Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Dyrektor NATO StratCom: Wojna informacyjna może okazać się decydująca

Czy cyberbezpieczeństwo to tylko kwestia czasu wojny? Dyrektor NATO StratCom COE uważa, że zdecydowanie nie
Czy cyberbezpieczeństwo to tylko kwestia czasu wojny? Dyrektor NATO StratCom COE uważa, że zdecydowanie nie
Autor. Tim Käbel/Unsplash

Trwająca od dwóch lat inwazja Rosji na Ukrainę zwróciła uwagę opinii publicznej na kwestie związane z cyberbezpieczeństwem. Do przodu poszedł również rozwój technologii mających bezpośredni wpływ na ten sektor. Jednym z podmiotów działających w tym zakresie jest NATO StratCom COE. Jakie konkretnie działania podejmuje?

Jednym ze stale powtarzanych przez ekspertów elementów jest stwierdzenie, iż cyberbezpieczeństwo jest grą zespołową. To o tyle istotna teza, że nie trzeba szukać daleko, aby znaleźć jej potwierdzenie – zapewnienie bezpieczeństwa nie jest bowiem możliwe w pojedynkę. 

Wzmacnianie obrony przed cyberzagrożeniami nie polega jedynie na poprawianiu błędów i zapobieganiu atakom hakerskim. Działania, które prowadzi NATO StratCom COE w tym zakresie, przenoszą cyberbezpieczeństwo na zupełnie nowy poziom.

Janis Sarts, Dyrektor NATO Strategic Communications Centre of Excellence
Janis Sarts, Dyrektor NATO Strategic Communications Centre of Excellence
Autor. NATO StratCom COE

Wpływy rosyjskie i chińskie

Paweł Makowiec, redaktor CyberDefence24.pl: Jak obecnie wygląda koordynacja pracy w ramach NATO StratCom między poszczególnymi krajami?

Janis Sarts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO ds. Komunikacji Strategicznej w Rydze (NATO Strategic Communications Centre of Excellence): Rządy i agencje badawcze koordynują działania w kontekście wpływów rosyjskich oraz chińskich, a także różnych metodologii odnoszących się do tego typu problemu. Inną nowością, którą obserwujemy, jest wsparcie w kontekście rosyjskich działań na Globalnym Południu. Oczywiście, jest to wielki mechanizm koordynacji; inną warstwą jest praca nad problemami znajdującymi się w doktrynie NATO, jak również i nad edukacją standardów komunikacji strategicznej.

W 2022 roku Rosja rozpoczęła swoją pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Czy od tego czasu rola NATO StratCom COE uległa zmianie? Czy eksperci pracujący w Centrum muszą być bardziej zaangażowani i posiadać lepsze umiejętności?

Podnoszenie umiejętności jest ciągle istotną kwestią, bez względu na to czy toczy się wojna, czy też nie. To, co się zmieniło, to dwie rzeczy. Po pierwsze, widzimy, jak ta informacyjna wojna poznawcza rozgrywa się w wojnie peer-to-peer na pełną skalę w XXI wieku. To dobre miejsce na wyciągnięcie wniosków oraz ich zrozumienie.

Drugą sprawą jest oczywiście to, jak pomóc Ukrainie w podtrzymaniu jej wysiłków w tej dziedzinie, utrzymać sukces i przekazywać wiadomości w taki sposób, aby zarówno zapewniały odporność i spójność w kraju, wpływały na wolę Rosji, jak i oczywiście zapewniało utrzymanie wsparcia z Zachodu.

To są wymiary, które moim zdaniem są nowe. Oczywiście Centrum samo w sobie nie pełni żadnej roli operacyjnej, ale oczywiście dzięki naszej wiedzy i umiejętnościom zapewniamy specjalistyczną wiedzę, którą możemy przekazać Ukrainie do wykorzystania w warunkach operacyjnych.

Wojna informacyjna będzie decydująca

Czy sztuczna inteligencja przyczyni się do wzmocnienia zdolności komunikacji strategicznej, czy też należy ją postrzegać jako zagrożenie?

I to, i to. To technologia, można ją wykorzystać w taki czy inny sposób. Według naszych szacunków, prawdopodobnie za 10–20 lat, wygrana lub przegrana w wojnie informacyjnej może okazać się najbardziej decydująca. Jest to technologia o ogromnym znaczeniu. Dlatego też istnieje poczucie pilności, przynajmniej w Centrum, abyśmy mogli wykorzystać tę technologię do ulepszenia tego, co robimy, zamiast być postrzegani jako zagrożenie ze strony innych podmiotów. Co tam jest?

Oczywiście już teraz możliwe jest lepsze przeprowadzanie analiz i wykrywanie wrogich operacji znacznie lepiej niż kiedyś. Jest to możliwe, ponieważ ta sztuczna inteligencja rozumie subtelność języka. Ponadto nasza zdolność do wdrażania kampanii i analiz naprawdę wzrosła, w szczególności dzięki generatywnej sztucznej inteligencji. Jednak oczywiście jest też druga strona medalu – widzimy, dokąd zmierza deepfake

Właściwie już jest w miejscu, w którym się go spodziewaliśmy. Szczególnie w kontekście szerszych operacji informacyjnych, jest to oczywiście coś, czego musimy być obecnie świadomi.

Uważamy również, że za kilka lat - a nawet wcześniej - sieci robotyczne wykorzystywane przez Rosję i innych przeciwników nabiorą biegłości w prowadzeniu eleganckich rozmów w celu osiągnięcia swoich konkretnych celów. Musimy więc być tego świadomi tego zagrożenia już teraz. 

Oczywiście jest jeszcze drugi czynnik, który przestanie być czynnikiem ograniczającym, a jest nim język. Jak wiemy, chatboty są coraz lepsze w posługiwaniu się różnymi językami, dlatego mowa może nie zapewniać takiej obrony, jak kiedyś, zwłaszcza jeśli nie jest dużym językiem globalnym (jak np. angielski – red.).

Teraz także języki o mniejszej skali będą równie łatwe do zaatakowania, jak poprzednio te duże. To tylko niektóre z efektów, które zobaczymy w przypadku sztucznej inteligencji, ale myślę, że będzie ich znacznie więcej.

Rosjanie powtarzają te same taktyki

Jakie taktyki dezinformacji są stosowane przez Rosjan? Czy można ocenić, że są one skuteczne?

Cóż, zasadniczo można liczyć na to, że Rosjanie będą powtarzali ten sam sposób i metodologię działania, z pewnym dostosowaniem i zmianami do rodzaju środowiska taktycznego. Sądzę jednak, że nadal patrzą na to, co chcą osiągnąć, czyli zaprzestanie wspierania Ukrainy i przekonanie jej do negocjacji i rezygnacji z terytoriów. Tego właśnie chcą. Następnie przyglądają się szczególnym słabym punktom w tych krajach; mogą się różnić, ale jest sporo podobieństw. Potem wykorzystują różne rodzaje sieci, które posiadają w tym kraju. Zatem prawdopodobnie istnieją sieci agentów wpływu, które są czymś z dawnych czasów, wciąż funkcjonalnym i bardzo często używanym.

Po drugie, oczywiście, jeśli w tym krajobrazie nadal istnieje możliwość transmisji rosyjskich mediów, chętnie to robią i starają się być skuteczni.

Trzeci element to serwisy informacyjne, które rzekomo próbują podawać niezależne wiadomości, ale oczywiście są finansowane przez Kreml. Są także różne siatki w mediach społecznościowych, trolle, boty, ale także legalni ludzie opłacani przez Rosję lub zainteresowani relacjami z Rosją, która rozpowszechniała narracje typu: „dlaczego wydajecie tyle pieniędzy na Ukrainę, skoro macie tyle problemów w kraju, że moglibyście lepiej wykorzystać te pieniądze?” Potem próbują to powiązać ze społeczeństwem; przedstawiają argumenty o możliwości posiadania lepszych dróg, placów zabaw dla dzieci za te same pieniądze. 

Kolejna narracja jest taka, że „Ukraina kradnie wszystkie pieniądze i nie jest odpowiedzialna”. Trzecia narracja przedstawia obecne elity Zachodu jako „skorumpowane”. I oczywiście ci, którzy w pewnym sensie forsują te narracje i mają powiązania z Rosją, to prawdziwi rebelianci, którzy występują przeciwko systemowi i są gotowi w pewnym sensie „powiedzieć prawdę”.

StratCom opracował platformę do symulacji różnych sieci środowiska informacyjnego – InfoRange. Załóżmy, że chcemy sprawdzić ewentualną potężną kampanię dezinformacyjną w wykonaniu Rosjan. Jakiego typu symulacje może przeprowadzić InfoRange?

Jakiekolwiek zechcesz, jednak głównym elementem i celem zasięgu informacyjnego jest przeszkolenie ludzi, którzy muszą reagować na tego rodzaju sytuacje. Problem z przestrzenią informacyjną zawsze polegał albo na teorii, albo na prawdziwym życiu. Ponieważ tak duża część tej przestrzeni informacyjnej jest obecnie cyfrowa, wpadliśmy na pomysł, że możemy ją odtworzyć – podobnie jak wojsko podczas ćwiczeń na poligonie, ale w kontrolowanym środowisku. Można wykonywać naprawdę duże ćwiczenia z połączonym ogniem i manewrami, szkolenie kompanii lub batalionu. I w zasadzie to właśnie robi się też w zakresie informacyjnym. Zapewnia środowisko, w którym możesz sprawdzić „ogień na żywo” w oparciu o środowisko informacyjne podczas jego projektowania.

Możesz więc stworzyć publiczność popierającą dyskryminację, popierającą to czy tamto. Następnie możesz stworzyć wśród tych odbiorców boty, które będą próbowały przeniknąć pewne luki w zabezpieczeniach tradycyjnych mediów. Zasadniczo naszym pomysłem jest to, że w ten sposób możemy zwiększyć nasze możliwości w zakresie faktycznego przeciwdziałania zagrożeniom. W konkretnym przypadku, jeśli wiesz lub myślisz, że taki atak może mieć miejsce, projektujesz w sposób uwzględniający znajomość języka rosyjskiego, rodzaj sposobu działania. Dalej są ludzie, którzy w prawdziwym życiu musieliby na to zareagować - to pokazuje im publiczność podobną do tej, przy której będą musieli działać. A potem muszą stoczyć walkę w prawdziwym życiu, w tym zakresie informacyjnym. Czy można to nazwać sukcesem? Zobaczymy.

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: *[email protected].*

Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama