Polityka i prawo
#CyberMagazyn: Amerykanie boją się wpływu AI na wybory
Prawie 40 proc. wyborców w USA jest zdania, że w czasie kampanii prezydenckiej sztuczna inteligencja będzie wykorzystywana głównie do złych celów. Obawy Amerykanów mogą dodatkowo podsycać informacje tamtejszego wywiadu o wykorzystaniu narzędzi AI przez Rosję.
„Wojna kognitywna. Walka o nasze umysły”. To tytuł jednego z paneli, który odbył się w ramach konferencji Cyber24Day. Pod tym pojęciem kryje się próba wpływania na zachowania i postawy grupy lub populacji, by uzyskać przewagę nad przeciwnikiem.
W sferze mediów społecznościowych podobne starcia to właściwie codzienność. W tym roku było to szczególnie widać w okresie Igrzysk Olimpijskich, kiedy to internet zapełniły fake newsy dotyczące ceremonii otwarcia, zawodniczek czy sponsorów wydarzenia. Zespół NewsGuard w okresie od 26 lipca do 11 sierpnia odnotował ponad 30 fałszywych narracji w 18 językach, zaobserwowanych zarówno w mediach społecznościowych, jak i w serwisach informacyjnych. Wszystko to, by podważyć wiarygodność organizatorów na arenie międzynarodowej.
Czytaj też
Namieszać w polityce
Imprezy sportowe nie są jedynymi wydarzeniami wykorzystywanymi w wojnie kognitywnej. Podobne mechanizmy stosowane są również do wpływania na politykę, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczych, kiedy widać wzmożony ruch w „produkcji” fałszywych treści. To ponadgraniczny trend: nieważne, czy jesteś wyborcą ze Słowacji, Polski czy Indii. Wszędzie możesz natknąć się na celowo spreparowane treści, których celem jest zmiana opinii, a w konsekwencji wpłynięcie na wyniki wyborów.
Tym bardziej że narzędziownik twórców dezinformacji poszerzył się w ostatnich latach o nowe możliwości związane ze sztuczną inteligencją. To właśnie AI sprawia, że część Amerykanów obawia się o wynik listopadowych wyborów prezydenckich.
AI wzbudza obawy u wyborców Demokratów i Republikanów
Prawie 40 proc. Amerykanów uważa, że AI będzie wykorzystywana głównie do złych celów w czasie trwającej kampanii prezydenckiej. To jeden z wniosków z badania przeprowadzonego przez Pew Research Center. Na przełomie sierpnia i września tego roku ankieterzy przepytali blisko 10 tys. dorosłych Amerykanów, by dowiedzieć się, jakie są ich opinie na temat wpływu sztucznej inteligencji i firm technologicznych na kampanię prezydencką. Jak się okazało, ponad połowa ankietowanych – niezależnie od sympatii politycznych – obawia się, że osoby chcące wpłynąć na wynik wyborów skorzystają z narzędzi AI.
Odpowiedzialność za poradzenie sobie z tym problemem leży po stronie dużych firm technologicznych takich jak Facebook, TikTok, Google czy platforma X - tak uważa 77 proc. przebadanych osób. Jednocześnie tylko ⅕ z nich jest zdania, że giganty technologiczne będą w stanie podołać temu zadaniu.
To postępujący trend – co widać, gdy porównamy do aktualnych wyników te z 2018 roku. Wtedy 33 proc. badanych uważało, że platformy społecznościowe są w stanie poradzić sobie z wykorzystaniem ich możliwości do wpływania na wybory. Obecnie jest to jedynie 20 proc.
Spadek ten jest jeszcze większy, gdy rozgraniczymy ankietowanych na wyborców Demokratów i Republikanów.
Jak się okazuje, 37 proc. ankietowanych głosujących na Demokratów było zdania, że platformy są w stanie powstrzymać kampanie wpływu. Obecnie uważa tak tylko 20 proc. z nich. W przypadku wyborców Republikanów zmiana ta była mniejsza, choć również zauważalna. Przed sześciu laty 27 proc. z nich było zdania, że firmy kierujące mediami społecznościowymi są w stanie ograniczyć wpływ na wybory. Obecnie jest to 19 proc. ankietowanych.
Czytaj też
Wywiad USA: to Rosjanie tworzą najwięcej fałszywych treści AI
Niepokoje amerykańskich wyborców mogły wzrosnąć po podaniu informacji przez Biuro Dyrektora Wywiadu Krajowego (ODNI). W czasie konferencji pod koniec września przekazało, że zagraniczni aktorzy, tacy jak Rosja czy Iran, wykorzystują narzędzia AI do zwiększenia swojego wpływu na wybory w USA.
Prym w tym działaniu wiedzie Rosja, która – jak opisano w raporcie – wygenerowała najwięcej treści AI mających wpłynąć na wybory. Zgodnie z informacjami wywiadu, teksty czy obrazki stworzone przez sztuczną inteligencję to element szerszych starań, których celem jest wzmocnienie kandydatury Donalda Trumpa i oczernienie kandydatki Demokratów. Przykładem takich działań było nagranie rzekomej ofiary wypadku samochodowego spowodowanego przez Kamalę Harris. Jak się okazało, nie potwierdzało tego żadne wiarygodne źródło informacji.
Aktywność Iranu
Swoje piętno na wyborach w USA stara się odcisnąć również Iran. ODNI podało, że jego działania koncentrują się na tworzeniu postów w mediach społecznościowych, a także tekstów podszywających się pod rzetelne materiały z serwisów informacyjnych. Iran koncentrował się przede wszystkim na polaryzacji amerykańskiego społeczeństwa w takich sprawach jak np. konflikt w Gazie.
Podczas konferencji przedstawiciel ODNI podkreślił, że zagraniczni aktorzy są coraz lepsi w pokonywaniu barier związanych z generowaniem treści przy pomocy AI. Twórcy dezinformacji potrafią obchodzić ograniczenia producentów narzędzi, budują własne modele i usprawniają sieć rozprzestrzeniania fałszywych informacji.
Czytaj też
Czy faktycznie jest się czego bać?
W ostatnim czasie alarmujące nastroje części Amerykanów są tonowane przez lokalnych ekspertów. „Kampanie wyborcze musiały radzić sobie z dezinformacją od dłuższego czasu… to nie jest nowy problem” - mówił dla Associated Press Teddy Goff,, związany z kampanią reelekcyjną Baracka Obamy w 2012 roku. Jednocześnie podkreślił, że sztuczna inteligencja pozwala tworzyć fałszywe treści „szybciej i być może bardziej przekonująco”.
Do tej pory nie pojawił się jednak żaden obrazek ani film, który okazałby się kluczowy dla kampanii. Jak na razie nie ma mowy o amerykańskim odpowiedniku sfabrykowanych wypowiedzi, które uderzały w lidera Progresywnej Słowacji Michala Šimečki. Największe obawy wciąż wzbudza sprawa zmodyfikowanego głosu prezydenta Bidena, który zniechęcał do udziału w prawyborach w New Hampshire na początku 2024 roku.
Zagrożenie wykorzystaniem AI do zmiany opinii publicznej wciąż jest jednak obecne. Amerykański wywiad ocenia, że zagraniczni aktorzy będą intensyfikować swoje próby wpłynięcia na wynik wyborów wraz ze zbliżaniem się daty głosowania.
W lutym tego roku firmy takie jak Google, Meta, TikTok czy X podpisały porozumienie, w którym zobowiązały się do zwalczania dezinformacji tworzonej przez sztuczną inteligencję. Już wkrótce przekonamy się, czy uda im się odwrócić trend spadkowy w zaufaniu ze strony amerykańskich wyborców.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany