Biznes i Finanse
Rok temu Biden postawił na czipy. Czy ambicje USA mają szansę na realizację?
Ustawa CHIPS Act została podpisana przez prezydenta Joe Bidena 9 sierpnia 2022 r. Amerykańska administracja postawiła na czipy, chcąc przyciągnąć do USA producentów półprzewodników i rzucić wyzwanie Chinom. Jak wygląda realizacja tych planów?
Równo rok temu - 9 sierpnia 2022 r. - prezydent USA Joe Biden podpisał CHIPS Act, czyli ustawę przeznaczającą 50 mld dolarów na subsydia, ulgi podatkowe i inne zachęty dla branży czipowej. Pisaliśmy o tym na łamach naszego serwisu tutaj.
Głównym celem przepisów było przyciągnięcie producentów półprzewodników do USA - po to, aby zwiększyć udział produkcji z Ameryki w globalnym rynku, zyskać większą kontrolę nad łańcuchami dostaw, a także rzucić wyzwanie Chinom, z którymi Stany Zjednoczone od 2018 r. pozostają w stanie wojny handlowej.
Rok ustawy Bidena
Magazyn „Economist" ocenia, że rok po wejściu w życie przepisów zdają się one - na pozór - przynosić pożądane przez prezydencką administrację skutki. Producenci komponentów ogłosili od tego czasu inwestycje w USA warte ponad 200 mld dolarów.
Do 2025 r., jeśli cele ustawy będą miały zostać zrealizowane, fabryki czipów w USA mają być odpowiedzialne za nawet 18 proc. produkcji najbardziej zaawansowanych podzespołów elektronicznych.
W stanie Arizona budują się nowe placówki produkcyjne tajwańskiego koncernu TSMC warte 40 mld dolarów. Samsung z kolei inwestuje 17 mld dolarów w Teksasie. Intel rozbudowuje się za kolejne 40 mld dolarów w Arizonie i Ohio - przypomina „Economist".
Ustawa CHIPS Act na poziomie politycznym postrzegana jest jako ponadpartyjny sukces - jednak branża czipowa niekoniecznie podziela hurraoptymizm polityków.
Oczekiwania kontra rzeczywistość
Think-tank Centrum dla Bezpieczeństwa i Technologii Wschodzących (Centre for Security and Emerging Technology) ocenia, że w Chinach i na Tajwanie powstaje nowa fabryka raz na około 650 dni.
W Ameryce na drodze do ekspansji produkcji stoi znacznie więcej przeszkód niż w krajach Azji - to przede wszystkim regulacje na poziomie federalnym, jak i lokalnym. Budowa nowych placówek produkcyjnych wydłuża się tu zatem do ok. 900 dni, dodatkowo jest droższa o około 40 proc. ze względu na np. koszty pracy. Roczne wydatki niezbędne na pokrycie kosztów działalności także są wyższe o ok. 30 proc. niż w Azji. Koncerny produkujące czipy mają również problemy ze znalezieniem odpowiednich kadr - o czym pisaliśmy na naszych łamach w kontekście opóźnień, które zapowiedziała firma TSMC w budowie jednej ze swoich fabryk w Arizonie, gdyż nie może znaleźć odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby zrealizować projekt.
„Economist" pisze, że problemem dla inwestycji w Ameryce może być także wydajność fabryk. Pozostając przy koncernie TSMC - jego fabryki na Tajwanie miesięcznie produkują co najmniej 100 tys. gotowych elementów. Dla kontrastu, fabryka w USA będzie produkować o połowę mniej. Tymczasem, im większa produkcja, tym niższe koszty utrzymania placówki - co za tym idzie, działalność „w domu" jest dla TSMC znacznie bardziej opłacalna niż inwestowanie w Stanach Zjednoczonych. Założyciel koncernu już ostrzegł oficjalnie, że czipy produkowane w USA będą droższe od tych z Azji. Ostatecznie firma nie prowadzi działalności charytatywnej.
Obecny szef TSMC uważa jednak, że koncern może te koszty wziąć na siebie, bo produkcja na Tajwanie będzie i tak większa niż ta w USA, wobec czego finanse powinny się zrównoważyć. W podobnej sytuacji jest Samsung.
Korzyści w zamian za ograniczenia
Brytyjski magazyn zwraca uwagę, że pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych i zachęty kierowane do producentów czipów mają również swoją cenę - w zamian za subsydia i ulgi podatkowe, firmy decydują się np. na to, aby nie rozbudowywać swoich fabryk i nie rozwijać obecności na rynku chińskim. Firmy nie mogą też handlować z ChRL - chodzi w szczególności o sprzedaż na ten rynek technologii i maszyn potrzebnych do produkcji najbardziej nowoczesnych komponentów.
Przekłada się to na fakt, że Chiny skazane są na produkcję mniej zaawansowanych podzespołów - takich jak np. te, które znajdują się w urządzeniach AGD. Do 2025 r. ChRL ma być odpowiedzialna za więcej niż jedną trzecią światowej produkcji tego rodzaju elementów.
Ważnym pytaniem pozostaje również to o długoterminowe kwestie popytu i podaży. Obecnie rynek wydaje się nasycony, zatem inwestycje w produkcję z myślą o realizacji jej na poziomie sytuacji pandemicznej, kiedy mieliśmy do czynienia z praktycznym niedoborem półprzewodników na całym świecie, byłoby raczej nieodpowiedzialne. Sprzedaż podzespołów przez TSMC już spadła o 10 proc. i w perspektywie są kolejne spadki na cały 2023 r. W związku z malejącą sprzedażą, przychody Intela spadły aż o 15 proc. w pierwszym kwartale tego roku w ujęciu rocznym - dodaje „Economist".
Trudna perspektywa
Chociaż producenci czipów wciąż widzą dobre perspektywy dla swojego biznesu, rok po podpisaniu przez Bidena CHIPS Act nie jest jasne, czy ustawa poprawi ich sytuację i pozwoli ustabilizować globalny rynek - to raczej wyraz amerykańskiego protekcjonizmu i strachu przed Chinami, niż realne dążenie do zrównoważenia sytuacji na świecie.
Na ocenę realnych skutków wdrożenia tych przepisów dla świata przyjdzie jeszcze poczekać - obecnie firmy złożyły wiele obietnic, podobnie jak politycy. Czas na rozliczenia dopiero przed nimi - zarówno z perspektywy branży, jak i legislatorów.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].