Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Jak "zmęczenie tematem" wojny w Ukrainie wpływa na sytuację polityczną w Polsce?

Autor. Gerhard Reus/ Unsplash/ Domena publiczna

Medialne doniesienia, analizy, opinie, przypuszczenia i przewidywania związane z wojną w Ukrainie są nie tylko wszechobecne, ale i przytłaczające. Odbija się to na ogólnej kondycji społeczeństwa, które wykazuje pierwsze oznaki zmęczenia tematem. Sytuacja ta jest idealnym środowiskiem dla wprowadzania narracji propagandowych i rozgrywania napięć społecznych w walce informacyjnej.

Reklama

Wojna w Ukrainie nie schodzi z pierwszych stron gazet i czołówek wiadomości od lutego bieżącego roku. Powolna stabilizacja konfliktu i jego powrót do walk toczących się w pobliżu samozwańczych republik, znajdujących się na wschodzie Ukrainy powoduje, że zainteresowanie i zaangażowanie opinii publicznej w związku z tematem maleje. Zmęczenie informacyjne, połączone ze zjawiskami przeładowania wiadomościami mogą znacząco wpłynąć na kształtowanie się narracji rosyjskich, związanych z uchodźcami przebywającymi w Polsce.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Kto i jak intensywnie śledzi wydarzenia?

Ciekawego materiału do analizy dotyczącej zainteresowaniem wojną w Ukrainie dostarczają badania opinii publicznej. Sondażownia Ipsos przygotowała badanie, które pokazuje globalne zainteresowanie tematem wojny w Ukrainie. Badanie przeprowadzone zostało na próbie 19 tys. dorosłych zamieszkujących 27 państw (próba 500 – 1000 osób na państwo. Sondaż przeprowadzony pomiędzy 25 marca a 3 kwietnia wskazuje, że ogółem 70 proc. respondentów śledzi wydarzenia w Ukrainie na bieżąco. Najwyższy odsetek zanotowano w państwach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie – Japonii (89 proc.), Szwecji (83 proc.) i Polsce (77 proc.) (badanie nie brało pod uwagę opinii państw bałtyckich, Mołdawii czy Gruzji).

Deklarowane zainteresowanie nie znajduje potwierdzenia w narzędziach badawczych, udostępnionych przez Google, które wskazują, że w Polsce po początkowym ogromnym zainteresowaniu tematem, uwaga i czas poświęcany Ukrainie znacznie spadł, co widać na poniższym wykresie:

Autor. screen własny; Adam Sadowski

Rozbieżność pomiędzy deklarowanym zainteresowaniem, a statystykami wyszukiwania może wynikać np. ze znalezienia źródła informacji lub śledzenia jej za pośrednictwem mediów tradycyjnych, takich jak telewizja i radio. Może też być spowodowana błędem badawczym, w którym respondenci deklarują śledzenie wydarzeń, ponieważ wydaje im się, że "powinni tak robić".

Konsekwencje nadmiaru informacji

Subtelna różnica istnieje także pomiędzy śledzeniem informacji na bieżąco, a tak zwanym „zmęczeniem tematem”, pod którym kryje się bardziej profesjonalnym określenie – przeciążenie informacją. Zjawiska nie wykluczają się wzajemnie. Możemy więc mierzyć się ze scenariuszem, w którym śledzimy napływające informacje, mierząc się z czymś na kształt jednostki chorobowej, która daje objawy fizyczne oraz psychiczne, takie jak poczucie zagrożenia, zagubienia, lęku, niepokoju. Odczucia te - w mniejszym lub większym stopniu - przenoszą się na podmiot przedstawianych informacji. Myślę, że większość z nas spotkała się przy rodzinnych stołach czy luźnych rozmowach ze znajomymi z utyskiwaniem w stylu „ile można słuchać o tej (katastrofie, polityce, wojnie, pandemii)”.

Kolejnym zjawiskiem związanym z funkcjonowaniem wojny w przestrzeni debaty publicznej jest „infodemia”. Jest to termin oznaczający wszechobecność informacji dotyczących (w tym przypadku) wydarzeń "teatru wojennego". Związany jest on z publikacjami dotyczącymi pewnych wydarzeń, które łączą w sobie fakty, spekulacje, negatywny ładunek emocjonalny i rozprzestrzeniają się w przestrzeni informacyjnej, indukując kolejne publikacje.

Ich funkcjonowanie w przestrzeni publicznej oparte jest o wykorzystywanie pierwotnych mechanizmów, mających na celu „zmuszenie” internauty do wejścia na daną stronę, co z kolei generuje wyświetlenia zarówno tekstów, jak i widocznych na portalu reklam. Szybkie wyszukanie hasła „wojna w Ukrainie” pozwala znaleźć na polskim rynku tytuły takie jak: jeszcze informacyjne, ale już niepokojące – „Rosja testuje NATO. "Radykalny wzrost aktywności lotnictwa"”, opierające się na lęku o nasze oszczędności" „Amerykański Fed: wojna w Ukrainie i inflacja zagrażają globalnym finansom” czy wprost bazujące na lęku: „Jak Niemcy szykują się na wojnę: bogaci kupują bunkry, inni gromadzą jedzenie i wodę”. Tendencja do „scrollowania” wiadomości, czy czytania samych leadów, pogłębia opisywane zjawisko, dodatkowo napędzając spiralę lęku, niepokoju i odrzucenia informacji, z którymi trudno jest się skonfrontować. Etyczność takiego formułowania tytułów należy rozstrzygnąć w zgodzie z własnym sumieniem, pamiętając jednakże o jego ważkich konsekwencjach.

Opisywane zjawiska prowadzą do wspomnianego już „zmęczenia społeczeństwa” trwającą wojną, jak i jej szerokim opisywaniem w mediach. Widoczne staje się to w nieoficjalnym obiegu informacji - nie tylko w rozmowach dotyczących samej wojny, ale także zmęczeniu osób goszczących uchodźców, które nie rzadko nie radzą sobie z wieloma trudami zadania, którego się podjęły. Ich utyskiwania i problemy rozprzestrzeniają się w infosferze dużo szybciej i dużo skuteczniej niż pozytywne i konstruktywne przykłady dzielenia życia z uchodźcami. Zjawisko to pogłębia wrażenie frustracji i przytłoczenia zaistniałą sytuacją.

Na zmęczenie i trudy związane z wojną nakładają się dodatkowo niekorzystne zjawiska ekonomiczne – inflacja i związane z nią podniesienie stóp procentowych, rosnące ceny energii elektrycznej oraz obawa o dostępność surowców energetycznych czy gwałtownie rosnące ceny mieszkań, spowodowane turbulencjami rynku stali.

Czytaj też

Wnioski i wpływ na sytuację społeczną i polityczną

Występujące w społeczeństwie trendy już teraz wykorzystywane są w narracjach informacyjnych Kremla. Rozgrywanie informacji w obliczu znacznego napływu imigrantów jest sytuacją, która miała miejsce w krajach zachodniej Europy w 2015 roku i kolejnych latach. Wzmacnianie niezadowolenia społecznego doprowadziło w tych krajach do wytworzenia się trwałego sentymentu antyuchodźczego, który wykorzystywany jest przez partie populistyczne, często związane politycznie z Rosją.

W Polsce można (między innymi) zaobserwować następujące narracje antyuchodźcze:

  • "Polacy zostają zepchnięci na drugi plan przez napływających Ukraińców";
  • "Ukraińscy uchodźcy przyczynią się do rozprzestrzeniania Sars-COV-2";
  • "Ukraińcy zabiorą Polakom pomoc społeczną";
  • "Uchodźcy będą zbyt dużym obciążeniem dla budżetu państwa";
  • "Z Ukrainy uciekają osoby zamożne, które nie potrzebują pomocy";
  • "Ukraina nigdy nie była częścią Zachodu i nie może stać się częścią kultury zachodniej";
  • "Ukraina nie walczy za bezpieczeństwo Polski/Europy";

Powyższe narracje zogniskowane są wokół głównych problemów i lęków występujących w społeczeństwie. Zgodnie z różnymi badaniami ok. 74 proc. Polaków obawia się powrotu obostrzeń sanitarnych związanych z COVID-19 jesienią. Jedną z największych obaw jest także wzrost cen żywności (87 proc.), cen paliwa (86 proc.), braku niektórych towarów w sklepach (72 proc.). Pojawiają się także lęki związane z eskalacją konfliktu.

Istnieje znaczne ryzyko, związane z wystąpieniem zjawiska przeniesienia winy za większość problemów ekonomiczno-społecznych na Ukraińców i Rosjan. W skrajnym scenariuszu rozwoju sytuacji w części społeczeństwa może dojść do mitycznego oskarżenia o „zatrucie studni”, czyli przeniesienia frustracji i przypisania winy za swoją niedolę społeczności ukraińskiej, co może doprowadzić do wystąpienia antyukraińskich manifestacji czy ataków na uchodźców przeprowadzane przez środowiska skrajne.

Niezadowolenie społeczne oraz lęk stanowi bardzo korzystne środowisko wzrostu dla partii skrajnych i populistycznych. Istnieje ryzyko powstania partii prawicowej, skupiającej środowiska, które łatwo podlegają radykalizacji oraz narracjom prorosyjskim.

Czy sytuacja jest nieodwracalna?

Przeniesienie "winy" i obarczenie nią Ukraińców za wszelkie problemy społeczno-ekonomiczne nie jest nieuchronne. Narracje propagowane przez Kreml stoją w dużej mierze w sprzeczności z wynikami badań opinii publicznej zamówionych przez Oko Press. Jak pisze Piotr Pacewicz, pomoc finansową dla Ukrainy popiera 90 proc. respondentów. Jednocześnie aż 87 proc. z nas jest zadowolonych z reakcji rodaków na wojnę. Daje to dużą szansę na odwrócenie niekorzystnego trendu.

Podobnie jak większość teorii spiskowych, atrakcyjnością przedstawionej kalki myślowej jest jej prostota – "moje życie się pogorszyło, bo pomoc Ukrainie pochłania moje środki".

Zarządzanie społeczeństwem, które wykazuje oznaki zmęczenia tematem wymaga dużej uważności w formowaniu komunikatów, zarówno przez przedstawicieli rządu, jak i mediów. Powinniśmy porzucić retorykę lęku, podkreślając i amplifikując pozytywne historie uchodźców, a także starać się tłumaczyć skomplikowane zjawiska w sposób przystępny i wyważony.

Czytaj też

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Komentarze

    Reklama