Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn: Narracje antyuchodźcze. Drugi oddech dla rosyjskiej dezinformacji
Po pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie sytuacja na froncie informacyjnym uległa wyrównaniu. Umiejętne wykorzystanie przekazów antyuchodźczych, zmierzających do zwiększenia niechęci do Ukraińców w Polsce, a także krajach sąsiednich wskazuje na odtworzenie się rosyjskiego potencjału informacyjnego.
Wojna w Ukrainie powoli staje się naszą codziennością. Stagnacja działań na froncie, przejście do walk pozycyjnych, ograniczone bombardowania miast w głębi Ukrainy sprawiają, że kolejne informacje coraz rzadziej przedostają się nie tylko do mediów, ale także do świadomości odbiorców.
Na „normalizację i racjonalizację” działań wojennych wskazują sami Ukraińcy, którzy powoli wracają do swojej codzienności tj. pracy, wakacji, szkoły. Na zmęczenie tematem wojny i grożące nim konsekwencje wskazywaliśmy na łamach CyberDefence24.pl wielokrotnie . Połączenie tego zjawiska z niekorzystnymi warunkami makroekonomicznymi i dość intensywną i agresywną kampanią informacyjną prowadzoną przez Federację Rosyjską sprawia, że obraz Ukrainy i Ukraińców walczących na froncie ulega powolnej zmianie w społeczeństwie.
Czytaj też
Syndrom zatrutej studni
Niebywałym sukcesem Federacji Rosyjskiej jest przeniesienie winy za bardzo wiele zjawisk wywoływanych przez toczący się konflikt zbrojny na Ukrainę. Pojawiające się w infosferze, jak i prywatnych rozmowach informacje wskazują na częściowe lub całkowite obarczanie winą za poszczególne zjawiska Ukrainę, a nie Federację Rosyjską. Bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji może być umiejętne dopasowanie narracji przez stronę rosyjską. Opowieść ma doprowadzić do sprowokowania i wzmocnienia błędów logicznych, opartych o skróty myślowe, dążące do uproszczenia rzeczywistości u odbiorców.
Jak takie zjawisko wygląda w praktyce? Otóż mówiąc, że wojna w Ukrainie przyczyniła się do podwyższenia cen ropy naftowej, a co za tym idzie cen paliw na stacjach benzynowych, mamy oczywiście na myśli „w wyniku napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę Unia Europejska oraz inne kraje ogłosiły daleko idące sankcje gospodarcze, mające na celu ograniczenie dochodów, jakie Rosja czerpie ze sprzedaży węglowodorów. Doprowadziło to do ograniczenia podaży surowca, co spowodowało presję cenową, która połączona z osłabieniem złotego na rynkach finansowych doprowadziła do znacznych podwyżek cen paliw”.
Zdecydowanie łatwiej jest jednak powiedzieć: „Przez wojnę w Ukrainie zwiększyła się cena benzyny”. Od tego komunikatu bardzo niedaleko jest do narracji dezinformacyjnej: „to przez Ukraińców tankujemy drożej”. Pamiętajmy, że o takie skróty myślowe jest tym łatwiej, im mniejsza świadomość złożoności takich zjawisk. Odbiorcy, a w szczególności odbiorcy mediów masowych przyzwyczajeni są do poszukiwania prostych związków przyczynowo skutkowych: "jeżeli A, to B".
W kilkuminutowym przekazie ciężko jest przedstawić złożoność zjawisk gospodarczych i politycznych. Oznacza to, że opisane błędy poznawcze będą coraz częściej zachodziły w przekroju całego społeczeństwa. Już teraz w myśl tego schematu myślowego niektórzy obarczają Ukraińców winą za: ceny ropy i węgla; ceny mieszkań; inflację; brak miejsc w hotelach.
Napływ migrantów połączony ze złą sytuacją ekonomiczną rodzi w społeczeństwie szereg obaw takich jak rzekome: pogorszenie jakości edukacji; obniżenie świadczeń socjalnych; utrudnienia w dostępie do usług medycznych.
Na zmęczenie pomocą kierowaną do ukraińskich uchodźców wskazują także prowadzone sondaże opinii publicznej. 65 proc. badanych w sondażu Kantar odpowiada, że Ukraińcy powinni mieć równy dostęp do opieki zdrowotnej. Tylko 43 proc. popiera równe świadczenia socjalne. Za to aż 80 proc. Polaków oczekuje, że Ukraińcy przebywający w Polsce nauczą się języka.
Istotne jest w nich wskazanie na występowanie bardzo skrajnych poglądów, wskazujących na wściekłość na państwo, które dzieli się z „obcymi” „naszymi” podatkami. Skrajność opinii przebiega w zgodzie z przebiegiem wzmacnianego przez dezinformację podziału społecznego. Znacząca jest różnica w odpowiedziach zachodzi pomiędzy osobami wykształconymi, mieszkającymi w dużych miastach, a mieszkańcami wsi i osobami o niższym wykształceniu.
Czytaj też
Nowe narracje – stare tematy
Bardzo wyraźne w ostatnich miesiącach stają się narracje o podłożu narodowym. Podkreślają one głównie różnice historyczne Polski i Ukrainy, związane z postacią Stepana Bandery oraz rzezią wołyńską. Uderzają one w syndrom "oblężonej twierdzy" wskazując, że Polacy nie czują się w Polsce u siebie. Podkreślane są w nich kwestie zasiłków, opieki zdrowotnej, widocznych w miastach grup młodych Ukraińców. Narracje te są wzmacniane przez przekazy prawicowych partii i ugrupowań. Przykładem tego mogą być wpisy Młodzieży Wszechpolskiej mówiące o dyskryminacji polskich studentów na Uniwersytecie Warszawskim:
Informacje te są oczywiście dementowane przez Uniwersytet Warszawski, który wyjaśnia, że osoby z Ukrainy rekrutują się w ramach odrębnego procesu. Grzegorz Braun w przemówieniu sejmowym straszył możliwością uzyskania przez uchodźców obywatelstwa po 2 latach pobytu w Polsce. Twierdzi on, że tak znaczna liczba nowych obywateli może wpłynąć na wynik wyborów w 2025 roku.
Dużą aktywność wykazuje także portal Kresy.pl. Pisze on w swoich tekstach między innymi o „podmianie populacji” w Polsce, wskazując na duży udział Ukraińców wśród mieszkańców między innymi Rzeszowa i Wrocławia (odpowiednio 37 proc. i 28 proc.). W tym guście plasują się także wypowiedzi przewidujące rzekome przyszłe starcia etniczne i nawiązujące do historii II wojny światowej.
W narracjach podważa się także sensowność prowadzenia zbiórek i pomocy Ukrainie. Wskazuje się tu na drogie samochody, którymi przyjechali uchodźcy – mają one być dowodem na to, że Ukraińcy mają wystarczające środki, aby przeciwstawić się Rosji sami, a także na to, że nie potrzebują pomocy ze strony państwa polskiego.
Przedmiotem niechęci i narracji o podłożu nacjonalistycznym stała się nawet chęć do wspólnego spędzania czasu we własnym towarzystwie i zabawy:
A także spędzania czasu na wakacjach:
Narracje pokazujące ogólny dobrobyt Ukraińców są szczególnie dotkliwe dla osób obciążonych kryzysem inflacyjnym oraz cenami węglowodorów. Podważają one sens wysyłania pomocy militarnej Ukrainie, jak i wspierania uchodźców w Polsce. Przekazy tego typu zaciemniają obraz sytuacji nie wskazując na to, że Ukraińcy przybywający do Polski nie zawsze korzystają z pomocy socjalnej, często natomiast wspierają lokalne gospodarki, chociażby zakupami czy swoją pracą. Wydaje się, że w przypadku tego przekazu szczególnie pokutuje utarty stereotyp dotyczący obywateli Ukrainy, przedstawiający je jako osoby mniej zamożne, przyjeżdżające do Polski w poszukiwaniu pracy dorywczej. W rzeczywistości wśród uchodźców znaleźli się również wysokiej klasy eksperci i specjaliści. Ta grupa osób może rodzić szczególną frustrację także ze względu na swój wyższy status materialny.
Ciekawym elementem walki informacyjnej o podłożu narodowym stał się także sam język polski. Osią sporu jest tu oczywiście stosowanie przyimka „w” oraz „do” zamiast dotychczasowego „na” w stosunku do Ukrainy. Z jakiegoś powodu stosowanie przyimka „w” według niektórych „godzi w polskość” i stanowi o tym, że Polacy stają się „zakładnikami poprawności politycznej”, albo wręcz „zakładnikami widzimisię Ukraińców”. W skrajnych przypadkach i wypowiedziach odejście od utartego w języku „na” w bezpośredni sposób rzekomo zagraża suwerenności Polski.
Czytaj też
Sytuacja na froncie informacyjnym
Po początkowych sukcesach, jakie odnosiła na polu informacyjnym strona ukraińska, a także szeroko rozumiany Zachód możemy zaobserwować renesans narracji prorosyjskich. Stają się one coraz częstsze i coraz bardziej widoczne w ogólnym dyskursie. Obserwacja mediów społecznościowych każe sądzić, że Federacja Rosyjska odtworzyła swoje zdolności do prowadzenia walki informacyjnej. Świadczy o tym ilość, jak i jakość wykorzystywanych do propagandy kont.
Dominująca staje się narracja antyuchodźcza i narodowa, wykorzystująca dobrze ugruntowane kanały dystrybucji. Zaprezentowany w tekście schemat myślowy w połączeniu z widoczną obecnością osób pochodzenia ukraińskiego, co prowadzi do dalszego przenoszenia winy za obecny zły stan gospodarki na Ukraińców. Stopniowe przenoszenie winy z Rosji na Ukrainę będzie natomiast szło w parze z rosnącą frustracją, związaną z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną w Polsce. Będzie szczególnie duże wśród grup społecznych najbardziej dotkniętych inflacją czy rosnącymi kosztami energii elektrycznej.
Biorąc pod uwagę, że są to jednocześnie grupy najbardziej podatne na dezinformację należy spodziewać się gwałtownie rosnącego sentymentu antyukraińskiego, który może przerodzić się w niechęć, postawy agresywne, a w skrajnych przypadkach w przemoc. Każda sytuacja tego typu będzie potęgowała zjawisko i będzie wykorzystywana w kolejnych narracjach propagandowych. W rezultacie można spodziewać się także wzrostu poparcia partii prawicowych oraz propagujących przekaz antyuchodźczy.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Antonioo
Dezinformacja wycelowana w Polsce od jakiegoś czasu jest zdecydowanie słabsza, teraz często pojawiają się motywy, że "po co nam Polska", "Polska jest nikomu do niczego potrzebna", lub nowa narracja, "że w przypadku wojny NATO - Rosja, to Polska najbardziej ucierpii" oczywiście naturalne jest określanie że "Polska jest sługą USA" itd itd