Reklama

Cyberbezpieczeństwo

#CyberMagazyn: ABC dezinformacji. Wywieranie wpływu – zaawansowane techniki

Autor. Jorge Franganillo/ Unsplash/ Domena publiczna

Media, politycy, korporacje wykorzystują na co dzień i z dużą dozą świadomości zjawiska charakterystyczne dla wojny informacyjnej w celu promocji, generowania zysku czy przedstawiania pewnych wydarzeń w korzystnym świetle. Przedstawiamy niektóre z zaawansowanych technik wywierania wpływu na masowego odbiorcę.

Reklama

W poprzednim artykule przedstawiłem najbardziej podstawowe techniki stosowane w dezinformacji, które pojawiają się zarówno w skali mikro, jak i makro. W kolejnym tekście chciałbym rozwinąć ten temat i przybliżyć Państwu kolejne popularne, ale bardziej zaawansowane techniki wykorzystywane w operacjach informacyjnych. Budowanie świadomości oraz wiedzy o zjawiskach związanych z walką informacyjną jest szczególnie ważne w rozpoznawaniu przypadków manipulacji. Pozwala zatem nie tylko lepiej funkcjonować w środowisku „przeciążonym” informacjami, ale także podejmować lepsze decyzje – chociażby konsumenckie.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Agenda setting i framing

Te dwa bardzo modne słowa opisują: co, w jakiej kolejności i w jaki sposób jest przedstawiane odbiorcom. Pojęcia te związane są głównie z mediami tradycyjnymi i odnoszą się w pierwotnym znaczeniu do gazet i telewizji, jednakże ewolucja mediów sprawia, że można je wykorzystać także w opisie mediów społecznościowych.

Agenda setting to nic innego jak selekcja i hierarchizacja newsów, które ostatecznie trafiają do odbiorców. To nie tylko układanie ich w kolejności i przypisywanie najważniejszych do początku wieczornych wiadomości czy pierwszych stron gazet, ale także decyzje o tym, co będzie pokazane, a co nie.

Najważniejszą cechą agenda setting jest jednak to, że długofalowo kształtuje poglądy społeczeństwa, a newsy uznawane za ważne w mediach mają być uznawane później za istotne społecznie.

Natomiast framing jest zjawiskiem pokrewnym do agenda setting. Decyduje jak „obramowana”, czyli przedstawiona jest informacja, jakich słów używają dziennikarze, aby opisać jakieś zjawisko. W oczywisty sposób przekłada się to na odbiór danej wiadomości.

Oba te zjawiska funkcjonują także w mediach społecznościowych na dużo bardziej zaawansowanym poziomie. W tym przypadku to, co i w jakiej kolejności wyświetli się na naszych ekranach, dyktowane jest wysoce zindywidualizowanymi algorytmami, oceniającymi prawdopodobieństwo przyciągnięcia i zatrzymania naszej uwagi.

Agenda setting i framing przyczyniają się nie tylko do zafałszowania obrazu rzeczywistości i pokazania go „w krzywym zwierciadle”, ale także do wykreowania baniek medialnych, w których obracają się ich odbiorcy. To zjawisko pogłębiające się, które można obserwować praktycznie na co dzień. Z dużą dozą prawdopodobieństwa odbiorcy prawicowych i lewicowych mediów w Polsce codziennie postrzegają świat w zupełnie inny sposób, co dodatkowo pogłębia zastane podziały społeczne. Próby przyciągnięcia odbiorców negatywnymi emocjami sprawiają, że postrzegamy świat jako zdecydowanie bardziej zagrażający nam, niż jest on w rzeczywistości. To natomiast zdecydowanie ułatwia wprowadzenie dezinformacji do nurtu medialnego.

Czytaj też

Logomachia

Logomachia to technika, która została opisana przez Vladimira Volkoffa – nie tylko autora kryminałów, ale także jednego z pierwszych, opisujących funkcjonowanie dezinformacji. W myśl definicji: logomachia to tworzenie atrakcyjnych formuł, które wykorzystywane są w komunikacji masowej. Ich atrakcyjność sprawia, że są akceptowane jako prawdziwe - pomimo, że są tylko efektowne. Celem stosowania logomachii jest stworzenie powiedzenia, atrakcyjnej frazy, która wielokrotnie powtarzana będzie utrwalała konotacje ustalone przez autorów. W pierwotnej definicji istotą logomachii są słowa. Z racji na panujące obecnie realia, należałoby poszerzyć tę definicję także o memy.

Bardziej aktualnym przykładem logomachii jest – również związanej z Ukrainą - wytworzenie pojęcia "UPAina". Hasło to w dość jasny sposób łączy nazwę Ukrainy z nazwą UPA. Za jego cel należy wskazać wywołanie w polskich odbiorcach negatywnej konotacji pomiędzy krajem a organizacją posiadającą - z racji na jej historię - zdolność do wytwarzania podziałów pomiędzy Polską a Ukrainą.

Zjawisko to wykorzystywane jest także w komunikacji wewnętrznej w Federacji Rosyjskiej. O ileż lepiej brzmi utarta i utrwalona „operacja specjalna” niż wojna. Wykorzystanie tego terminu pozwalało Rosji - szczególnie w pierwszym etapie wojny - obniżyć jej rangę w oczach opinii publicznej, co powinno przełożyć się w oczach propagandzistów na niższe zainteresowanie społeczne i doprowadzić do obniżenia potencjalnych nastrojów antywojennych.

Logomachia jest bardzo wygodnym narzędziem w rękach osób dezinformujących. Stworzenie atrakcyjnej frazy, bądź słowa często nie jest trudne. Nie jest też obarczone dużym kosztem finansowym. Dobrze utrwalona fraza jest natomiast narzędziem bardzo trwałym. Prostym przykładem tak trwałego związku jest przypomnienie – nawet częściowe fraz takich jak – „włączamy niskie …” czy „a świstak siedzi i zawija je …”, które prawie natychmiast przywołują obraz związanych z nimi marek. Z zaletą logomachii wiąże się również jej największa wada. Aby powiedzenie lub fraza zaczęło żyć własnym życiem musi przekroczyć pewien próg popularności. To nawiązuje do opisanego we wcześniejszym tekście społecznego dowodu słuszności.

Oznacza to, że aby wprowadzić daną frazę w obieg, podmiot dostarczający musi zaangażować znaczną liczbę profili i kont z nim związanych. Przy wykorzystaniu analizy ilościowej można wyłapać pojawianie się danego zwrotu lub zbitki słów w mediach społecznościowych, to natomiast prowadzi do identyfikacji kont wprowadzających je do użycia - a co za tym idzie - pozwala mapować całe sieci, powiązanych ze sobą kont, których celem jest manipulowanie opinią publiczną.

Czytaj też

Jeśli o czymś nie mówimy – nie istnieje

O ile logomachia polega na natarczywych wręcz próbach wykorzystania danego frazeologizmu, o tyle kolejna z technik polega na świadomym pomijaniu danego słowa w wypowiedziach publicznych - w myśl zasady – "jeśli o czymś nie mówimy, to nie istnieje".

To technika często wykorzystywana w polityce, a jej koronnym przykładem jest regularne unikanie przez Władimira Putina wypowiadania na głos nazwiska Aleksieja Nawalnego. W wypowiedziach nazywa go "człowiekiem w szpitalu", albo "osobą, o którą pan/pani (dziennikarz) pyta", co pokazuje nie tylko ogromną determinację, ale także dużą ostentacyjność działań przywódcy Rosji. Technika ta stosowana jest szerzej w polityce, szczególnie międzynarodowej, gdzie często to, o czym się nie mówi jest istotniejsze od faktycznej wypowiedzi danego przywódcy.

Czerwony śledź

Nazwa ta pochodzi z terminologii łowieckiej, w której zapachu wędzonego śledzia używano do odciągnięcia psów łowieckich od głównego tropu. Z łowiectwa nazwa przeszła do retoryki, gdzie stała się figurą oznaczającą wypowiedź (poprawną i logicznie spójną), która nie odnosi się bezpośrednio do argumentu drugiej strony. Jej zadaniem jest odwrócenie uwagi od argumentacji lub skierowanie rozmowy na inny, wygodniejszy dla stosującego tę technikę tor.

Zabiegi te są powszechne w polityce i do mistrzostwa opanowane przez polskich polityków. Oglądając i uważnie słuchając niektórych wywiadów – szczególnie prowadzonych w formule polityk - dziennikarz łatwo można zauważyć, że pytania, często zadawane przez dziennikarza w bardzo podobnej formie spotykają się z różnymi, nie związanymi z tematem odpowiedziami.

Czerwony śledź jest także figurą retoryczną powszechnie wykorzystywaną przez trolle internetowe. Jeśli już złamiemy pierwszą, nadrzędną zasadę internetu – „nie karm trolla” i rozpoczniemy z taką osobą dyskusję, bardzo szybko zauważymy, że racjonalne, silne argumenty odwracane są w taki sposób, by wzbudzić emocje. Przypomnijmy, że powiedzenie „karmić trolla” stało się w dużej mierze dosłowne - najprawdopodobniej pomagamy komuś „spełnić cel” w jego "pracy" w sieci.

Wykorzystywanie technik wojny informacyjnej, a także figur retorycznych przez osoby zajmujące się dezinformacją staje się coraz bardziej powszechne. Następuje także popularyzacja technik i środków walki informacyjnej. Pojawianie się ich w przestrzeni publicznej staje się nie tylko udziałem państw, ale także dużych korporacji czy firm.

Badania prowadzone w oparciu o duże zbiory danych statystycznych zapewniają opisywanym technikom nie tylko większą skuteczność, ale także dopasowanie do poszczególnych odbiorców. Wytwarzane w ten sposób bańki informacyjne wzmacniane są sloganami i powodują znaczne spłaszczenie i zafałszowanie przedstawianej rzeczywistości. Świadomość występowania tych zjawisk powinna natomiast zachęcać do uważniejszego korzystania z mediów.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama