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, Pekin coraz częściej militaryzuje stosunki handlowe i inwestycyjne, co dobrze widać na przykładzie Australii (wstrzymanie importu wielu surowców i produktów) czy Litwy (nieformalny zakaz importu z tego kraju do Chin)" - tłumaczy ekspertka.

Jak dodaje, ChRL od lat promuje narrację o rozłączeniu stosunków gospodarczych i politycznych w kontaktach z partnerami zagranicznymi i "w pewnym sensie wiara w ten stan rzeczy wśród części elit politycznych jest jednym z większych osiągnięć Chin i ich >>siły dyskursu<<".

Zimowe igrzyska w Pekinie bez PR-owego sukcesu

W związku z zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie zapytaliśmy Alicję Bachulską o to, jak postrzega przekaz wokół tej spektakularnej, sportowej imprezy oraz sukces promowanych przez ChRL, korzystnych dla Państwa Środka narracji.

"Widać spory rozdźwięk między poszczególnymi bańkami informacyjnymi" - ocenia ekspertka i wskazuje, że wiele mediów skupia się na problematycznych kwestiach wokół IO, wymieniając tu np. politykę "zero COVID" i jej wpływ na przebieg Igrzysk, a także traktowanie w związku z nią sportowców.

Wśród problematycznych tematów pojawia się również bezpieczeństwo gości z zagranicy, w tym - uczestników rywalizacji sportowej, związane m.in. z aplikacją My 2022. Jak wskazuje Bachulska, program "według Citizen Lab może mieć dostęp do wszystkich danych i komunikacji użytkowników oraz cenzuruje treści".

Ekspertka zauważa jednak, że w kontrze do tych głosów pojawiają się również i takie, które podkreślają rozmach i sprawczość chińskich władz w organizacji imprezy.

"Atmosfera wokół igrzysk w Pekinie i ich odbiór zarówno na świecie, jak i w Polsce są zdecydowanie ambiwalentne" - podsumowuje Bachulska.

Alicja Bachulska związana jest z Ośrodkiem Badań Azji Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Akademii Sztuki Wojennej. Jej najnowszą pracę badawczą poświęconą analizie wpływu chińskich i rosyjskich operacji wpływu na odbiorców w Polsce można przeczytać na stronach projektu MapInfluence.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama