Reklama

Cyberbezpieczeństwo

#CyberMagazyn: Dziel i rządź. Długofalowa strategia informacyjna Rosji

rosja
Autor. Simon Lee/Flickr/CC BY 2.0

Na przestrzeni ostatnich ośmiu miesięcy nastąpiło odtworzenie zdolności dezinformacyjnych Rosji. Działania podejmowane przez ten kraj wróciły do wcześniej ustalonych torów i strategii, dopasowując się do obecnej sytuacji politycznej na świecie.

Reklama

Patrząc na obraz z bliska, często skupiamy się na szczegółach, pomijając szerszy kontekst odmalowany na całym płótnie. Podobne zjawisko można zaobserwować wśród osób badających i interesujących się zjawiskiem wojny informacyjnej w Polsce. Codzienność oraz tocząca się w bezpośrednim sąsiedztwie wojna pozwala szerokimi garściami czerpać materiał badawczy i opisywać otaczającą nas rzeczywistość. Skupiając uwagę na wydarzeniach bieżących, dostrzegamy działania na poziomie operacyjnym, zapominając o szerszym - strategicznym kontekście prowadzenia walki informacyjnej.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Szeroki front odtworzony

W pierwszych tygodniach czy nawet miesiącach toczących się walk Federacja Rosyjska de facto straciła możliwość prowadzenia walki informacyjnej w Europie. Szok oraz oburzenie społeczeństw zachodniej Europy było na tyle duże, że jakiekolwiek próby przedstawiania konfliktu w świetle pro-rosyjskim spełzały na panewce. Dopiero po kilku miesiącach trwających walk – w okresie o obniżonej dynamice wydarzeń, połączonym z wakacjami - Rosja mogła zacząć odtwarzać swoje zdolności na polu informacyjnym, a także przywrócić na „właściwy” tor prowadzone wcześniej długofalowe kampanie informacyjne. Dla przypomnienia przywołajmy tu podważenie jedności NATO oraz próby osłabienia Unii Europejskiej jako dwa najważniejsze strategiczne cele walki informacyjnej, prowadzonej przez Rosję wobec społeczeństw zachodnich.

Od pewnego czasu można zaobserwować intensyfikację działań na obu tych kierunkach - prowadzoną szczególnie wśród państw południa UE. To, że dozę wsparcia dla działań Rosji w Ukrainie widzimy we Włoszech i w Hiszpanii nie jest dziełem przypadku. Są to państwa silnie zregionalizowane, nie do końca unitarne, w których poszczególne obszary administracyjne dążą do daleko idącej autonomii lub nawet secesji. Dążenia te były w przeszłości wykorzystywane i wspierane przez Federację Rosyjską w ramach realizowania długofalowego celu związanego z obniżeniem stabilności UE i/lub NATO. Dobre rozpoznanie na poziomie społecznym, a także relatywnie duża odległość od toczących się walk ułatwiają Rosji działania o charakterze dezinformacyjnym. Na złożoność problemu wpływa również zapomniany w tej chwili problem Europy dwóch prędkości. Dość łatwą narracją jest wskazanie na brak solidarności Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej podczas trwania kryzysu uchodźczego i zbudowanie na tej bazie argumentacji usprawiedliwiającej obecny brak solidarności np. wobec sankcji.

Czytaj też

Włochy a sprawa rosyjska

Poza istniejącym rosyjskim przyczółkiem w postaci ruchów separatystycznych i skrajnie prawicowych, przyczynkiem do obawy o pozycję Włoch na arenie międzynarodowej jest tegoroczny upadek rządu Mario Draghiego i sformowanie nowego gabinetu przez polityków skrajnie prawicowych. Nowa premier Włoch – Giorgi Meloni wywodzi się bowiem z ruchu skrajnie prawicowego, wskazującego Putina jako „obrońcę tradycyjnych wartości europejskich”. Pomimo swojej politycznej przeszłości Meloni kontynuuje politykę poprzedniego rządu, prowadząc politykę umiarkowaną, wspierającą działania UE i NATO. Mniej pewnym i budzącym wątpliwości elementem rządu włoskiego są jednak koalicjanci rządowi Meloni – Matteo Salvini i Silvio Berlusconi – obaj otwarcie wspierający, podziwiający Putina i jego politykę. Ponadto obaj politycy krytykują sankcje nakładane na Rosję twierdząc, że bardziej szkodzą one Europie niż Rosji.

Za poparciem i wypowiedziami polityków idzie także poparcie społeczne. Według badania zrealizowanego dla European Council on Foreign Relations tylko 56 proc. Włochów uważa, że to Rosja jest winna trwającej wojnie. Ponadto aż 51 proc. włoskich respondentów chciałoby zakończenia sankcji nakładanych na Rosję, wskazując, że oddziałują one na koszty życia w Europie. Opinia społeczna znajduje swoje odzwierciedlenie nie tylko w sondażach, ale także w drobnych manifestacjach czy innych wyrazach poparcia dla Rosji związanych z symbolem „Z”.

Nawet najdrobniejsze przejawy wsparcia Rosji wykorzystywany jest przez prorosyjską propagandę. I tak 22 października w Genoii miała miejsce manifestacja ok. 200 osób, które protestowały przeciwko sankcjom nakładanym na Rosję, dostawom broni przeznaczonych dla Kijowa. Manifestujący domagali się także wyjścia Włoch z NATO. Nie będzie zaskoczeniem, że informację na temat samej manifestacji podaje TASS. Co ciekawe tekst rosyjskiej agencji informacyjnej o „wielkim wydarzeniu” wskazuje, że podobna manifestacja ma mieć miejsce w Neapolu. Według bardziej wiarygodnych źródeł, marsz ten ma być wezwaniem do natychmiastowego zawieszenia broni w rosyjskiej wojnie w Ukrainie, a nie wyrazem poparcia dla trwającej inwazji. Sytuacja ta pokazuje jednak determinację oraz konsekwencję w rosyjskich działaniach propagandowych.

Czytaj też

Węgry a sprawa rosyjska

Krajem UE, pozostającym w bliskich relacjach z Federacją Rosyjską są Węgry. Sondaże przygotowane przez sondażownię brytyjską - YouGov-Cambridge wskazują, że 32 proc. społeczeństwa węgierskiego wspiera podtrzymanie sankcji ekonomicznych. Tylko 24 proc. wspiera wysyłanie na Ukrainę lekkiego i ciężkiego sprzętu wojskowego. Węgry są także jednym z głównych europejskich krytyków sankcji gospodarczych nakładanych na Rosję.

Węgierski rząd przeprowadził „narodowe konsultacje” – coś na kształt referendum dotyczącego potencjalnego zniesienia sankcji. Obywatele mogą uzupełnić ankiety z pytaniami dotyczącymi sankcji i wysłać je pocztą. Promując konsultacje rząd węgierski posługiwał się porównaniem sankcji ekonomicznych do fizycznych bombardowań.

Niskie poparcie społeczne dla sankcji wynika nie tylko z historycznej bliskości oraz długofalowej prorosyjskiej polityki prowadzonej przez Viktora Orbana, ale także krótkoterminowej, która tłumaczy złą sytuację ekonomiczną, w tym inflację nie trwającą wojną, ale właśnie „brukselskimi sankcjami”.

Rolę Węgier można porównać do >>konia trojańskiego w Unii Europejskiej<<. Sentyment polityczny tego kraju pozwala jednak „rozlewać” się na kraje sąsiadujące, co w długim okresie może prowadzić do powstania prorosyjskiego bloku w UE na Bałkanach.

Czytaj też

Wyrwy w murze

Wraz ze spadającym zainteresowaniem wojną w Ukrainie, Federacja Rosyjska zyskuje coraz większą łatwość w prowadzeniu operacji dezinformacyjnych na terenie całej Europy. Ich skuteczność znajduje odzwierciedlenie w różnych sondażach opinii publicznej, wskazujących na coraz większą chęć zmniejszenia lub zniesienia sankcji ekonomicznych, coraz większe rozmycie winy za wywołanie konfliktu, a także coraz mniejszą determinację w powstrzymaniu Rosji w jej działaniach.

W nadchodzących miesiącach możemy spodziewać się rosnącego sentymentu antywojennego, a co za tym idzie przeciwstawiania się nie tylko sankcjom ekonomicznym ale także militarnemu wsparciu kierowanemu ku Ukrainie. Sentyment ten będzie wynikiem pogorszających się warunków ekonomicznych, ale także działań dezinformacyjnych prowadzonych przez Rosję.

Czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę, analizując długofalową strategię Federacji Rosyjskiej jest także bardzo mocne akcentowanie i promowanie partii o charakterze nacjonalistycznym – nastawionych na działania krajowe, z wyłączeniem albo znacznym ograniczeniem aktywności na arenie międzynarodowej. Znajdują one swoje miejsce nie tylko w parlamentach krajowych, ale także w Parlamencie Europejskim, a w niektórych przypadkach w rządach. Długofalowy wpływ polityki krajowej na międzynarodową i stopniowe wycofywanie się z organizacji międzynarodowych sprawia, że państwa – szczególnie europejskie zostaną w znaczny sposób osłabione - a co za tym idzie - staną się łatwiejszym celem dla agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej.

Zmiany na poziomie społeczeństwa i sceny politycznej znajdą odzwierciedlenie w polityce rządów – szczególnie tych kierujących się politycznym oportunizmem i sondażami. Oznacza to, że podejmowanie decyzji na poziomie organów międzynarodowych stanie się zdecydowanie trudniejsze. Może prowadzić nie tylko do obstrukcji, ale także do złagodzenia ogólnej polityki krajów zachodnich wobec Rosji.

Długofalowo może to doprowadzić do znacznego konfliktu interesów poszczególnych państw członkowskich UE, a także NATO. Podobną sytuację – na arenie europejskiej wywołał kryzys uchodźczy i związane z nim pytania o solidarność krajów członkowskich czy powstanie „Europy dwóch prędkości”. Istniejące pomiędzy państwami różnice uwypuklane są podczas kolejnych kryzysów, powoli przyczyniając się do pogłębienia istniejących sporów. To z kolei – szczególnie w przypadku Unii Europejskiej, gdzie brakuje jednoznacznej wizji politycznej może prowadzić do powolnego rozpadu organizacji.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama