Cyberbezpieczeństwo
„Niehakowalne” telefony w sztabie Trumpa. Oferta dla Harris
Problem zabezpieczania urządzeń elektronicznych spędza sen z powiek osób zaangażowanych w kampanię wyborczą w Stanach Zjednoczonych. Sytuacja jest poważna do tego stopnia, że jedna ze stron zdecydowała się na „niehakowalne” rozwiązanie.
Tegoroczna kampania przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych jest jedną z najintensywniejszych pod kątem zagadnień związanych z dziedziną cyber. Nigdy dotąd nie było konieczności mierzenia się z taką ilością zagrożeń.
W połowie września opisywaliśmy, że dystrybuowane w sieci materiały skierowane przeciwko Kamali Harris zostały ocenione przez Microsoft jako wytworzone przez rosyjskich aktorów. Z kolei Kalifornia wdrożyła nowe przepisy dotyczące AI, które wprowadziły ograniczenia co do materiałów wyprodukowanych przy pomocy sztucznej inteligencji.
Czytaj też
Sztab Trumpa zabezpiecza kampanię
Zdecydowanie najgłośniejszym przypadkiem był jednak cyberatak na kampanię prezydencką Donalda Trumpa, który w sierpniu przeprowadzili hakerzy z Iranu. FBI zapowiedziało wówczas wdrożenie „polityki zero tolerancji”, zaś obie kampanie miały zadbać o wprowadzenie podstawowych środków cyberbezpieczeństwa.
Okazuje się, że pewne postępy w tym zakresie zostały w ostatnim czasie poczynione przez Amerykanów. Kalifornijskie przedsiębiorstwo Green Hills Software pochwaliło się na początku października o przekazaniu „najlepiej zabezpieczonych urządzeń” przedstawicielom kampanii w USA.
Według oświadczenia, telefony oraz komputery z systemem operacyjnym przygotowanym specjalnie przez GHS zostały przekazane sztabowi Donalda Trumpa. Nie jest to jednak ekskluzywna usługa – taką samą ofertę mieli również otrzymać przedstawiciele Kamali Harris.
Czytaj też
System nie do zhakowania?
Green Hills chwali się, że urządzenia ze specjalnie przygotowanym przez firmę OS „nigdy nie zawodzą i nie mogą być zhakowane”. Ma być wykorzystywany na pokładach wielu samolotów: od bombowców B-2, przez myśliwce F-35, po pasażerskie Airbusy. NSA miała go z kolei certyfikować na poziomie EAL 6+, podczas gdy typowe systemy operacyjne na smartfonach otrzymują poziom maksymalnie EAL 5, podatny dla „przeciętnego hakera”.
Jak powiedział szef Green Hills Software Dan O’Dowd, nadszedł czas na podjęcie działań mających na celu zagwarantowanie bezpieczeństwa demokracji w USA.
„Większość ostatnich kampanii wyborczych w USA padła ofiarą operacji typu hack-and-leak. Jesteśmy winni naszej demokracji zapewnienie, że o naszych wyborach decydują Amerykanie, a nie zagraniczni aktorzy, którzy chcą zaszkodzić naszemu krajowi” – wskazał w wypowiedzi cytowanej w stanowisku przedsiębiorstwa.
Czy podniesienie poziomu zabezpieczeń rzeczywiście wyeliminuje zagrożenie cyberatakami na sztab Trumpa? Czas pokaże, czy certyfikacja NSA faktycznie daje użytkownikom oczekiwany poziom bezpieczeństwa.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany